sty 142018
 

Wielkimi krokami zbliża się przedwyborcza gorączką. Rządząca partia już zmieniła kodeks wyborczy tak, aby obsadzić swoimi ludźmi komisarzy wyborczych. To oni wyznaczą okręgi wyborcze, zapewne w sposób tylko sobie znany. Oczywiście wszystkie działania władzy centralnej, oficjalnie podyktowane są zwiększeniem transparentności i praworządności przy wyborach samorządowych. Także likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych w gminach powyżej 20 tys służyć ma interesowni społecznemu, jak twierdzą pomysłodawcy tejże zmiany. Tzw. „odmieńcy”, czyli sensowna opozycja (jak Kukiz’15) wyraża zdanie, iż likwidacja JOW stanowi chęć głębszego upartyjnienia i tak już partyjnych samorządów. W niedługim czasie nastąpi  wysyp „niezależnych” komitetów wyborczych, osób twierdzących, iż należy przeprowadzić kolejny „czas zmian”.  Będą to ludzie obiecujący wszystko  wszystkim, po za sprawami naprawdę istotnymi z punktu widzenia mieszkańca małej gminy. Naprzeciw nim staną obecni włodarze, przekonywujący o swej doskonałości, realizacji planów – ich planów, nie mieszkańców. Pozornie wydawać by się mogło, iż zasady demokratycznych wyborów będą zachowane. Także Mieszkańcy Lidzbarka Warmińskiego i powiatu w tym roku staną przed wyborem  radnych z pośród dziesiątków chętnych.

Czy jednak wybory samorządowe są  potrzebne?

Te przewrotne twierdzenie w szczególności dotyczy małych gmin, takich do 20 tys. Ustawodawca pozostawił w nich system JOW, doskonale wiedząc, iż jakakolwiek zmiana w ordynacji wyborczej po prostu nie ma znaczenia praktycznego. Na szczeblu małej gminy, wypracowane latami zależności, układy rodzinno – towarzyskie są ponad partyjne przykazania. Często występuje ścisła współpraca między członkami teoretycznie „wrogich” partii. Układ jest bardzo rozległy, przypomina w swym działaniu włoskie struktury mafijne. Są przedsiębiorcy finansujący kampanie wyborczą, dbający o tzw. zaplecze logistyczne, w zamian rozpościera się nad nimi parasol ochronny, tudzież przetargi w dziwny sposób przypadają właśnie im. Siatka zależności obejmuje praktycznie wszystkie instytucje włącznie z sądem, policją i innymi służbami. Taki układ musi mieć przecież „ramię zbrojne”, aby móc zniszczyć dowolnego krnąbrnego obywatela, kiedy tylko podniesie głowę. Zwykły „Kowalski” nawet nie zdaje sobie sprawy, iż jego los ściśle związany jest z „układem” a nie literą prawa. Człowiek z „układu” może spokojnie po pijanemu rozbić auto w centrum miasta, pod okiem kamer i liczyć na umorzenie postępowania.

Czy wobec powyższego,  nowi niezależni ludzie, wybrani do władz miasta lub powiatu są w stanie rozbić „układ”? 

Analizując kilkanaście ostatnich lat pracy samorządu lokalnego, a w szczególności bieżącą kadencję, odpowiedź brzmi „NIE”. Nowi świeży radni, pełni pomysłów, po kilku miesiącach zaczynają wątpić. Nie tak wyobrażali sobie demokrację. Szybko przekonują się, że ich los, a także los ich rodzin zależy całkowicie od „układu”. To on, niszczy karierę zawodową każdego, kto sprzeciwi się woli „szefa układu” – przeciwnie – posłusznym awans zawodowy nagle strzela pod niebiosa. Oczywiście wpierw nowi radni są „kupowani”, to łatwiejsze od niszczenia. Radny otrzymuje jakiś etat w placówce samorządowej i tyle. Z osoby zadającej trudne pytania na sesji, nagle staje się piewcą polityki władzy wykonawczej w gminie (czytaj Burmistrza, Starosty itp.) Co innego radni powiązani rodzinnie z kimś ważnym np. Marszałkiem lub posłem. Im może przypaść o wiele lepsza synekura np. mogą w sposób magiczny zostać dyrektorem szkoły. Po roku Rada Miasta, Powiatu, praktycznie jest już podporządkowana „układowi” i to niezależnie od początkowych dobrych chęci radnych. Wrogie obozy, fakcje, komitety już pod koniec kadencji opracowują wspólną kampanię wyborczą, co byłoby nie do pomyślenia w chwili zaprzysięgania. Nowa kadencja jest szczególnie ważna, bowiem trwać będzie nie 4 lata jak dotychczas, ale 5. Jednak fakt ten nie ma znaczenia w małych gminach- wybory samorządowe to fikcja, a ich wyniki nie mają żadnego praktycznego znaczenia.

Czy wobec tego nie mamy szansy na dobrą zmianę?

Niekoniecznie. Biorąc pod uwagę specyfikę życia w małej gminie, rządzące w niej układy, szanse na dobrą zmianę przynieść mogą kandydaci niezależni finansowo. Tak aby mogli w początkowej fazie pracy samorządu oprzeć się pokusie „kupienia”. Druga kategoria przedstawicieli samorządu to „ideowcy”, których po prostu nie da się kupić ani zastraszyć. Droga do osiągnięcia normalności w samorządzie jest jeszcze bardzo długa i wymaga wielu wyrzeczeń. Miejmy nadzieję, że nastąpi to jeszcze na naszego życia;).

 Posted by at 8:36 pm
sty 122018
 

Najnowszy raport GUS „”Beneficjenci środowiskowej pomocy społecznej” nie pozostawia złudzeń – województwo warmińsko-mazurskie nadal jest najbiedniejszym regionem w kraju. Jest jedynym województwem, gdzie ponad 10% mieszkańców ma na tyle niskie dochody, że musi korzystać z pomocy społecznej. W skali kraju liczna beneficjentów pomocy społecznej, uległa znacznemu zmniejszeniu, głównie na skutek rozpoczęcia rządowego programu 500+. Dotyczy to również warmińsko-mazurskiego, mimo to pozostaje ono niechlubnym liderem zestawienia.

W raporcie GUS nasze województwo jest jednym z najczęściej wymienianych w aspekcie poziomu biedy i ubóstwa. Pełny raport znajduje się na stronie GUS, a pobrać go można TUTAJ (8,3mb .pdf).

W świetle powyższych danych, o których lokalna prasa nie poinformuje, rysuje się obraz regionu zacofanego nie tylko ekonomicznie, ale i społecznie. Dane syntetyczne nie kłamią i wbrew twierdzeniom władz samorządowych, które świat postrzegają pokaźnymi wpływami na swoje konta, zmierzamy w kierunki dzikich pól. Władze województwa – to one są odpowiedzialne za rozwój regionu. Przez ostatnią dekadę, aż po dzień dzisiejszy, Marszałek i Sejmik realizują plany rozwoju nakreślone w gabinetach politycznych PO-PSL, czego efekty widzimy w raporcie. Podobnie jest we wszystkich gminach naszego (tj. lidzbarskiego) powiatu, tutaj hegemonię posiada ten sam układ sił politycznych co na szczeblu wyższym.

Brnięcie w turystykę, budowa coraz to nowych ścieżek rowerowych, siłowni, Term czy uzdrowiska spycha nas poza margines cywilizacji. Te inwestycje nie przynoszą wartości dodanej, nie przyciągnął inwestorów, nie spowodują zahamowania odpływu mieszkańców. Generują koszty utrzymania, spadające na podatników. Niestety władze miasta idą w kierunku obranym przez niechlubnych poprzedników.

Puenta

Jeszcze jako kandydat na posła w wyborach do Sejmu, Jacek Protas mówił na antenie Radia Olsztyn  – Te wybory będą bardzo ważne dla Polski i Polaków, zadecydują, czy będziemy iść krok w krok w kierunku nowoczesnej Polski, czy w kierunku dzikich pól. Jako lider PO od ponad 10 lat  muszę brać odpowiedzialność za te wybory i za los naszego regionu, myślę, że pokazałem podczas ponad  20 lat pracy w samorządzie, że wiem, na czym polega wspieranie regionu i polityka regionalna i moje doświadczenie, i wiedza przydadzą się w parlamencie.

 Posted by at 1:28 pm
sty 062018
 

Wójt Gminy Lubomino (PO) odznaczony przez Marszałka Województwa Gustawa Brzezina (PSL) odznaką honorową „ZASŁUŻONY DLA WARMII I MAZUR”. Fot. UG Lubomino

Kontrola władzy samorządowej jest konstytucyjnym prawem każdego obywatela tego kraju. W gminach, gdzie mieszkańcy jej nie realizują (z różnych przyczyn), samorząd staje się skorumpowany, szybko pojawia się nepotyzm. Wydaje się, że im mniejsza gmina, tym większe patologie toczą jego struktury. Zgodnie ze starym przysłowiem, iż „ryba psuje się od głowy”, wzorce wypaczeń do gmin spływają z samej „góry”, a ich bezkarność tylko utwierdza lokalnych kacyków (czytaj wójtów), że są nietykani. Na przeszkodzie powyższemu, stoi oczywiście społeczna kontrola władzy, lecz przez odpowiednie mechanizmy zastraszania, przydzielania etatów i układy – skutecznie eliminowana. Każdy, kto odważy się wytknąć władzy nieprawidłowości, zostaje wyalienowany zawodowo, tak jak jego rodzina. To bardzo skuteczny i co najważniejsze szalenie skuteczny mechanizm. Doszło do takiej niezdrowej sytuacji, iż lokalni sygnaliści (osoby informujące opinię publiczną o „przekrętach”) zostali okrzyknięci jako wrogowie publicznie, furiaci, tudzież psychicznie chorzy.

Stan opisany w powyższym akapicie nadal trwa w małych gminach naszego powiatu i jak na razie nic nie zapowiada „dobrej zmiany”. Machina korupcji i nepotyzmu trwa w najlepsze, rozpędzona przez ostatnie lata polityką partii, w nazwie której znajduje się „obywatelska”. Któż bowiem chciałby zmieniać wypracowywane latami układy? Życie na koszt podatnika to przecież znakomity interes. Biznes na którym dobrze zarabiają władze i ich rodziny, partyjni koledzy i koleżanki. Biznes, gdzie można manipulować publiczną kasą, ustawiać przetargi, konkursy, zatrudniać na wysokich stanowiskach swoją rodzinę.

W najlepszych latach świetności Platformy Obywatelskiej, buta i arogancja władzy osiągała szczyty. Jej przedstawiciele czuli się bezkarni, bowiem ich prawo nie dotyczyło – należeli do lepszej kasty ludzi (było to główną przyczyną przegranych wyborów parlamentarnych). Na szczeblu gminnym w najlepszych latach świetności PO, dochodziło do przedziwnych sytuacji. Przyjrzyjmy się sytuacji w małej gminie naszego powiatu – Lubominie. Tam niepodzielnie od wielu lat funkcję Wójta sprawuje pan Andrzej Mazur. Jego nazwisko dumnie prezentowane jest na regionalnej stronie Platformy Obywatelskiej, jako „nasz” przedstawiciel w samorządzie. Znajduje w panteonie znakomitych przedstawicieli narodu jak Jacek Protas, Piotr Cieśliński czy Jan Harhaj. Takie towarzystwo zobowiązuje.

Himalaje nepotyzmu, czyli najważniejsza jest rodzina

Wójt gminy Lubomino, pan Andrzej Mazur, 12 sierpnia 2012 r. wydaje zarządzenie Nr 0050.41.2012 w sprawie powierzenia pełnienia funkcji dyrektora Gimnazjum w Lubominie … swojej żonie, pani Marii Mazur. Innymi słowy, Wójt Gminy powołuje swoją żonę na Dyrektora w jednostce podległej Wójtowi. Pani Maria Mazur staje się więc podwładną swojego męża – Wójta. W statucie gimnazjum w § 2 pkt 4 czytamy „Zwierzchnikiem służbowym dyrektora jest Wójt Gminy Lubomino”. To Wójt podpisuje umowę o pracę, ustala wynagrodzenie itp. Organ prowadzący sprawuje także kontrolę finansową w szkole, szkoła zdaje sprawozdania do organu. Wszystko zostaje w rodzinie. Na wrześniowej sesji Rady Gminy Lubomino, żaden z radnych nie zajął stanowiska w tej sprawie, nikt się nie sprzeciwił jawnemu nepotyzmowi Wójta oraz co ważne łamaniu prawa. Ustawa o Pracownikach Samorządowych jasno zakazuje takich praktyk:

„Art. 26. Małżonkowie oraz osoby pozostające ze sobą w stosunku pokrewieństwa do drugiego stopnia włącznie lub powinowactwa pierwszego stopnia oraz w stosunku przysposobienia, opieki lub kurateli nie mogą być zatrudnieni w jednostkach, o których mowa w art. 2, jeżeli powstałby między tymi osobami stosunek bezpośredniej podległości służbowej.”

Powyższy stan zapewne trwał by dalej, gdyby nie reforma szkolnictwa przewidująca likwidację gimnazjów. Pani Maria Mazur od zeszłego roku sprawuję funkcję zastępcy dyrektora w szkole podstawowej w Lubominie. Niegodziwe postępowanie Wójta, nie przeszkodziło mu w zwycięstwie w wyborach samorządowych w 2014 r., gdzie zdecydowanie pokonał rywala.

Powyższe stanowi drobny przykład z morza patologii towarzyszącej rządom poprzedniej ekipy, a także główny powód przejęcie władzy przez PiS. Powoli rośnie znaczenie lokalnych sygnalistów, ludzie mniej się boją, wyczekując zmiany na najniższym szczeblu samorządu. Miejmy nadzieję, że w końcu władza samorządowa trafi do rąk ludzi uczciwych.

 

 

 Posted by at 7:08 pm
sty 032018
 

85 zł za godzinę pracy otrzymywał w 2016 r.  Przewodniczący Rady Powiatu Leszek Sierputowicz z kasy miasta (czyli z naszych podatków). Umowę dotyczącą 100 godzin pomocy prawej rodzinom z problemem alkoholowym  podpisał z panem Sierputowiczem Burmistrz Wiśniowski.  Na jakiej podstawie Burmistrz wybrał usługi świeżo upieczonego radcy prawnego? Takie pytanie zadaliśmy zleceniodawcy. W odpowiedzi Burmistrza czytamy m.in.

„Zleceniodawca przeprowadził rozeznanie i „Zleceniobiorca” umowy był wybrany na podstawie oferty ustnej. Wynagrodzenie brutto za jedną godzinę wykonania czynności „Zleceniobircy” było niższe o 5 zł od poprzedniego wykonawcy umowy-zlecenia” (pisownia oryginalna).

Wynika więc, iż wykonawcę wybrano na podstawie oferty ustnej. Nic nie wiemy o innych, konkurencyjnych ofertach i czy w ogóle były. 5 zł mniej niż poprzedni wykonawca, kim więc on był?

Wcześniej, usługi dla gminy w zakresie świadczenia usług pomocy prawnej świadczyła kancelaria prawna „KONCEPT” Aliny Krasnoborskiej (prywatnie żona Jana Krasnoborskiego – Prezesa PGK, spółki miejskiej). Pani Alina świadczyła usługi po 90 zł za godzinę.

Prawdą więc jest twierdzenie Burmistrza, iż współpraca z powiatem układ się doskonale, tym bardziej że odbywa się na koszt podatnika. O błyskawicznej karierze pana Leszka Sierputowicza wcześniej pisaliśmy TUTAJ.

Czy pieniądze podatników mogą płynąć szerokim strumieniem do osób niezależnych, nie związanych z partią polityczną? Wygląda na to, że nie jest to możliwe. Pan Jan Krasnoborski startował w wyborach samorządowych do rady powiatu z listy „Warmia Nasza Mała Ojczyzna”, pan Leszek Sierputowicz oficjalnie należy do PiS-u, choć jego karierę w radzie powiatu wykreował regionalny szef struktur PO. PO-PiS ma się dobrze i nadal utrzymuje status quo. Czy tę sytuację zmienią najbliższe wybory samorządowe?

 Posted by at 10:03 pm
gru 122017
 

Ekipa PO-PSL-PiS przecina wstęgę

Tzw. oficjalne otwarcie lidzbarskiego bulwaru odbyło się we wtorek o g. 15.00. Czemu wybrano akurat termin w środku tygodnia oraz tak wczesna godzinę? – pytano się na oficjalnym profilu FB urzędu miasta.  Odpowiedzi na to proste pytanie jednak nie było. Wyjaśnienie tej zagadki okazało się banalne. Jeden z przybyłych ze stolicy województwa gości z rozbrajającą szczerością wyjaśnił, iż Marszałek Gustaw Brzezin nie miał innych wolnych terminów, a już na pewno nie w sobotnie popołudnie, jak sugerowali Lidzbarczanie. Okazało się więc, iż dzisiejsza samorządowa hucpa podporządkowana był jednemu człowiekowi, a nie gospodarzom tego miasta czyli jego mieszkańcom. Za kilka zdjęć z działaczami PSL i PO i ich poplecznikami, Burmistrz potraktował swoich wyborców przedmiotowo.

Kolejną kwestią  budzącą mieszane uczucia była oprawa muzyczna, zdaje się trafiająca w gust niektórym samorządowcom. Szczególny przedświąteczny czas, tak bliski Polakom, umilały kolędy śpiewane po Ukraińsku. Wielu Lidzbarczan poczuło się nieco dziwnie.

Po co więc ten bulwar i wydane kilka milionów złotych? Nikt nie śmie zadać tego prostego pytania. Wystarczy spojrzeć na budynki komunalne przylegające do bulwaru. Rozsypują się ze starości, a mieszkający w nich ludzie wypatrują kolejnego pęknięcia na ścianie. Za to jaki widok z okna!

Smaczkiem, a zarazem symbolem jakości pracy naszego Burmistrza erudyty niech będą kosztowne tablice informacyjne, tak pieczołowicie zainstalowane na bulwarze. Lidzbarczanie oraz turyści dowiadują się z nich np., że nieopodal nas jest „Górowo Iławieckie”. O literówkach i innych błędach na tychże tablicach pisać nie będę. Chętnie dowiemy się, kto zapłaci za to niechlujstwo i czy ze własnej kieszeni. Dalszą część niech opowiedzą zdjęcia.

 Posted by at 10:28 pm