W ostatnich latach na popularności zyskały wyrażenia takie jak „jawność” czy „obywatelska kontrola władzy”. Oto bowiem zwykły „Kowalski” miałby możliwość sprawdzenia co robi urzędnik lub Wójt i na co wydaje publiczne pieniądze. Wzniosłe i piękne idee są nośne i bardzo medialne, dobrze widziane w nowoczesnym społeczeństwie. Jednak kiedy „Kowalski” chciałby urzeczywistnić jakąkolwiek formę obywatelskiej kontroli władzy – natychmiast otrzymuje zimny prysznic. Wzniosłe koncepcje walą się jak domek z kart, a władza wskazuje plebsowi jego miejsce. Bez zmrużenia okiem „ciekawskiego” obywatela przenosi się Orwellowskiej rzeczywistości, stosując wobec niego szykany i represje, narzędzia dobrze znane esbecji i innym zbrodniczym komunistycznym służbom. Nawet najmniejszy objaw aktywności obywatelskiej spotkać się może z odpowiedzią władz. Poniżej opis jednego z wielu przypadków prześladowania jakich doświadczył Redaktor tego portalu.
6 kwietnia 2018r. od jednego z „wysoko ulokowanych” pracowników w Urzędzie Miasta Lidzbarka Warmińskiego, redakcja NL otrzymała informację o dewastacji elementów krajobrazu w dolinie Symsarny wraz ze zdjęciami. Na kanwie tegoż sygnału, powstał artykuł „Wandale w dolinie Symsarny”. Wpis ów, nie spodobał się panu Janu Harhajowi, złożył na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa następującej treści:
„W dniu dzisiejszym tj. 10.04.2018r. na portalu społecznościowym „NASZ LIDZBARK” prowadzonym przez redaktora ANDRZEJ PIEŚLAK zobaczyłem zamieszczony znieważający moją osobę wpis oraz zdjęcia z napisami cyt. „HARY CWEL” oraz „JEBAĆ HARHAJA”. Ja te napisy odbieram jako szkalowanie mnie jako Starosty Powiatu i według mnie moją one na celu publiczne znieważenie mnie i postawienie w negatywnym świetle w społeczności powiatu oraz Lidzbarka Warmińskiego Andrzej Pieślak w komentarzu pod zdjęciami jednoznacznie łączy te z funkcją Starosty Powiatu którą sprawuję. Andrzej Pieślak celowo zamieścił te obelgi i znieważenie na swoim publicznym ogólnodostępnym portalu aby ta informacja dotarła do jak największej liczby mieszkańców powiatu. W załączeniu wydruk z portalu „NASZ LIDZBARK” szt. 5”.
Zaprzyjaźniona z panem Harhajem Prokuratura Rejonowa wszczęła postępowanie w kierunku zniesławienia z art. 212 par. 1 i 2. Pojęcie „zaprzyjaźniona” użyte w poprzednim zdaniu, nie jest pozbawione podstaw. W aktach postępowania prokuratorskiego odnajdziemy dokumenty mówiące o utrzymywaniu kontaktów towarzyskich między panem Harhajem i dwójką lidzbarskich prokuratorów. Złożyli oni wnioski o wyłączenie z prowadzenia sprawy właśnie ze względu na bliższą „zażyłość” z osobą pana Harhaja. Prokurator Andrzej Krzywiel 18 maja 2019r. wyłączył z postępowania o sygn.. PR 1 Ds. 261.2018 panią Joannę Kłosowską i Krystynę Kozodój. W uzasadnieniu decyzji czytamy m.in. „Z kolei prokurator Joanna Kłosowska wskazała, że ona i jej mąż znają wymienionego osobiście (Jana Harhaja przyp.red.), utrzymują kontakty zawodowe, jak i towarzyskie od wielu lat i kontakty te są regularne. Powołane przez wnioskodawczynię okoliczności mogą wywoływać uzasadnione wątpliwości co do ich bezstronności w niniejszej sprawie.
Podkreślenia wymaga, że zachodzi przesłanka dotycząca wyłączenia prokuratora określona w art. 41 par. 1 kk. Zarówno prokurator Krystyna Kozodój, jak i prokurator Joanna Kłosowska utrzymują kontakty towarzyskie z pokrzywdzonym, znają się do wielu lat, a zatem może to wywołać uzasadnioną wątpliwość co do ich bezstronności”.
Po złożeniu zawiadomienia, prokuratura wszczęła dochodzenie. Człowiek już jest, należy więc jeszcze znaleźć odpowiedni paragraf. Tych jest bez liku w kodeksie karnym, jest z czego wybierać. Na początek prokuratura wytoczyła ciężką artylerię wobec Redaktora Nasz Lidzbark czyli art. 212 k.k. par. 1 i 2. Gdzie karą może być pozbawienie wolności. Przestępstwo z powyższego artykułu może być ścigane tylko z oskarżenia prywatnego (Jan Harhaj jako osoba prywatna może wnieść akt oskarżenia bezpośrednio do sądu). Próba skarżenia z art. 212 okazała się więc ślepą uliczką.
Jednak był człowiek, była wina, należało tylko zmienić paragraf. Prokuratura wszczęła postępowanie w kierunku art. 226 par 1 k.k. zacytujmy go w całości:
„ Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”
Policja (21 czerwca 2018r.), wszczęła dochodzenie. Rozpoczęły się przesłuchania oskarżonego na komendzie policji. Ze strony policji dochodzenie prowadził mł. asp. Arkadiusz Szpak. Ów, dzielny funkcjonariusz w toku prowadzonego dochodzenia powołał biegłego językoznawcę aby ten wydał opinię na temat dwóch napisów – „Jebać Harhaja” oraz „Hary Cwel” czy są obraźliwe czy nie. Językoznawca, pani Jolanta Piwowar z Olsztyna za swą usługę zainkasowała od policji 1037,26 zł na którą składały się:
- Lektura akt sprawy oraz wstępna analiza materiały językowego 1 godz. – 45,63zł
- Analiza definicji leksykalnych, artykułów hasłowych, stron internetowych oraz zawartości Narodowego Korpusu Języka Polskiego 8 godz. – 365,04zł
- Opracowanie wniosków na podstawie przeprowadzonej analizy oraz pisemne opracowanie opinii 13 godz. – 593,19zł
- Koszt zakupu opakowania, wydruku i wysyłki opinii (polecona ZPO) – 33,40zł
Wydanie opinii, iż te dwa napisy są obraźliwe zajęły pani Piwowar 22 godziny pracy.
Po kilku kolejnych wizytach oskarżonego na komendzie policji, mł. asp. Arkadiusz Szpak, o zgrozo umarza postępowanie w części, bowiem kierunek art. 226 par 1 k.k. okazuje się chybiony. Bystry policjant zauważa, iż czyn zabroniony z tego paragrafu musi dotyczyć znieważenia funkcjonariusza podczas pełnienia i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. Przedmiotowa sprawa nie dotyczy powyższego, więc dochodzenie należy umorzyć. Wniosek o umorzenie 27 grudnia 2018r. zatwierdził prokurator Andrzej Krzywiel. Wydawałoby się, iż sprawa dobiegła końca. Nic podobnego.
Jest człowiek, trzeba tylko zmienić paragraf. Tego samego dnia w którym prokurator umorzył postępowanie w kierunku art. 226 par.1, prokurator sporządza akt oskarżenia z tego samego art. k.k. ale paragrafu 3. Mówi on:
„Kto publicznie znieważa lub poniża konstytucyjny organ Rzeczypospolitej Polskiej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”
Wspomnieć należy, iż w związku z tym Redaktor Andrzej Pieślak został wezwany na kolejne przesłuchanie na komendę policji w niedzielę 30 grudnia 2018 na godzinę 18.00.
Sprawa trafia do Sądu Rejonowego. 17 maja 2019r. odbywa się pierwsza rozprawa. Przesłuchania stron, pokrzywdzonego „reprezentuje” prokuratura rejonowa. Na kolejnej rozprawie Sędzia Marta Banaś-Grabek decyduje o zmianie kwalifikacji prawnej czynu z art. 226 na art. 216 par2 k.k. Czyli zamiast znieważenia organu konstytucyjnego przechodzimy na znieważenie osoby fizycznej za pomocą środków masowego przekazu, kara do roku pozbawienia wolności. Pojawia się problem, iż ściganie z tego paragrafu odbywa się z oskarżenia prywatnego (o czym informuje sąd). Obecna na sali pani prokurator, składa wniosek że obejmuje to oskarżenie z urzędu. Sprawę odracza się na kolejny termin. W końcu 2 lipca 2019r. zapada wyrok: Winny zarzucanych czynów, dopuścił się przestępstwa. Sąd warunkowo umarza postępowanie karne na okres jednego roku oraz zasądza od Redaktora w sumie 1 700zł zwrotu kosztów postępowania, opłaty biegłego językoznawcy i wpłaty 500zł na rzecz funduszu pomocy pokrzywdzonym oraz pomocy postpenitencjarnej.
Na nic zdały się argumenty redakcji, mówiące że zdjęcia są ilustracją artykułu i stanowią informację prasową. Redaktor podczas rozprawy użył porównania do sytuacji, kiedy wielkie stacje TV pokazywały przestępczy akt, kiedy to jedna z osób spaliła kukłę Żyda (głośna, medialna sprawa). Idąc tropem rozumowania oskarżyciela, a potem jak się okazało sądu, gmina żydowska powinna pozwać do sądu wszystkie te stacje telewizyjne, za znieważenie. Praktycznie codziennie widzimy w TV informacje, kiedy to dokonywane jest przestępstwo. Na tym polega wolność słowa. Redaktor podkreślił, że Jan Harhaj próbuje w ten sposób wpłynąć na redakcję i wywołać „efekt mrożący”. Sędzia Marta Banaś-Grabek uznała winę redaktora za oczywistą i wymierzyła karę.
Redaktor NaszLidzbark nie zgodził się z wyrokiem i kolejny raz szukał poszukał sprawiedliwości w Sądzie Okręgowym w Olsztynie. Została złożona apelacja od wyroku lidzbarskiego sądu.
Sąd Okręgowy w Olsztynie na rozprawie apelacyjnej uniewinnił oskarżonego, a kosztami procesu obu instancji obciążył skarb państwa (czyli podatników). W krótkim uzasadnieniu wyroku Sędzia stwierdził m.in. że, ocenie sądu nie była potrzebna opinia biegłego językoznawcy. Wystarczyło doświadczenie życiowe i logika, aby stwierdzić, że napisy były obraźliwe i wulgarne. Nie można w żaden sposób wywnioskować, aby intencją autora artykułu było znieważenie Jana Harhaja, a tym bardziej jak wnioskował w akcie oskarżenia prokurator – konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej. Materiał dowodowy w sprawie nie daje podstaw do tego, aby oskarżonemu przypisać działanie w zamiarze bezpośrednim, to znaczy że oskarżony chciał zniesławić Jana Harhaja lub ewentualnym czyli godził się na to. Prokuratora lub Sąd może się jedynie domyślać, że za takim opisem nie stoi tylko przesłanka opowiedzenia o pięknej przyrodzie ale są to tylko domysły. Sąd nie może się opierać na domysłach wydając wyrok i iść linią najmniejszego oporu, że jest to czyn o znikomej szkodliwości społecznej bo sąd musi oceniać to co zostało zgromadzone w aktach i tylko na tym może się opierać oceniając materiał dowodowy.
To koniec jednej z wielu historii, kiedy to Redaktora NaszLidzbark pozywa się do sądu za pisanie artykułów. Schemat za każdym razem jest bardzo podobny, lidzbarski sąd uznaje winę redaktora, a olsztyński sąd uniewinnia. I tak wiele razy. Należy nadmienić, że jedna taka sprawa zajmuje redaktorowi kilkanaście dni, w trakcie których nie może zajmować się pracą zawodową.