Wyniki najnowszego sondażu CBOS na temat korupcji wśród urzędników, nie pozostawiają złudzeń. 87% Polaków uważa, że korupcja jest dużym problemem, a 39% że bardzo dużym. Co ciekawe 85% respondentów twierdzi, że wśród urzędników państwowych dochodzi do obsadzania stanowisk z klucza rodzinnego, niewiele mniej uważa, iż rozpowszechnione jest załatwianie członkom rodziny i znajomym lukratywnych zamówień publicznych lub kontraktów rządowych. Ponad połowa badanych twierdzi, że korumpowanie kolegów partyjnych w zamian za oddanie głosu na „słusznego” kandydata jest codzienną praktyką stosowaną w partiach politycznych.
Powyższe dane wskazują, w jaki sposób są postrzegani urzędnicy w Polsce. Większość uważa, że działają głównie w celu zaspokojenia własnych potrzeb, lub potrzeb partii, nie bacząc na powierzoną im publiczną funkcję. Nastąpił głęboki kryzys zaufania społecznego dla osób obecnie piastujących funkcje urzędnicze. Badanie CBOS, tyczy się także (o zgrozo!) naszych lidzbarskich urzędników. Czym oni mogą różnić się od innych, tych skorumpowanych i złych? Czy lidzbarski magistrat lub starostwo jest „zieloną wyspą” wolną od nepotyzmu i kumoterstwa? Nie sądzę, aby poglądy mieszkańców naszego miasta na pracę lokalnych samorządowców zbytnio różniły się od danych CBOS-u.
W Polsce obowiązuje dość restrykcyjne prawo dotyczące zwalczania tych wszystkich brzydkich rzeczy, które robią urzędnicy i radni. Dla tych ostatnich przygotowano nawet specjalną ustawę z dnia z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym. W sumie jest kilka odrębnych ustaw dbających o morale samorządowców. Wiele z tych aktów prawnych było nowelizowanych, dostosowywano je do aktualnej sytuacji i potrzeb. Ustawodawca pisząc tak liczne akty prawne, wyszedł z założenia, iż urzędnikowi zależy tylko i wyłącznie na korzyści osobistej, materialnej, finansowej lub też innej powiązanej z jego rodziną. Nikomu nie przyszło do głowy, że możliwe jest odrodzenie się struktur partyjnych skonstruowanych na wzór i podobieństwo PZPR. Tak się niestety stało, czego dowodem jest model zarządzania przyjęty przez Platformę Obywatelską (inne partie działają identycznie). Urzędnicy już nie muszą „kombinować” jak tu uszczknąć kawałek tortu zwanego „publicznymi pieniędzmi” dla siebie. Wystarczy, że część swojej wypłaty odda partii, a ona już nie da zrobić krzywdy swemu wiernemu członkowi. Mówi o tym pkt 14 wewnętrznej instrukcji finansowej PO, gdzie znajdujemy taki oto zapis:
„Członkowie PO sprawujący funkcje publiczne z ramienia PO zobowiązani są do płacenia na rzecz partii do 10% miesięcznego wynagrodzenia z tytułu sprawowanych funkcji – środki te są traktowane jako darowizny na rzecz PO w regionie, na terenie którego członek PO sprawuje funkcję publiczną.”
Powyższy zapis pozostawiam czytelnikom do oceny. Redakcja wystąpiła do zarządu głównego PO z wnioskiem o ujawnienie ile pieniędzy z wypłaty oddają członkowie rządu (włącznie z premierem), parlamentarzyści jak i nasi lokalni samorządowcy – członkowie partii. Wydaje się, że ustawodawca nie nadąża za zmieniającymi się realiami życia. Pojawiły się bowiem zupełnie nowe mechanizmy korupcji. Jednak w jaki sposób możliwa jest zmiana prawa, skoro sam ustawodawca (sejm) podporządkowany jest PO, którego jednym i niepodzielnym władcą jest ta sama osoba, która sprawuje funkcję szefa rządu?
Istnieją co prawda instytucje mające za zadanie kontrolować działanie urzędników jak np. Najwyższa Izba Kontroli. Ta wielka instytucja coś tam skontroluje, coś sprawdzi, napisze raport i zaleci poprawę. Tak naprawdę jej działania są mocno iluzoryczne, nawet w przypadku, kiedy uda się wykryć znamiona działań korupcyjnych wśród urzędników. Za przykład niech posłuży wystąpienie pokontrolne NIK skierowane do Burmistrza Lidzbarka Warmińskiego pana Artura Wajsa, gdzie negatywnie oceniono sposób pobierania oraz wykorzystywania opłat za zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych w latach 2006-2008. W dokumencie tym czytamy:
„Z ustaleń kontroli wynika, że przedsiębiorcy, którzy w następstwie powyższych działań prowadzili nielegalną sprzedaż alkoholu, sprzedali w 2007 r. napoje alkoholowe za łączną kwotę 4.247,3 tys. zł.
W ocenie NIK, powyższe ustalenia wskazują także na nierówne traktowanie przez Urząd poszczególnych przedsiębiorców, co wskazuje na możliwość zaistnienia zachowań korupcyjnych.”
Całe wystąpienie pokontrolne dostępne jest TUTAJ, warto się z nim zapoznać. Następnie NIK, wnosi o poprawę pracy urzędu. Wygląda to na taką prośbę w stylu „proszę tak nie robić więcej, bo znowu kiedyś napiszemy taki wniosek i będzie wam głupio”. Przecież z raportu jasno wynika, że Burmistrz złamał kilkadziesiąt razy obowiązujące prawo, ale czy poniósł z tego tytułu jakieś konsekwencje? Odpowiedź brzmi – nie. NIK zobowiązał Burmistrza do informacji zwrotnej na temat podjętych działań w celu wyeliminowania nieprawidłowości, dokument dostępny TUTAJ. Cały raport NIK to kilkadziesiąt stron, opisujących szczegółowo konkretne przypadki nadużyć gdzie wymienia się nazwy firm, adresy, zeznania urzędników itp. Jeśli znajdzie się odpowiednia liczba zainteresowanych to upublicznię go, muszę się tylko zastanowić nad tym czy zanonimizować dane personalne.
Z powyższych obserwacji wynika dość ponury obraz urzędniczej rzeczywistości. Niestety obecne jak i zapowiedziane działania rządu nie wskazują na rychłą poprawę tego stanu. Rozsądnym wyjściem byłoby rozwalenie układu od środka, poprzez masowe zapisywanie się do partii aktualnie rządzącej. Przy 100% obecności Polaków np. w PO okazałoby się, że bariera urzędnik-obywatel znika, po prostu wszyscy staliby się urzędnikami i każdy miałby pracę! 😉