Obserwując stan uzbrojenia, czy też wyposażenia naszego wojska zadałem sobie kilka pytań: Czy współczesne wojsko polskie jest w stanie zapewnić naszemu krajowi bezpieczeństwo i integralność granic? Czy też wobec jakiejkolwiek agresji z zewnątrz nasz kraj będzie w stanie bronić się sam? Czy obraz naszej współczesnej-nowoczesnej armii, jaki kreowany jest w mediach, oddaje rzeczywistą wartość bojową wojska polskiego? Odpowiedzi na te pytania szukałem dzisiaj, podczas dni otwartych 9 pułku rozpoznawczego. Niestety po dzisiejszej wizycie w jednostce wojskowej, odpowiedzi na pytania zawarte na wstępie to 3xNIE.
Współczesne wojsko polskie wyposażeniem i sprzętem na tle innych nowoczesnych armii przypomina te sprzed wybuchu II wojny światowej. Mimo że posiadamy, jako nieliczny na świecie kraj, całkowicie zawodową armię, nasi żołnierze bardziej przypominają urzędników niż obrońców ojczyzny.
Defilada wojskowa, jest pokazem siły i nowoczesnego uzbrojenia.
Ma pokazać naszym wrogom „patrzcie co was spotka jak nas zaatakujecie”. Nie mogło, więc zabraknąć takiej demonstracji w 9 Warmińskim pułku rozpoznawczym. Niestety, przemaszerowała przed nami cała rzesza wojskowych, ładnie ubrani i w mundurach galowych. Zamiast zgrabnych uniformów chciałbym zobaczyć masę sprzętu, nowoczesnego uzbrojenia, które każdy z żołnierzy dźwiga na sobie. Kilka „leciwych” zabawek pokazywano publiczności, jako dowód, że mamy super wypasiony sprzęt. Ilu z tych żołnierzy ma na wyposażeniu sprzęt jak pokazywano? Kilku? Reszta jak za dawnych czasów ma na stanie starego dobrego kałasznikowa.
Obecnie idzie się do wojska, nie dla idei obrony ojczyzny tylko po to, aby mieć pracę.
Pakty i układy takie jak np. NATO, to fajna sprawa. W 1939 roku, nasz kraj miał gwarancję Anglii i Francji, że jeśli zaatakują nas Niemcy to oni zaraz przyjdą nam z pomocą. Faktycznie, wypowiedziano wojnę Hitlerowi, zwaną później „śmieszną wojną”, zyskała taki przydomek po tym jak obie te wielkie armie nie ruszyły palcem, aby Polsce pomóc. To po prostu się nie opłacało. Obecnie sytuacja jest identyczna, jak ta sprzed wojny. Zdolność bojowa naszej armii, wobec np. niemieckiej jest zerowa. Też mamy zapewnienia i układy. To tylko papier. Jak dojdzie do konfliktu np. o surowce mineralne, to wszelkie zapewnienia pójdą w zapomnienie. Liczy się kasa i tylko to. Nikt nie będzie ginął w czyimś imieniu. Nikt nie poświęci swoich żołnierzy, aby bronić tego zacofanego kraju na Wisłą, który nie potrafi otrząsnąć się z jarzma wszechobecnej korupcji jak też dewastacji własnej gospodarki.
Wracając do dzisiejszego pokazu.
Przekraczając bramę jednostki wojskowej, odniosłem wrażenie, że przenoszę się w czasie. Jak za czasów Stalina, czy Gierka oficjele zajęli miejsce na trybunie honorowej, a przed nią dumnie kroczyło piękne wojsko, bez jakiegokolwiek nowoczesnego wyposażenia. Pokazano quada i kilka zabytkowych już bojowych wozów piechoty, pamiętających czasy rewolucji francuskiej. Aby podnieść rangę imprezy, „zaproszono” szkoły i przedszkola. Całkiem jak ze stadionem miejskim, kiedy trzeba zrobić „tłum”. Dzieci wręczały kwiaty dowódcy, dowódca dawał medale i nagrody zasłużonym. Ksiądz Rożentalski awansował na pułkownika, zapewne zasłużył sobie na to poprzez wsparcie naszych żołnierzy w Afganistanie (poprzez gorliwą modlitwę w swym apartamencie przy ulicy Wiejskiej). Taki awans to spora podwyżka wynagrodzenia, potem wojskowa wysoka emerytura wypłacana z naszych podatków (obecna wypłata również). Chyba, że duchowny z Wiejskiej zrzekł się wynagrodzenia i przeznaczył je na np. dom dziecka (żartowałem). Pan Marszałek tłumaczył 4-letnim dzieciom, co to Afganistan i dlaczego nasi żołnierze muszą tam przebywać. Równie dobrze można szympansowi tłumaczyć trygonometrię. Tyle samo zrozumieją. Co mnie najbardziej uderzyło, to stwierdzenie, że nasi żołnierze jadą tam „łapać” bandytów. Ja tłumaczę to inaczej, jadą tam, żeby godnie zarobić, giną bo w naszym kraju nie ma pracy.
Kim są ci afgańscy bandyci, których trzeba zabić? W czasie okupacji hitlerowskiej, naziści nazywali bandytami polską partyzantkę. Afganistan to niepodległy kraj, obecnie okupowany przez międzynarodowe wojska, w tym polskie. Dla mieszkańców tego kraju, jesteśmy okupantami, a oni walczą z każdym, kto zabiera im wolność. Jak zginie polski żołnierz, to Talib – bandyta. Jak zginie Talib, to wtedy Polak – bohater, zabił bandytę. Afgańczycy to dumny naród, walczą każdym dostępnym sposobem z okupantem, podobnie jak Polacy z nazistami. Nie można być tak skrajnie nieobiektywnym. Niejaki pan Wajs, złożył podziękowania dowódcy pułku, za to, że tyle dobrego robią dla miasta. Pytanie, co konkretnie? Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to zapewnienie sporej ilości miejsc pracy w mieście urzędników i bezrobotnych. Niestety firma zwana wojskiem nie wytwarza dóbr konsumpcyjnych. Za wszystko, co tam się dzieje płacimy my – podatnicy. Kim jest współczesny polski żołnierz? Jest urzędnikiem, opłacanym z publicznej kasy.
Dziwi mnie zachowanie państwowych mediów, kreują nasze wojsko na jedno z najnowocześniejszych w Europie, a może i na świecie. Nikt jednak nie podaje ilości i klasy łodzi podwodnych, jaką dysponuje marynarka wojenna. Nikt nie wspomina też o pancernikach, lotniskowcach czy też nowoczesnych krążownikach. Po prostu to nie istnieje. Dostaliśmy za ciężką kasę, kilkanaście używanych i już przestarzałych F-16. Na nasze warunki to cud techniki, więc strzeliły korki szampana na wiwat. Cieszyć się z używanego sprzętu wojskowego? Tylko w Polsce. Nasze lotnictwo myśliwskie to amerykański używany sprzęt. O bombowcach nikt nie wspomina, bo nie istnieją w naszej armii, chyba, że w muzeum techniki. Podobnie jest w sferze wojsk pancernych, ile mamy czołgów, które nawiązałyby walkę z amerykańskim Abramsem, czy niemieckim Leopardem? Żadnego. W jednostce wojskowej na ulicy Kalinowskiego, używa się sprzętu produkcji radzieckiej pochodzącego z lat 70-tych. Stacje zagłuszające „Grażyna” czy nasłuchowe „Lena” to technika żywcem wyjęta z czasów wczesnego Gierka, czy nawet Gomółki. Radiostacja „140”-tka oparta na lampie elektronowej. Szczytem możliwości w czasach, kiedy służyłem w tej jednostce, było nawiązanie łączności z wozem bojowym stacjonującym w ….Bobrowniku. Co tam jest jeszcze nie będę pisał, bo jeszcze zdradzę tajemnicę wojskową.
Atrakcją dnia i przysłowiowym gwoździem, było wyskoczenie z zabytkowego śmigłowca trojga śmiałków i bezpieczne ich lądowanie na spadochronie przed zachwyconą publicznością. Ten heroiczny i bohaterski czyn doskonale oddaje ducha naszej armii. Żadna inne wojsko na świecie nie odważyłaby się na tak ryzykowny pokaz. Medale i awanse wręczone, wynudzone dzieci w końcu ożywione, można więc pójść na zasłużony poczęstunek, przy obfitym bufecie serwowanym przez kuchnię jednego z hoteli.
Jak uzdrowić polską armię? To bardzo proste – odpolitycznić.
Kiedy wstąpiłem do armii, pewien kapitan oprowadzając nas po izbie tradycji radził nam, co robić w razie wojny. Stwierdził „ weźcie swojego kałasza, tyle amunicji ile udźwigniecie i uciekajcie do lasu, wtedy może coś wskóracie”
Stwierdzenie tego kapitana jest właściwą puentą tego przydługawego artykułu.
Kilka zdjęć z uroczystości można obejrzeć TUTAJ
4 minutowy materiał wideo, zachęcam do wybrania jakości HD 720p. Nie miałem osłony przeciwwietrznej na mikrofon, więc trochę jest trochę zakłóceń.












