Dzień wyborów jest dniem rozpoczęcia nowej kampanii wyborczej. O ile w krajach cywilizowanych jak np. USA, kampania wyborcza trwa bez ustanku, tak w państwach bloku wschodniego, kandydaci budzą się ze słodkiego letargu ledwo kilka miesięcy przed terminem wyborów. Zjawisko to szczególnie uwidacznia się na najniższym szczeblu, czyli samorządzie. W 2014 r. niektórzy kandydaci rozpoczęli intensywną kampanię dopiero po pierwszej turze, inni miesiąc lub dwa wcześniej. Wygląda na to, że wybory 2018 będą jednak inne.
Tchnienie zachodniej cywilizacji dotarło i na nasze małe podwórko, a kampania właśnie wystartowała. Jednym z przykładów pijaru, skrojonego na potrzeby i możliwości lidzbarskiego wyborcy było „oficjalne” otwarcie siłowni w parku Ireny Kwinto. Z przekazu medialnego wywnioskować można, iż bohaterska grupa radnych wraz z Burmistrzem wykonała tytaniczną pracę na rzecz lidzbarskiego społeczeństwa, które to powinno być im dozgonnie wdzięczne (no może do października lub listopada 2018r.). Wydarzenie medialne, słusznie opisane przez sowicie finansowaną pieniędzmi podatników gazetę lokalną i opłaconą telewizję (też z kieszeni Lidzbarczan). Powstanie takiej siłowni i rozbudowa placu zabawa stanowi doskonałą platformę promocji, bowiem obiekt był bardzo potrzebny. Kosztował nas ok. 200 tys zł i będzie służył latami. Czy 200 tys to dużo? Biorąc pod uwagę, iż np. koszt organizacji biesiad humoru to ok. 500 tys, (czyli w zasadzie jednodniowej imprezy, dostępnej nielicznym), kwota wydana na trwały obiekt jakim jest siłownia i plac zabaw wydaje się niewielka. Za jedną imprezę medialną LWHiS, można wybudować 2 takie obiekty i jeszcze zostanie. Być może inicjatywa radnych powinna pójść w kierunku likwidacji drogiej i wątpliwej poziomem imprezy? 200 tys zł to naprawdę niewielka kwota w zestawieniu z budżetem miasta, czy np. kosztem organizacji imprezy w 4-gwiazdkowym hotelu (nazwy nie podam, dodam że lidzbarskim) przez spółkę wodociągową z okazji jej 25-lecia – 70 tys zł poszło jak woda. Wiele jest takich przykładów, zupełnie nie pasujących do kreowanej przez władze miasta i radnych postawy – bycia niezastąpionymi. Ograniczenie trwonienia publicznych pieniędzy to szerokie pole, zupełnie wolne od inicjatyw radnych. Trudno się temu dziwić, bowiem sama Rada Miasta skutecznie marnotrawi pieniądze podatników, tworząc nowe komisje (ekstra płatne), czy poprzez grzech zaniechania w kontroli wydatków Burmistrza (Rada Miasta jest organem kontrolującym).
Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby radni wyszli z inicjatywą przeznaczenia połowy diety na jakiś określony cel np. budowę siłowni plenerowej. Wtedy owszem, mieliby by moralne prawo robić oficjalne otwarcie, ściągać prasę i TV. Póki co, bycie radnym stanowi źródło hipokryzyjnego sposobu zarobkowania i imitowania altruizmu.