Krzysztof Szczepanik kandyduje z ramienia Nowoczesnej Ryszarda Petru do parlamentu. Będąc mieszkańcem Braniewa jednocześnie, jak twierdzi, ma liczne związki z Lidzbarkiem i jego okolicami. Może dlatego jest naszym dzisiejszym rozmówcą.

Krzysztof Szczepanik
– Dlaczego kandyduje pan w wyborach parlamentarnych i na dodatek dlaczego akurat z Nowoczesnej Ryszarda Petru?
– Chciałbym coś w życiu (swoim i mojego kraju) zmienić, na coś mieć wpływ, uczestniczyć w przemianach, a nawet je kreować.
– Pewnie zaraz powie pan, że Polska w ruinie.
– Od takich deklaracji są inne partie. Zdeterminowane zbyt długim siedzeniem w opozycji. Dla nich przegrana w wyborach to rzeczywiście może być ruina. Polityczna. A Polska wcale nie jest zruinowana. Jesteśmy krajem szybko się rozwijającym. Tyle, że rządząca Platforma Obywatelska zbyt nabrała cech partyjnego konformizmu. Tam, w PO, bardziej się chyba liczy kolejna kadencja u władzy, niźli jeszcze szybszy rozwój Polski. Bo każde przyspieszenie jest ryzykowne. Bo jak się nie uda to wyborcy … nie są zadowoleni.
– Jesteście ugrupowaniem oskarżanym o związki z wielkim biznesem, bankami. Podstawowym zarzutem wobec Ryszarda Petru jest to, że to przecież też wieloletni pracownik banków i pewnie przede wszystkim ich interesy będzie reprezentował. Podobno nawet pieniądze na kampanię macie z obfitych, bankowych, grantów.
– Ja osobiście jakoś nie odczuwam tego rzekomego deszczu pieniędzy na kampanię wyborczą. Przypominam, że w Polsce obowiązują dość restrykcyjne zasady promocji przedwyborczej. One bardzo utrudniają (jeśli w ogóle nie eliminują) możliwość finansowania kampanii przez biznes. Jeśli ktoś twierdzi inaczej to znaczy, że … nie zna prawa, nie zna też zasad funkcjonowania przelewów pomiędzy partią polityczną i darczyńcami. W każdym razie to finansowanie jest absolutnie przezroczyste. Natomiast zarzuty, mówiące o tym, że Ryszard Petru to reprezentant jakiejś finansjery to już zupełny … kosmos pomówień. W ten sposób można zdyskwalifikować każdego kandydata. Bo zaraz pewnie ktoś powie, że pewien inny polityk, będąc muzykiem, na pewno został wystawiony w wyborach przez świat muzyczny i będzie reprezentował tylko jego (świata muzyki) interesy. Tego rodzaju sugestiami dojdziemy do kompletnego absurdu: jedynymi spoza podejrzeń są dotychczasowi zawodowi politycy. Tyle, że przecież kilka ugrupowań walczy z dotychczasowym establishmentem.
– Wedle programu Nowoczesnej w parlamencie powinno się być nie więcej jak dwie kadencje.
– Ja bym poszedł dalej. Dwie kadencje, a ponadto drastyczne zmniejszenie zakresu immunitetu. Tak by parlamentarzysta mógł być chroniony tylko w sytuacjach bezpośredniego wypełniania swojego mandatu. Absolutnie jestem przeciwny przywilejom, które doprowadzają do zjawiska pod ogólnym hasłem: „nie płacę mandatów bo jestem posłem”. Podstawowym zaś zadaniem parlamentarzysty jest tylko i wyłącznie tworzenie prawa. Jeśli ktoś chce brylować na konferencjach prasowych, to niech się przede wszystkim chwali projektami ustaw, które z jego aktywnym uczestnictwem, powstawały. I co z tych ustaw wynika dla każdego Polaka.
– Nowoczesna jest przeciw finansowaniu partii z budżetu. Jak więc partie mają zdobywać środki na własną działalność.
– Partie, przy wszystkich ich ułomnościach, są podstawą demokracji. Nie należy więc wylewać dziecka z kąpielą i zakazywać jakiegokolwiek finansowania partii. Składki członkowskie stanowią margines budżetu każdego ugrupowania politycznego, na całym świecie. Chyba więc najlepszym sposobem zdobywania tych środków byłyby jakieś minimalne odpisy z podatków, przeznaczone na partie.
– Co znaczy w waszym programie określenie „nowoczesna gospodarka”.
– Zacząć należałoby od powrotu maksymalnie uproszczonych przepisów, dotyczących prowadzenia działalności gospodarczej. Taka ustawa powstała pod koniec lat osiemdziesiątych. Jej twórcą był ówczesny minister przemysłu, Mieczysław Wilczek. Oczywiście tej ustawy nie da się, w sposób prosty, przenieść do czasów obecnych. Najważniejszy jednak powinien być kierunek zmian: maksymalna prostota przepisów. Bo Polacy to bardzo kreatywny naród. Jeśli stworzymy im szerokie możliwości rozwoju to potrafią skorzystać.
– Pan tu o ogólnych warunkach, a rzeczywistość skrzeczy. Bezrobocie duże, emigracja też, zakłady pracy padają.
– Bezrobocie się zmniejsza. Potwierdzają to nawet statystyki europejskie. Emigracja jest bardzo duża, ale co mają mówić przywódcy choćby Litwy, gdzie wyjechało 20% populacji. Co mają też powiedzieć rządzący we wschodnich Niemczech, gdzie wyjechało, do Zachodniej części kraju, około 30 procent, dotychczasowych mieszkańców. Emigracja jako zjawisko masowe wystąpiła po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Przecie nie oznacza to, że wtedy zrobiło się nam gorzej. Ważniejsza było tu sama możliwość wyjazdu i podjęcia legalnej pracy w Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Szwecji. Przypominam, że największa fala emigracji miała miejsce w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005 – 2007. Nie oskarżam premierów Marcinkiewicza czy Kaczyńskiego o złe rządzenie polską gospodarką. Wtedy bowiem wyjeżdżali wszyscy ci, którzy już dawno to planowali. Podobne sytuacje miały miejsce we Włoszech, w latach sześćdziesiątych. Bardzo wielu Włochów wyjeżdżało wtedy za pracą, głównie do Niemiec i krajów Beneluksu. Potem wielu z nich wróciło. Pewnie podobnie będzie i z Polakami. To jednak będzie proces. Raczej długotrwały, połączony z naszym, krajowym, tempem bogacenia się.
– No tak, ale co ma robić mieszkaniec Lidzbarka czy Ornety, miast o około 30% – owym bezrobociu.
– Proszę pana, dopiero co rozmawiałem z tutejszym przedsiębiorcą budowlanym, Narzekał na brak rąk do pracy.
– Konkurencja … granicy robi swoje.
– Drobny przemyt nie jest wieczny. Ceny, na wyroby akcyzowe, w Polsce i Rosji mają tendencję do zbliżania się. Ponadto, w dającej się przewidzieć przyszłości, nie widać szans na zdecydowane polepszenie się stosunków Europy z Rosją. To też utrudnia kontakty przygraniczne. Teraz rolą państwa powinno być stwarzanie jak najlepszych warunków do rozwoju biznesu w Lidzbarku Warmińskim oraz w całej Polsce Północno Wschodniej. Jednym z elementów tej polityki powinien być powszechniejszy system zwolnień podatkowych, stosowany wobec przedsiębiorców chcących inwestować w tych rejonach Polski. Bo przecież inaczej obszar ten się będzie wyludniał. I to nie tylko z racji na emigrację zagraniczną. Pracowników z Bartoszyc, Braniewa, Lidzbarka czy Elbląga wysysa Trójmiasto, Warszawa, Śląsk.
– Mieszka Pan w Braniewie. Czy ma pan jakiekolwiek związki z Lidzbarkiem.
– W okolicach, pomiędzy Miłogórzem, Stryjkowem, Kochanówką mieszka, bardzo liczna, rodzina mojego taty. Bartoszyce, Lidzbark Warmiński, Górowo Iławeckie to były też tereny mojej częstej peregrynacji dziennikarskiej Tu onegdaj wydawałem „Tygodnik Bartoszycki”, lidzbarską „Gazetę Warmińską”, braniewskiego „IKaTa”. Byłem też korespondentem, w tychże miastach, z ramienia olsztyńskiego „Dziennika Pojezierza”. Mogę więc powiedzieć, że problemy Lidzbarka czy innych okolicznych miast nie są mi obce.
– A co konkretnie mógłby pan zrobić dla Lidzbarka jako potencjalny poseł.
– Parlamentarzysta nie może zastępować władz samorządowych. Bo to one są odpowiedzialne za projekty lokalne. Poseł czy senator może i powinien pomagać burmistrzom, wójtom, starostom w „dojściach do ważnych gabinetów”, gdzie ważą się losy potencjalnych dotacji, grantów, subwencji. Region lidzbarski ma obecnie kilka strategicznych spraw do załatwienia. To przede wszystkim jak najszybsza rozbudowa drogi od Olsztyna do przejścia granicznego w Bezledach. Związane jest to z koniecznością choćby znalezienia środków na budowę obwodnicy Lidzbarka Warmińskiego. Ponadto niezbędne wydaje się wspólne znalezienie pomysłu na zagospodarowanie „Term Warmińskich”. Co byśmy bowiem negatywnego nie powiedzieli o tym obiekcie to jednak on powstał. Trzeba teraz szukać możliwości na jego zagospodarowanie w taki sposób by „Termy” wisiały wiecznie na garnuszku budżetu samorządowego. Może więc jakaś kapitałowa współpraca publiczno – prywatna, a może jeszcze coś innego. W każdym razie tych, lokalnych, spraw do załatwienia, również jest wiele. Żaden parlamentarzysta od tego nie ucieknie.
– Dziękuję za rozmowę.

Krzysztof Szczepanik na rodzinnym selfie z żoną, mamą, synami i synową
Krzysztof Szczepanik – kandyduje z ramienia ugrupowania Nowoczesna Ryszarda Petru w wyborach parlamentarnych. Dziennikarz. Specjalizuje się w tematyce państw poradzieckich. Pisze analizy ekonomiczno – polityczne dla polskich agencji doradczych. Ponadto korespondent, w krajach poradzieckich, litewskiego portalu Delfi. Twórca serwisu www.europamaxima.eu
https://www.facebook.com/krzysztof.szczepanik.35