lis 052013
 

SAM_9248Na dzisiejszej rozprawie w sprawie skargi na bezczynność Dyrektora Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lidzbarku Warmińskim – Wojewódzki Sąd Administracyjny nakazał pani mgr Agnieszce Lasowej rozpatrzyć mój wniosek o dostęp do informacji publicznej i zwrócić mi koszty sądowe. Sąd odrzucił argumentację organu zobowiązanego do udzielenia informacji, iż mój wniosek dotyczy informacji przetworzonej i takowy wymaga specjalnego trybu wnioskowania. Podkreślił też, że nie można „przekwalifikowywać” wniosku, jak też żądać jego zmiany. Nie jest też istotnym, kto występuje o wniosek i z jakiego adresu mailowego pochodzi.

Chronologia.Treść wniosku z dnia 13 sierpnia 2013 roku:

Na podstawie artykułu 61 Konstytucji RP wnoszę o udostępnienie informacji na temat:

1.Grafiku pracy lekarzy dyżurujących w ramach nocnej i świątecznej opieki medycznej w szpitalu za okres 01.05.2013 do dnia odpowiedzi na wniosek, lub do końca sierpnia 2013 jeśli taki grafik już istnieje.

2. Zapisu z kamer monitoringu przemysłowego jaki znajduje się w szpitalu z dnia 4 sierpnia 2013 roku z godzin 9:00-20:00

3. Ilości przyjętych pacjentów dnia 4 sierpnia 2013 w ramach nocnej i świątecznej opieki medycznej.

Odpowiedź na pkt 1 wniosku proszę przesłać w formie zeskanowanej na adres poczty elektronicznej redakcja@naszlidzbark.pl

Odpowiedź na pkt 2 – materiał wideo proszę nagrać na nośniku DVD i powiadomić wnioskodawcę o dacie i miejscu odbioru.

Odpowiedź na pkt 3 – informacja o ilości na adres poczty elektronicznej redakcja@naszlidzbark.pl

Odpowiedź na wniosek pani dyrektor z dnia 20 sierpnia 2013 roku. POBIERZ PDF

Moja odpowiedź na odpowiedź pani dyrektor z dnia 21 sierpnia 2013 roku. POBIERZ PDF

Decyzja pani dyrektor o nierozpatrzeniu wniosku z dnia 27 sierpnia 2013 roku.POBIERZ PDF

Skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na bezczynność pani dyrektor z dnia 10 września 2013 roku.POBIERZ PDF

Rozprawa w której WSA przyznał mi rację – 5 listopada 2013 roku. Jak tylko otrzymam pisemne uzasadnienie wyroku, to oczywiście tutaj umieszczę.

Powyższy wyrok potwierdza tylko jak istotną sprawą dla ustawodawcy jest sprawowanie kontroli obywatelskiej poprzez uzyskiwanie informacji o działaniach organów administracji państwowej. Dostęp do informacji publicznej jest jednym z podstawowych praw człowieka, mówi o tym Europejska Konwencja Praw Człowieka. Dla podkreślenia wagi tego prawa w Polsce jest specjalny artykuł Konstytucji RP jak też powstała Ustawa o Dostępie do Informacji Publicznej i nie jest to jakiś tam przepis czy rozporządzenie.

Niestety wielu obywateli kraju nad Wisłą nie ma świadomości przysługujących im praw w zakresie dostępu do informacji publicznej. Aparat administracyjny ze szczególną niechęcią podchodzi do wniosków o udzielenie informacji, bojąc się chyba odkrycia jego niekompetencji lub też np. korupcji.

Komentarz redakcyjny, czyli Hyde Park.

Kilka osób sugerowało, abym był bardziej powściągliwy w wyrażaniu swoich sądów lub też starał się przynajmniej rozgraniczać informacje obiektywne od swoich komentarzy do nich. Tak też uczyniłem powyżej, jeśli ktoś jednak lubi moje prywatne opinie to niech czyta dalej, a jak nie to tutaj stop.

Powyższy wyrok sądowy jest tylko przetarciem ścieżki do łatwiejszego uzyskania informacji od lidzbarskich urzędników do tego zobowiązanych. Ostatnie moje wnioski do lokalnych urzędów z automatu są kwalifikowane, jako chęć wejścia w posiadanie wiedzy „przetworzonej” lub też „do dalszego przetwarzania”. Dzisiaj ten nielegalny urzędniczy wybieg został zatrzymany orzeczeniem olsztyńskiego sądu.

Do sprawy została zaangażowana bliżej nieznana mi kancelaria adwokacka/radca prawny(?) działający w imieniu dyrekcji szpitala a opłacana przez Starostwo Powiatowe. Pani adwokat lub radca prawny obecna na sali sądowej, podnosiła argumenty zupełnie nieistotne dla sprawy jak np. że wniosek do dyrektorki szpitala wpłynął z adresu mailowego redakcji a nie prywatnego, czy też wręcz sprzeczne z prawem w postaci twierdzenia, iż organ zobowiązany do udzielenia informacji ma prawo czegokolwiek żądać od wnioskodawcy – stoi w jawnej sprzeczności z art. 2 par2 Ustawy o Dostępie do Informacji Publicznej. Nie mnie oceniać wiedzę prawniczą pani adwokat, zrobiła co mogła – weźmie za to kasę z naszych podatków.

Może budzić zaniepokojenie, że w ogóle doszło do rozstrzygnięcia sądowego tak prostej sprawy ta. Orzecznictwo w tym temacie istnieje od jakiegoś już czasu i nie wierzę, że kancelaria adwokacka nie była z nim zaznajomiona. Identyczne sprawy rozpatrywane były już wcześniej z podobnym do dzisiejszego skutkiem. Powinni poinformować szpital i starostwo, iż „teoria informacji przetworzonej” nie dotyczy takich wniosków jak mój. Mówiąc szczerze, byłem pewny dzisiejszego rozstrzygnięcia.

Odwlekanie sprawy, wymiana pism, wynajęcie adwokata/radcy (nie jestem pewny co do tytułu), czas – to wszystko kosztuje konkretne pieniądze – zarówno mnie jak i samorząd. Najbardziej cierpi na tym idea państwa jawnego i praworządnego. Obywateli zniechęca się na wszelkie możliwe sposoby, aby tylko nie posiedli tej „tajemnej” wiedzy na temat pracy urzędników i decyzji przez nich wydawanych. W tym wszystkim zapominany jest podstawowy fakt: powołaniem urzędników jest służba wobec społeczeństwa.

Mam głęboką nadzieję, że dzisiejszy wyrok powstrzyma pana Starostę mgr Jana Harhaja, Burmistrza Lidzbarka Warmińskiego pana Artura Wajsa i innych przed kontynuacją działalności przestępczej w postaci nieudostępniania informacji publicznej na wniosek.

Serdecznie dziękuje za pomoc merytoryczną  panu Szymonowi Ossowskiemu – europejskiemu autorytetowi w sprawach dostępu do informacji publicznej jak też Sieci Obywatelskiej – WatchDog Polska.

 Posted by at 9:29 pm
lis 012013
 
Plakat Kurii wywieszony przy kościele katolickim w Lidzbarku Warmińskim.

Plakat Kurii wywieszony przy kościele katolickim w Lidzbarku Warmińskim.

Halloween – świętem szatana? Takie wrażenie można odnieść, słuchając relacji dzieci uczestniczących w szkolnych lekcjach religii. Pani katechetka poinformowała, że tzw. „Halloween” nie jest żadnym świętem i kryje się w nim szatan lub diabeł (zależy, czym straszono dzieci wcześniej). Nie należy brać udziału w tych szatańskich obrzędach i jak ognia (piekielnego?) wystrzegać się przebierania za zmarłych i odprawiać pogańskie obrzędy w postaci np. zbierania cukierków – bo to grzech.

Postanowiłem zasięgnąć opinii od osoby cokolwiek obeznanej w kwestiach zasad nauk katolickich, czyli miejscowego proboszcza Romana Chudzika. Ksiądz proboszcz:

„są to zwyczaje sprzeczne z chrześcijaństwem[…] do chrześcijańskiego kraju wciska się niechrześcijańskie zwyczaje […] dotarły do mnie telefony i przychodzili też parafianie ze zgłoszeniem, dlaczego ich dzieci zmusza się do korzystania z takich obrzędów niechrześcijańskich […] jeżeli się organizuje takie rzeczy to te dzieci są przymuszone w ten sposób […] mówią, że już w przedszkolach się zaczyna, że każą przynosić stroje i się przebierać.”

W kwestii oficjalnego stanowiska kościoła katolickiego wobec Halloween, ksiądz odesłał mnie do oświadczenia, jakie wydała olsztyńska kuria i które w postaci plakatu znajduje się przed kościołem. Poniżej fragment:

„Chrześcijanie nie powinni obchodzić Halloween. Ci, którzy świętują Halloween czczą kulturę śmierci. Halloween jest przejawem okultyzmu i jest to święto antychrześcijańskie. Promuje ono strach i śmierć.[…]

[…]Dlaczego zabawa w Hallowenn jest niebezpieczna?

Nawet jeśli Halloween jest przez nas traktowane jako zabawa, rzeczywistość duchowa (złe duchy, demony) widzą ludzkie zaangażowanie wyrażone w pewnych znakach, symbolach, gestach i czynach. Oznacza to, że dochodzi do pewnego otwarcia – inicjacji na określony duchowy świat. Praktyka wielu egzorcystów pokazuje, że nawet nieświadoma zabawa w wywoływanie duchów, przyzywanie zmarłych czy przebieranie się za demony bądź śmierć może mieć groźne skutki w naszym życiu.

[…]Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do opanowania tajemnych sit, by posługiwać się nimi i osiągnąć nadnaturalna władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekania się do interwencji demonów” (artykuł 2117).”

Przebrane dzieciaki, zdjęcie wykonane 31 października 2013 roku w Lidzbarku Warmińskim

Przebrane dzieciaki, zdjęcie wykonane 31 października 2013 roku w Lidzbarku Warmińskim

Czym więc tłumaczyć zachowanie lidzbarskiej młodzieży, która w barwnych grupach „nachodziła” mieszkańców prosząc o cukierki i kto wobec tego ich do tego przymuszał? Czyżby nauki płynące z kościelnej ambony były ignorowane? I ostatnie ważne pytanie, dlaczego tak silnie kościół katolicki sprzeciwia się Halloween i czy jest to powiązane z jego datą.

Wydaje się, że odpowiedzi na powyższe pytania są bardzo proste, jednak nie dla zwierzchników kościoła katolickiego w Polsce. Zdają się nie zauważać

Dzieciaki zbierające słodycze "cukierki albo psikus" - Osiedle im. Kromera Lidzbark Warmiński

Dzieciaki zbierające słodycze „cukierki albo psikus” – Osiedle im. Kromera Lidzbark Warmiński

przemian, jakie zachodzą w naszej kulturze. Społeczeństwo polskie od zawsze było naśladowcze i asymilacyjne – do naszego życia już dawno temu włączono pogański zwyczaj dekorowania choinek, wielkanocny kult jajka, czy też całkiem niedawno przyjęte święto zakochanych – Walentynki. Postępu nie da się zatrzymać kapłańskim nakazem, czego dowodem było kilkadziesiąt grup dzieciaków zbierających wczoraj słodycze – w dodatku nikt ich nie zmuszał i nie organizował. Zapewne katoliccy rodzice nie biorą na poważnie zaleceń kurii i słów księży, uważając je za nieadekwatne do sytuacji – w przeciwnym razie z pewnością zabroniliby dzieciom wychodzić z domów. Pogłębia się w ten sposób kryzys w kościele katolickim, postępuje brak zaufania do jego nauk.

Dlaczego z taka zajadłością zwalcza się radosne Halloween? Odpowiedź wydaje się bardzo prosta dla myślącego człowieka, pozbawionego klapek na oczach – dla pieniędzy. Nowa tradycja rodem z Ameryki, powoduje zmniejszenie wpływów do kasy banku watykańskiego – instytucji bardzo potężnej i zagadkowej. Polska jest ważnym źródłem dochodów ze względu na ilość wiernych przekazujących datki pieniężne. Ludzie kupując dzieciakom stroje i maski wydają pieniądze, które mogliby przecież następnego dnia przekazać na potrzeby kościoła. Zwierzchnicy kościelni czują się zagrożeni utratą posiadanych wpływów wobec swoich wiernych, co w prostej linii wiąże się ze zmniejszonymi przychodami finansowymi.

Memento Mori

Memento Mori

Strach przed śmiercią jest doskonałym narzędziem wywierania wpływu i zastraszania ludzi. Halloween daje inny punkt widzenia, nie tak smutny i żałobny – stał się więc zagrożeniem i jest w sprzeczności z wielowiekową kościelną doktryną. Jednak czy mieszkańcy naszego miasta, których większość można spotkać w kościele tak do końca biorą na poważnie nauki księdza? Gdyby tak było, tkwilibyśmy pewnie jeszcze w średniowieczu. Jednym z zaleceń jest zakaz handlu w niedzielę i święta. Dzisiaj przed bramą cmentarza spotkałem dziesiątki osób sprzedających znicze,

1 Listopada 2013 roku.

1 Listopada 2013 roku.

kwiaty itp. Z całą pewnością byli to grzesznicy i żaden szanujący się katolik nie powinien od nich kupować. Jednak życie pokazuje, iż jest zupełnie inaczej. Kolejny zakaz płynący z ambony jest bagatelizowany i nikt tego na poważnie nie bierze.

Całe szczęście, że ludzie mają swój własny rozum i zdrowy rozsądek. Traktują Halloween jako zjawisko kulturowe, nie mające nic wspólnego z wiarą czy diabłem – po prostu się bawią. Pastor kościoła protestanckiego Jerzy Puszcz powiedział, że to po prostu folklor i nie można tego łączyć z czymkolwiek innym. Fanaberie o diabłach i szatanie wręcz ośmieszają duchownych, którzy nie zdają sobie sprawy, że czasy stosów i inkwizycji już dawno minęły.

Podsumowaniem niech będą takie oto słowa:

„Oddajcie więc cesarzowi to, co jest cesarskie, a Bogu to, co boskie”  (Ewangelia wg Św. Mateusza)

 

Jan-H

Starosta Lidzbarski mgr Jan Harhaj parkujący w miejscu do tego nie przeznaczonym .

Odrębną kwestią powtarzającą się każdego roku przed cmentarzem, jest brak miejsc do parkowania. Taka sytuacja trwa od lat i z roku na rok jest gorzej. Ludzie upychają samochody gdzie popadnie i byle jak, niejednokrotnie w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Często łamią przepisy parkując np. na trawnikach, to wykroczenie z art. 144 par1 Kodeksu Wykroczeń, grozi za to nawet 1000 złotowy mandat. Należy o tym pamiętać i w przyszłości nie naśladować postępowania tego pana na zdjęciu.

 

 

 Posted by at 7:59 pm
paź 302013
 
Przewodniczący Rady Miasta otwiera 47 Sesję.

Przewodniczący Rady Miasta otwiera 47 Sesję.

47 Sesja Rady Miasta była punktem zwrotnym w historii naszego miasta. Przewodniczący Rady pan Andrzej Kędzierski oświadczył, że żyjemy w państwie demokratycznym i mieszkańcom też należy się głos w podejmowaniu decyzji dotyczących ich samych. Wspomniał też o potrzebie konsultacji z obywatelami miasta, co samo w sobie może stanowić sensację. Przeżyłem mały szok słuchając tych słów i nie wiem, kiedy z niego wyjdę.

Być może pan przewodniczący chce podążać śladami nieżyjącego już premiera Mazowieckiego i godnie reprezentować wartości demokratyczne, o jakie walczył pan Tadeusz za życia. Chwalebna to i godna pochwały postawa. Moim celem jest właśnie takie działanie naszych władz, o jakich mówił pan Kędzierski. Być może jest to pierwsza jaskółka wieszcząca zmiany na lepsze w UM, trzymam za słowo szefa Rady Miasta.

Dalsza część obrad przebiegła gładko i już bez sensacji. Radni nie mogli się wręcz doczekać zakończenia sesji, aby opuścić mury UM i biegając po mieście wykrzyczeć „ Od dzisiaj w Lidzbarku jest demokracja!”. Miejmy nadzieję, że nikt nie wziął ich za psychicznie chorych, bo i tak na pomoc lekarską nie mogliby liczyć.

Poniżej skrót sesji na materiale wideo(nieco wzbogacony), przeznaczony jest tylko dla osób o stalowych nerwach.

 Posted by at 9:07 pm
paź 292013
 

vlcsnap-2013-10-29-18h43m19s14Dla osób spoza Lidzbarka temat posiedzeń komisji Rady Miasta może wydawać się nudny i nieczytelny, ba nawet dla samych mieszkańców z nielicznymi wyjątkami to flaki z olejem. Są jednak osoby zainteresowane tym, co dzieje się w poniedziałkowe popołudnia w tutejszym Urzędzie Miasta. Odkrywanie niuansów polityki lokalnej też może być fascynujące i nie trzeba być przy tym masochistą.

Samo wejście i możliwość rejestracji prac komisji wypływa bezpośrednio z art. 61 par. 2 Konstytucji RP

„Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu.”

Teraz o tym, co ciekawego zdarzyło się na komisjach. Pani z firmy wynajętej przez UM prezentowała swój raport na temat bezpieczeństwa energetycznego miasta na przyszłe lata. Taki raport do niczego nie jest potrzebny, a jeśli już powstaje to mógłby się opierać o jakieś prawdziwe wskaźniki, być rzetelnie zrobiony a nie tylko dla kasy i na odczepnego, bo tak stanowi prawo. Miła prezenterka starała się obrazić słuchających sugerując, że nie umieją czytać. Jej wystąpienie polegało na czytaniu tego, co wszyscy widzieli na ekranie, to pierwszy symptom lekceważenia zebranych na sali. Porządna prezentacja jest uzupełnieniem słowa mówionego i nie może stanowić jej jedynej treści.

Do części merytorycznej zastrzeżenia miało kilka osób, pan Wajs na wszelki wypadek zadał trudne pytanie, co widać i słychać na materiale wideo. W domyśle chodziło oczywiście o termy i ogromne zapotrzebowanie na gaz i prąd, które nie było wykazane w raporcie. Dokument powstawał zapewne w 2012 roku, więc przy zbieraniu danych (o ile w ogóle tak robiono) musiałaby się pojawić ta kwestia. Świadczy to jedynie o braku rzetelności tej firmy, co za ciężką kasę raport spłodziła. Poniżej materiał wideo.

Dużo ciekawiej było podczas dyskusji na temat zbycia pomieszczenia na rzecz najemcy w trybie bezprzetargowym przy Ulicy Wysokiej Bramy 18. Radna Jaskólska zadała wg. mnie dość proste pytanie o cenę nieruchomości i to spowodowało zaiskrzenie na linii Burmistrz – Radna. Koniec końców, pan Wajs zagroził radnej, że lepiej niech nie drąży tematu, bo on jej przypomni coś tam z lat ubiegłych(takie wrażenie odniosłem).

Dalej poruszono temat nazw dla nowych ulic. Podejrzewam, że moja obecność i rejestracja wideo zakłóciła „normalny” przebieg obrad komisji. Radni przy dyskusji na temat nowych ulic wydawali się zagubieni jak dzieci we mgle. Padła jedna dość niefortunna propozycja, ale zdawało się że wszyscy i tak czekają na jedyną słuszną nazwę jaką wymyśli Burmistrz. Tak się nie stało, Burmistrz udzielił nawet reprymendy radnym, że nie są przygotowani do dyskusji i zasugerował zdjęcie tego punktu z obrad komisji, co radni wykonali bez szemrania. Padły nawet magiczne, nieznane radnym deklaracje o przeprowadzeniu konsultacji społecznych. Jestem bardzo ciekawy i będę obserwował temat!

Zdaje się, że pan Burmistrz odkrył całkiem nowe źródło reklamy dla siebie – rejestrowanie obrad komisji i samych sesji. W poniedziałek pokazał jak bardzo interesują go tematy bezpieczeństwa energetycznego miasta i wskazał brak przygotowania radnych do pracy – mimo, iż było dużo czasu. W takiej Ornecie, to przynajmniej miasto płaci za nagrania obrad sesji RM 500 zł wynajętej firmie. Potem umieszcza to na swojej miejskiej stronie. Ja robię to samo za darmo.(Ostatnie trzy zdania były sugestią dla Burmistrza na temat możliwości odpłatnego rejestrowania obrad RM;)) Poniżej dalszy ciąg materiału wideo.

 Posted by at 6:54 pm
paź 292013
 

vlcsnap-2013-10-29-00h24m10s137

Dla szukających wczorajszego materiału z Wiadomości TVP1 – TUTAJ.

Budowa Term Warmińskich jest nadal kontrowersyjnym tematem – i to pomimo zapewnień samorządowców i samego Marszałka, że inwestycja warta ponad 100 milionów powstająca w miejscu gdzie nie ma źródeł gorącej wody nie jest niczym niezwykłym. Tym razem materiał realizowała poważna stacja TVP1 tzw. telewizja publiczna. Ucieszyłem się, że redaktor szukając lokalnego dziennikarza trafił właśnie do mnie, a nie do „konkurencji”.

Mieszkańcy Lidzbarka Warmińskiego właściwie wiedzą wszystko o budowie term, więc nie będę tutaj powracał do merytorycznych kwestii w tej sprawie. Dodam tylko, że 1/3 kwoty na budowę finansujemy z własnej kieszeni – głównie w postaci kredytów, jakie zaciąga miasto i powiat, jak też z ciągle rosnących podatków. Dobrze, że samorządowcy dadzą zatrudnienie w termach licznej rzeszy bezrobotnych, w końcu ktoś te długi będzie musiał spłacać (np. kredyt spłacany do 2027roku).

Co do samego materiału, wydaje się być porządnie zrobiony z lekkim zabarwieniem „in plus” dla pomysłu marszałka. Może to pozostawać w związku z sobotnimi wyborami w olsztyńskiej platformie, gdzie pan Protas zdobył ok. 80% głosów i po raz kolejny z rzędu objął w niej przywództwo.

Poproszony o wypowiedź dla wiadomości TVP1, chętnie się zgodziłem i poniżej zamieszczam jej pełną treść (z pamięci):

„Budowa term warmińskich w miejscu gdzie nie występują źródła gorącej wody uznana została przez zachodnią prasę jako jeden z euro absurdów. Inwestycja forsowana przez marszałka województwa warmińsko-mazurskiego pana Jacka Protasa pochłonie ponad 100 mln złotych z czego 30 milionów zapłacimy my – mieszkańcy miasta i powiatu lidzbarskiego w postaci coraz to wyższych podatków, resztę pieniędzy dołoży unia. Dodatkowym obciążeniem dla lokalnej społeczności stanie się utrzymanie tej deficytowej inwestycji. Jak wyliczyłem w ciągu roku dopłacimy do term około 1-1,5 mln złotych, głównie z tytułu kosztów ogrzania wody i rachunku za energię elektryczną.

Samorządowcy przewidują, że kompleks w cudzysłowiu termalny przyciągnie w ciągu roku ponad 300 tysięcy gości i nie trzeba będzie do niego dopłacać. To zupełnie nowatorskie podejście do zasad ekonomii, podobnie jak twierdzenie starosty lidzbarskiego, że taniej jest wodę ogrzać niż ostudzić. Lokalna społeczność nazywa to „zimnymi termami”…

Wydaje się, że pan marszałek poprzez budowę term , chce otworzyć oczy niedowiarkom i powiedzieć „patrzcie to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić” .

Tak mniej lub więcej brzmiała moja wypowiedź do kamery.

Ciekawym wydają się deklaracje pana Burmistrza i Starosty o tym, że zatrudnienie znajdzie tam 100 osób. W biznes-planie wyraźnie jest określona ilość pracowników – 52 osoby. W związku z tym wysłałem takie oto pytanie do pana Wajsa:

„29 marca podczas konferencji prasowej w sprawie budowy term, oświadczył pan, że zatrudnienie znajdzie tam bezpośrednio 100 osób, a pośrednio 300. Studium wykonalności term warmińskich, na podstawie którego podjęto decyzję o budowie, wskazuje konkretną liczbę 52 zatrudnionych ze ściśle określonymi funkcjami w obiekcie. Proszę o podanie na podstawie czego, jakich wyliczeń, określił pan liczbę zatrudnionych bezpośrednio 100 osób i pośrednio 300. Jakie funkcje w obiekcie miały by pełnić dodatkowe 48 osób?.” 

Odpowiedź otrzymuję od pana Wiesława Skrętkowskiego:

„W odpowiedzi na pytanie informuję, iż całość zagadnienia dotycząca term warmińskich została rzeeczowo i szczegółowo omówiona na cytowanej przez Pana konferencji prasowej.

Z poważaniem.

Wiesław Skrętkowski”

 To na tyle w kwestii komunikacji z UM, być może moja tchórzliwa postawa jak to kiedyś raczył określić pan Burmistrz udzieliła się i jemu samemu, skoro nie raczył mi wyjaśnić prostej rzeczy. Nie dałem jednak za wygraną i o to samo zapytałem pana przewodniczącego rady miasta Andrzeja Kędzierskiego. Wg. niego w studium wykonalności wpisano minimalną wymaganą liczbę miejsc pracy, aby dostać dofinansowanie. Nie ujęto tam wszystkich stanowisk jakie docelowo będą utworzone. Wg. mnie to znaczy, że studium wykonalności jest tylko zbiorem pobożnych życzeń (choć w istocie jest dokumentem).

Niestety z mojej wypowiedzi wykorzystano tylko 5 sekund, ale dobre i to. Poniżej materiał wideo z wiadomości tvp1.

 Posted by at 12:33 am