sty 072014
 

drinkNie mogłem się powstrzymać, aby nie napisać kilku słów o nowym pomyśle Premiera. Być może będę komentował aktualne wydarzenia w kraju;)

Rządzący tym krajem nawet z tragedii ludzkiej potrafią zrobić materiał propagandowy. Otóż po tragicznym wypadku samochodowym, w którym zginęło 6 osób, premier zapowiedział, że rozprawi się z pijanymi kierowcami za pomocą nowych przepisów. Dzisiaj na specjalnej konferencji prasowej (bez konferencji nie byłoby spodziewanego efektu) ogłosił, że wprowadzi zaostrzone sankcje wobec pijaków za kółkiem. Donald Tusk chce, by kierowcy po raz pierwszy złapani na jeździe pod wpływem alkoholu stracili prawo jazdy na minimum trzy lata, a recydywiści na 5 lat. Będą musieli także zapłacić od 5 do 100 tys. zł. Nazwiska sprawców maja być podawane do publicznej wiadomości. Więzienie dla recydywistów ma być orzekane bezwzględne, a stosowanie zawieszenia kary ograniczane.

Tak niewiele trzeba, aby poprawić sobie notowania przedwyborcze. Wystarczy naopowiadać głupot, – wmówić ludziom, że nowe przepisy ograniczą przestępczość i dokona tego nieomylny rząd. Tusk już mówił, że nie będzie podnosił podatków, że Polacy wrócą do kraju, bo praca będzie. Podobnie jest i w tym przypadku. Tym zdeprawowanym władzą ludziom wydaje się, że odpowiedni przepis zmieni zachowania Polaków. Nasi rodacy od pokoleń traktują alkohol, jako walutę przetargową i jego spożywanie jest koniecznością w robieniu interesów, a także łapówką np. dla lekarza.

Obecne przepisy dotyczące karania za jazdę po alkoholu są dość dobre i nie trzeba ich zmieniać. W całym 2013 roku pijani kierowcy zabili 265 osób, co jest najniższym od 14 lat wynikiem. Biorąc pod uwagę ogólną liczbę 3291 zabitych w zeszłym roku, pijani zabójcy nie stanowią jakiejś wyraźnej dominanty. Sądy nie orzekają kar bezwzględnego pozbawienia wolności, bo po prostu nie ma miejsc w więzieniach. Prócz tego istnieje jeszcze (na szczęście zanikające) przyzwolenie społeczne na proceder kierowania po alkoholu. Jednak z roku na rok, pijaków na drogach jest mniej i jeśli tendencja utrzyma się na obecnym poziomie za kilka lat będziemy mieli całkiem „zachodnie” statystyki w tym względzie.

Dlaczego więc 265 zabitych w zeszłym roku ludzi nie zmusiło premiera do zmiany przepisów? – Bo było to mało medialne i takie „nietelewizyjne”. Dopiero jak w jednym miejscu zabito grupę ludzi i media to bezczelnie zaczęły pokazywać (zabitych na ulicy i reanimację) to stał się wielki „temat”, który przyciągnął rządzących jak muchy do gnoju. Łatwo wtedy grać na uczuciach i emocjach widzów, łatwo wyzwalać określone reakcje. Niestety rząd III Rzeczypospolitej jest nijaki, nijakość rozchodzi się po kraju i dociera do nijakich rad miasta powiatu, czy gminy.

PS. trzeba sprawdzić, czy aby ktoś z rodziny premiera lub znajomy nie ma powiązań z firmą produkującą alkomaty.

 

 

 Posted by at 8:46 pm
sty 062014
 

dzwonJest szansa, że dzwon „Kopernik” (znany powszechnie „dzwonem Protasa”) po raz pierwszy zabrzmi już w Wielkanoc. Marszałek Protas postanowił wydać pieniądze podatników fundując za ponad 100 tys złotych dzwon, który ma zawisnąć na wieży olsztyńskiej katedry św. Jakuba w Olsztynie. Jednocześnie pan Marszałek zaprzeczył, iż na dzwonie będzie znajdowała się inskrypcja z jego imieniem i nazwiskiem, dodał że to strona kościelna zaproponowała taką treść i on się z nią nie zgadza.

Pomysł z dzwonem tylko pozornie wydaje się trwonieniem publicznych pieniędzy i chęcią przypodobania biskupowi. Złośliwi heretycy mogą nawet twierdzić, że to swego rodzaju łapówka w zamian za udzielenie poparcia w tegorocznych wyborach samorządowych dla PO. Jednak prawdziwe powody, którymi kierował się Marszałek Protas, aby wydać niemałe przecież publiczne pieniądze leżą w jego podświadomości, która tako rzecze: (czytać wolno, głębokim basem) „Niech ten cudowny dzwon, swym pierwszym uderzeniem wyrwie z letargu włodarzy województwa, pobudzi ich dawno nie używane sumienia i przerwie zaklęty taniec chochołów. Niech mieszkańcy województwa w końcu przestaną być na szczycie rankingów ubóstwa, biedy i bezrobocia. Ty Marszałku odpowiadasz za taki stan rzeczy, jesteś winny panującemu powszechnie nepotyzmowi i korupcji.”

Zapoznając się z dość wstydliwym dla lokalnych polityków, najnowszym raportem GUS, nie sposób nie zgodzić się z marszałkowskim sumieniem. Województwo warmińsko-mazurskie stale okupuje 1 miejsce pod względem stopy bezrobocia w kraju, lecz w listopadzie stało się coś bardzo niepokojącego. Otóż liczba bezrobotnych w przeciągu jednego miesiąca zwiększyła się o ponad 3 tysiące i na koniec listopada wynosiła 112,2 tysięcy zarejestrowanych osób. To skok o 0,5% w ciągu zaledwie miesiąca (październik 20,6%, listopad 21,1%). W skali powiatu lidzbarskiego na koniec listopada było 4 tysiące zarejestrowanych w PUP osób, co daje stopę bezrobocia 26,1% (wobec 25,6% w październiku).

To już kolejny miesiąc z rzędu, kiedy rośnie bezrobocie w naszym powiecie. Programy pomocy bezrobotnym i kursy są tylko iluzorycznym działaniem, maskującym walącą się gospodarkę. Zamiast przeznaczać ogromne sumy na PUP i zatrudnioną tam armię doradców i trenerów, można np. obniżyć koszty pracy przedsiębiorcom, obniżyć podatki, ZUS itp. Teraz wchodzi rządowy program pomocy „przesiedleńcom”. Ten, który wyjedzie za pracą do innej miejscowości oddalonej o przynajmniej 80km dostanie od rządu 7,2 tys złotych. Oczywiście musi tam zamieszkać i pracować przynajmniej pół roku. To kolejny pusty przepis, nieoferujący realnie żadnej pomocy. Tusk pracuje nad zwiększeniem swej popularności, więc wymyśla takie pijarowskie posunięcia.

Polska to dziwny kraj, ludzi w zastraszającym tempie w nim ubywa, przybywa za to bezrobotnych. To istny fenomen na skalę światową. Szczególnie to widać na przykładzie naszego województwa. Jest taki pomysł na likwidację bezrobocie w Polsce. Otóż, skoro w warmińsko-mazurskim osób bez pracy jest najwięcej i tamże panuje największa bieda to zróbmy z niego rezerwat bezrobotnych. Tak jak kiedyś Amerykanie zamknęli Indian w rezerwatach, tam my Polacy zbierzmy wszystkich bezrobotnych w kraju i wywieźmy ich na Warmię i Mazury – będzie to taki „Cud natury” i można na tym nieźle zarobić. Łatwiej panować nad ludźmi, kiedy są razem w grupie, rozdawać talony na żywność i ubranie. Wzorem Biskupina można wybudować im takie drewniane domki kryte słomą, będą udawać plemiona słowiańskie. Morze turystów z całego świata zaleje nasz region. Będą się cieszyć restauratorzy i hotelarze, a turyści po trudach dnia wypoczną w przynoszących krociowe zyski Termach Lidzbarskich.

 Posted by at 8:13 pm
gru 032013
 

wsaSerce rośnie, gdy jawność i społeczna kontrola obywatelska odnosi zwycięstwo nad urzędniczym aparatem administracyjnym. Dzisiaj radość podwójna, bo dwie wygrane sprawy przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Olsztynie.

Pierwsza sprawa dotyczyła mojego wniosku o informacje dotyczące oficjalnej wizyty samorządowców w Werlte. Wnioskowałem miedzy innymi o listę uczestników wyjazdu wraz z tzw. „osobami towarzyszącymi”. Burmistrz podał dane personalne osób, ale tylko tych pełniących funkcje publiczne. W przypadku „osób towarzyszących” odmówił podania Imion i nazwisk, zasłaniając się ochroną ich danych osobowych.

Na decyzję Burmistrza złożyłem skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) w Olsztynie, które utrzymało w mocy postanowienie pana Artura Wajsa. Na decyzję SKO złożyłem skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Olsztynie, który dzisiaj uchylił postanowienie Burmistrza i SKO. Nakazał wykonanie wniosku i zasądził od SKO 100 zł tytułem zwrotu kosztów postepowania sądowego.

Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że decyzja Burmistrza i późniejsza SKO, została podjęta z naruszeniem prawa. Stwierdził, że każdy obywatel, jako członek wspólnoty samorządowej ma prawo znać zasady, którymi ten samorząd rządzi w dysponowaniu majątkiem publicznym. Jeżeli organizowany jest wyjazd, którego koszty częściowo pokrywane są przez samorząd, to nie budzi wątpliwości, że każdy ma prawo wiedzieć, według jakiego klucza, jakiego kryterium i jakie osoby w takich wyjazdach uczestniczą. Nie może być tak, że ochrona danych osobowych jest wartością bezwzględną, osoby które godzą się na uczestniczenie w wyjeździe automatycznie rezygnują z części swoich dóbr osobistych pod postacią danych osobowych. Inni członkowie wspólnoty samorządowej maja prawo posiadać informację o takich osobach z imienia i nazwiska.

Tym razem nie było żadnego reprezentanta strony przeciwnej (Urzędu Miasta).

 

Druga sprawa dotyczyła wniosku do Starosty o informacje na temat Powiatowej Rady Zatrudnienia. Poniżej pytania:

1. Kopii wszystkich uchwał podjętych przez Powiatową Radę Zatrudnienia za rok 2011, 2012 i 2013 w tym rocznych planów potrzeb szkoleniowych jej członków o ile takie uchwały były podjęte.

2. Czy w roku 2011, 2012 i 2013 odbyły się płatne szkolenia członków Powiatowej Rady Zatrudnienia?

3. Jeśli odpowiedź na pkt 2 wniosku brzmi „TAK”, proszę o podanie kwot jakie zostały przeznaczone na szkolenia z rozbiciem na 2011, 2012 i 2013 rok.

4. Jeśli odpowiedź na pkt 2 wniosku brzmi „TAK”, proszę o kopie wszystkich faktur i zestawień za rok 2011, 2012 i 2013 zawierających w szczególności:

a) ilość uczestników oraz datę przeprowadzonego szkolenia;

b) opłatę jednostkową za szkolenie członka rady zatrudnienia przewidzianą w umowie o organizację szkolenia.

c) Wykaz pracowników, którzy odbyli szkolenia i w jakim czasie.

d) Wykaz firm przeprowadzających szkolenia dla członków rady z podaniem daty przeprowadzenia szkolenia.

5. Kopii wszystkich protokołów z posiedzeń Powiatowej Rady Zatrudnienia z rok 2011, 2012 i 2013.

Starosta odmówił odpowiedzi twierdząc, iż żądam informacji do dalszego przetwarzania i w związku z tym mam złożyć odpowiedni wniosek (czytaj posłał mnie na drzewo). Powyższa decyzja według mnie nie miała oparcia w istniejącym prawie, więc postanowiłem złożyć skargę do WSA.

Starostwo reprezentowała młoda prawniczka, która zaraz po rozpoczęciu rozprawy złożyła wniosek formalny o zawieszenie postępowania w związku ze złożeniem przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z Konstytucją RP niektórych zapisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. Sąd po krótkiej naradzie wniosek oddalił.

Po przesłuchaniu stron i kolejnej naradzie Sędziowie wydali wyrok. Nakazali panu Staroście wniosek rozpatrzyć i zwrócić mi 100 zł tytułem kosztów postępowania sądowego.

W uzasadnieniu sędzia powiedział „duży może więcej, ale też ma więcej obowiązków” odniósł się tym samym do zadań, jakie musi realizować organ samorządowy, a jednym z nich jest właśnie udzielanie informacji publicznej. Jeśli organ ma choć cień wątpliwości co do trybu w jakim występuje wnioskodawca, to należy zawsze tę wątpliwość rozstrzygać na jego korzyść.

Dzisiejsze rozstrzygnięcia sądu potwierdzają, że prawo do uzyskiwania informacji publicznej jest jednym z podstawowych praw człowieka, a decyzje władz m.in. samorządowych odmawiających jej udzielenia – nielegalne. Szkoda, że edukacja prawników wynajętych przez samorząd i opłacanych z publicznej kasy, musi odbywać się w sali sądowej. Artykuł 61 Konstytucji RP istnieje od 1997 roku, a ustawa o dostępie do informacji publicznej od 2001. Było więc dość czasu na zapoznanie się z stanem prawnym.

Niektóre z wcześniejszych orzeczeń WSA, niekorzystnych dla władz samorządowych, mają być zaskarżone do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Taka skarga kosztuje niemało, a do jej sporządzenia potrzebny jest zawodowy adwokat. Niestety za zapłacimy MY – Podatnicy.

Za bezpłatną i skuteczną pomoc prawną dziękuję Stowarzyszeniu Sieć Obywatelska – Watchdog Polska, które dba o to, by prawa obywateli były przestrzegane i aby mogli oni wpływać na działania władzy http://watchdog.org.pl/ .

PS.

Po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia powyższych orzeczeń opublikuje je w oddzielnym artykule z załączeniem wszystkich pism i korespondencji w powyższych sprawach.

 Posted by at 9:14 pm
lis 212013
 

Obywatelu! Jeśli chcesz w jakikolwiek sposób uczestniczyć w akcie samostanowienia o społeczności, w której żyjesz – musisz należeć do partii i to najlepiej takiej z której wywodzi się aktualny premier. Inaczej nie masz żadnych szans na korzystanie z praw konstytucyjnych jakie teoretycznie Tobie przysługują. Do takich wniosków można dojść, analizując skład zarządu i sejmiku naszego województwa. Jeśli chciałbyś przy okazji też dobrze zarabiać, to partia jest jedyną słuszną drogą do osiągnięcia tego celu. Z nieznanych mi bliżej przyczyn, przynależność do słusznej partii generuje w efekcie spory zysk finansowy. Gdzie jednak w tym wszystkim szukać idei praworządności i ducha demokracji?

Poniżej lista członków sejmiku województwa Warmińsko-Mazurskiego, wraz z osiągniętym średnim dochodem miesięcznym za rok 2012-ty.

 średnie-miesięczne_małe

Radnych jest 30-tu, co wynika z ustawy z dnia 1 stycznia 1999 roku o Samorządzie Wojewódzkim, gdzie ustawodawca zapisał, iż w województwach do 2mln mieszkańców – 30 radnych. Poniżej lista członków zarządu województwa z określeniem przynależności partyjnej i osiąganym średnim miesięcznym wynagrodzeniem w 2012 roku.

średnie-miesięczne-członków-zarządu_małe

Łatwo zauważyć, że cały zarząd należy do aktualnej partii rządzącej, co w prostej linii przekłada się na jego polityczny charakter. Biorąc powyższe pod uwagę, należy powątpiewać w jego niezależność i działanie w interesie publicznym, a nie partyjnym.

Na dowód finansowego powodzenia osób należących do koalicji PO-PSL przedstawiam poniższą tabelkę.

 10-ta-najlepiej-oplacanych_małe

To pierwsza 10-ta najlepiej zarabiających radnych sejmiku, gdzie wzięto pod uwagę tylko dochody uzyskiwane z tytułu pełnienia funkcji publicznych (otrzymywane wynagrodzenie pochodzące bezpośrednio z naszych podatków), jak też przynależność partyjną.

 

Ciekawostką jest fakt, iż burmistrz małego miasteczka, jakim jest Lidzbark Warmiński zarabia sporo więcej niż marszałek województwa.

Burmistrz Artur Wajs dochody łączne za 2012 rok –        217 624,1

Marszalek Protas Jacek dochody łączne za 2012 rok –   159 363,54

Kariera polityczna w naszym kraju, to nieodłączny element biznesowy. Należy zastanowić się nad zmianą prawa, które położyłoby kres takim praktykom. Tylko kto ma to prawo zmienić?

 Posted by at 3:02 pm
lis 132013
 

vlcsnap-2013-11-13-12h11m30s97Polacy jak każdy z narodów świata posiada swoich bohaterów. Jednak nawet oni starzeją się na przestrzeni dziejów i trzeba kreować nowe postaci. Ileż przecież można pisać i mówić o Piłsudskim czy Norwidzie? Na próżno jednak szukać we współczesności odpowiedniego kandydata, chyba żeby uznać historię za naukę poddającą się relatywizmowi politycznemu. Naginanie rzeczywistości stało się domeną władzy nie tylko w stosunku do realnego stanu gospodarki, ale nawet do oczywistych prawd historycznych. Interpretowane są na potrzeby realizacji jedynej słusznej linii, jaką wyznacza rządząca partia polityczna.

Jednym z dowodów potwierdzających powyższą tezę, jest sfinansowanie przez rząd produkcji filmu o Lechu Wałęsie pt. „Wałęsa. Człowiek z nadziei” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Niestety to najsłabszy film pana Andrzeja, jednak inaczej być nie mogło, powstał na konkretne zamówienie i dla realizacji określonych celów politycznych. Film jest laurką wystawioną przywódcy solidarności, ocieka wręcz wybielaczem i nakazuje zapomnieć wszystko, co o Wałęsie napisali niezależni historycy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk w monografii „SB a Lech Wałęsa – przyczynek do biografii”. Poniżej zacytuję dwa krótkie fragmenty opracowania:

„Identyfikację TW ps. „Bolek” potwierdza również zachowana w formie kserokopii notatka służbowa młodszego inspektora Wydziału III „A” KW MO w Gdańsku st. szer. Marka Aftyki z 21 czerwca 1978 r. Odnosi się ona bowiem do „analizy akt archiwalnych nr I 14713 dotyczących ob. WAŁĘSA LECH. Aftyka napisał w niej: „Wymieniony do współpracy z organami bezpieczeństwa pozyskany został w dniu 29 XII 1970 r.  jako TW ps. »BOLEK« na zasadzie dobrowolności przez st. insp. Wydziału II KW MO w Olsztynie kpt. Edwarda Graczyka” […]Spotkania z TW »BOLEK« odbywały się poza LK. Za przekazane informacje był on wynagradzany i w sumie otrzymał 13100 zł; wynagrodzenie brał bardzo chętnie”

Ciekawą sprawą było też niebywałe szczęście Wałęsy w grze w toto-lotka. Wygrywał spore pieniądze po tym jak zgodził się donosić na kolegów z pracy. Jak mówi sam szczęśliwiec „„Wygrywałem zawsze, kiedy naprawdę potrzebowałem”.  Żona Danuta w swojej autobiografii. „Pralkę kupiliśmy dzięki temu, że mąż znów wygrał w totolotka […]”

Machina propagandowa ruszyła jeszcze na długo przed premierą filmu. Nauczyciele w szkołach dostali „gotowca” w postaci 48 stronicowego, wydrukowanego na papierze kredowym i w kolorze „przewodnika dla nauczycieli” autorstwa Artura Brzezińskiego. Zawarto w nim nawet gotowe scenariusze lekcji. To na wszelki wypadek, jakby chcieli myśleć samodzielnie i próbowali poddawać w wątpliwość morale „naszej ikony” (tak o Wałęsie powiedział premier Tusk). Materiały dla szkół współfinansowane są z publicznych pieniędzy przez Narodowe Centrum Kultury.

Następnie „proponuje” się młodzieży z gimnazjów i liceów obejrzenie filmu za jedyne 10zł. Ma to swoje dobre strony. Młodzi ludzie chętnie idą do lokalnych kin w ramach zajęć lekcyjnych, film jaki on by nie był zawsze wygra w starciu z siedzeniem w szkole. Drugim plusem będą przychody z filmu. Biorąc pod uwagę ilość uczniów, jaką wysłano do kin, nie trzeba będzie się wstydzić i ogłaszać kolejnej klapy finansowej polskiej kinematografii. Czyżbyśmy, więc wracali do czasów, kiedy oglądanie materiałów propagandowych było obowiązkowe?

Głośna lustracja Lecha Wałęsy z sierpnia 2000 roku, w którym to sąd orzekł, że prezydent Wałęsa nie był tajnym i świadomym współpracownikiem SB był procesem pokazowym, hańbiącym dobre polskiego sądownictwa. Poniżej komentarz do wyroku:

„Wstrząsnęło mną uzasadnienie Sądu Apelacyjnego z 11 sierpnia 2000 r. w sprawie lustracyjnej Lecha Wałęsy, doskonale zresztą przeanalizowane w rozdziale siedemnastym. Owo uzasadnienie może egzemplifikować rozziew pomiędzy wirtualną rzeczywistością kreowaną ze względu na bieżącą politykę, a rzeczywistością, której ujawnienie jest wręcz obowiązkiem historyka.”z recenzji prof. dr. hab. Marka K. Kamińskiego (Instytut Historii PAN).

Monografia „SB a Lech Wałęsa – przyczynek do biografii” za jakiś czas odejdzie w zapomnienie, zostanie wymazane ze świadomości nowego pokolenia, dla którego mocniejszym przekazem jest kinowy obraz Wajdy. Przypomnienie o chciwości Wałęsy, dla którego nie miało znaczenia od kogo bierze pieniądze i za co, będzie odbierane jako kolejne kłamstwa prawicowych oszołomów. Poniżej fragment recenzji monografii:

„Ta książka nie jest aktem oskarżenia młodego robotnika, który ongiś zdradził swoich kolegów i do dziś nie potrafi „stanąć w prawdzie”. Ta książka w istocie jest aktem oskarżenia zakłamanych elit III RP, które – tworząc system odmowy wiedzy – przez lata nie pozwoliły Nobliście wyzwolić się z pułapek postkomunizmu.” z recenzji dr. hab. Andrzeja Zybertowicza (profesora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika).

Stanisław Bareja w filmie pt. „Miś” doskonale oddaje ducha produkcji Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Poniżej właściwy fragment;)

 

 

 

 

 

 

 

 Posted by at 12:20 pm