sie 272014
 
fot. archiwum TVP

fot. archiwum TVP

Sąd Okręgowy w Olsztynie w wyroku apelacyjnym uznał, że wina i społeczna szkodliwość czynu, (czyli artykuł o pożegnaniu komendanta Pakisza) nie są znaczne i dlatego postępowanie karne warunkowo umorzył tytułem próby na okres jednego roku. Uniewinnia oskarżonego od zarzucanego mu czynu pomówienia Starosty w artykule „Starosta wydaje decyzje nielegalnie?”. Zasądza od Starostwa Powiatowego zwrot połowy kosztów postępowania sądowego, a od oskarżonego 210 zł tytułem zwrotu połowy kosztów zastępstwa procesowego na rzecz starostwa. Zwalnia także oskarżonego od kosztów postępowania apelacyjnego. W ustaleniu wyroku jeden z sędziów 3-osobowego składu orzekającego wyraził zdanie odrębne (był za całkowitym uniewinnieniem oskarżonego). Niestety ustne (dość obszerne) uzasadnienie wyroku jest niejawne, więc nie można go opublikować jak też cytować jego fragmentów.

Zdaniem redakcji dzisiejszy wyrok jest zamachem na wolność słowa i próbą prewencyjnego ocenzurowania niezależnych mediów. O ile wyrok skazujący w lidzbarskim sądzie nie był dla redakcji żadną niespodzianką, to dzisiejsze orzeczenie Sądu Okręgowego może zaskakiwać. Warunkowe umorzenie postępowania karnego tytułem próby jest niczym innym jak zastraszeniem dziennikarza i w konsekwencji zniechęceniem go do dalszej pracy. Jest wyraźnym ostrzeżeniem ze strony panującego „systemu”, że krytyka i pisanie prawdy o jedynie słusznej władzy może skończyć się więzieniem. Dzisiejszy wyrok ma także wymiar symboliczny, jest znakiem naszych czasów i w pewnej mierze wyznacza „ucywilizowanie” naszego wymiaru sprawiedliwości.

Redakcja nie zgadza się z wyrokiem Sądu Okręgowego. Wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku, jak też podejmie próby wniesienia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego poprzez Rzecznika Praw Obywatelskich. W dalszej kolejności wyrok zostanie zaskarżony do Europejskiego trybunału Praw Człowieka. Cieszy postawa sędziego, który wniósł zdanie odrębne do wyroku, ale został przegłosowany 1:2. Może w olsztyńskim wymiarze sprawiedliwości jeszcze nie wszystko stracone? Redakcja nie ma najmniejszego zamiaru ograniczać swojej działalności poprzez weryfikację publikowanych treści pod kątem dzisiejszego wyroku. Wolność słowa i wypowiedzi nie może być cenzurowana, jest jednym z podstawowych praw człowieka w cywilizowanym świecie.

 Posted by at 6:34 pm
sie 252014
 

SKWWładzę samorządową warto poddawać społecznej kontroli. Uprawnienie to jest zagwarantowane przez Konstytucję RP, jako jedno z podstawowych praw obywatelskich. Możne je realizować na wiele sposobów jak np. poprzez składania petycji, skarg i wniosków do organów państwowych, organów jednostek samorządu terytorialnego lub organów samorządowych.

Z „urzędu” w sprawach legislacyjnych kontrolę pracy samorządu z prowadzi Wojewoda, a w sprawach finansowych Regionalna Izba Obrachunkowa. Pierwszą linią „obrony” przed podjęciem uchwały niezgodnej z obowiązującym prawem sprawuje prawnik danego urzędu. Konsultowane z nim są prawie wszystkie projekty uchwał jeszcze przed ich podjęciem. Z powyższego wynika, jak skrupulatnej kontroli poddawane są akty prawa miejscowego. Pomimo tego, istnieje niewielki odsetek uchwał, które zostały podjęte z naruszeniem prawa i nie są  „wyłapane” przez organa kontroli. Po ich ogłoszeniu w Dzienniku Urzędowym Województwa stają się obowiązującym (bez)praw(i)em. Właśnie w tym powinna pojawić się społeczna kontrola władzy. Ma ona charakter jak najmniej zinstytucjonalizowany i polega na sprawowaniu kontroli przez samych obywateli.

Najlepiej posłużyć się konkretnym przykładem społecznej kontroli obywatelskiej z naszego lokalnego podwórka i nie trzeba przy tym być prawnikiem.

30 lipca 2014 r. Rada Miasta na wniosek Burmistrza podjęła uchwałę w sprawie zmiany uchwały w sprawie utworzenia jednostki pomocniczej Miasta Lidzbark Warmiński, jako Osiedla Uzdrowiskowego. UCHWAŁA NR OR.BR.0007.70.2014.EK (Dziennik Urzędowy Województwa Warmińsko-Mazurskiego z dnia 11 lipca 2014 r., poz. 2518). Uchwała tylko pozornie jest skomplikowana, a chodzi o wyłączenie terenów zajmowanych przez kilka firm na ul. Olsztyńskiej ze strefy objętej ochroną uzdrowiskową.

Zdaniem redakcji podjęta uchwała jest niezgodna z obowiązującym prawem, bowiem tak naprawdę zmienia granice jednostki pomocniczej gminy, jakim jest osiedle uzdrowiskowe bez przeprowadzenia konsultacji społecznych. 27 czerwca Rada Miasta podjęła uchwałę o utworzeniu osiedla uzdrowiskowego poprzedzoną tzw. konsultacjami społecznymi. Skoro do utworzenia osiedla potrzebne były konsultacje, to może do zmiany granic istniejącego osiedla także wymagane są konsultacje społeczne? Pobieżna analiza prawa i orzecznictwa w tym zakresie potwierdza to przypuszczenie. Rozstrzygnięcie nadzorcze Wojewody Zachodniopomorskiego NR NK.3.4131.397.2012.AB jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, iż do zmiany granic jednostki pomocniczej gminy wymagane jest przeprowadzenie konsultacji społecznych. Poniżej fragment:

„W orzecznictwie sądowoadministracyjnym podnosi się, iż konsultacjom społecznym poddaje się nie tylko uchwałę w przedmiocie ustalenia statutu, ale również jego zmianę, przy czym, co istotne wymóg ich przeprowadzenia ograniczony jest wyłącznie do spraw dotyczących „organizacji i zakresu działania” (por. wyrok NSA z dnia 1 września 2010 r., sygn. akt II OSK 1310/10). Zagadnienie związane z określeniem granic jednostki pomocniczej niewątpliwie mieści się w ramach pojęcia „zakres działania” – które należy odnosić nie tylko do zakresu przedmiotowego, ale również terytorialnego danej jednostki (tak w ww. wyroku). W świetle powyższego, w pełni zasadnym pozostaje stwierdzenie, iż wszelkie działania rady gminy, w efekcie których dochodzi do zmiany granic sołectw, winny być poprzedzone konsultacjami społecznymi.” 

Co więc w tej sytuacji może zrobić zwykły obywatel, który uważa, iż doszło do naruszenia prawa? Może złożyć wniosek do Wojewody o wydanie rozstrzygnięcia nadzorczego (uchylenia uchwały) w zakresie, jakie jego zdaniem naruszone zostało prawo. Nie musi przy tym znać się na prawie, wystarczy, że podzieli się wątpliwościami z Wojewodą. To on z mocy prawa zbada sprawę i wyda odpowiednią decyzję. Teoretycznie ma na to 30 dni. W omawianym powyżej przykładzie, redakcja 27 sierpnia 2014r. złoży wniosek do Wojewody o zbadanie sprawy i ewentualne wydanie rozstrzygnięcia nadzorczego.

Kontrola obywatelska dopiero „raczkuje” w naszym społeczeństwie, mimo iż odpowiednie zapisy prawa istnieją od dziesiątków lat. Dzięki propagowaniu i rozpowszechnianiu wiedzy o praktycznym aspekcie jej stosowania, powoli stajemy się społeczeństwem obywatelskim. Społeczna kontrola władzy jest potężnym narzędziem i należy je stosować jak najczęściej.

 Posted by at 10:26 pm
sie 202014
 
Sala Sądu Okręgowego w Olsztynie. fot. Adam Socha

Sala Sądu Okręgowego w Olsztynie. fot. Adam Socha

Dzisiejsza rozprawa apelacyjna przed Sądem Okręgowym w Olsztynie nie przyniosła rozstrzygnięcia. Przypomnę, iż zaskarżyłem wyrok Sądu Rejonowego w Lidzbarku Warmińskim, w którym zostałem skazany na 5 miesięcy ograniczenia wolności, wykonania 100 godzin prac społecznie użytecznych, wpłacenia 500 zł na konto szpitala, jak też zwrotu 300 zł do kasy starostwa, jako zwrotu kosztów wpisu sądowego. Kara bardzo surowa za napisanie 2 artykułów, w których zdaniem Starosty został on pomówiony, co mogło się przyczynić do utraty zaufania społecznego jakże potrzebnego do sprawowania tak odpowiedzialnej funkcji.

Rozprawa apelacyjna rozpoczęła się punktualnie o godz. 9.00, pan Starosta nie był obecny, reprezentowała go pani mecenas Katarzyna Skrodzka-Sadowska. Oskarżony stawił się osobiście, reprezentowany przez adwokata pana Edwarda Ośko. Sprawy o pomówienie odbywają się bez udziału publiczności, jednak na wniosek każdej ze stron na sali mogą pozostać 2 osoby. Taki wniosek złożył adwokat oskarżonego i na miejscu dla publiczności zasiadł dziennikarz Debaty – Adam Socha i pracownik zaprzyjaźnionej kancelarii prawnej pana Lecha Obary. Jeszcze przed rozprawą pojawił się dziennikarz z PAP-u, więc za tydzień będzie notka w tej największej agencji prasowej.

Przebieg rozprawy apelacyjnej wygląda mniej więcej tak: Sędzia otwiera rozprawę, pyta się czy strony wnoszą wnioski formalne, następnie czy oskarżony podtrzymuje apelację. Następnie strony składają wyjaśnienia, wnioski dowodowe itp. Na koniec Sędzia informuje o terminie ogłoszenia wyroku. Niestety sam przebieg rozprawy jest tajny i nie wolno mi o tym pisać. Dodam tylko, że adwokat oskarżonego, (dla średnio zorientowanych – mój) wykazał pełen profesjonalizm i zawodowstwo. Moim zdaniem nie można było lepiej mnie bronić. Sąd wyznaczył termin ogłoszenia wyroku na 27 sierpnia na godz. 8:45.

Niestety apel wystosowany do Starosty Lidzbarskiego o to, aby wniósł o jawność rozprawy nie przyniósł skutku. W piśmie z 18 sierpnia, pan Starosta informuje:

[gview file=”http://www.naszlidzbark.pl/wp-content/uploads/2014/08/Odpowiedź-Starosty-na-apel-.pdf”]

Pan Starosta nie widzi podstaw do publikacji przebiegu rozprawy sądowej. Wydaje się, że dla osoby sprawującej funkcję publiczną, powinno szczególnie zależeć na jak największej przejrzystości tego co robi. Niewątpliwie przejawem publicznej działalności Starosty jest także występowanie przed sądami i społeczeństwo oczekuje informacji na ten temat. Odebranie tego prawa może być interpretowane, jako chęć zatajenia jakiś faktów i przyczynić się do utraty zaufania społecznego tak potrzebnego do sprawowania funkcji Starosty.

Transparentność działań władz powiatowych staje pod wielkim znakiem zapytania. Przykładem niech będzie postawa pana wicestarosty Koguta. Wczoraj udałem się na budowę term, aby na miejscu porozmawiać z kimś kompetentnym na temat problemów z wykonawcą. Poprosiłem pana z ochrony obiektu, aby skontaktował mnie z kierownikiem budowy lub inną osobą z biura budowy. Pan z ochrony informuje, że dostał polecenie od pana Koguta, aby absolutnie nie wpuszczać mnie na teren budowy. Taka postawa władz powiatowych jest nie do przyjęcia w państwie prawa, no chyba, że owo państwo istnieje tylko teoretycznie.

Niezależnie od wyniku rozprawy pragnę złożyć wielkie podziękowania dla:

– pana mecenasa Edwarda Ośko, za to że podjął się mojej obrony i zrobił to bardzo profesjonalnie i bezpłatnie.

– pana mecenasa Lecha Obary za sporządzenie apelacji i fachowe wsparcie prawne (bezpłatne).

– pana Adama Sochy, za wsparcie medialne, dziennikarskie i na duchu 😉

– mojej rodziny, która znosi to wszystko dzielnie i w milczeniu (to ostatnie jest najcenniejsze;))

– czytelników NaszLidzbark i innych, którym bliskie są takie wartości jak wolność słowa i prawo do informacji.

– Stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog, za wsparcie prawne w bardzo wielu sprawach sądowych.

– innym stowarzyszeniom zaangażowanym w sprawę.

 Posted by at 10:34 pm
sie 082014
 
sesja-uroczysta

Uroczysta Sesja Rady Miasta. Wielki Refektarz w zamku Biskupów Warmińskich.

W najbliższą niedzielę na zamku Biskupów Warmińskich, odbędzie się uroczysta Sesja Rady Miasta Lidzbark Warmiński. Prawdopodobnie będzie tam Marszalek Protas, Starosta Harhaj i oczywiście Burmistrz Wajs. Reszta zebranych to statyści, mający zapewnić poczucie bycia potrzebnym no i oczywiście oklaski. Sesje Rady Miasta odbywające się w Wielkim Refektarzu są nawet bardziej surrealistyczne niż te w Urzędzie Miasta, więc warto tam być w najbliższą niedzielę o godz. 12:00. Pan Burmistrz w swym wystąpieniu roztoczy aurę dobrobytu mieszkańców i … swojej doskonałości. Przytłoczy słuchających (jak rok temu) ciągiem wskaźników i cyfr świadczących o rozwoju miasta i zadowoleniu jego mieszkańców. Może nawet nie omieszka naruszyć dobrego imienia redaktora tej gazety jak to uczynił rok temu. Powinno być ciekawie, a jeśli nie to na pewno śmiesznie.

Tegoroczna sesja z pewnością będzie wyjątkowa, bowiem rządzącej ekipie spadają „słupki” w sondażach a wybory już w listopadzie. Czym zaskoczy nas Burmistrz, a może przemówi także sam Marszałek? Jak wynika z badań zleconych przez Tuska, jego partia prawdopodobnie przegra wybory do sejmików kilku województw w tym warmińsko-mazurskiego. To oznacza, że lidzbarski nauczyciel wychowania fizycznego przestanie pełnić tę zaszczytną funkcję i być może wróci do nauczania przedmiotu w szkole. Jak „poleci” Protas, to „polecą” wszyscy w dół na stanowiskach w samorządzie. Z tego powodu tuba propagandowa publikuje wywiad z Protasem, jest też o „Wajsówce”. Teraz zasadnicze dla całej sprawy długie pytanie: dlaczego poparcie dla obecnej władzy samorządowej jest tak niskie iż prawdopodobnie przegrają jesienne wybory, skoro jak twierdzą włodarze – wszystkie wskaźniki i dane GUS-u (jakimi nas karmił sowicie Burmistrz rok temu) pokazują że żyje się coraz lepiej, a spotykani na ulicy ludzie twierdzą że są zadowoleni? Być może odpowiedź usłyszymy już na najbliższej sesji.

Może Burmistrz wzorem lat ubiegłych będzie się chwalił spadającą liczbą osób korzystających z pomocy społecznej w Lidzbarku Warmińskim i ponownie wyrazi uznanie dla Joannitów? Tego jeszcze nie wiemy, ale warto przypomnieć sobie, co mówił pan Wajs 12 sierpnia 2013 r. na zamku Biskupów Warmińskich i w jaki sposób uprawiał propagandę sukcesu. Pragnę aby czytelnicy zrozumieli, że dane statystyczne są ulubionym przedmiotem manipulacji i należy z wielką ostrożnością podchodzić do propagandowych wystąpień lokalnych samorządowców. Nikomu (prócz redakcji) przecież nie będzie się chciało sprawdzać czy podawane przez Burmistrza liczby są wiarygodne.

Pan Burmistrz podczas uroczystej sesji chwali się, że w 2010 r. liczba osób korzystających w pomocy społecznej wynosiła 10% ogółu mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego. Jednak zupełnie inne dane odnajdujemy w sprawozdaniu z działalności MOPS za rok 2010 (TUTAJ). Tam pani Krasowska podaje, iż było to 12,89% ogółu mieszkańców. Za rok 2011 nie udało się odnaleźć sprawozdania, ale pan Burmistrz podaje, iż jest to 8,5%. Sprawozdanie MOPS za 2013r. wskazuje na 10,48% (TUTAJ). Komu więc wierzyć i które cyfry są prawdziwe? Spadająca mimo wszystko liczba osób korzystających z pomocy socjalnej wcale nie wynika ze wzrostu zamożności społeczeństwa. Spowodowane jest to emigracją zarobkową i wzrostem progów uprawniających do uzyskania pomocy społecznej. Jednak nie przeszkadza to panu Wajsowi głosić peany głównie na swoją cześć, mam nadzieję że w tym roku zapozna wszystkich zgromadzonych w Wielkim Refektarzu z interesującym raportem  GUS „Ubóstwo w Polsce w świetle badań GUS” i „Warunki życia rodzin w Polsce” – oba raporty dostępne TUTAJ.

Jedno jest pewne, obecna władza robi wszystko by żyło się lepiej. Sitwie.

 Posted by at 1:57 am
sie 052014
 

plakat

Tekst bardzo trafnie opisuje naszą lokalną rzeczywistość, stąd w całości na NaszLidzbark,

Określenie sitwa nie jest wynalazkiem PiS. To słowo zostało tylko nagłośnione w związku z tym, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie mogła go użyć na billboardach nawiązujących do hasła wyborczego Platformy Obywatelskiej: „By żyło się lepiej. Wszystkim” (w wersji PiS na końcu miało być „sitwie”). Sitwa czy raczej sitwokracja (tego określenia użyliśmy w 2001 r. we „Wprost”, gdy wtedy tam pracowałem) jest istotą funkcjonowania III RP. Po 2007 r. sitwokracja przeżywa tylko swoje apogeum. Sitwa nie jest wynalazkiem III RP. Wiele działających do dziś sitw powstało w późnej PRL. Od tych założycielskich różnią się tylko tym, że w ich skład wchodzą obecnie często dzieci i wnuki ojców założycieli, którzy teraz są rentierami sitw.

Na szczeblu państwowym, np. ministerstw, centralnych urzędów, agencji czy funduszy sitwy mają oblicze aktualnie rządzących partii. Na szczeblu lokalnym są albo wielopartyjne, albo ponadpartyjne. Jest jednak charakterystyczne, że niewspółmierny w nich udział mają ludzie należący do PSL oraz SLD. I nie zmieniają tego wymiany ekip rządzących po wyborach parlamentarnych. Ta trwałość sitw sprawia, że wydają się one przeciętnym ludziom czymś tak nieuchronnym i niezmiennym jak zjawiska przyrodnicze. Osoby, które wiele lat przebywały poza swoim stałym miejscem zamieszkania, bo pracowały na przykład za granicą ze zdumieniem stwierdzają, że prawie wszystko się w ich miastach, powiatach czy gminach zmieniło z wyjątkiem sitw.

Trwałe i bezproblemowe funkcjonowanie sitwy zapewnia obsada kilku kluczowych stanowisk, np. członka zarządu województwa, starostwa, miasta czy gminy (optymalne dla sitwy jest obsadzenie funkcji marszałka, starosty, prezydenta, burmistrza czy wójta, a w najgorszym wypadku ich zastępcy), przewodniczącego lub wiceprzewodniczącego rady, przewodniczącego komisji rewizyjnej, prezesa lub wiceprezesa sądu stosownego rodzaju (np. okręgowego czy rejonowego), szefa lub zastępcy prokuratora odpowiedniego szczebla oraz komendanta bądź wicekomendanta lokalnej policji. W sitwach działają również odpowiednio honorowani donosiciele i prowokatorzy, którzy sprawdzają lojalność członków i klientów oraz dbają o wczesne ostrzeganie, gdyby sitwie coś zagrażało. Sitwy potrzebują też politycznego oparcia, więc w różny sposób próbują wciągać w swoje tryby parlamentarzystów i eurodeputowanych z danego terenu. Jako przyzwoitki w sitwiarskim układzie funkcjonują jeszcze często jakieś lokalne autorytety. Sitwy starają się także uzależnić od siebie lokalne media, żeby niczego nie śledziły, nie krytykowały, niczego się nie czepiały. W zamian te media otrzymują reklamy, ogłoszenia, zlecenia czy ulgi, np. w wysokości czynszu.

Sitwa nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem klientów, bo firmy i ludzie biznesu potrzebują zamówień, kontraktów i zleceń, zaś prawie każdy obywatel ma coś do załatwienia i prawie zawsze nie da się tego załatwić normalną drogą. A sitwa potrafi załatwić wszystko, tyle że nie za darmo. I nie chodzi tylko ani przede wszystkim o załatwianie za łapówki, lecz np. o wzajemność w świadczeniu różnych usług, o podzielenie się posiadanymi wpływami i znajomościami, o wykonywanie zleceń i poleceń albo tylko o wyborcze poparcie. Przy tym sitwa ma skłonność do monopolizowania wszystkiego na swoim terenie, więc bywa tak, że ktoś nie chcący z sitwą współpracować bądź ją ignorujący nie załatwi niczego.

W praktyce wygląda to tak, że sitwa może tak poprowadzić lokalną drogę, ścieżkę rowerową, chodnik, wodociąg, kanalizację czy gazociąg, żeby każdy kto, jej podpadł został wykluczony z możliwości korzystania z tej infrastruktury, albo żeby bardzo dużo dopłacił. Sitwa może odmówić przyznania mieszkania komunalnego bądź socjalnego, może nakazać rozbiórkę istniejącego budynku, nie wyrazić zgody na wycinkę drzew czy założenie warsztatu. Sitwa może tak zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, żeby każda osoba chcąca cokolwiek zrobić na terenie jej działania poddała się albo nie była w stanie niczego stworzyć. Sitwa potrafi zbudować w pobliżu posesji krnąbrnego obywatela wysypisko śmieci, spalarnię, miejsce utylizacji odpadów biologicznych bądź chemicznych, wydać pozwolenie na działalność dyskoteki, nocnego klubu czy agencji towarzyskiej. Może odmówić wydania koncesji, na przykład na handel alkoholem albo stawiać warunki, których nie sposób spełnić. Może też już przyznaną koncesję odebrać. Sitwa może sprawić, że firma czy konkretny obywatel będą nieustannie nachodzeni przez kontrole skarbowe, sanitarne, budowlane, przeciwpożarowe czy Sanepid. Innymi słowy, sitwa może tak obrzydzić życie każdemu, kto nie liczy się z jej istnieniem i interesami, że delikwentowi pozostaje tylko emigracja albo wegetacja.

Sitwy mają bardzo mocną pozycję i wielkie możliwości, bo mają wpływ na kluczowe decyzje, dysponują mieniem znacznej wartości, rozdają pracę i świadczenia socjalne, mają wpływy w sądach, organach ścigania i organach kontroli. Formalnie to wszystko zależy od lokalnej administracji i różnych instytucji, ale sitwy przejmują i rozbudowują ich funkcje i są skonsolidowane wiązami zależności rodzinnych, towarzyskich i biznesowych, a także na zasadzie uzależnienia bądź „umoczenia” klienteli oraz wskutek trzymania w szachu (szantażowania) samych członków sitwy.

Sitwa tym się różni od administracji i instytucji publicznych, że jest nastawiona wyłącznie na załatwianie interesów i geszeftów swoich członków oraz klientów. Sitwa jest jak rak, który najpierw na administracji i instytucjach pasożytuje, a potem je stopniowo pożera. I dba o to, żeby monopolizować zyski, zaś koszty przerzucać w całości na administrację i sektor publiczny. W latach 90. sitwy nie były tak żarłoczne i bezwzględne jak obecnie i nie dążyły do pełnego monopolu, bo obywateli stać jeszcze było na jakieś formy oporu czy protestu. Od kilku lat są niezwykle rozpasane, bezwzględne i bezczelne, a to wskutek absolutnej bezkarności.

Hasło „By żyło się lepiej. Sitwie” jest zatem tym, które najtrafniej opisuje polską rzeczywistość AD 2014.

Autor: Stanisław Janecki publicysta tygodnika „wSieci”

 

 Posted by at 8:45 pm