wrz 202018
 

Mamy trzech kandydatów ! Ale, może to nie koniec? Termin zgłaszania kandydatów na burmistrza mija dopiero 26 września. Jeszcze musimy poczekać w „straszliwym” napięciu. Nie mogę się jednak powstrzymać i już teraz spróbuję trochę przyjrzeć się kandydatom w kolejności w jakiej oficjalnie zgłaszali swoje kandydatury.

Pierwszy z nich, Pinokio, obecny burmistrz J.W. to kłamczuszek, mitoman i konfident, biegający z dyktafonem. Najwyżej miesiąc po wybraniu prężył muskuły. Potem zaświstał mu przy uchu bacik woźnicy z ulicy Wyszyńskiego. J.W. sam założył sobie lejce, stracił podmiotowość i przestał być niezależnym bytem politycznym. Po prostu stał się karykaturą samorządowego polityka. Dał się poznać z każdej strony i w związku z tym będzie mu się w tej kampanii obrywało najwięcej.

Drugi kandydat, Kung fu Panda, M.L. to przedsiębiorca i sportowiec (raczej już były, patrząc na gabaryty). Podobno również niezależny, bo startujący z „wrogiej” partii PiS. Dla przypomnienia woźnica z ulicy Wyszyńskiego J.H. jest również byłym karateką. To właśnie J.H. ściągnął do naszego miasta sekcję karate. J.H. i M.L. to starzy przyjaciele. Dlatego nie powinno dziwić, że spotykają się na herbatce (jak opisano w jednym z komentarzy). Czy M.L. będzie marionetką jak obecny burmistrz. Nie, po prostu J.H. nie musi nim sterować, bo mają takie same poglądy. Podejrzewam, że w przypadku ewentualnej wygranej M.L., wszystko jest już ustalone. Oczywiście w porozumieniu z lidzbarskim liderem PiS. Dogadali się wcześniej w powiecie, dogadają się teraz. Wszakże Pinokio wykonuje polecenia, ale może J.H. stracił już ochotę na współpracę z kimś takim jak obecny burmistrz. Lepiej chadzać z kumplem, czyli M.L.

Trzeci kandydat, Trubadur, B.Z. znany w mieście z różnych gier i zabaw, zwanych wydarzeniami kulturalnymi. Wywodzi się ze środowiska dawnego komitetu Warmia Nasza Mała Ojczyzna i dwukrotnie zasiadał w Radzie Miasta z tego komitetu. W ostatnich wyborach startował już pod szyldem własnego jednoosobowego komitetu, jednak nie udało mu się wejść do Rady. Teraz stworzył większy komitet i idzie szerokim frontem. Nie jest żadną tajemnicą, że z obecnym burmistrzem się nie lubią i burmistrz J.W. jak tylko może uprzykrza życie B.Z.. Logika wskazuje, że B.Z. powinien zostać nowym protegowanym J.H. Dlaczego J.H. na to pozwala i nie otoczył parasolem B.Z., jak otacza np.: Prezesa wodociągów ? Nie wiadomo. Być może cała piaskownica zaczęła się dla J.H. rozjeżdżać, bo młode wilki chcą wreszcie wyjść na przód watahy.

Zaczęło robić się ciekawie, a przecież jeszcze KWW Koalicja Obywatelska, czyli dawna Warmia Nasza Mała Ojczyzna, nie wystawiła kandydata na burmistrza. Ciekawostką jest również „ociosany klocek”, który został z komitetu 5 Win, z którego już nikt nie startuje, oprócz S.K. – wiceburmistrza. Komitet 5 Win wystawia tylko kandydatów do powiatu, bo S.K. uroił sobie, że rozsiądzie się w fotelu zajmowanym przez J.H. Kampania nabiera rozpędu, zacznie się teraz kopanie po kostkach, naciski na kandydatów, wykorzystywanie zależności służbowych i oczywiście puste uśmiechanie do wyborców. Wygląda na to, że na razie w tych niechlubnych konkurencjach wygrywa burmistrz Pinokio J.W. i obraca się to przeciw niemu. Dlatego tak szybko stracił na popularności i sam dorzucił kilka punktów procentowych dla każdego z konkurentów. Teraz … to „na dwoje babka wróżyła”

Na zakończenie krótka historyjka obrazkowa


Pozdrawiam
Wesołek

 Posted by at 8:28 pm
wrz 112018
 

Wiele osób korzysta z biernego prawa wyborczego, chodzi na wybory i głosuje na wybranego przez siebie kandydata. To dobrze. Spełniamy w ten sposób swój obywatelski obowiązek. Problem jest w tym, że w tym zabieganym świecie, nie każdy ma czas i chęć wnikliwego śledzenia poczynań obecnych, lokalnych polityków oraz kandydatów do tego grona. Nie każdy ma nawet czas aby przeczytać artykuły zamieszczane przez Redaktora  API na stronie naszlidzbark.pl.  A szkoda.  Informacje tam zawarte, to kopalnia wiedzy o naszym lokalnym świecie. Znacznie częściej, przypadkowo,  od znajomych w pracy, w kolejkach, na imieninach u cioci, dowiadujemy się co w lokalnej trawie piszczy. Gdy przychodzi dzień wyborów mamy duży dylemat, przy którym nazwisku postawić krzyżyk. I niestety często się zdarza, że rezygnujemy . Dawniej było nieco łatwiej, bo istniały jeszcze jakieś zasady. Były komitety partyjne i niezależne. Dziś w teorii jest podobnie, ale w rzeczywistości zupełnie inaczej. Obok komitetów partyjnych namnożyły się tzw. komitety niezależne ale tylko z nazwy.  Są to po prostu zwykłe klony komitetów partyjnych. Kandydaci na tych listach są albo członkami , albo sympatykami albo w innych układach towarzysko-służbowych uzależnieni od baronów partyjnych. Poza tym jeszcze niedawni niezależni przechodzą pod sztandary partyjne a inni choć są od lat w jednej partii robią wszystko pod dyktando liderów konkurencyjnej partii. Co to jest ? To manipulacja w czystej postaci. Niełatwo się w tym połapać . Ale jest jakieś wyjście…O tym w dalszej części  tej „instrukcji”. Nie odchodźcie Państwo od komputera…

Wiele też osób zastanawia się jak wziąć czynny udział w wyborach, tzn. nie wybierać ale być wybieranym. Chcieliby, ale nie bardzo wiedzą jak się do tego zabrać. No to przedstawiam krótki opis drogi do samorządu. Może się przyda. Jest jeszcze czas dostać się na listę” II czy III-ego Garnituru”. Otóż…grupka znajomych(tzw. I-szy Garnitur), pod przewodem jednego lub kilku ambitnych uznaje, że rządy na ich terenie są marne, a oni mają lepsze pomysły i o wiele lepiej i szybciej je wykonają. Oczywiście dla dobra wspólnego, bo na tym etapie nikt nie mówi  jeszcze o korzyściach dla siebie. Co najwyżej tylko o tym sobie pomyślą…tak mimochodem. Tworzy się grupa wzajemnej adoracji, po czym zapisują się do jakiejś partii, bądź też tworzą jakieś stowarzyszenie, albo po prostu zgłaszają Komitet Wyborczy. Dalszy etap to rozszerzenie tej grupy o kolejnych kolegów, koleżanki, znajomych, „rodzinkę” i ogólnie znajomych-znajomych (to tzw. Garnitur II, III,  i kolejne). Dobrze jest aby wciągnąć na listę ludzi znanych lokalnie, a więc lekarzy, urzędników , sportowców, przedsiębiorców czy artystów jeśli takowi zamieszkują dany okręg wyborczy. Gdy się już tak zbiorą do kupy, to wymyślają, co też oni tu zrobią, czyli budują swój program. Nie jest on specjalnie istotny, bo wszystkie podobne grupy na tym terenie mają plany niemal jednakowe. Oczyszczalnie, drogi, chodniki, ścieżki rowerowe, baseny, termy, ronda, itp.itd.  Niezwykle rzadko, niestety, w ich programach pojawia się coś co by ulżyło doli zwykłych ludzi, np. obniżka podatków, opłat za wodę czy wywóz śmieci.  W tych programach zmienia się tylko pozycja na liście, a o priorytetach i tak decyduje „I-szy Garnitur”. Później są już tylko wybory i wygrana, czyli miejsce w radach albo na stołkach burmistrza, czy wójta. Jak już wiadomo  powszechnie jedno z najważniejszych stanowisk w powiecie, stołek starosty, wybiorą  nie mieszkańcy lecz wyłoni go „najsilniejszy układ”. Układ zamknięty? Coś w tym chyba jest.

W tym właśnie momencie rozpoczynają się tzw. zakulisowe gierki starych wyjadaczy samorządowych, którzy już wiedzą jak zdobyć większość dla swojego kandydata. W naszym powiecie jest to opanowane do perfekcji. Po „uzgodnieniach” , czyli ile i co komu , wybory  starosty z PO i przewodniczącego rady z PiS, przebiegały  bez zakłóceń i niemal jednomyślnie. Ta swoista symbioza PO-PiS w naszym powiecie szokuje wielu zwolenników, zwłaszcza PiS. Przestają głosować  i może dlatego, ciężko odsunąć  utrzymujący się od lat obecny układ władzy. Po tym zaczyna się już krótki okres szkoleń, wzajemnego poznania  i decyzji o przystępowaniu do różnych komisji. Motywacje na tym etapie są już z lekka podszyte troską o znajomych i rodzinę. Tę prawdziwą i tę nową „wzajemnej adoracji”. Dalsze 2-3 lata to dla burmistrza, wójta i starosty próby realizacji własnych programów a w rzeczywistości – realizacja zadań własnych i narzucanych im zadań rządowych, któremu to, z kolei, zadania stawia Unia Europejska. Dla wszelkiego rodzaju radnych gminnych, miejskich czy powiatowych, to mozolny i uciążliwy czas pracy –  podnoszenie rąk do góry podczas ciągnących się w nieskończoność sesji miejskich lub błyskawicznych jak lot strzały sesji powiatowych. Reguła jest prosta – herszt trzyma ferajnę za pysk krótko – dyskusji mniej – szybciej do domu lub baru. I tak to by się wszystko powoli kręciło, gdyby w głowach najbardziej ambitnych liderów, którym marzy się kariera w POlityce, nie  rodziły się jakieś rodem z piekła czy raczej głupoty pomysły. I nie ma większego znaczenia czy to są kocie łby na traktach spacerowych, drogi do nikąd lub pod własny dom, zimne termy, lotniska w lasach, kolejne parki, aquaparki czy sanatoria. Takie pomysły pojawiają się wszędzie i niestety czasami już w pierwszej kadencji udaje im się je zrealizować. Z mniejszą czy większą korzyścią – raczej z mniejszą dla mieszkańców a z większą dla tworzącego się właśnie układu interesów i powiązań.  Jednym słowem Sitwy,  czyli „grupy ludzi i środowisk powiązanych ze sobą wspólnymi interesami, popierających i broniących się wzajemnie, których celem jest trwanie na różnych poziomach i wymiarach władzy. Ich działania są ukierunkowanie na własne, egoistyczne cele, często wbrew interesowi ogółu społeczeństwa;  wywieranie pozaprawnego wpływu na działanie struktur publicznych;  nadużywanie stanowisk;  intrygi;  nepotyzm;  niedopuszczanie i eliminowanie z życia publicznego osób niewygodnych”. Czyż nie łatwiej , uczciwiej i sprawiedliwiej żyłoby się nam bez tej patologii? (…)Oczywiście wśród wybrańców pierwszej kadencji pojawią się również prawdziwi społecznicy i idealiści. Uda im się przeforsować jakiś własny pomysł, jakieś huśtawki na placu zabaw załatwią, załatanie dziury w chodniku,  a ci nieco bardziej rzutcy załatwią nawet realizację jakiegoś budżetu obywatelskiego. I chwała im za to.

Czas  jednak leci dość szybko i I-sza kadencja powoli dobiega końca. Wybrańcy zauważają, że nie udało się im spełnić wielu obietnic , nie udało się załatwić wielu spraw,  głównie lepszej pracy dla siebie, jakiegoś etatu dla rodziny, działki dla szwagra, przetargu, udziału w czymś tam, i wielu, wielu innych spraw. No po prostu te 4 lata to stanowczo dla nich za krótko…A przecież pracowali , poświęcali życie osobiste i zawodowe dla dobra ogółu. A tu masz, zbliża się koniec kadencji. I co? I wtedy rodzi się myśl  o kolejnym starcie, w kolejnych wyborach. No bo jeszcze tyle by się zrobiło i załatwiło…Otóż nie!!! W tym miejscu „instrukcja”  dla nowych samorządowców się kończy. Po pierwszej kadencji powinni zakończyć swoją przygodę z samorządem. Choć nowelizacja ustawy o samorządzie przewiduje 2 kadencje , to dla Ich dobra i dla Naszego – Mieszkańców,  trzeba  powiedzieć głośno i dobitnie – Basta i Finito!!!!  Żadnej drugiej kadencji ! Nie!!!!!!  Jeśli jednak są nienasyceni i dalej zechcą próbować sił, to tu, w tym momencie,  drodzy Państwo, powinniśmy wkroczyć MY-WYBORCY. Koniec, kropka, żadnych tam kolejnych kadencji. Nie głosujemy na Tych , którzy już byli. Żadnego tam słuchania tłumaczeń, że się nie dało czegoś zrobić bo to czy owo. Nie! Dość. Czas minął. Było ale się skończyło. Teraz wracać do swoich zawodów, żon i mężów, psów ,  kotów i rybek w akwarium. Wracać szybciej do domu  i zająć się rodziną, która była zaniedbywana,  bo tak Was wciągała i pochłaniała ta Robota Pro Publico Bono. Odpocznijcie sobie. Idźcie na grzyby, z żoną do teatru, z dziećmi do kina, na spacer. Podlejcie kwiaty i pojedźcie na urlop. Róbcie to wszystko czego do tej pory ze względu na natłok pracy dla społeczności lokalnej zrobić nie mogliście. Dajcie szansę innym. I nie martwcie się tym, że czegoś tam nie dokończyliście. Następni to zrobią za was. Nie ma problemu. Wiecie co zyskacie? Nie uwikłacie się w skorumpowany system drugiej kadencji, w którym będziecie już starymi wyjadaczami, myślącymi tylko o własnych korzyściach. Będziecie mogli sobie siedzieć u fryzjera i bez obrzydzenia patrzeć na tę twarz w lustrze. Uwierzcie, to bardzo dużo. Przed Wami jeszcze lata życia i sporo wizyt u fryzjera. A my Mieszkańcy będziemy zadowoleni, że przerwany zostanie system powiązań i uzależnień, który  wyeliminuje lub znacznie ograniczy pojęcie SITWY w życiu publicznym naszego miasta. Mamy szansę to zrobić, może jako pierwsi w Polsce i to już, w tych wyborach – NIE GŁOSUJMY NA TYCH KTÓRZY JUŻ BYLI!!!!

Pozdrawiam  wszystkich mieszkańców, ukłony dla Redaktora, Małomiesteczkowy(ch) i Trombullus(a)

A.A.

 

 Posted by at 10:32 am
wrz 062018
 

Dzień dobry,

Panie Redaktorze nie mogę „przejść obojętnie” obok manipulacji stosowanych w wypowiedzi Pana Jacka Wiśniowskiego, będącej odpowiedzią na artykuł „Fajne i niefajne w Lidzbarku Warmińskim”. Moje wykształcenie i praktyka zawodowa umożliwia mi weryfikację „rewelacji” opisanych przez Pana Burmistrza. Poniżej przedstawiam rzetelną informację na temat danych, które przytoczył Pan Jacek. Nie chciałam umieszczać tego jako komentarza, ponieważ moja wypowiedź jest dość obszerna. Mam nadzieję, że wykorzysta Pan przesłane poniżej informacje i zostaną one opublikowane, np: w formie artykułu.

Z wyrazami szacunku
Mieszkanka Lidzbarka Warmińskiego

 

CZY KULTURA JĘZYKA JEST WAŻNA ? KŁAMSTWO W GORĄCZCE KAMPANII.

Kampania wyborcza daje możliwość poznania kandydatów pod względem ich umiejętności werbalnych, wiedzy i przygotowania merytorycznego. Kampania może być również źródłem komizmu.

Do śmiechu i zażenowania doprowadziła mnie odpowiedź Pana Burmistrza Jacka Wiśniowskiego, której udzielił w komentarzu do artykułu „Fajne i niefajne w Lidzbarku Warmińskim”. Ilość błędów językowych, stylistycznych, braku składni i logiki wypowiedzi jest porażająca. Zasadniczo należy domyślać się, co Pan Burmistrz chciał powiedzieć.

Pomijam niedorzeczny wątek braku miejsc hotelowych w naszym mieście. Natomiast odnosząc się do spadku bezrobocia, jest to tendencja ogólnokrajowa. To czy w ratuszu zasiada Pan Jacek Wiśniowski, czy zasiadałby ktoś inny, to spadek i tak by nastąpił.

Teraz zatrzymajmy się nad wypowiedzią dotyczącą zmniejszania się liczby mieszkańców. Cytuję Pana Burmistrza: „ Obecny popyt na działki budowlane a także wzrost zainteresowania działkami w strefie ekonomicznej wskazuje że tendencja zmniejszania się liczby mieszkańców zostanie zachowana i możemy spodziewać się ich wzrostu” Ze zdania wynika, że zmniejszanie się liczby mieszkańców będzie postępować, a nawet możemy spodziewać się zwiększenia tego niepożądanego zjawiska. Kierując się logiką, być może Pan Burmistrz chciał napisać, że „tendencja zmniejszania się liczby mieszkańców” zostanie zahamowana, a w przyszłości możemy spodziewać się wzrostu liczby mieszkańców. Ponad to nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że popyt na działki budowlane świadczy o odwróceniu procesu wyludniania Lidzbarka. Nabywcami tych działek nie są osoby z zewnątrz, osiedlające się w naszym mieście. Są to w przeważającej liczbie mieszkańcy miasta, którzy po prostu podnoszą swój standard mieszkaniowy, wyprowadzając się z bloków lub opuszczając dom rodzinny. Natomiast wykorzystanie działek w strefie ekonomicznej może być przyczyną wzrostu liczby mieszkańców miasta tylko w przypadku, gdyby powstała tam firma, która utworzy kilkaset miejsc pracy. W pierwszej kolejności „zasycać” będzie mieszkańców miasta i osoby dojeżdżające z okolicznych gmin. Dopiero w dalszym etapie możemy spodziewać się trwałego napływu ludności spoza miasta.

Tak jak Pan Burmistrz posiadam wykształcenie ekonomiczne, skończyłam dwa kierunki: rachunkowość i analizę ekonomiczną. Mimo tego nie potrafię zrozumieć bezpośredniego związku pomiędzy wskaźnikami „makroekonomicznymi” dla miasta z pensjami mieszkańców Lidzbarka. Cytowane przez Pana Burmistrza dane, rzekomo jedne z najlepszych w Polsce, mogą tworzyć obraz niesamowitego bogactwa statystycznego mieszkańca naszego miasta. Pan Burmistrz używa sformułowania, cytuję: „ …dochód na jednego mieszkańca … są najlepsze w województwie warmińsko mazurskim śród miast powiatowych i jedno z najlepszych w Polsce …”. Muszę doprecyzować, że Pan Burmistrz chciał powiedzieć „dochody miasta w przeliczeniu na jednego mieszkańca”. Oczywiście nawet gdyby to stwierdzenie było prawdziwe, ma to się nijak do naszych pensji. Miasto może podwoić ten wskaźnik i nie musi to mieć wpływu na zasobność naszych portfeli. Poza tym, według danych GUS, Lidzbark Warmiński znajdował się w roku 2017 na 585 miejscu pod względem dochodów w przeliczeniu na jednego mieszkańca, więc Pan Burmistrz mija się z prawdą.

Z kolei średnie wynagrodzenie w województwie Warmińsko-Mazurskim za lipiec 2018 r. było najniższe w kraju, a mimo tego wynosiło 3954,52 zł brutto. Ile osób czytających ten artykuł posiada takie wynagrodzenie? Jednak z retoryki Pana Burmistrza wynika, że u nas jest świetnie, a źle to jest w pozostałej części Polski.

Poza tym w roku obecnym, zgodnie z projektem budżetu zatwierdzonym w 2017 r., miasto będzie miało kilkumilionowy deficyt, tzn. wydatki znacznie przekroczą przychody. Pozyskiwanie środków zewnętrznych na kolejny skwerek i kolejną napowietrzną siłownię wymaga wkładu własnego, stąd zadłużenie. W przyszłości będziemy musieli je spłacić i ponosić koszty utrzymania tych nieprzemyślanych inwestycji. Wystarczy przejść się uczęszczanym skwerem nad Łyną, żeby przekonać się o „tłumach” w napowietrznej siłowni.

Kończąc, zacytuję Księdza Profesora Józefa Tischnera (pisownia oryginalna): „Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i g…no prawda”. Wypowiedź Pana Burmistrza, należy zaliczyć do trzeciej kategorii prawdy. Głosowałam na Pana Jacka Wiśniowskiego i teraz się tego wstydzę. Widziałam jego braki, ale liczyłam, że w okresie 4 lat dokształci się i nabierze ogłady. Zamiast tego skupił się na spacerach, uśmiechach, zdjęciach i stał się sportowcem dyscyplin wszelakich. Znowu będę musiała głosować na mniejsze zło, o ile pojawi się jakikolwiek kontrkandydat.

Pozdrawiam

Mieszkanka Lidzbarka Warmińskiego

 

 Posted by at 4:24 pm
sie 312018
 

Na jednym z portali społecznościowych ukazał się ciekawy wpis mieszkańca naszego miasta. Warto się z nim zapoznać, a także z odpowiedzią Burmistrza Wiśniowskiego.

Mam to szczęście, że nie pracuję w Lidzbarku. Tzn. pracuję, bo fizycznie jestem obecny w tym mieście, jednak nie pracuję dla żadnego z lidzbarskich januszexów.

Zbliżają się wybory, miasto oczywiście pięknieje. Są bulwary, amfiteatr nad Łyną, przy nim „drzewko” grające jazz. Ścieżki rowerowe, nowe chodniki, wszystko to jest imponujące. Przechadzając się dziś bulwarem zastanawiałem się, dlaczego, mimo tej wszelkiej wspaniałości miasto się wyludnia. Przecież jest tak ładnie. Robiąc tricepsy na jednej z siłowni pod chmurką wpadłem na rozwiązanie tej zagadki.

Obecny burmistrz realizuje (moim zdaniem bardzo skutecznie) strategię dla miasta, która przebiega w trzech płaszczyznach, tj. sport, turystyka, uzdrowiska. Z jednej strony bardzo fajnie, latem turyści wpadają sobie do licznych lokali gastronomicznych (których w centrum mamy całe pięć). Ma ruszyć jakieś uzdrowisko, przynajmniej takie słuchy mnie doszły. Są liczne imprezy sportowe (w których udział bierze sam burmistrz). Ostatnio był rajd rowerowy do Łaniewa, można było zjeść nawet kiełbasę (podobno za darmo!). Wszystko to super. Nie czepiam się bynajmniej poczynań pana burmistrza, bo uważam, że skoro mieszkańcy zaakceptowali taką strategię rozwoju a on ją, jak widać po piękniejącym mieście, skutecznie realizuje, to wydaje mi się, że jest w porządku.

Problem zaczyna się gdy wchodzimy na stronę Urzędu Pracy. Pierwsza strona z ofertami. Na 10 ofert, które są aktualnie dostępne (tzn. jest ich więcej bo na tę chwilę w sumie 37) na pierwszej stronie tylko dwie oferują więcej niż 2100 brutto. Tu uwaga, jedna z tych dwóch wyjątkowych ofert przewiduje płacę „od 2120 PLN”.

To rozwiało moje wątpliwości co do tego dlaczego ludzie stąd uciekają. Jedyne co Lidzbark Warmiński oferuje mieszkańcom to piękne bulwary, parki i siłownie oraz pracę bez perspektyw rozwoju za 2100 zł brutto. Śmiech mnie ogarnął. Lecz był to śmiech przez łzy. Miasto się wyludnia, społeczność lidzbarska się drastycznie starzeje. Nie ma miejsc pracy, nie ma przemysłu bo być nie może (w końcu będziemy mieli uzdrowisko). Już widzę te tłumy kuracjuszy walące drzwiami i oknami po skierowanie do Ciechocinka Północy.

Teraz pytanie: jaki procent mieszkańców jest w stanie utrzymać się i żyć tu godnie jeśli ta strategia rozwoju zostanie utrzymana? Ile osób może utrzymać się z turystyki, sportu i uzdrowisk?

No i najbardziej wk****a mnie podejście Januszy biznesu, co oferują minimal a potem jeszcze k***ą, że brakuje chętnych. Po*****ło się wam coś w głowach. Nikt za takie stawki nie pójdzie tyrać, tym bardziej fizycznie. To nie lata dziewięćdziesiąte po reformie Balcerowicza, że Janusza będą za każdy ochłap po rękach całowali. Ech, popłakałem to w******m na piwo. Plus dla nocnego, że wstawili lodówkę z dobrymi browarami. Przy okazji pozdrawiam wiecznych wczasowiczów z Kasprowicza, co siedzą w centrum na ławkach. Takich ludzi trzeba nam więcej w tym mieście.

Eloszka ;)”

 

Odpowiedź Burmistrza Jacka Wiśniowskiego:

 „Szanowni Państwo, problem płac nie jest zależny od polityki samorządu. Działają tu prawa ekonomiczne a adresatem ich jest głównie biznes prywatny. Tak jak powstanie nowych miejsc hotelowych ( których już brakuje w mieście ), oferty gastronomicznej czy też usług budowlanych, hydraulicznych, brukarskich itd. Obecne bezrobocie w mieście to 560 osób ( ok. 7 %) , jeszcze cztery lata temu była to liczba 1200. Miasto obecnie ma 15 360 osób zameldowanych na stałe i 380 czasowo. Dynamika zmiejszania się liczby mieszkańców wynika z demografii i wysokiej średniej wieku mieszkańca Lidzbarka Warmińskiego. Obecny popyt na działki budowlane a także wzrost zainteresowania działkami w strefie ekonomicznej wskazuje że tendecja zmniejszania się liczby mieszkańców zostanie zachowana i możemy spodziewać się ich wzrostu. Siła ekonomiczna miasta to jego potencjał rozwojowy a wysokie dane ekonomiczne za 2017 rok takie jak”

– dochód na jednego mieszkańca

– zaangażowanie środków budżetowych na inwestycje

– pozyskiwanie środków unijnych i rządowych

– zdolność kredytową

Są najlepsze w województwie warmińsko mazurskim śród miast powiatowych i jedno z najlepszych w Polsce. Świadczy to o bardzo dobrej kondycji miasta i pracy osób odpowiedzialnych za zarządzanie nim. Co do wynagrodzeń niestety w żadnym mieście Burmistrz nie jest adresatem przyczyn takiego stanu rzeczy. Należy zadać te pytanie dla przedsiębiorców. Nasze inwestycje generują dużą liczbę dodatkowych miejsc pracy, gdyż wykonawcami inwestycji są głównie lidzbarskie firmy. Ile płacą za godzinę nie wiem. Wiem że główną przyczyną braku ofert na nasze przetargi jest brak pracowników w firmach . Pisze jak jest. Pozdrawiam”

 

Jako uzupełnienie informacji podanych przez Burmistrza Wiśniowskiego o brakujących miejscach w hotelach, podaję dane GUS o wykorzystaniu miejsc noclegowych w powiecie lidzbarskim za 2017 r. – 27 %. Swoją drogą, panie Burmistrzu, skąd pan bierze dane o tych rewelacjach?

Zachęcam czytelników do samodzielnej analizy danych w oparciu o rzetelne wskaźniki podawane przez GUS. Skarbnicą wiedzy jest Bank Danych Lokalnych dostępny pod adresem https://bdl.stat.gov.pl/BDL/start 

Zapraszam do dyskusji i nadsyłania własnych tekstów.

 Posted by at 10:07 am
sie 292018
 

A więc Szanowni Państwo zaczęło się!!! Wiem, wiem,  zaraz czcigodni obrońcy poprawności stosowania naszego języka ojczystego zarzucą mi, że nie zaczyna się wypowiedzi od „więc”. Ale moi drodzy , mam zamiar „wypowiedzieć” słów kilka na temat rozpoczynających się wyborów samorządowych. A jak sami dobrze wiecie, w tym czasie wszelkie zasady i reguły schodzą na nieco dalszy plan. Mam więc nadzieję, że w tej ogólnej atmosferze radosnej twórczości, łatwiej Wam będzie wybaczyć  i moje w tym i innym zakresie rozpi(a)sanie.  A więc, …stało się.  Pan Premier Morawiecki ogłosił  dzień 21X2018, dniem, w którym oddamy  głos na swoich lokalnych ulubieńców.  Od momentu  ogłoszenia terminu wyborów mogła już ruszyć z pełnym impetem –  bo legalnie – Kampania Wyborcza.  Niby  to oczywiste i prawnie umocowane, ale chyba tylko  Kukiz’15 z uporem godnym odnotowania ,  tej zasady się trzymał.  W Warszawie mieliśmy wspaniały pokaz tzw. prekampanii.  Kandydat  wywodzący się z Platformy Obywatelskiej, czyli tej samej partii, z której wywodzi się obecna Pani Prezydent (wielce zasłużona w dziedzinie  reprywatyzacji warszawskich kamienic), rozpoczął swoją kampanię dużo, dużo wcześniej. Wprawdzie już na samym początku  przyćmił sondażową przewagą swojego  kontrkandydata z Prawa i Sprawiedliwości,  to już w dniu oficjalnego rozpoczęcia kampanii, jego przewaga stopniała niemal do „0” (słownie-zera). Ten spektakularny falstart, zawdzięcza z pewnością  Pan Trzaskowski, Panu Jakiemu , którego propozycje dla Warszawy i Warszawiaków najwyraźniej podobają  się bardziej. A może pan Jaki jest po prostu i zwyczajnie, uczciwym i przyzwoitym człowiekiem, który nie pozwoli wyrzucać ludzi z ich domów na bruk, czy poniewierkę? Czy Warszawiacy to docenią? Tego nie wiem.  Jedno jest pewne.  Pan Jaki nie popełnia tylu gaf i niezręczności co Pan Trzaskowski.  W każdym bądź razie nie posunął się do degradacji Marszałka Piłsudskiego do stopnia generała.(…) Tak sobie myślę, że kandydat  PO na prezydenta Warszawy powinien zastanowić  się nad ogłoszeniem zakończenia swojej kampanii  już teraz, bo tendencja zniżkowa w sondażach jest porażająca i przypomina spadek ogłaszanej temperatury wody, wydobywanej w Lidzbarku Warmińskim przy budowie term . O ile dobrze pamiętam były to na początku wartości w okolicach 50 a jak wiadomo skończyły się w okolicach 20. I na dodatek podobno termy już toną …Oj!Oj! …Miejmy nadzieję, że nie  zatopią przy okazji miasta i powiatu.  A tak  na marginesie – ciekawe, czy aktor Żebrowski  skoczyłby do tej zimnej wody, hop! plum!„za Rafałem”(???). Kto wie , może jakiś kurs ratownika ma…

No, ale dajmy spokój Warszawie . To jednak inna liga. I nie ma tu znaczenia fakt, że mają u siebie klub piłkarski  o jakże bliskiej naszemu sercu nazwie. Polonia, ech…Polonia. Ale, ale, nie cieszcie się z tego. Nie ma wcale pewności, że – jak wygra opcja Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej – będziecie mogli grać w swoich tradycyjnych czarnych  koszulkach. Toż to – „nawiązanie do symboliki faszyzmu” – powie pani Gawor i zamknie stadion Polonii w Warszawie a później … No dobra ,koniec z dygresjami i czarnowidztwem. Jeszcze tylko P0proszę wszystkich szKODników w czarnych koszulkach z napisem KONSTYTUCJA aby zmienili je na bardziej  kolorowe – tęczowe.(sic) Tymczasem, na naszym podwórku też się zaczyna coś dziać. Tak trochę w znanym nam tempie „slowcity”, niemniej  jakieś przecieki już się pojawiły.  Podobno tworzą się nowe komitety.  Nowi kandydaci zbierają siły i odwagę  wymyślając  przy tym nośne i pompatyczne hasła. Budują karkołomne programy. Tworzą listy spraw potrzebnych i kompletnie niepotrzebnych. Będą oczywiście starali się je zrealizować , ale jak wiadomo z różnych powodów – jak najbardziej obiektywnych – w ogromnej  większości im się to nie uda(…) Panowie i Panie nie przejmujcie się niczym! Piszcie w programach co tylko chcecie. Papier wszystko przyjmie a ciemny lud to kupi. Zresztą zawsze możecie nawiązać do wypowiedzi jednego z posłów …..bodaj z Nowoczesnej czy z PO , który  w wystąpieniu jasno deklaruje, że – „nie ma co się oszukiwać, ale my naszych programów nie zrealizujemy”.  No drodzy Państwo , czyż takie bezprecedensowe, bezgranicznie szczere oświadczenie tego posła  nie jest miodem lejącym się na Wasze serca? Takie mega usprawiedliwienie niepowodzenia A PRIORI.  Genialne!

No dobra, nie będę już  dłużej przeszkadzał, tworzącej w artystycznej męce i rodzącej się przyszłej elicie naszego miasta. Zabierzmy się za „starą” elitę. Tym jest jednak trochę trudniej.  Bo, czyż to nie oni ze zdumienia przecierają oczy i z trwogą konstatują, że to już, ach, już nadchodzi kres ich 4 letniego panowania? Czyż nie rodzi się  w  ciemnych zakamarkach ich sumienia i duszy  drażniąca Myśl o tym, że muszą jakoś rozliczyć się z wcześniej składanych obietnic i zobowiązań? Hm… może u niektórych…ale z pewnością nie u wszystkich . Ci pozostali  zbierają się i radzą wspólnie co z tym fantem zrobić . Oczywiście nie zastanawiają się nad tym, jak by tu usprawiedliwić  swoje kłamstewka,  obiecanki czy też blisko 4 letni okres arogancji i ignorancji spraw mieszkańców. Nie,  to jest przecież poniżej ich godności osobistej  i rozbudowanego w okresie kadencji Ego. Oni są bardziej kreatywni.  Oni zajmują się nową nazwą  Komitetu Wyborczego !!!  Zamierzają  wystąpić  w kolejnych wyborach!  Choć w mocno zestarzałym składzie ale za to pod  nową nazwą.  Wiadomo, „stara” się zużyła , ma już worki pod oczami, obwisłe  to i owo …A nowa ? No, nowa jest zawsze młodsza, jędrna, taka ech, energiczna , no i Niezależna . A właściwie Niezależny , bo to ma być Komitet. Oprócz tego  prowadzą intensywne rozgrywki polegające na przeciąganiu  radnych z innych ugrupowań czy partii na swoją stronę.  W końcu coś im załatwili a ci muszą spłacić teraz dług wdzięczności. Niektórzy przechodzą pod inne sztandary dość  bezceremonialnie . Inni wciąż udają przed sobą i mieszkańcami , że są np., nadal w PiS. Czy farbowanym lisom  uda się znowu wykiwać mieszkańców? Zobaczymy.

A.A.

 

 

 

 Posted by at 6:28 pm