lut 212014
 

Punkt myślenia zależy od punktu siedzenia. Stara polska prawda zawsze jest aktualna.

Obecnie największym problemem mikro i makro obszarów państwa polskiego jest bezrobocie powiązane z degradacją społeczną oraz ubóstwem materialnym. Ostatni raport o sytuacji polskich gospodarstw domowych nie pozostawia wątpliwości. Polecam artykuł w Gazecie internetowej „ Nasz Lidzbark –  Warunki życia rodzin w Polsce – raport GUS„  Ubóstwo na „Zielonej Wyspie” jest znaczne i stanowi problem ogólnospołeczny. Zastanawia nas to jakie są przyczyny tej sytuacji!!!

Produkt Krajowy Brutto (PKB) jest na dodatnim poziomie od wielu lat, inflacja niska, liczne inwestycje, a jednak czujemy, że coś jest nie tak. Polska podzieliła się na dwa obszary: Biedniejszy, gdzie nie ma spektakularnych inwestycji, przemysłu i ten Bogatszy z rozwojem przemysłu, modernizacją i budową dróg. Niestety, my, mieszkańcy powiatu lidzbarskiego i bartoszyckiego jesteśmy w tej biedniejszej części Polski. Ostatnio nabyta wiedza ekonomiczna oraz polityczna utwierdza mnie w przekonaniu, że swoje szczęście materialne w znacznej części musimy wypracować na własnym podwórku. Narzędziem do uzyskania szczęścia są ludzie mądrzy, rozsądni, a przede wszystkim pragnący wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie dla całości społeczeństwa lokalnego. Anthony de Mello mawiał: „Jest tylko jedna przyczyna nieszczęścia, fałszywe przekonanie, które masz w głowie, przekonania tak ogólnie uznane, że nigdy nie wpadasz na to, by je podważyć”.

Inwestycje, które są w trakcie realizacji w naszych powiatach, winne przede wszystkim być skierowane na społeczeństwo lokalne. Zmniejszać stopę bezrobocia i podnosić standard życia gospodarstw domowych. Teorie ekonomiczne wskazują, że w sytuacji spowolnienia gospodarczego, znacznego bezrobocia, należy stosować ekspansywną politykę fiskalną. Przejawiać się ona powinna w zmniejszeniu zobowiązań podatkowych, które dają szansę do zwiększenia miejsc pracy. Wszelkie działania samorządów przede wszystkim powinny wzmacniać pozycję przedsiębiorcy i wykorzystywane instrumenty rynku pracy winny być efektywne, a miarą ich skuteczności powinno być zmniejszenie stopy bezrobocia. Staże przede wszystkim winny dać szanse nauki dla pracownika-stażysty, a dla pracodawcy – poznanie predyspozycji przyszłego pracownika. Inne kryteria doboru personelu obowiązują w zakładach produkcyjnych a inne w usługowych. Zakłady produkcyjne częściej i efektywniej wykorzystują refundacje kosztów wyposażenia lub doposażenia stanowiska pracy oraz szkolenia przyszłych pracowników. Odmienny proces selekcjonowania pracowników mają zakłady usługowe, sklepy, restauracje, biura specjalistyczne. Dobór na stanowisko pracy jest trudniejszy i wymaga odmiennego wsparcia jednostek samorządowych działających przy wykorzystaniu Powiatowych Urzędów Pracy. Przede wszystkim staże powinny być krótsze, maksymalnie trzymiesięczne. Często dobór przyszłego pracownika wymaga sprawdzenia kilku pracowników-stażystów. Poznanie przydatności kandydata na pracownika jest już możliwe po jednomiesięcznej jego pracy i często ten okres jest wystarczający do wykorzystania wsparcia udzielonego dla pracodawcy przez jednostkę samorządową. Dane statyczne GUS wskazują, że wdrażane instrumenty rynku pracy przy dużym nakładzie finansowym nie przyniosły efektu w postaci zmniejszenia bezrobocia.

W naszych powiatach mamy kilkanaście firm zakwalifikowanych w ekonomii jako małe i średnie przedsiębiorstwa (zatrudnienie od 10 do 249 pracowników). Apeluję, aby przedstawiciele władz samorządowych wspierali ich działalność i wykorzystywali ich wiedzę do prowadzenia mądrej polityki rozwojowej powiatów. W warunkach wolnego rynku, gdzie głównym motorem rozwojowym społeczeństwa jest kapitał prywatny, władze samorządowe winny budować fundamenty do rozwoju przedsiębiorstw. Niestety, tak się nie dzieje. W wielu powiatach naszego województwa samorządy przejęły inicjatywę głównego inwestora. W samorządach pracują bardzo dobrzy specjaliści od administracji i prawa, lecz mniej jest specjalistów od ekonomii i zarządzania. Rozwaga pracowników administracyjnych połączona z wiedzą i doświadczeniem menadżerów, przedsiębiorców jest drogą do sukcesu i może stanowić odpowiedź na zadane pytanie „czy może być lepiej?”.

O autorze:

Jacek Wiśniowski

Jacek Wiśniowski

Jacek Wiśniowski – absolwent wyższej szkoły ekonomicznej , obecnie słuchacz podyplomowych studiów „Mechanizmy funkcjonowania strefy euro”. Prowadzący od 2002 roku działalność  gospodarczą zajmującą się pomocą osobą poszkodowanym w wypadkach i kolizjach drogowych. Rzeczoznawca i Likwidator Szkód komunikacyjnych. Inicjator i prowadzący spotkania przedsiębiorczych. Członek Warmińskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców.

 

 Posted by at 9:14 am
lut 162014
 

bezrobociePolacy zaliczani są do grona najuboższych mieszkańców zjednoczonej Europy. Czy to znaczy, że źle pracują lub mało wydajnie? – Nie, przecież na emigracji są cenionymi pracownikami i nic nie wskazuje na to, że chcieliby wracać do kraju (jak to obiecywał Tusk). Przyczyną spadku zamożności społeczeństwa są rosnące podatki. Tzw. „szara strefa”, drugi obieg gospodarczy, jest ucieczką przed zachłannością urzędników. To naturalny system obronny, który uruchamia się wówczas, kiedy obywatele czują, że są okradani przez państwo.

Obywatele poruszający się w tzw. „szarej strefie” są piętnowani przez urzędników, co jest zrozumiałe, gdyż mniej podatków wpływa do ich kasy. Kto więc nie płaci podatków? Paradoksalnie najliczniejszą grupą niepłacącą podatków są sami urzędnicy. Oni żyją z tego, co wypracuje ktoś inny, a płacone przez nich podatki nie są ich pieniędzmi (ktoś je zarobił dla nich). Ponad 500 tysięczna armia urzędników jest jak rak zabijający powoli organizm żywiciela. Ich utrzymanie pochłania coraz to większe kwoty, co za tym idzie wzrastają podatki.

Bezrobotny obywatel Lidzbarka Warmińskiego chcący znaleźć pracę udaje się do PUP, gdzie na nowoczesnym TV widzi 25 ofert pracy  np. operator koparki z wynagrodzeniem 1600 brutto. Można też rozpocząć działalność gospodarczą (jak radził mi pan Burmistrz na jednej z sesji). W miesiącu lutym, aż 3 (słownie: trzy) osoby złożyły wniosek o dofinansowanie z PUP, z czego pieniądze dostaną 2 osoby. Zainteresowanie ofertą przeszło najśmielsze prognozy i nikt nie przejmuje się faktem, że ta „pomoc” PUP jest tak naprawdę iluzoryczna w skali potrzeb (podobnie jak wysokość dotacji). Wróćmy jednak do bezrobotnego i 1,6 tys brutto wynagrodzenia. Co to znaczy brutto? Pojęcie stosowane przez urzędników, w celu zamaskowania prawdziwego obciążenia podatkowego pracownika. Ile z tego dostanie pracownik, a ile składek musi odprowadzić pracodawca? Poniżej szczegółowe wyliczenie składników wynagrodzenia.

„1600 złotych brutto”.

Pracodawca z zarobionych przez pracownika pieniędzy płaci:

-Składkę emerytalną 156,15 zł

– Składkę rentową 104 zł

– Fundusz pracy 39,20

-FGŚP 1,60 zł

Razem to daje 1931,84 zł i to jest prawdziwy koszt zatrudnienia pracownika. Inaczej mówiąc, tyle zarobić musi pracownik, aby po potrąceniu składek wyszła dziwna kwota brutto 1600 zł.

Pracownik z zarobionych pieniędzy płaci dalej:

– Ubezpieczenie społeczne – 219,36 zł

– Ubezpieczenie rentowe – 24 zł

– Chorobowe – 39,20 zł

– Zdrowotne – 124,26

-zaliczka na podatek 75 zł

Zostaje dla pracownika 1181,38 netto do wypłaty. Policzmy teraz podatki pośrednie, jakie zapłaci pracownik z owej sumy 1181,38 zł, czyli VAT i akcyzę. Uśredniając 2 stawki podatku i akcyzę w różnej wysokości oszacujmy ten podatek na skromne 23% co daje ostatecznie 909,66 zł, które naprawdę zarobił pracownik.

Z 1931,84 złotych które wypracował obywatel, urzędnicy zabierają 1022,18 zł, czyli ponad połowę.

To dlatego Polacy są tak biednym narodem i chętnie emigrują do pracy za granicą. Kto o zdrowym rozsądku chciałby, by ponad połowę zarobionych pieniędzy zostało mu ukradzionych? Lecz to jeszcze nie koniec potrąceń. Z pozostałych do dyspozycji 909,66 zł obywatel musi zapłacić podatki i opłaty lokalne (od nieruchomości, dzierżawy, wywóz śmieci, woda, kanalizacja i inne). Te podatki też są podnoszone w miarę rozrastania się administracji lokalnej i apetytu urzędników na coraz to większe wypłaty. 100 tys złotych na zakup nowego samochodu dla starosty nie pochodzi z jego kieszeni, tylko z podatków. Po opłatach zostanie obywatelowi najpewniej 600- 700 złotych, które przeznaczy na czynsz, trochę na leki, ubranie i jedzenie.

Podsumowując, około 70% tego, co zarobimy zabierają urzędnicy państwowi i lokalni. Polacy są biedni, bo okrada ich aparat administracyjny. Wbrew zapowiedziom Tuska, nikt nie wróci do tego kraju pracować na urzędników. Na nic się zda walka z bezrobociem, bo nikt po prostu nie chce pracować za 2 tys „brutto” legalnie. Wszelkie działania PUP są skazane na niepowodzenie i nic tego zmienić nie może, dopóty 70% zabiera nam państwo.

Poniżej krótki materiał wideo, w którym premier Tusk okłamuje Polaków.

 Posted by at 8:22 pm
lut 102014
 

stop korupcjiWyniki najnowszego sondażu CBOS na temat korupcji wśród urzędników, nie pozostawiają złudzeń. 87% Polaków uważa, że korupcja jest dużym problemem, a 39% że bardzo dużym. Co ciekawe 85% respondentów twierdzi, że wśród urzędników państwowych dochodzi do obsadzania stanowisk z klucza rodzinnego, niewiele mniej uważa, iż rozpowszechnione jest załatwianie członkom rodziny i znajomym lukratywnych zamówień publicznych lub kontraktów rządowych. Ponad połowa badanych twierdzi, że korumpowanie kolegów partyjnych w zamian za oddanie głosu na „słusznego” kandydata jest codzienną praktyką stosowaną w partiach politycznych.

Powyższe dane wskazują, w jaki sposób są postrzegani urzędnicy w Polsce. Większość uważa, że działają głównie w celu zaspokojenia własnych potrzeb, lub potrzeb partii, nie bacząc na powierzoną im publiczną funkcję. Nastąpił głęboki kryzys zaufania społecznego dla osób obecnie piastujących funkcje urzędnicze. Badanie CBOS, tyczy się także (o zgrozo!) naszych lidzbarskich urzędników. Czym oni mogą różnić się od innych, tych skorumpowanych i złych? Czy lidzbarski magistrat lub starostwo jest „zieloną wyspą” wolną od nepotyzmu i kumoterstwa? Nie sądzę, aby poglądy mieszkańców naszego miasta na pracę lokalnych samorządowców zbytnio różniły się od danych CBOS-u.

W Polsce obowiązuje dość restrykcyjne prawo dotyczące zwalczania tych wszystkich brzydkich rzeczy, które robią urzędnicy i radni. Dla tych ostatnich przygotowano nawet specjalną ustawę z dnia z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym. W sumie jest kilka odrębnych ustaw dbających o morale samorządowców. Wiele z tych aktów prawnych było nowelizowanych, dostosowywano je do aktualnej sytuacji i potrzeb. Ustawodawca pisząc tak liczne akty prawne, wyszedł z założenia, iż urzędnikowi zależy tylko i wyłącznie na korzyści osobistej, materialnej, finansowej lub też innej powiązanej z jego rodziną. Nikomu nie przyszło do głowy, że możliwe jest odrodzenie się struktur partyjnych skonstruowanych na wzór i podobieństwo PZPR. Tak się niestety stało, czego dowodem jest model zarządzania przyjęty przez Platformę Obywatelską (inne partie działają identycznie). Urzędnicy już nie muszą „kombinować” jak tu uszczknąć kawałek tortu zwanego „publicznymi pieniędzmi” dla siebie. Wystarczy, że część swojej wypłaty odda partii, a ona już nie da zrobić krzywdy swemu wiernemu członkowi. Mówi o tym pkt 14 wewnętrznej instrukcji finansowej PO, gdzie znajdujemy taki oto zapis:

„Członkowie PO sprawujący funkcje publiczne z ramienia PO zobowiązani są do płacenia na rzecz partii do 10% miesięcznego wynagrodzenia z tytułu sprawowanych funkcji – środki te są traktowane jako darowizny na rzecz PO w regionie, na terenie którego członek PO sprawuje funkcję publiczną.”

Powyższy zapis pozostawiam czytelnikom do oceny. Redakcja wystąpiła do zarządu głównego PO z wnioskiem o ujawnienie ile pieniędzy z wypłaty oddają członkowie rządu (włącznie z premierem), parlamentarzyści jak i nasi lokalni samorządowcy – członkowie partii. Wydaje się, że ustawodawca nie nadąża za zmieniającymi się realiami życia. Pojawiły się bowiem zupełnie nowe mechanizmy korupcji. Jednak w jaki sposób możliwa jest zmiana prawa, skoro sam ustawodawca (sejm) podporządkowany jest PO, którego jednym i niepodzielnym władcą jest ta sama osoba, która sprawuje funkcję szefa rządu?

Istnieją co prawda instytucje mające za zadanie kontrolować działanie urzędników jak np. Najwyższa Izba Kontroli. Ta wielka instytucja coś tam skontroluje, coś sprawdzi, napisze raport i zaleci poprawę. Tak naprawdę jej działania są mocno iluzoryczne, nawet w przypadku, kiedy uda się wykryć znamiona działań korupcyjnych wśród urzędników. Za przykład niech posłuży wystąpienie pokontrolne NIK skierowane do Burmistrza Lidzbarka Warmińskiego pana Artura Wajsa, gdzie negatywnie oceniono sposób pobierania oraz wykorzystywania opłat za zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych w latach 2006-2008. W dokumencie tym czytamy:

„Z ustaleń kontroli wynika, że przedsiębiorcy, którzy w następstwie powyższych działań prowadzili nielegalną sprzedaż alkoholu, sprzedali w 2007 r. napoje alkoholowe za łączną kwotę 4.247,3 tys. zł. 

W ocenie NIK, powyższe ustalenia wskazują także na nierówne traktowanie przez Urząd poszczególnych przedsiębiorców, co wskazuje na możliwość zaistnienia zachowań korupcyjnych.”

Całe wystąpienie pokontrolne dostępne jest TUTAJ, warto się z nim zapoznać. Następnie NIK, wnosi o poprawę pracy urzędu. Wygląda to na taką prośbę w stylu „proszę tak nie robić więcej, bo znowu kiedyś napiszemy taki wniosek i będzie wam głupio”. Przecież z raportu jasno wynika, że Burmistrz złamał kilkadziesiąt razy obowiązujące prawo, ale czy poniósł z tego tytułu jakieś konsekwencje? Odpowiedź brzmi – nie. NIK zobowiązał Burmistrza do informacji zwrotnej na temat podjętych działań w celu wyeliminowania nieprawidłowości, dokument dostępny TUTAJ. Cały raport NIK to kilkadziesiąt stron, opisujących szczegółowo konkretne przypadki nadużyć gdzie wymienia się nazwy firm, adresy, zeznania urzędników itp. Jeśli znajdzie się odpowiednia liczba zainteresowanych to upublicznię go, muszę się tylko zastanowić nad tym czy zanonimizować dane personalne.

Z powyższych obserwacji wynika dość ponury obraz urzędniczej rzeczywistości. Niestety obecne jak i zapowiedziane działania rządu nie wskazują na rychłą poprawę tego stanu. Rozsądnym wyjściem byłoby rozwalenie układu od środka, poprzez masowe zapisywanie się do partii aktualnie rządzącej. Przy 100% obecności Polaków np. w PO okazałoby się, że bariera urzędnik-obywatel znika, po prostu wszyscy staliby się urzędnikami i każdy miałby pracę! 😉

 

 Posted by at 11:02 pm
lut 082014
 

swastykasierpRozpoczęte wczoraj igrzyska olimpijskie w Rosji to jawna demonstracja imperialistycznych zapędów Putina. Jest też wydarzeniem dotyczącym wielu mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego stąd komentarz na łamach lokalnej gazety.

Poniżej cytat z mojej ulubionej ustawy, tak mało znanej naszym urzędnikom:

„Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa” – Art. 13 Konstytucji RP i jeszcze:

„Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2” – Art. 256 Kodeksu Karnego

Program „artystyczny” prezentowany światu podczas ceremonii otwarcia igrzysk to nic innego jak gloryfikacja i oddanie hołdu czasom komunizmu i totalitaryzmu w Rosji. Historia Związku Radzieckiego została przedstawiona, jako sielankowy okres dobrobytu i cywilizacyjnego rozwoju. Przywódcy cywilizowanych krajów przewidując taki scenariusz postanowili nie uczestniczyć w propagandowym przedstawieniu Putina. Do Rosji nie przybyli między innymi prezydenci USA, Francji, Holandii, nie było kanclerz Merkel, Davida Camerona, i wielu innych. Nie było też członków Komisji Europejskiej, bowiem uznali oni olimpiadę Putina za przedsięwzięcie polityczne.

Jednak największym skandalem było pokazanie w sposób gloryfikujący symbolu państwa komunistycznego – ogromnych rozmiarów sierpa i młota. Aby podkreślić jeszcze bardziej nawiązanie do czasów, kiedy ludobójstwo w ZSRR był na porządku dziennym, puszczono utwór „Pust Wsiegda Budiet Sonce”(zapis fonetyczny). W czasach rusyfikacji w polskich szkołach nauka tej piosenki była obowiązkowa.

Pomnik żołnierza radzieckiego gwałcącego ciężarną Polkę.

Pomnik żołnierza radzieckiego gwałcącego ciężarną Polkę.

Telewizja państwowa udaje, że nic się nie stało, brak też głosów ze strony wielkich stacji prywatnych. W komentarzach po ceremonii otwarcia nikt nie odważył się powiedzieć, że przed chwilą właśnie napluto w twarz całemu narodowi polskiemu. Setki tysięcy naszych rodaków zamordowanych przez sowieckich żołnierzy noszących na czapkach emblemat dumnie pokazywany podczas olimpiady mnie osobiście poruszył. Putin pisze nową historię świata, a nasz rząd ze strachu chyba, nie próbuje nawet protestować. Przecież do dzisiaj żyją w Polsce kobiety, wówczas jeszcze młode dziewczynki, brutalnie gwałcone przez sowieckich żołnierzy. One bardzo dobrze zapamiętały sierp i młot, który był na żołnierskim mundurze gwałciciela. Jak czują się ci wszyscy ludzie, którzy zostali okrutnie skrzywdzeni przez reżim komunistyczny, a teraz w TV widzą pochwalne peany na cześć swoich oprawców? Czy minister spraw zagranicznych będzie protestował i wystosuje notę dyplomatyczną do Putia? Wątpię.

Po wojnie Lidzbark Warmiński zasiedlony został głównie przez przybyszów ze wschodu, terenów Litwy a nawet z samego Wilna. Tak było w przypadku mojej mamy, która urodziła się w Wilnie w 1941 roku, wówczas polskim mieście. Cała jej rodzina została brutalnie wyrzucona z domu przy ulicy Ostrobramskiej i w bydlęcych wagonach przetransportowana na „ziemie odzyskane”. Oprawcy spod znaku sierpa i młota dokonywali strasznych rzeczy nawet na przesiedleńcach. Stąd wynika związek miedzy olimpiadą Putina a naszą lokalną społecznością.

Powierzenie organizacji olimpiady państwu totalitarnemu, nieszanującemu praw człowieka jest smutnym dowodem zatracenia pierwotnego przesłania igrzysk – czasu pokoju i wolności. Na dokładkę dyktator Putin kilka dni temu napadł na niepodległą Gruzję, lecz o tym cisza. Nie wolno denerwować rosyjskiego niedźwiedzia, bo zakręci kurki z gazem i np. Termy Warmińskie nie ruszą 😉

Teraz wyobraźmy sobie kolejne igrzyska np. w Niemczech. Tam podczas ceremonii otwarcia wjeżdża wielka swastyka, a artyści paradują w koszulkach z podobizną Hitlera. Podkład muzyczny to oczywiście „ein Heller und ein Batzen”. Podniosą się głosy krytyki?

Stalin i Hitler to najwięksi zbrodniarze w historii świata w tej kolejności właśnie. Obecnie tuż za naszymi wschodnimi granicami podejmowane są próby powrotu do czasów „sierpa i młota”. Kilkadziesiąt lat rusyfikacji narodu polskiego, przyniosło efekt, prawie nikt nie protestuje.

 Posted by at 11:35 pm
sty 092014
 
Tusk i Merkel.  źródło: Wyborcza.pl

Tusk i Merkel.
źródło: Wyborcza.pl

Ostatnio sporo pracuję w tzw. „szarej strefie”, więc nie mam zbyt wiele czasu na napisanie czegoś z sensem. Nawet jak już znajduję nieco czasu na popełnienie artykułu, to i tak *sensu* próżno w nim szukać. Są jednak w naszym kraju takie profesje, gdzie brak logiki jest cechą pożądaną i w dodatku dobrze opłacaną (cudzymi pieniędzmi). Nietrudno się domyślić, że chodzi o samorządowców i ich fantazje w budowaniu rzeczy nikomu niepotrzebnych a czasem nawet szkodliwych z punktu widzenia interesów mieszkańców.

Pisać o prowadzonym śledztwie prokuratorskim w sprawie budowy Term Warmińskich nie zamierzam, zrobili to inni i na pewno dużo bardziej profesjonalnie niżbym ja umiał. Posłanka Staroń Lidia, doniosła na swoich partyjnych kolegów i zrobiła się medialna afera. Wydaje się, że pani poseł sprawę nieco przegapiła, budowa idzie w najlepsze i złożenie doniesienia do prokuratury nic w tej sytuacji nie jest w stanie zmienić. Nic i nikt nie zatrzyma machiny budowlanej, no może poza CBA, która zamknęła prezesa firmy budującej nam nieszczęsne termy. Okazać się może, iż „Kornas” ogłosi upadłość, zejdzie z placu budowy, a my będziemy musieli oddawać unijne dotacje. Lepiej jednak, jeśli termy ruszą nawet kosztem coraz to większej dziury budżetowej. Przez 5 lat będziemy dopłacać chore pieniądze, aby potem sprzedać ten bałagan prywatnemu przedsiębiorcy. Podejrzewam, iż następna rządząca ekipa ogłosi to za swój sukces, lub też sprzedaż term będzie jedną z obietnic przedwyborczych.

Zastanawiająca jest odpowiedź pana Burmistrza, na pytanie zadane na ostatniej sesji RM przez radnego Ramotowskiego, a dotycząca braku środków w budżecie miasta na 2014 rok na pokrycie deficytu „termalnego”. Pan burmistrz odpowiedział, że nie przewiduje by kompleks termalny przynosił straty, stąd brak takiej pozycji w budżecie. Potwierdził to pan Starosta mgr Jan Harhaj w wywiadzie dla TVP Olsztyn, gdzie powiedział „naprawdę utrzymanie Term Warmińskich nie będzie obciążeniem dla powiatu ani miasta Lidzbarka Warmińskiego”. Zapisałem sobie tę wypowiedź w komputerze, tak na wszelki wypadek.

Wróćmy jednak do pani poseł Staroń. Jej zawiadomienie do prokuratury było jakiś czas temu (podobno w maju 2013). Nie ma takiej możliwości, aby nie wiedział o tym marszałek Protas – szef olsztyńskiej PO. Jednak nie wiedzieć czemu, pani poseł nadal jest w szeregach partii i miewa się dobrze. Co to może oznaczać? Scenariusz może tak wyglądać: marszałek Protas działa w porozumieniu z posłanką, bo i tak udaje się do Brukseli stanowić prawo unijne. Żadna prokuratura krzywdy mu nie zrobi, śledztwo będzie trwało latami, potem sądy – to kolejne lata. Dzięki immunitetowi sprawę przeciągnie odpowiednio długo, aż się przedawni. Więc krzywdy nie poniesie żadnej. Co innego posłanka, dzięki takiemu zagraniu zyskuje sympatię wyborców, co jej się bardzo przyda, podczas wyborów na prezydenta Olsztyna. Powszechną nienawiść do PO można w prosty sposób przekuć w zwycięstwo, naiwni ludzie ciągle dają się nabierać.

Główne źródła finansowania budowy zimnych term to oczywiście środki unijne. W kolejnych latach Polska ma otrzymać zawrotne sumy i znów będzie nas uwodził obietnicami premier Tuska, a z ust vice premier Bieńkowskiej popłyną zapewnienia o profesjonalizmie i niezawodności polskich urzędników (Bieńkowska kiedyś była w Lidzbarku Warmińskim i pozytywnie oceniła budowę term w tym a nie innym miejscu). Co ciekawe Komisja Europejska oceniła, że w Polsce ok. 25% przetargów mogło być dotkniętych korupcją. To naprawdę świadczy o profesjonalnym poziomie korupcji naszych urzędników.

W latach 2014-2020 mamy dostać z Unii Europejskiej ponad 400 mld złotych. Nikt jednak nie wspomina, że w tym samym czasie, z tytułu składek Polska musi wpłacić do unijnej kasy 200 mld złotych. Zostaje, więc do wydanie rocznie 35 mld, z czego lwią cześć zagarniają sami urzędnicy żyjący z dzielenia kasy (przyjmuje się, że z pieniędzy utrzymywanych jest 200 tys urzędników i firm związanych z nimi w samej tylko Polsce). Dalej, jeśli za to co zostaje budowane są lotniska w lesie, termy bez ciepłej wody lub organizowany transport tramwajowy to nic dziwnego, że obiecywany od wielu lat skok cywilizacyjny jakoś nas omija. Jak pisze ekonomista Janusz Szewczak:  „Zapach unijnych euro całkowicie odurzył nasze tzw. elity, które zupełnie straciły węch racjonalności, trzeźwej, biznesowej kalkulacji  i zwykłej ludzkiej przyzwoitości”

bezrobocie

Wskaźnik bezrobocia 2010-2014

Panu premierowi tak odbiło od tych pieniędzy, że powiedział: „w 2022 Polska znajdzie się na liście 20-tu najbogatszych państw świata”. Biorąc pod uwagę ogłoszony dzisiaj przez ministerstwo pracy poziom bezrobocia w grudniu to całkiem realna perspektywa. Oczywiście o ile dochód na jednego mieszkańca Polski liczony będzie nie jak dotychczas, tylko wg nowej formuły „dochód na jednego pracującego mieszkańca Polski”. W 2022-tym będzie w kraju 1 mln urzędników, utrzymujących się rozdzielania unijnych dotacji, niestety dla tych potrzebujących nic nie zostanie. Należy sobie w końcu uświadomić prostą i okrutną prawdę: Nikt nikomu nie daje pieniędzy bezinteresownie, a szczególnie Niemcy.

Pompowanie kasy do Polski jest tylko i wyłącznie podyktowane zapewnieniem sobie rynku zbytu na towary i usługi. Polski rolnik kupi niemiecki lub holenderski kombajn, firma drukarska kupi włoską lub niemiecką maszynę itp. itd. Dlatego państwa zachodnie tak pobłażliwie podchodzą do sposobu wydawania pieniędzy przez beneficjentów pomocy. Im gorzej wydadzą tym lepiej dla nich. Niepokój wzbudziłoby dopiero jakby w Polsce był dobry gospodarz i za te pieniądze budował „koło zamachowe” dla gospodarki w postaci nowoczesnego przemysłu, motoryzacji itp. Państwa zachodnie nie dopuszczą, aby za ich pieniądze, tuż pod ich bokiem, wyrosła konkurencyjna gospodarka. Dlatego szerząca się powszechnie korupcja wśród urzędników i bezsensowne inwestycje są de facto „na rękę” zachodnim „sponsorom”. Zaryzykować można stwierdzenie, iż Polska jest zagłębiem taniej siły roboczej i rynkiem zbytu dla Niemiec. Pani Merkel osiągnęła cele wyznaczone przez pewnego pana z wąsikiem już ponad 70 lat temu i to bez jednego wystrzału.

 Posted by at 8:26 pm