paź 192018
 

PUK, PUK, STUK, STUK, TU WYBORCZA KOSTUCHA. Jednych ominie, o drugich zapomni, ale części głowę zetnie. Żeby ścięła jak najwięcej.

Tą „kostuchą” jesteśmy my, wyborcy. Właśnie tak nas postrzegają kandydaci – Czy damy im głos, czy nie ? Oczekujecie Państwo zmian to wybierzcie nowych radnych i nowego Burmistrza. Niby takie banalne ?

Z pewnością działania „kostuchy” powinny przewietrzyć to skostniałe towarzystwo i pogonić Nikodema Dyzmę urzędującego w mieście. Wprowadzone ograniczenia co do możliwości kandydowania na urząd burmistrza do dwóch pięcioletnich kadencji to jeden z najlepszych pomysłów władzy centralnej. Szkoda, że taki sam zapis nie dotyczy radnych. Osoby spod znaku KWW Koalicja Obywatelska, dawna Warmia Nasza Mała Ojczyzna oraz KWW Jacka Wiśniowskiego, dawna KWW 5 Gmin powinny zostać zmiecione. Nikt nie będzie płakał nad zmanierowanym Panem Brodowskim lub drugim „wiceburmistrzem” Panem Kabałą, z przyklejonym uśmiechem „samozadowolenia z nic nierobienia”. Z kolei Przewodniczący Rady, Pan Kędzierski będzie kandydował czwarty lub piąty raz. Chyba poczuł się jak Kanclerz Wielki Koronny i uważa, że funkcje będzie pełnił dożywotnio. Są ludzie, którzy stracili społeczny pazur i są wypaleni jak np. Pan Korzeniewski. Są osoby jak Pan Dryzylenko, którzy mają pomysł na „bycie” w radzie poprzez miły uśmiech, przytakiwanie i wypowiadanie opinii właśnie takich, które chce usłyszeć jego rozmówca. Są to z pewnością cechy niezbędne przy sprzedaży ubezpieczeń, ale dyskwalifikujące jako prawdziwego samorządowca. Czy ktoś usłyszał kiedyś od niego, że przepraszam, ale mam inne zdanie ? W tym korowodzie mamy również „niezatapialną” Panią Jaskólską – profesor malarstwa, startującą co raz z innego komitetu oraz Panią Łagodzką, która jest rzekomo kategorycznie przeciw uzdrowisku. Zadaję pytanie jak można być przeciw uzdrowisku, a jednocześnie popierać i startować z listy Burmistrza Wiśniowskiego, który jest, a raczej stał się, zagorzałym zwolennikiem uzdrowiska. Jak można być przeciw uzdrowisku, a głosować za przyjmowaniem projektu budżetu, który zawiera zapisy dotyczące wydatków na infrastrukturę uzdrowiskową? Brak kompetencji, nieumiejętność czytania ze zrozumieniem czy polityczny oportunizm ?

Nie ma co marnować czasu, żeby opisywać każdego obecnego radnego z osobna. Cała rzesza tych „kompetentnych” i „niezależnych intelektualnie” osób uważa prawdopodobnie, że tylko oni dostrzegają całościowy obraz potrzeb społecznych. Wydaje im się, że tylko oni posiadają jedynie słuszną wizję rozwoju miasta. Wszystkich obecnie urzędujących radnych powinniśmy wysłać na odpoczynek. Niech nabiorą dystansu, niech odtworzą relacje rodzinne, niech ponownie wsłuchają się w potrzeby społeczne. Może kiedyś powinni wystartować jeszcze raz. Teraz jednak potrzebny jest nowy oddech.

O obecnym burmistrzu nie chce mi się nawet pisać. Już wystarczająco odkryto jego prawdziwe oblicze, aby ktokolwiek uważał go za osobę intelektualnie niezależną i kierującą się długofalową wizją rozwoju miasta. Niech wraca skąd przyszedł i poświeci się bieganiu i robieniu selfie.

Nie napiszę niczego odkrywczego, że wymianie muszą ulec nie tylko struktury miejskie, ale również powiatowe. Jednak czy zostanie czy nie zostanie przełamany monopol na ulicy Wyszyńskiego nowy Burmistrz i nowa Rada będzie mogła powiedzieć nie. To siła charakteru osób może przełamać dyktat innych.

Pamiętacie Państwo dlaczego zagłosowaliście przeciw staremu burmistrzowi Panu Wajsowi? Bo większość z nas była przekonana o jego arogancji, o jego oderwaniu od rzeczywistych potrzeb mieszkańców. Sądziliśmy, że wykorzystywał władzę i aparat urzędniczy do propagandy sukcesu i lansowania własnej osoby. I co ? Pewnie nie tylko ja mam „zgagę wyborczą” po wyborze Pana Wiśniowskiego. Nadszedł jednak czas zapłaty, nasza karta do głosowania to mały grosik wrzucany do urny.

Wkurzony wyborca

 Posted by at 12:17 pm
paź 172018
 

Większość osób z debaty w Hotelu Górecki zapamiętało stwierdzenie Pana Burmistrza, że podstawowe potrzeby życiowe mieszkańcy Lidzbarka Warmińskiego mają już zaspokojone. Dlatego czas zająć się innymi potrzebami. Według Pana Burmistrza jedną z najważniejszych jest sport. Jest to potrzeba na tyle ważna, że będzie jednym z głównych motorów rozwoju miasta. Pan Burmistrz zakłada, że większość „zharowanych”, wracających z pracy mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego ma nadmiar czasu i sił, aby z ochotą przyłączyć się do jego sportowych pasji (które co ciekawe ujawniły się dopiero po objęciu urzędu Burmistrza, aby zagospodarować na stałe tę część elektoratu).

Dla przypomnienia hierarchia potrzeb to teoria opisana przez Abrahama Masłowa. Wg tej teorii na najniższych poziomach znajdują się najbardziej podstawowe potrzeby, na najwyższym potrzeba samorealizacji (zachęcam do „wygooglowania” piramidy Masłowa.

W ciągu czterech lat Pana Jacka Wiśniowskiego spotkał tak znaczny awans społeczny, że hurtem przeskoczył wszystkie dolne pozycje z piramidy Masłowa. Nastąpiło to tak szybko, że spowodowało oderwanie od rzeczywistości i problemów zwykłych, statystycznych mieszkańców miasta.

Pozwolę sobie na potrzeby powyższych i poniższych stwierdzeń stworzyć nową piramidę, nazwijmy ją piramidą ludu pracującego Lidzbarka Warmińskiego. Piramida dzieli mieszkańców ze względu na wykonywane zawody i osiągane miesięczne dochody. Do piramidy nie wrzuciłem rencistów i emerytów, bo są osobami w większości niepracującymi. Piramida jest subiektywna i nie zakładam, że każdy się z nią zgodzi. Ma służyć wyłącznie jako zobrazowanie pewnych wniosków.

W roku 2014 przed objęciem urzędu Burmistrza zgodnie z oświadczeniem majątkowym Pan Jacek Wiśniowski osiągnął roczny dochód w wysokości 40.089,12 zł, czyli średnio 3340,76 zł na miesiąc. Przez lata prowadzenia działalności gospodarczej nie potrafił wypracować dochodu na zakup własnego mieszkania i mieszkał w mieszkaniu wynajmowanym. Mizerny wynik jak na osobę podkreślającą swoje ekonomiczne wykształcenie i doświadczenie jako przedsiębiorca. Dochody te plasowały Pana Jacka w drugiej grupie, leciutko ponad pierwszą – najniższą.

W roku 2017 zgodnie z oświadczeniem majątkowym osiągnął dochody z tytułu pełnienia funkcji Burmistrza w wysokości 139.422,38 zł oraz prowizji z umów zawartych przed 2014 r. w wysokości 8993,76 zł. Łącznie dochody roczne wyniosły 148.416,14 zł, średnio 12.368,01 zł na miesiąc, czyli osiągnął dochody prawie 4 razy wyższe w porównaniu z rokiem 2014. I to już plasuje go w czwartej, przedostatniej od góry grupy zarobków. Nie jest jeszcze krezusem, ale jak na warunki lidzbarskie jest bogaty. W międzyczasie  zakupił wzorem nielicznych zamożnych przedsiębiorców SUV’a Renault KADJAR.

To tutaj tkwi odpowiedź tak kurczowego trzymania się stanowiska. Ktoś powie i co z tego ? Ma taką pensję bo jest Burmistrzem. Tak, to racja. Dlatego działa i korzysta z narzędzi i całego aparatu urzędniczego, aby za wszelką cenę tym Burmistrzem pozostać. Co się stanie gdyby przestał  być Burmistrzem ? Znowu spadnie na dół hierarchii i będzie posiadał „biedowaty” status, jak większość mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego. Ze względu na fakt, że aby objąć stanowisko Burmistrza musiał zlikwidować działalność gospodarczą nie będzie mógł liczyć nawet na dochody porównywalne z rokiem 2014. Czy znajdzie pracę w sektorze prywatnym ? Wątpię, przedsiębiorcy robią interesy z politykami, ale nimi gardzą i na odwrót. Czy zdoła reaktywować swoje jednoosobowe przedsiębiorstwo ? Prawie niewykonalne, rynek nigdy nie pozostawia pustki. Co zostaje ? Za wszelką cenę nie dopuścić do takiej możliwości. Dlatego Burmistrz jest wszędzie (chyba tylko oprócz urzędu), aby wywołać wrażenie, że Miasto funkcjonuje i może funkcjonować tylko pod jego przewodnictwem. Dlatego Burmistrz jest na prawie każdym zdjęciu z jakiegokolwiek wydarzenia w mieście, czy to załatania dziury w drodze, czy postawienia kolejnej ławeczki. Jest nawet tam gdzie obecność Burmistrza jest niewskazana lub niepotrzebna. Widzicie go przecież wszędzie, jakby był sklonowany. Polecam filmik z Facebooka Burmistrza (o ile nie został usunięty) obrazujący relację z nocnego objazdu sklepów monopolowych w celu odnotowania obecności żulików. Obraz z cyklu: „Bać się, czy śmiać”.

A co z innymi kandydatami ? Każdy z nich posiada już wysoki status materialny. Bycie Burmistrzem raczej obniży ich dochody niż ma się stać powodem wzbogacenia. Uważam, że każdy z nich ma potencjał, aby stać się przyzwoitym burmistrzem. Tym różnią się od obecnego Burmistrza, że nie idą do urzędu dla pieniędzy.

Jeśli chodzi o kompetencje każdego z kandydatów, szczególnie kompetencje Pana Jacka Wiśniowskiego (eksponowane głównie przez niego samego) to już temat na kolejny felieton.

Jak wytłumaczyć manipulacje i kłamstwa Jacka Wiśniowskiego, wykorzystywanie aparatu urzędniczego do promocji własnej osoby na niespotykaną dotychczas skalę, utratę pamięci dotyczącą własnych wcześniejszych poglądów, powtarzanie schematów piarowych, nawet zakup książki dotyczącej wystąpień publicznych? Przyczyna jest prozaiczna. Motorem postępowania Pana Jacka Wiśniowskiego jest lęk, paniczny strach przed biedą, przed zwyczajnością, przed zrzędzeniem małżonki, że mówiła mu to czy tamto, a on popełnił błędy. W przypadku przegranej z dnia na dzień stanie się znowu statystycznym mieszkańcem naszego miasta. Czego mu życzę w imieniu części mieszkańców i dla przestrogi, aby urząd burmistrza nie był nigdy więcej dla nikogo „workiem złota”, a trudem działania na rzecz i w interesie naszej lokalnej społeczności.

Mieszkaniec Lidzbarka

Imię i nazwisko do wiadomości Redakcji

 Posted by at 8:21 am
paź 142018
 

Mówią że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Zaczynam więc… w moim mieście nie brakuje mi niczego, w moim mieście nie brakuje mi niczego, w moim mieście….

Przypadkowy gość, bo turysta to za duże słowo, uzna, że nie powinno nam brakować niczego. Wszak miasteczko ładne, ludzie ładnie ubrani, jest gdzie pochodzić. Cały dzień można chodzić. Można spacerować, usiąść na jednej z licznych w centrum ławeczek, można również poćwiczyć na jednej z zewnętrznych siłowni, posłuchać radosnego gwaru dzieci bawiących się na jednym z licznych placów zabaw. Można również wziąć kredyt w banku lub agencji kredytowej (które opanowały centrum miasta)  i całą kasę zostawić w jednym z dziesiątek ciucholandów. Można też wybrać się na spacer do pobliskiego parku chronionego krajobrazu gdzie niedawno wyrosły betonowe słupy. Ładne jak całe nasze miasto. I tam też można posiedzieć. I poćwiczyć rzecz jasna. Już niedługo tłumy kuracjuszy będą tu przyjeżdżać, by posiedzieć i ….. chyba tylko posiedzieć.

W tak pięknych okolicznościach przyrody wstyd narzekać. Młode mamy z zadowoleniem jeżdżą wózkami po bruku na deptaku radośnie wytrząsając przy tym mózgi swym pociechom. Starsi ludzie, z przyjemnością spacerują wybrukowanym chodnikiem. W końcu sport to zdrowie, a spacer deptakiem zaliczyć można do sportów ekstremalnych. Podobnie jak polowanie na promocje w Lidlu czy Rossmannie. Tam przydaje się znajomość walki wręcz. Potem zwyciężczynie mogą usiąść na pobliskiej ławeczce, by otrzeć pot z czoła, i dalej ruszyć do walki. Second handy też przyciągają mnóstwo osób, czasem już godzinę przed otwarciem ustawia się kolejka po towar z drugiej lub nawet trzeciej ręki. Czasem ma to sens, bo markowych sklepów w mieście nie uświadczysz, a to co jest nawet nowe wygląda gorzej niż źle. Częściej jednak jest to obraz ubogiego społeczeństwa, stoją w kolejkach po ciuch za dwa złote, by wystarczyło też na chleb. Biedronka i Lidl przed świętami również wyglądają jak pobojowisko, zwłaszcza, gdy w promocji karp lub mięso.

Po ubrania, buty, meble, i inne, wydawać by się mogło zbyteczne, drobiazgi jeździmy do Olsztyna i Bartoszyc. Bo u nas nie ma, albo jest kiepskiej jakości. Po pracę również wyjeżdżamy z miasta, bo na żadnej z ławeczek jej znaleźć nie można. Zresztą przez większość dnia są zajęte przez turystów, więc dla nas mieszkańców brak już miejsca. Wyjeżdżamy z miasta również po to by odwiedzić lekarzy specjalistów, by miło spędzić czas, by załatwić ważne sprawy, w końcu wyjeżdżamy na stałe, by móc po prostu żyć gdzieś, gdzie człowiek jest ważniejszy niż ścieżka, czy też nowa ławeczka, nawet ta niesamowicie droga z możliwością doładowania smartfona.

Żyjemy w mieście które otwiera się codziennie. Uczestniczymy w otwarciach nowych sklepów z używaną odzieżą, banków, amfiteatrów, parków. Mamy grające drzewa, pomniki, bulwary do spacerowania. Ładne. Jeszcze zadbane, monitorowane. Mamy dwa amfiteatry, kilometry ścieżek rowerowych, ba, nawet kawałek tej ścieżki świeci, no i mamy przejście dla pieszych w technologii 3D. Nikt nie wie po co i na co. Był pomysł, pieniądze też nie stanowiły problemu więc jest. Pasy namalowane w miejscu gdzie nigdy nie przejedzie żaden samochód, więc kwestie bezpieczeństwa odpadają, ale są. Mieszkańcom służą do fotografowania się na ich tle. Ot, nic nie znaczący drobiazg. Nie mamy porządnej galerii handlowej ze sklepami znanych firm by przyciągnąć do nas tych, którzy jeżdżą do Olsztyna po zakupy. Nie mamy przemysłu, mamy za to rzekę w której można złowić osełkę masła i twarogowe ryby. Taki bonus dla mieszkańców. Czasem myślę, że jesteśmy na planie kolejnego filmu Barei. Nikt nie wie po co i na co są kolejne nowości w naszym mieście. Na pokaz mamy ładnie i kolorowo, trawę można domalować w razie potrzeby. Tu zrobimy basen, tu postawimy ławeczkę, tu zrobimy skansen. A jak to wszystko szlag trafi to się podzielimy zyskiem. Ważne, że nikt nie zapyta po co to wszystko.

A przecież nie wymagam wiele. Chcę pracy, dzięki której nie będzie trzeba odmawiać dzieciom niczego. Chcę spokojnego snu, bez trosk o to co jutro. Chcę stabilności, normalności, by dzieci miały perspektywy. Jak na razie mamy chyba tylko spokojne, wręcz sielskie życie, tak w każdym razie widać na zdjęciach naszego miasta. Jest cudowne i urokliwe z tymi swoimi światełkami, drzewami, szumiącą wodą w fontannach, rzekach i strumykach. Teoretycznie mamy tu wszystko czego potrzeba. Rzymianie krzyczeli, że chcą chleba i igrzysk.  U nas igrzysk aż nadto. Brak czasu by wszędzie być i wszystko zrobić. Mamy mnóstwo młodych i zdolnych ludzi. Tylko, że większość z nich, tych młodych i zdolnych wyjedzie. I nie wrócą. Bo tu się tylko miło odpoczywa na ławeczce. Chyba, że jest się krewnym lub znajomym odpowiedniego królika, wtedy i praca jest na wyciągnięcie ręki, i wypłata na tyle wysoka, by odłożyć do skarpety. No i wtedy można się bawić. Bardzo dobrze bawić.

Zatem jeszcze raz: w moim mieście nie brakuje mi niczego, w moim mieście nie brakuje mi niczego, w moim mieście…. Nie lubię kłamać. Brakuje mi. W moim mieście brakuje mi uczciwości.

 

 

 

 

 

 Posted by at 9:42 pm
paź 112018
 

Jestem niezmiernie zadowolony, że Pan Jacek Wiśniowski ma kontrkandydatów i to przyzwoitych. Jestem zadowolony, że odbyła się debata. Burmistrz zachowywał pokerową twarz i tylko trzy sprawy wytrąciły go z równowagi.

Pierwsza to pytanie jakie inwestycje, które były wykonane za jego kadencji były jego pomysłem. Pan Burmistrz tłumaczył, że nie liczy się pomysł, a wykonanie. Dla przypomnienia kluczowe inwestycje, którymi szczyci się Burmistrz były rozpoczęte za kadencji Pana Artura Wajsa i poprzedniej Rady. Obecnie planowane inwestycje też były ujęte w pewnym dokumencie datowanym na 30 czerwca 2014 r., czyli przed wyborami, w których wygrał Pan Jacek Wiśniowski. Ten dokument (Plan Rozwoju Lokalnego Gminy Miejskiej Lidzbark Warmiński na lata 2014-2020.) to bardzo ciekawa lektura. Link poniżej. Na stronie 101 zaczyna się spis inwestycji realizowanych i planowanych do 2020 r. Są tam nawet pozycje ujęte w programie Pana Jacka Wiśniowskiego na przyszłą kadencję.

http://lidzbarkw-um.bip-wm.pl/public/get_file_contents.php?id=278070

Wracając do stwierdzenia, że nie liczy się pomysł, a wykonanie. Nie zgadzam się z tym całkowicie. O ile jest to prawdą w przypadku inwestycji czy biznesu prywatnego to inwestycje samorządowe kierują się innymi prawami. To właśnie pomysł jest kluczowy. Pan Burmistrz gdy rozpoczął urzędowanie miał spisane i podane wszystko na tacy, miał rozpędzoną machinę urzędu i zespół kompetentnych pracowników, którzy współpracowali kilka lat z poprzednim Burmistrzem.

Należy jednak zauważyć, że w Planie Rozwoju, który Pan Jacek Wiśniowski przejął po poprzedniku i skrupulatnie realizował nie było pasów 3D, niezmiernie „potrzebnych” każdemu mieszkańcowi. To rzeczywiście osobisty sukces, który „rozsławia” Lidzbark Warmiński na całą Polskę i Świat, a może nawet Wszechświat.

Drugie pytanie dotyczyło dlaczego Pan Jacek Wiśniowski, będąc przeciwnikiem powstania uzdrowiska zmienił zdanie ? Na te słowa Pan Burmistrz wręcz zerwał się z fotela i zaczął wymachiwać wycinkami prasowymi, tłumacząc, że nigdy niczego takiego nie mówił. Nie wiem co było na tych wycinkach. Siedziałem za daleko i nie zdążyłem zobaczyć.

Przytaczam słowa, które mogłem sprawdzić. Oto słowa Pana Jacka Wiśniowskiego z wywiadu w NaszLidzbark, który ukazał się 8 września 2014 r.

Co pan sądzi o powstaniu uzdrowiska i budowie Term?

Jestem przeciwny temu pomysłowi. Rozwój naszego miasta to owszem, także turystyka, ale z pewnością nie uzdrowisko. Wbrew temu co wielu ludzi obecnie rządzących mówi, że uzdrowisko jest szansą na rozwój, ja uważam z perspektywy rozmów z inwestorami, przedsiębiorcami, ludźmi którzy posiadają kapitał i myślą ekonomicznie – powstanie uzdrowiska stanowi barierę dla rozwoju Lidzbarka Warmińskiego i utrzymania młodszego pokolenia tu na miejscu. „

AMNEZJA, WYPARCIE, ALTERNATYWNA RZECZYWISTOŚĆ ????? – ciekawe czy dotyczy to tylko Pana Jacka Wiśniowskiego, czy również mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego.

Na trzecie pytanie zerwał się i Pan Burmistrz i jego kandydat do Rady Miasta Pan Rosiński. Tylko stanowcza postawa organizatorów spotkania nie doprowadziła do tego, że to Pan Rosiński odpowiadałby za Burmistrza. Pytanie dotyczyło sprzedaży lokalu, w którym znajduje się salon Play, prowadzony przez Pana Rosińskiego. Swoją drogą taka „porywczość” u kandydata do Rady Miejskiej i przypomnę pełnomocnika komitetu Pana Jacka Wiśniowskiego to niezbyt dobra cecha, aby prowadzić merytoryczną wymianę zdań na sesjach Rady Miasta. Może należy jeszcze trochę poczekać, dorosnąć, dojrzeć, może wiek 33 lat jest jeszcze zbyt chłopięcy i trzeba się najpierw wyszaleć na boisku.

To tyle. Teraz należy powiedzieć sprawdzam i przekonać się kto blefuje.

Cieszę się, że rośnie świadomość obywateli. Cieszę się, że możemy przyjrzeć się włodarzowi, który w części swoich wypowiedzi tak bardzo mija się z prawdą. Nie będę pisał, że k…….e, bo mogę mieć proces w trybie wyborczym. Wtedy musiałbym, jak pewien kontrkandydat Burmistrza, iść na ugodę, nie usuwać powyższego wpisu, ale sprostować jedno zdanie.

Cieszę się, bo w 2014 roku głosowałem na Pana Jacka Wiśniowskiego, a teraz mam nadzieję, że Pan Jacek Wiśniowski na tyle obszernie pokazał swoją prawdziwą twarz, że nie zostanie ponownie wybrany na Burmistrza Naszego Miasta. Cieszę się, bo wiem, że każdy kolejny Burmistrz będzie dokładnie rozliczany ze swoich obietnic i będzie to przestrogą dla każdego „Nikodema Dyzmy”, który zechce być Naszym Burmistrzem.

Wielkie brawa i ukłony dla Redaktora za upór, umożliwiający mieszkańcom Lidzbarka Warmińskiego poznawanie prawdy o naszych włodarzach.

 

 Posted by at 5:29 pm
paź 052018
 

Rzeczywistość jest jednak paradoksalna- choć z natury taką być nie powinna, bo przecież jej podstawową właściwością jest stabilność i trwałość (przynajmniej niektórych ważnych wartości, które reprezentuje). Rzeczywistość nie jest więc do końca tym co wokół nas i w naszych umysłach (jakiekolwiek puste one są). Rzeczywistość to coraz bardziej element fikcji. Między faktem a informacją dokonała się już tak wielka różnica, że świat realny, rzeczywisty jest dalej od nas niż byle jaka pogłoska, byle jaka medialna nowina. Małe społeczności, jak chociażby nasza lidzbarska, nie korzystają już z tradycyjnej formy współżycia i dialogu tylko sięgają po to, co jej się z ust do ust (raczej z ust do ucha), za plecami, lub za pomocą lokalnych mediów podaje. Informacje owe niedbale odwzorowują to co się dzieje dookoła; niedbale celowo. Obywatela łatwo wprowadzić w błąd- proceder ten stał się już uzusem. Swoje apogeum uzyskuje przed każdymi wyborami samorządowymi. Kontrast między informacją o kandydacie na radnego czy burmistrza, a jego rzeczywistymi zamiarami i potencjami skłania (mam nadzieję nie tylko mnie) do kpiny i groteski. Cóż przeciętnego mieszkańca skłania do kandydowania w wyborach? To, że nikczemna chęć zysku- to sprawa jasna, ale robienie z siebie społecznika i polityka zakrawa już na hucpę. Trzeba nie mieć ani krzty do siebie dystansu albo autokrytyki, żeby na oczach miasta robić z siebie wielką polityczną personę lub decydenta, nie mając ku temu ani zdolności, ani klasy, ogłady i przyzwoitości. Cóż to za „wielkość” w malutkim wymierającym powoli mieście i cóż to za ostentacja, z którą „wielkość” pielęgnuję się i podtrzymuje, w dodatku z rażącymi błędami ortograficznymi, stylistycznymi i logicznymi, z egzaltacją godną przedwojennych, znudzonych arystokratek, z brakiem stylu, swobody ogłady, a przede wszystkim życzliwości (która jest świetnie przez naszych włodarzy symulowana).

Jak już ktoś ma mnie reprezentować na niwie samorządowej, lokalnej to życzyłbym sobie, żeby choć przyzwoicie władał i umysłem i językiem. Niestety coraz bardziej włodarze bieglej władają nogami i rękami- miasto rowerzystami i biegaczami stoi. Biegać i jeździć można do czasu, myśleć należy zawsze. Wielkość naszego miasta stworzyli akurat ci, co nie biegali- i nie chce mi się tu w tym miejscu wymieniać ich nazwisk. Na nic wymyślanie pasów 3D czy świecącej ścieżki rowerowej- to pic, PR-owski trick, w dodatku mało subtelny. O kulturze, która konstytuuje człowieka, społeczność, miasto, świadczą trwałe dokonania, dzieła itp. Ścieżki rowerowe kiedyś zarosną, po pasach zaraz nie będzie śladu, co więc zostanie? Lokalna władza się tym nie przejmuje, tylko koncentruje się na trickach. Trickiem jest przypisywanie sobie zasług za dokonania, które są władzy obowiązkiem. Obywatele „łapią się” na to niestety – na szczęście nie wszyscy. Mamy świetną młodzież- z lekkością wyłapującą głupotę i ignorancję decydentów. Może dlatego młodzież nie wraca tu po studiach- przez głupotę „panujących”, a nie przez gospodarczą koniunkturę. Łatwo władzy stosować tricki przy tak ciągle niskiej świadomości społecznej. Przeciętny obywatel nadal nie ma pojęcia jak wiele ma praw, ciągle mu się wydaje, że ma same obowiązki. To pozostałość poprzedniej epoki, kultywowana nagminnie przez starsze pokolenie. Najmniej z używanych praw, jest prawo do wyrażania swoich poglądów, myśli i opinii. W naszym mieście każdy głos niezależny, krytyczny nazywa się hejtem. Skoro kąśliwe nawet zwracanie władzy uwagi na temat lekkomyślnego jej sprawowania jest hejtem, to co w takim razie jest kpiną? Sama władza? Chyba tak. Skoro już przy kpinie jesteśmy, chciałbym odwołać się do dwóch zasad, które wprawdzie z kpiny i żartu powstały lecz stały się całkiem „poważną” prawidłowością. Pierwsza to zasada Petera.  Brzmi ona oryginalnie tak: „w hierarchicznej strukturze każdy pracownik dąży do osiągnięcia swojego poziomu niekompetencji”. Oznacza to, że każdy awansuje do momentu aż osiągnie swój poziom maksymalny, który jest poziomem niekompetencji, a skoro nie można już awansować wyżej, osiada się na tym stanowisku i wykonuje się gorzej swoje obowiązki niż to stanowisko tego wymaga. Czyż nie jest tak z naszym burmistrzem i radnymi? Owe funkcje są zazwyczaj szczytem ich możliwości. Wyżej i dalej nikt z nich nie zajdzie- przynajmniej w tej „dziedzinie”.

Druga zasada to zasada (a raczej Prawo Parkinsona):  praca rozszerza się tak, aby wypełnić czas dostępny na jej ukończenie.  Czyli- celebruje się swoją pracę, robi się z niej widowisko, unika się konkretów, ucieka się w efekciarstwo itp.  Czyż nie jest tak z naszymi samorządowcami?

Po cóż nam radni i burmistrz? Struktury municypalne ulegają także historycznym zmianom. To co kiedyś robił burmistrz może zrobić zdolny urzędnik kilkoma kliknięciami myszką. Pomysły na inwestycje można spokojnie czerpać ze stron internetowych innych miast itp.

Nam, czyli mieszkańcom burmistrz i radni nie są potrzebni. Potrzebni są samym sobie, potrzebni są też swoim kolegom. Nie oni służą nam, tylko my służymy im. Wyświadczamy im wielką przysługę utrzymując ich dobre samopoczucie, wysokie poczucie wartości i dobrą kondycję finansową. Oni za to raczą nas kawałkiem chodnika i deptakiem. Szkoda tylko, że o 100 lat za późno i z błędami ortograficznymi.

/Andrzej Ballo/

 

 

 

 Posted by at 8:41 am