cze 032013
 
Impreza w hotelu Krasicki z okazji odejścia ze służby komendanta Pakisza. 5 maja 2013 roku

Impreza w hotelu Krasicki z okazji odejścia ze służby komendanta Pakisza. 5 maja 2013 roku

Finansowanie imprez przez osoby odchodzące ze służby jest dobrym zwyczajem. Jednak za pożegnanie pana Pakisza, zapłaciliśmy my wszyscy. Tym samym starostwo zrobiło ukłon w stronę pana komendanta i bez pytania o naszą zgodę zafundowało imprezę w hotelu Krasicki z publicznych pieniędzy. Być może miało to być wyrazem wdzięczności wszystkich mieszkańców lidzbarskiego powiatu za oddaną wieloletnią służbę. Szkoda, że bez wiedzy mieszkańców.

W zasadzie, to nie miałbym nic przeciwko takiemu wydatkowi z publicznej kiesy. Jednak, jeśli robione to jest bez publicznej konsultacji z nami – mieszkańcami, to nie jest w porządku. Tym bardziej, że w imprezie uczestniczyły osoby z wyrokami sądowymi, kłamcy lustracyjni i inne osoby zupełnie niezwiązane z naszym powiatem. Dlaczego więc korzystali z naszych pieniędzy?

Z wielu wydatków, jakie ponieśliśmy przy organizacji tej imprezy wymienię 2 najciekawsze:

– 6 piersiówek z logo powiatu 23,60X6 sztuk = 141,60 zł

– poczęstunek dla strażaków i zaproszonych gości w hotelu Krasicki 1 703, 80 zł

W sumie oficjalnie starostwo wydało 2 361,86 zł

 Posted by at 1:32 pm
maj 272013
 
Impreza w hotelu Krasicki.

Impreza w hotelu Krasicki.

Wracam do artykułu, w którym zrelacjonowałem dni majowe W szczególności rozdziału poświęconemu „innemu miejscu”, gdzie po przydługawej części oficjalnej udała się cała świta. Chodzi oczywiście o hotel Krasicki i imprezie pożegnalnej odchodzącego komendanta Jerzego Pakisza. Bawił się na nim cały samorząd powiatowy, miejski, wszelkiej maści lokalni „politycy”, księża, byli tajni współpracownicy SB, jak też usłużne lokalne media. Odejście po wielu latach oddanej służby pana Jerzego wymagało odpowiedniej oprawy, 4 gwiazdkowy hotel jest w sam raz.

Ktoś stwierdził, że tradycją jest finansowanie takiej imprezy z prywatnej kieszeni odchodzącej osoby. Bardzo dobra tradycja! Jednak zapytałem się pana Starosty czy samorząd powiatowy nie uczestniczył w finansowaniu tego spotkania. Oto mail, jaki wysłałem do Starosty 7 maja 2013 roku (daty są ważne).

„Szanowny panie Starosto

Na podstawie Ustawy Prawo Prasowe oraz Ustawy o Dostępie do Informacji Publicznej, uprzejmie proszę o udostępnienie informacji na temat finansowania imprezy pożegnalnej odchodzącego komendanta PSP w hotelu Krasicki w dniu 5 maja 2013 roku. Czy samorząd powiatowy poniósł jakikolwiek wydatek związany z tą uroczystością.

Uprzejmie proszę o udzielenie odpowiedzi w trybie Prawa Prasowego i możliwie szybko. Odpowiedź proszę przesłać drogą mailową na adres: redakcja@naszlidzbark.pl

Dotychczas pan Harhaj nie robił problemów z udostępnianie informacji publicznej. Z bólem dało się wyciągnąć ze starostwa studium wykonalności term warmińskich. Jakoś to się kręciło.

20 maja otrzymałem od pana Starosty listem poleconym odpowiedź na mojego maila. Stała się ona przyczynkiem do napisania tego artykułu.

Treść pisma od starosty:

Odpowiedź Starosty na wniosek o udostępnienie informacji publicznej.

Odpowiedź Starosty na wniosek o udostępnienie informacji publicznej.

Tak sformułowana treść, wydaje się jasna i klarowna. Przytacza się podstawę prawną i prawidłowy sposób załatwienia sprawy. Na pozór nie budzi podejrzeń. W istocie jest to bubel urzędniczy i to szczególnego rodzaju. Podpisał to pan mgr Jan Harhaj, tym samym przyznając, iż nie ma pojęcia o trybie, w jakim udostępnia się informację publiczną. Nie zna też Kodeksu Postępowania Administracyjnego i Ustawy o Dostępie do Informacji Publicznej, który jest najważniejszym dokumentem dla urzędnika. Starostwo Powiatowe nie posiada też elektronicznej skrzynki podawczej w systemie ePUAP (www.epuap.gov.pl), na którą powołuje się w treści pisma.

Teraz krótkie szkolenie dla pracowników starostwa i możliwość zdobycia wiedzy całkiem gratis:

Dostęp do informacji publicznej reguluje art. 61 konstytucji RP, jak też ustawa o dostępie do informacji publicznej.

Art. 61 Konstytucji RP

|”Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa.”

Interesuje nas art. 16 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej:

„1. Odmowa udostępnienia informacji publicznej oraz umorzenie postępowania o udostępnienie informacji w przypadku określonym w art. 14 ust. 2 przez organ władzy publicznej następują w drodze decyzji.

2. Do decyzji, o których mowa w ust. 1, stosuje się przepisy Kodeksu postępowania

administracyjnego, z tym że: 

1)  odwołanie od decyzji rozpoznaje się  w terminie 14 dni, 

2)  uzasadnienie decyzji o odmowie udostępnienia informacji zawiera także imiona, nazwiska i funkcje osób, które zajęły stanowisko w toku postępowania o udostępnienie informacji, oraz oznaczenie podmiotów, ze względu na których dobra, o których mowa w art. 5 ust. 2, wydano decyzję o odmowie udostępnienia informacji.” 

Na język ludzi przetłumaczył ten zapis Naczelny Sąd Administracyjny wydając wyrok 16 marca 2009 r. w Warszawie I OSK 1277/08. Cytuję interesujący nas fragment:„

  Wniosek o udzielenie informacji publicznej może przybrać każdą formę, o ile wynika z niego w sposób jasny, co jest przedmiotem wniosku. Wniosek taki wszczyna postępowanie w sprawie, ale na tym etapie nie mają jeszcze zastosowania przepisy k.p.a.

   Zgodnie z art. 16 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej przepisy k.p.a. stosuje się do decyzji o odmowie udostępnienia informacji publicznej oraz decyzji o umorzeniu postępowania. Dopiero zatem w takich sytuacjach znajdzie zastosowanie art. 63 § 3a k.p.a. stanowiący o obowiązku opatrzenia podania wniesionego w formie dokumentu elektronicznego bezpiecznym podpisem elektronicznym.

   Za wniosek pisemny o udzielenie informacji publicznej uznawać należy również przesłanie zapytania pocztą elektroniczną i to nawet gdy do jej autoryzacji nie zostanie użyty podpis elektroniczny.”

 NSA jasno wskazuje, iż nie stosuje się przepisów KPA w sprawie złożenia wniosku o udzielenie informacji publicznej. Nie jest też koniecznym podpisywanie elektroniczne maila w jakikolwiek sposób. Można też nie podawać danych personalnych, adresu, ani jakiejkolwiek informacji mogącej zidentyfikować osobę składającą taki wniosek. Teraz rodzynek urzędniczy – proszę zwrócić uwagę na treść podstawy prawnej, na jaką powołuje się pan Starosta w piśmie. Art. 63 par 1 KPA cytuję jak napisano:

„proszę o złożenie wniosku w sposób przewidziany w przepisie art. 63par1 kodeksu postępowania administracyjnego tj. pisemnie, za pomocą telefaksu albo przez elektroniczną skrzynkę podawczą jako dokument elektroniczny podpisany podpisem kwalifikowanym albo podpisem potwierdzonym profilem zaufanym”

Szybko odszukuję odpowiedni paragraf kodeksu i co widzę? Nie zgadza się z tym co napisał pan Harhaj! Aktualne brzmienie 63par1 KPA jest następujące:

Podania (żądania, wyjaśnienia, odwołania, zażalenia) mogą być wnoszone pisemnie, telegraficznie, za pomocą telefaksu lub ustnie do protokołu, a także za pomocą innych środków komunikacji elektronicznej przez elektroniczną skrzynkę podawczą organu administracji publicznej utworzoną na podstawie ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne.”

Urzędnicy w starostwie posługują się nieaktualnym kodeksem postępowania administracyjnego! Nowelizacja kodeksu nastąpiła 17.06.2010 r. Wraz z nią zmieniała się treść art. 63, na którą powołuje się starosta. To powinno pachnieć, co najmniej rezygnacją ze stanowiska osoby odpowiedzialnej za cały urząd powiatowy. Należałoby też zbadać wszystkie uchwały i decyzje administracyjne podjęte w okresie od 2010 roku do dzisiaj. Można przyjąć, że starostwo powiatowe działa na podstawie nieistniejącego prawa, więc nielegalnie. Za to grożą znacznie surowsze konsekwencje niż brak oświadczenia majątkowego pana Starosty za rok 2013 na stronach BIP-u. Przypomnę też, że Starostwo do dzisiaj nie posiada elektronicznej skrzynki podawczej.

Odpowiedzi na moje pytanie o ewentualne finansowanie majowej imprezy nadal nie otrzymałem. Przypominam, iż urząd ma na to 14 dni, został więc przekroczony ustawowy termin. Teraz powinienem wysłać pismo wzywające do udzielenia odpowiedzi. Jeśli to nie przyniesie skutku, można złożyć skargę do WSA (Wojewódzki Sąd Administracyjny), na bezczynność urzędników.

Takie postępowanie ze strony urzędu budzi podejrzenia. Na wszelki wypadek od Starosty, Burmistrza i Marszałka Województwa, zażądałem kopii wszystkich faktur jakie otrzymali od CKW Zamek sp. z o.o. za 2010, 2011 i rok bieżący. Pozwoli mi to na ocenę rzetelności wydawania środków publicznych.

 

Sprostowanie:

Starostwo posiada elektroniczną skrzynkę podawczą. Moje niedopatrzenie wynikało z pośpiechu w pisaniu powyższego tekstu. Osoby czujące się dotknięte tym faktem przepraszam. Na drugi raz sprawdzę wszystko 2 razy przed wysłaniem. Co do pozostałych treści nie zmieniam stanowiska.

 Posted by at 10:21 pm
maj 222013
 
41 Sesja Rady Miasta. Czyje to nogi mogą być?

41 Sesja Rady Miasta.
Czyje to nogi mogą być?

Nasz Burmistrz i Rada Miasta nawet nie zdają sobie sprawy w jak komfortowych warunkach przyszło im pracować podczas sesji w Lidzbarku Warmińskim. Podporządkowani radni w milczeniu podnoszą dłonie, zaproszeni goście nie odzywają się ostatnio nawet do siebie. Zadać jakieś pytanie burmistrzowi, to nie wypada przecież. Nikt nie popełni tak heroicznego wyczynu, bo sesja gotowa przeciągnąć się do 16-tej, a może i dalej. Tyle siedzenia, a kasy za nadliczbowe godziny urząd przecież nie da. W dobrym tonie jest podziękować Burmistrzowi za załatanie dziury w schodach, lub za coś równie bohaterskiego. Co innego, kiedy taki radny nawróci się na ciemną stronę mocy i zostanie uczniem swego mistrza (w domyśle Burmistrza). Spłynie wtedy na niego deszcz łask w postaci awansu na przewodniczącego komisji i ciepłą posadkę w jakiejś szkole. To nic że w bibliotece, a nawet lepiej. Spokojne czytanie ulubionych poradników „Ile potrzeba wazeliny, aby wejść w odbyt i nie uszkodzić zwieraczy” z pewnością przyda się w dalszej lidzbarskiej karierze. Ten gatunek literacki jest szeroko upowszechniony we wszystkich miejskich instytucjach i w większości firm.

Wróćmy jednak do meritum sprawy, czyli do przebiegu samej sesji. Na wstępie pisałem o luksusie w jakim pławi się Burmistrz i cała Rada podczas sesji. Proszę zobaczyć fragment nagrania Sesji Rady Miasta z Jezioran. Tam radni i ich wódz nie mają tak łatwego życia, wolne wnioski i pytania na zakończenie sesji trwały 40 minut.

Materiał umieszczony pierwotnie na stronie www.wolnejeziorany.pl . Portal ten powstał kilka miesięcy temu, z przyczyn dokładnie takich samych jak NaszLidzbark. Ludzie piszący tam, mają dość nepotyzmu lokalnej władzy, obsadzania stanowisk członkami rodzin lub znajomymi. Solidaryzuję się z twórcami tej strony i z pewnością niedługo nawiążemy bliższą współpracę w celu zintensyfikowania naszych działań. Widzę tu zalążek może nawet ruchu społecznego. Czas pokaże. Zapewniam jednak, iż w naszym mieście skończy się czas reżyserowanych spotkań „maszyn do podnoszenia dłoni”. Sesje staną się w końcu tym, czym być powinny zawsze – spotkaniem władz samorządowych ze społeczeństwem. Prócz głosowań nad uchwałami, będzie też dyskusja o ważnych sprawach nas dotyczących.

Jednym najważniejszych punktów 41 sesji było udzielenie absolutorium burmistrzowi za wykonanie budżetu w 2012 roku. Wszyscy radni bezkrytycznie poparli uchwałę, 15:0 dla Burmistrza. Były oklaski, kwiaty i wzruszenie. Wszyscy wszystkim dziękowali za ciężką pracę tak, aby ludziom żyło się dostatnie. Niestety nikt ze zgromadzonych nie dodał, iż aby osiągnąć taki status potrzebna jest znajomość odpowiedniej literatury i spory zapas wazeliny.

Czy nie jest to jakimś wynaturzeniem, że dorosła część naszego społeczeństwa, wybranego w wolnym głosowaniu, żyje w całkowitym zakłamaniu? Składając przysięgę służeniu obywatelom, nie robią nic, a wręcz mu szkodzą jak nowotwór.

Poniżej materiał wideo z 41 Sesji Miasta. Ze względu na obszerność, skompresowałem go dość mocno, ucierpiała na tym, jakość obrazu. Łącze internetowe mam bardzo wolne, więc wysyłanie większych plików trwałoby kilkanaście godzin. Dźwięk jest do zaakceptowania.

 Posted by at 9:11 pm
maj 162013
 

Wstawiłem na prośbę pewnych osób. Sprawa dotyczy posłanki z Olsztyna, więc można uznać to za wydarzenie lokalne. 


Konferencja ws.  przepisów technicznych i utrzymania drógSąd w Olsztynie orzekł, że posłanka PO Beata Bublewicz naruszyła prawo, zwalniając swą asystentkę i nakazał jej wypłatę odszkodowania. – Zwolniła mnie, bo odmówiłam kupienia za własne pieniądze ciasta na jej służbowe spotkanie. Potraktowała mnie „z buta”, jest mi przykro. Od kogo mam oczekiwać przestrzegania prawa jak nie od osoby, która to prawo stanowi – zarzuca b. asystentka. Bublewicz ma apelować.

Olsztyński sąd pracy orzekł, że Bublewicz ma zapłacić swej byłej asystentce 5,4 tys. zł odszkodowania (plus odsetki liczone od 25 grudnia ub. roku) „w związku z rozwiązaniem z powódką umowy o pracę bez wypowiedzenia”. Pod rygorem natychmiastowej wykonalności sąd nakazał też wypłacić byłej asystentce 1,8 tys. zł. i obciążył posłankę kosztami procesu. Wyrok zapadł 9 maja, jest nieprawomocny.

Będę się odwoływać, ponieważ wyrok jest wielce krzywdzący i niesprawiedliwy Beata Bublewicz(PO)

Będę się odwoływać, ponieważ wyrok jest wielce krzywdzący i niesprawiedliwy – poinformowała Bublewicz. Posłanka w rozprawie przed sądem pracy nie uczestniczyła, a jej pełnomocnik wnosił o oddalenie powództwa. Gdy podczas posiedzenia sąd namawiał strony do zawarcia ugody, ma mocy której Bublewicz miałaby zapłacić b. asystentce 4 tys. zł odszkodowania, adwokat Bublewicz, po konsultacji telefonicznej z posłanką, powiedział, że na takie rozwiązanie jego klientka się nie zgadza.

Posłanka zwolniła jedną ze swoich asystentek (prosi ona o anonimowość) 30 listopada 2012 roku. Kobieta była wówczas na zwolnieniu lekarskim, o czym poinformowała posłankę esemesem. Jak wynika z wymiany esemesów między posłanką a asystentką, które znajdują się w aktach sprawy olsztyńskiego sądu pracy, 11 minut po tym, gdy asystentka napisała Bublewicz: „Do 11 grudnia jestem na zwolnieniu lekarskim”, posłanka odpisała: „W sprawach związanych z wypowiedzeniem i wydaniem świadectwa pracy proszę się kontaktować z mecenasem” – i podała nazwisko prawnika i jego numer telefonu. 3 grudnia asystentka dostała listem poleconym pisemne wypowiedzenie, które zaskarżyła do sądu pracy.

Przesłuchiwana przez sąd b. asystentka Bublewicz powiedziała, że otrzymanie tego wypowiedzenia poprzedziła nieprzyjemna rozmowa obu pań.

Odmówiłam założenia pieniędzy na ciasto (…) na spotkanie. Zadzwoniła do mnie pani poseł oburzona, że to ja jestem od ciastab. astystentka Bublewicz

– Odmówiłam pozwanej założenia pieniędzy na ciasto (…) na spotkanie. Zadzwoniła do mnie pani poseł oburzona, że to ja jestem od ciasta. Ja odpowiedziałam, że winny być na ten cel zabezpieczone pieniądze. O pieniądze wykładane do tej pory przeze mnie zawsze musiałam się upominać. Pani poseł nie dała mi dojść do głosu. Powiedziałam, że nie mam na końcu miesiąca tych pieniędzy – zeznała w sądzie asystentka Bublewicz.

Zwolniona asystentka podtrzymała swoje twierdzenie, że straciła pracę, bo odmówiła założenia pieniędzy na zakupy związane z funkcjonowaniem biura poselskiego Bublewicz.

– Wielokrotnie była mowa o tym, że pieniądze publiczne, które poseł dostaje na prowadzenie biura powinny być w biurze i ja powinnam móc z nich korzystać, a nie zakładać własne pieniądze. Niestety tak nie było i ten układ trwał i od początku był chory – powiedziała kobieta i dodała, że poseł nie dawała jej też funduszy na inne cele, a o swoje – założone na potrzeby biura poselskiego pieniądze – musiała upominać się – ja mówiła – przez miesiąc – dwa.

– Na potwierdzenie tego mam maile, esemesy, wszystko jestem w stanie udowodnić – zapewniła kobieta i dodała, że po awanturze z Bublewicz poszła na zwolnienie lekarskie nie dlatego, że chciała uniknąć z nią konfrontacji, ale dlatego, że była chora (miała niedoleczone zapalenie zatok), przez co poseł miała ją nawet wyprosić ze spotkania z wyborcami, gdy asystentka dostała ataku kaszlu.

– Przez kilka tygodni poprzedzających zwolnienie mnie z pracy przychodziłam do pracy chora. Miałam zwolnienie, mam nawet dwa przy sobie, z których nie korzystałam, bo zwolnienia były przez panią poseł niemile widziane – zeznała w sądzie b. asystentka.

Pani poseł potraktowała mnie „z buta”, jest mi przykro. Od kogo mam oczekiwać przestrzegania prawa jak nie od osoby, która to prawo stanowi?b. asystentka Bublewicz

Kobieta dodała także, że mimo iż straciła pracę kilka miesięcy temu i wygrała sprawę w sądzie pracy, posłanka PO nadal nie wydała jej prawidłowego świadectwa pracy.

– Przez to tam, gdzie aplikuję o pracę, moje dokumenty są odrzucane jako niekompletne, a w urzędzie pracy nie mogę się zarejestrować jako bezrobotna – skarżyła się kobieta, dodając, że samotnie wychowuje dziecko.

Bublewicz odmówiła odniesienia się do zarzutów sformułowanych przez jej b. asystentkę. Nie odniosła się także do kwestii wydania b. pracownicy świadectwa pracy.

„Mówiąc o sprawach dotyczących jakości pracy mojej byłej pracownicy, mogę narazić ją na utratę zaufania ze strony ewentualnego przyszłego pracodawcy. A do tego – mimo mojej opinii na temat jej podejścia do wykonywanych obowiązków – nie chciałabym dopuścić. Dlatego, nie namówi mnie pani do rozmowy o „ciastach i innych produktach” – napisała Bublewicz w mailu do PAP.

Zwolniona asystenta powiedziała, że wyrok ją satysfakcjonuje i utwierdza w przekonaniu, że „poseł przekroczyła dopuszczalne granice”.

– Ja wykonywałam wszystko, co ona chciała, nawet załatwiałam jej prywatne sprawy, ale się nie buntowałam, bo wiem, jaki jest w Olsztynie ciężki rynek pracy. Zaciskałam zęby. Gdybym wówczas miała pieniądze, to bym pewnie kupiła to ciasto, ale nie miałam. Pani poseł potraktowała mnie „z buta”, jest mi przykro. Od kogo mam oczekiwać przestrzegania prawa jak nie od osoby, która to prawo stanowi?- powiedziała b. asystentka Bublewicz.

Bublewicz sprawuje mandat poselski drugą kadencję z rzędu, oba mandaty zdobyła w okręgu olsztyńskim. Jest córką legendarnego polskiego kierowcy rajdowego Mariana Bublewicza i jako poseł zajmuje się często tematyką bezpieczeństwa ruchu drogowego, m.in. jest przewodniczącą parlamentarnego zespołu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. Pracuje też w komisji spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych.”

na podstawie PAP

 Posted by at 1:06 pm
maj 102013
 

Dzisiaj odbyła się 40-ta nadzwyczajna sesja Rady Miasta. Część radnych przebywa za granicami kraju (Chorwacja, Hiszpania), więc obradował niepełny skład rady. Nic niezwykłego nie zaszło, nikt z radnych nie wstał i nie powiedział  „ku…wa mać, mam dość tych układów, jak można tak żyć!”, więc całość trwała raptem kilka minut. Chętni mogą zapoznać się z merytoryczną stroną posiedzenia na materiale wideo.

Moja obecność na sesji spowodowana była tylko i wyłącznie chęcią sprawdzenia nowego mikrofonu. Dzięki tajemniczemu sympatykowi tej strony, udało mi się zdobyć porządny sprzęt. Moim zdaniem działa znakomicie, mikrofon kierunkowy dobrze rejestruje głos pana Kędzierskiego, który był w znacznym oddaleniu. Z pewnością jest to pewien skok jakościowy w stosunku do tego co było poprzednio. Oczywiście ten typ mikrofonu sprawdzi się bardziej podczas bliższych planów i ujęć. Dziękuję serdecznie anonimowemu sympatykowi!

 

Brakuje kilkunastu sekund początkowych, akumulator padł w aparacie;)

 Posted by at 1:32 pm