sty 202024
 

W Lidzbarku Warmińskim rosną oczekiwania przed zbliżającymi się wyborami na burmistrza. Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się kilka znanych lokalnie osobistości.

Jacek Wiśniowski, obecny burmistrz miasta, sprawujący władzę od 2015 roku i obecnie będący w swojej drugiej kadencji, jest postacią dobrze znaną mieszkańcom. Jego dotychczasowe rządy i doświadczenie w zarządzaniu miastem będą miały wpływ na nadchodzące wybory zarówno w kontekście jego potencjalnej kandydatury na kolejną kadencję, jak i wyzwań, które mogą pojawić się ze strony innych kandydatów.

Wśród potencjalnych rywali wymienia się Bartłomieja Zdanowicza, znanego z lokalnej aktywności społecznej i zawodowej, a także będącego radnym miejskim. Jego kandydatura mogłaby wnosić nowe pomysły i perspektywy do zarządzania miastem.

Sylwia Bęś, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy, oraz Adam Brodowski, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego i radny miejski, również są wymieniani wśród potencjalnych kandydatów, reprezentujących środowisko związane z lokalnymi działaczami Koalicji Obywatelskiej.

Szczególnie ciekawą postacią jest Adam Brodowski, który zyskał rozpoznawalność dzięki swojemu zamiłowaniu do teleturniejów. Jako uczestnik popularnych programów „Jaka to Melodia?” i „Koło Fortuny”, wielokrotnie reprezentował Lidzbark Warmiński, pokazując swoją wiedzę i umiejętności. Jego potencjalna kandydatura mogłaby przynieść nową dynamikę w lokalnych wyborach.

Mieszkańcy czekają na oficjalne ogłoszenia kandydatur i z niecierpliwością oczekują, jak te różnorodne osobowości mogą wpłynąć na przyszłość Lidzbarka Warmińskiego.

 

Tekst przeportowany ze strony https://lidzbarkwarminski.okiemobywatela.pl/lidzbark-warminski-kto-stanie-do-walki-o-fotel-burmistrza/

Autor nieznany.

Od redakcji NaszLidzbark – jak czytelnicy oceniają szanse kandydatów?

 Posted by at 3:35 pm
cze 202023
 

Okładka płatnego artykułu „promującego” miasto

Kiedy artykuły promocyjne skupiają się głównie na jednej osobie, takiej jak Burmistrz, mogą powstać wątpliwości co do rzeczywistego celu promocji. Może to sugerować, że głównym celem publikacji jest gloryfikacja Burmistrza i wzmocnienie jego władzy oraz wpływu. Artykuły skoncentrowane na jednej osobie mogą wskazywać na rozwiniętą megalomanię, czyli obsesyjne przekonanie o własnej wielkości i wyjątkowości.

Megalomania Burmistrza objawia się często poprzez nadmierne podkreślanie jego osiągnięć i sukcesów, a marginalizowanie roli innych członków władz lokalnych i społeczności. W takich przypadkach, promocja staje się narzędziem do budowania kultu jednostki, w którym Burmistrz przedstawiany jest jako jedyny sprawca sukcesów i zmian w społeczności. Jest to wyraźny sygnał, że priorytetem jest utrzymanie i wzmacnianie własnej pozycji, a nie rzetelne informowanie społeczności o działaniach samorządu.

Ponadto, megalomania Burmistrza może prowadzić do „parcia na szkło”, czyli dążenia do nieograniczonej kontroli i wpływu na wszystkie aspekty życia lokalnej społeczności. Burmistrz może dążyć do centralizacji władzy w swoich rękach, eliminując opozycję i niezależne głosy, które mogłyby kwestionować jego decyzje. Takie zachowanie może prowadzić do braku przejrzystości i odpowiedzialności, a także do ograniczenia demokratycznych procesów decyzyjnych.

W rezultacie, skupienie się na jednej osobie w artykułach promocyjnych może budzić wątpliwości co do rzeczywistych intencji Burmistrza i samorządu lokalnego. Istnieje ryzyko, że publikacje te służą głównie autopromocji Burmistrza, zamiast rzetelnie informować społeczność o różnych inicjatywach i projektach służących rozwojowi społeczności.

Dodatkowym problemem w przypadku, gdy artykuły promocyjne koncentrują się na jednej osobie, takiej jak Burmistrz, jest kwestia finansowania tych publikacji z kasy gminy. Jeśli takie artykuły i nagrania są sponsorowane i opłacane ze środków publicznych, wówczas pojawia się obawa, że są one wykorzystywane do autopromocji Burmistrza kosztem interesów lokalnej społeczności.

Rachunek za artykuł w piśmie „Kapitał Polski”

Finansowanie artykułów promocyjnych, w których centralną postacią jest Burmistrz, z kasy gminy może podważać transparentność i uczciwość działań samorządu. Może to sugerować, że środki publiczne są wykorzystywane do celów politycznych i promocyjnych, zamiast na rzeczywiste potrzeby społeczności. Takie działania mogą budzić pytania dotyczące priorytetów i zasad wydatkowania publicznych funduszy. Istnieje obawa, że Burmistrz wykorzystuje finansowanie z kasy gminy do kreowania swojego wizerunku, zamiast inwestować w rozwój lokalnej infrastruktury, edukację czy usługi publiczne, które są kluczowe dla dobrobytu mieszkańców.

Podsumowując, finansowanie artykułów i nagrań, w których centralną postacią jest Burmistrz, z kasy gminy budzi wątpliwości dotyczące uczciwości i przejrzystości działań samorządu. Alokacja środków publicznych powinna uwzględniać dobrobyt całej społeczności, a nie jednostki. Jeżeli prasa i telewizja otrzymują środki z budżetu gminy na promowanie dokonań Burmistrza i gminy, istnieje ryzyko, że ich treści będą jednostronne i służyć będą autopromocji władz. Takie działania mogą prowadzić do braku rzetelności i obiektywności informacji, które są niezbędne dla społeczności w celu dokonania własnej oceny pracy Burmistrza i gminy. Niezależne media są kluczowe dla zapewnienia obiektywnej informacji społeczności i umożliwienia jej samodzielnego ocenienia działań władz.

Jak czytamy w raporcie Najwyższej Izby Kontroli: [LINK]

„Popularnym narzędziem promocji w skontrolowanych jednostkach było publikowanie artykułów prasowych dotyczących danej gminy. W przypadku ponad połowy jednostek, w artykułach tych zamieszczono zdjęcia wójta. W ocenie NIK, tego rodzaju działania mogą budzić wątpliwości, czy ich celem była promocja gminy, czy też „wypromowanie” konkretnych osób.” 

W promocji gminy wykorzystywano artykuły prasowe, w których zamieszczono zdjęcia Burmistrza. W dwóch skontrolowanych jednostkach artykuły promocyjne dotyczyły przede wszystkim ukazania dokonań władz w mijającej kadencji. W ocenie NIK, tego rodzaju działania mogą budzić wątpliwości, czy ich celem była promocja gminy, czy też „wypromowanie” konkretnych osób, np. piastujących stanowisko organu wykonawczego w samorządzie, zwłaszcza jeśli miało to miejsce w okresie poprzedzającym nadchodzące wybory.

Komentarz redakcyjny

Praktycznie każdy artykuł prasowy, nagranie czy film traktujący o naszym mieście (głównie o postaci Burmistrza) jest opłacany z pieniędzy Lidzbarczan. Nie należy ulegać przekonaniu, iż Lidzbark Warmiński jest wyjątkowy, a prasa i TV z ochotą promuje miasto, a w szczególności Burmistrza Wiśniowskiego. Kosztuje to nas rocznie ogromne pieniądze, dzięki którym ów jegomość próbuje wypromować swój wizerunek w skali makro, traktując swój urząd jako przepustkę do tzw. ”wielkiej polityki”.  Także otrzymywane nagrody i wyróżnienia w „dziwnych” konkursach, mogą budzić wątpliwości biorąc pod uwagę znaczne sumy przekazywane z kasy miasta dla organizatorów.

Głównym beneficjentem pieniędzy mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego jest Grupa WM, czyli Gazeta Olsztyńska, Gazeta Lidzbarska, TV Kopernik i kilka innych  marionetkowych mediów. Załączam kilka skanów z faktur, opłaconych naszymi pieniędzmi.

 Posted by at 7:59 pm
wrz 042021
 

W związku z planami likwidacji TVN-u, Redaktor NaszLidzbark prezentuje swój punkt widzenia na sprawę.

Czytelnicy pytają czy Redakcja jest za ochroną wolnych mediów. Oczywiście! Wolne media są gwarantem jawności działania władz, stanowią nieodłączny element społeczeństwa demokratycznego. Niezależne media to fundament zdrowego państwa, papierek lakmusowy wolności słowa, prawdy. Można by pisać długo o roli mediów, co oczywiste przekroczyłoby objętość artykułu (a może i zdrowy rozsądek) . Trudno więc nie bronić tych wartości w przypadku zagrożenia.

Problem leży gdzie indziej. Ograniczanie wolności słowa jest faktem i trwa od dziesiątków lat po teraźniejszość. „Dziennikarze” prostytuują się z każdą władzą, nie ma znaczenia czy to PZPR, PO czy PiS. Rządzący wręcz kreują redakcje dziennikarskie – swoje tuby propagandowe. Działa to w skali krajowej, ale i regionalnej, miejskiej czy wiejskiej. Także na naszym podwórku, Rada Miasta i Burmistrz działają w modelu znanym za czasów Gierka Edwarda – jedna słuszna linia władzy, która zawsze ma rację. Własna gazetka propagandowa, tudzież opłacany jakiś lokalny szmatławiec typu Lidzbarska, Olsztyńska. Na każdym szczeblu władzy naszej Rzeczypospolitej funkcjonuje podobny model, zupełnie bez znaczenia czy lewica czy prawica. Każda z tych formacji działa dokładnie tak samo – nie umożliwia niezależnego, wolnego dziennikarstwa (wolnych mediów)  – strażnika jawności i transparentności tejże władzy.

Po 89r. okazało się, że jednopartyjny model dostępu do koryta, z powodzeniem można zastąpić układem dwupartyjnym (z drobnymi odłamami) i nazwać to wszystko demokracją. Brzmi całkiem dobrze, a działa dokładnie jak wcześniej. Co jakiś czas, pozorna zmiana przy korycie i można trąbić o wolnych wyborach itp. Tak naprawdę niezwykłe zjawisko, fenomen – niezależnie od barw partyjnych zawsze ci sami ludzie przy korytach. Wystarczy spojrzeć na lokalne podwórko, czy „zmiana’ władzy z PO na PiS w jakimś stopniu zaszkodziła lokalnym kacykom? Karuzela obsadzania stanowisk odbywa się na wyższym szczeblu, a tutaj jak w polskim filmie – nic się nie dzieje.

Wraz z nastaniem „demokracji” narodziły się dwa obozy, dwie główne partie. Pomińmy milczeniem fakt, że co jakiś czas zmieniają nazwy, tak naprawdę tworzą je ci sami ludzie. Każda z tych frakcji ma do dyspozycji swoje własne tuby propagandowe. Kiedy lewica rządzi, odpowiednie tytuły prasowe i telewizja opływa w dobrobyt. Prawica u sterów – z cienia wychodzą rożnej maści „narodowe” media. Najważniejszą kwestią dla obydwu stronnictw jest ogłupienie widza, czytelnika. Nie do pomyślenia jest, aby mógł myśleć samodzielnie, a co gorsze wyciągać wnioski. Dziennikarstwo? Tak, ale pod specjalnym nadzorem.

Zmierzając do meritum sprawy. Osoba ciekawa świata, powinna wpierw obejrzeć Fakty, a potem dla psychicznej równowagi Wiadomości. Oba główne wydania informacyjne TVN-u i TVP nie mają nic wspólnego z wolnością mediów, a co za tym idzie rzetelnym i niezależnym przekazem. Charakteryzując w skrócie obie tuby: Fakty – wyraźnie brakuje pomysłów, podążanie w kierunku „pudelka” tudzież sieczki znanej z WP czy Onetu. Skupianie się na krytyce PiS-u, to zazwyczaj główny temat wydania. Bardziej to przypomina TV śniadaniową. Wiadomości TVP – totalnie odjechana propaganda, tak siermiężna, że tylko najtwardsi fanatycy prezesa zdołają strawić bez odruchów wymiotnych. Dobra realizacja, na bogato. Sporo pomysłów.

Jedne i drugie „dziennikarstwo” w zasadzie reprezentuje podobny poziom szamba dziennikarskiego. Nie ma związku z wolnymi mediami. Obrona TVN-u w kontekście wolnych mediów jest oczywistą bzdurą. Skąd więc stanowisko Redakcji broniące jedną z tub propagandowych? W życiu wskazana jest równowaga. Fakty TVN-u stanowią przeciwwagę dla Wiadomości TVP. Oba produkty są bardzo niskiej jakości, jednak uzupełniają się i dają szerszy ogląd sytuacji politycznej. Czym byłoby wieczorne wydanie Wiadomości bez wcześniejszych Faktów? Czy nie jest bezpieczniej skanalizować wybroczyny dziennikarskie na antenie legalnie działającej stacji TV niżby miałoby się to odbywać w tzw. „drugim obiegu” bez kontroli.

W ocenie Redakcji, szeroko pojęte społeczeństwo nie potrzebuje „wolnych mediów”. Nie zna ich i nie pozna w najbliższym czasie. Niezależne dziennikarstwo nie ma rynku zbytu, jest nudne i niepopularne.

 

 Posted by at 11:49 pm
sie 102020
 

Uroczysta Sesja Rady Miasta Lidzbark Warmiński – bez maseczek

Wejście na Sesję rady Miasta tylko dla zaproszonych gości. Jeśli nie ma Ciebie na liście, a chcesz skorzystać ze swojego konstytucyjnego prawa uczestniczenia w Sesji Rady Miasta, musisz kupić bilet w kasie muzeum Biskupów Warmińskich, założyć maseczkę i po pomiarze temperatury zostajesz wpuszczony. Jest to prawdopodobnie pierwszy przypadek płatnych Sesji Rady Miasta w historii Polskiego samorządu.

Porządku przy wejściu do zamku i uiszczania płatności za wejście na niedzielną sesję pilnował zamkowy strażnik. Dość wybiórczo, bowiem niektóre osoby wpuszczał bez maseczki, biletu czy nawet pomiaru temperatury. Są równi i równiejsi. Redaktora tejże strony, Lidzbarczanina z urodzenia także nie wpuszczono tak od razu na sesję, nakazono kupić bilet, pomiar temperatury i maseczka. Co do maseczki i temperatury nie ma wątpliwości, to konieczność. Płacenia za wejście na sesję oczywiście odmówiłem, powołując się na jeszcze obowiązujące zapisy w ustawie zasadniczej. Poprosiłem o rozmowę z kierownikiem muzeum, panią Małgorzata Jackiewicz-Garniec. Podczas oczekiwania na przełożonego, do muzeum weszło małżeństwo w średnim wieku, taki dialog:

Strażnik – „a państwo?”
M – My na sesję.
S – Macie zaproszenie?
M – Nie, nie mamy.
S – To nie wejdziecie. Bilety trzeba kupić i temperaturkę zmierzyć.

Pani i Pan, poszli do kasy uiścić opłatę za wejście na sesję. Po 2 minutach przyszła pani Kierownik.

Strażnik – tu pan chce wejść niby na sesję.
Kierownik muzeum – zaproszenie pan ma?
Redaktor – Nie, nie mam. Aby wejść na sesję nie potrzeba zaproszeń, bowiem jest to moje konstytucyjne prawo.
Kierownik – to ze względu na „kowida”, ale pójdę zorientować się, bo to nie my organizujemy sesję (ale kasę za wejście na sesję pobieracie – przyp. Red.).

Po chwili pojawia się pracownik Urzędu Miasta i osobiście „zaprasza” mnie na sesję, robiąc po drodze uwagi, że stwarzam problemy.

Wygląda na to, że Przewodniczący Rady Miasta już tak „odjechał” z wazeliną, że zorganizował sesję tylko dla „swoich” – na zaproszenie. Być może, w swoim gronie mniej wstydliwym jest stare dobre poklepywanie się po ramieniu i mówienie, jak dobrze jest w mieście i jak się rozwija.

Sama sesja przebiegła w sposób schematyczny, była kalką tych z przed lat. Relacja nie jest potrzebna. Jednak osoba koniecznie chcąca poczuć ducha „święta samorządu” jakim jest sesja, może obejrzeć sesję np. z 2010r. i kolejne, kiedy miastu burmistrzował pan Wajs. Obecny Wiśniowski wyuczoną retoryką przekazu prawie doskonale naśladuje poprzednika. Różni ich  tylko jedna literka w wymowie słowa Lidzbark Warmiński – Artur Wajs mówił poprawnie „Lidzbark”, Jacek Wiśniowski do dzisiaj mówi „Lidzbarg” tudzież „Lidzbargu”. Ta jedna literka bardzo boli podczas słuchania Burmistrza miasta, do wybaczenia panu sprzedającemu ziemniaki na rynku (z całym szacunkiem do tego pana).

Jednak prawdziwym szokiem okazało się uczestniczenie w sesji, Burmistrza Piwnicznej-Zdroju pana Chorużyka. Przyjechał na zaproszenie tutejszego Burmistrza „Lidzbarga” Warmińskiego. To przejaw skrajnej nieodpowiedzialności i lekceważenia zdrowia nas wszystkich. Jak można zapraszać osobę z tzw. „czerwonej strefy” zachorowalności na covid-19 do naszego miasta i powiatu szczycącego się praktycznie zerową zachorowalnością? Na samej sesji tylko 3 lub 4 osoby miały maseczki, pan z powiatu Nowosądeckiego (blisko 700 aktywnych chorych), Burmistrz Piwnicznej nie nosił jej nigdzie. Witał się z innymi, uczestniczył w spotkaniach itp.  Gratulujemy Burmistrzowi Wiśniowskiemu rozsądku. W czasie sesji, po  sprawdzeniu, że Piwniczna-Zdrój jest w „czerwonej strefie” autor tychże słów natychmiast opuścił Sesję.  Transmisja wirusa podczas sesji gwarantowana, co widać na poniższych zdjęciach.

 Posted by at 7:57 pm
lut 162020
 

14 lutego 2020r. partia Prawo i Sprawiedliwość uszczupliła się o jednego członka. Po ponad 15 latach przynależności do PiS-u, z jej szeregów wystąpił Leszek Sierputowicz, wiceprzewodniczący lidzbarskiej Rady Powiatu. Na ręce Przewodniczącego Zarządu Okręgu 34 w Elblągu pana Leonarda Krasulskiego trafiło odpowiednie pismo z wnioskiem o skreślenie z listy członków PiS-u.

Wydawać by się mogło, że utrata wieloletniego członka partii „dobrej zmiany” stanowi porażkę jej samej, szczególnie na lidzbarskiej ziemi, gdzie działaczy PiS-u można policzyć na palcach jednej lub dwóch rąk. Jednak zdaniem członków struktur lokalnych PiS-u odejście Sierputowicza oznacza nie porażkę, a zwycięstwo. Jeden z działaczy – „w PiS nie powinno go być od wielu lat…Już po wyborach samorządowych w 2014r. odkryta została jego współpraca z Harhajem (szefem struktur PO, Starostą Lidzbarskim – przyp. Red.). Potem robił wszystko pod jego dyktando. W ostatnich wyborach w jednym z okręgów w mieście nie wystawiono żadnego kandydata z PiS (gdzie wcześniej zawsze był – przyp. Red.). W wyborach do Sejmu i Senatu nie zabiegał o kandydatów, którzy mogliby zdobyć dla list PiS-u więcej głosów.

Skąd podejrzenie o „współpracę” Leszka Sierputowicza z Janem Harhajem, „grubą rybą” PO?

W 2013r. Leszek Sierputowicz był „szeregowym” radnym w Radzie Powiatu. Dodajmy, iż był bezrobotnym radnym, otrzymywał bowiem zasiłek dla bezrobotnych. W całym 2013r. było tego  1247zł plus roczna dieta radnego, niecałe 12 tys zł. W sumie miesięcznie na utrzymanie miał do dyspozycji 1100 zł. W kolejnym 2014r. było jeszcze gorzej, bowiem skończył się zasiłek dla bezrobotnego i Sierputowicz wykazał tylko 1050 zł przychodu miesięcznie (oświadczenie majątkowe złożone na koniec 2014r. koniec kadencji samorządowej). Jeden z rozmówców NL stwierdził, że Sierputowicz wyglądał wówczas jak bezdomny. Przełom nastąpił w nowej kadencji, po grudniowych wyborach w 2014r. Wówczas, jak określił Sierputowicza jeden  z czytelników „farbowany lis” okazał się być człowiekiem Jana Harhaja (dawnego przeciwnika politycznego). Harhaj zszokował lokalny PiS, proponując Radzie Powiatu kandydaturę Sierputowicza na przewodniczącego rady i była to jedyna propozycja. Pacynkowa Rada Powiatu, oczywiście przystała na tę propozycję i Leszek Sierputowicz zaczął zarabiać konkretne pieniądze. Kilka miesięcy później, zdał egzamin radcowski i otworzył własną kancelarię prawną. Niedługo potem zaczął dostawać lukratywne zlecenia od Burmistrza Wiśniowskiego. Ostatnie z nich w 2020r. w kwocie ok. 10 tys otrzymał bez żadnego przetargu czy nawet trybu ofertowego (nie badano rynku pod względem ew. tańszej konkurencji). Pan Sierputowicz bronił jak lew swego mentora podczas posiedzeń Rady Powiatu. W 2016r. jeszcze do niedawna bezrobotny, otrzymuje funkcję w radzie nadzorczej orneckich wodociągów, a potem w spółce Żegluga Ostródzko-Elbląska w Ostródzie. W tym czasie dieta w radzie powiatu wzrasta z marnych 11,8tys zł na prawie 21tys zł.

Tak błyskotliwa „kariera” Sierputowicza nie uszła uwadze lokalnych działaczy PiS-u. Tak bliska współpraca przewodniczącego lokalnych struktur PiS z „baronem” PO zaczęła „brzydko pachnieć”. Tuz po wyborach w 2018r. Sierputowicz sam zrezygnował z funkcji szefa powiatowych struktur PiS, a dwa lata później także z członkostwa w PiS.  Obecnie pełni już tylko funkcję wiceprzewodniczącego Rady Powiatu.

 Posted by at 7:11 pm