API

maj 072018
 

Właściciele grupy Polmlek
Andrzej Grabowski i Jerzy Borucki fot. API

Redakcja NaszLidzbark otrzymała pismo z kancelarii prawniczej w którym wnosi się o zamieszczenie sprostowania do artykułu „Polmlek łamie prawo. List czytelnika i nagranie wideo”. Zleceniodawca prawników, spółka Polmlek uważa, iż artykuł godzi w dobre imię spółki, zawiera nieprawdziwe i niezweryfikowane informacje na temat pracy zakładu produkcyjnego. Poniżej treść pisma, zawierające bogaty wstęp oraz właściwą treść sprostowania.

Z racji podważenia przez Polmlek rzetelności pracy redakcji, stawiania zarzutów podawania nieprawdziwych informacji, redakcja odpowiada na wspomniane kalumnie. Poniższa treść niechaj też będzie quasi materiałem szkoleniowym przeznaczonym wynajętej przez Polmlek kancelarii prawniczej, bowiem jakość pisma w warstwie merytorycznej odpowiada poziomowi wiedzy absolwenta liceum o profilu biologiczno-chemicznym.

Tutaj do pobrania treść pisma z kancelarii prawniczej

Przyjrzyjmy się więc wstępie do pisma. Polmlek poucza redakcję na temat obowiązującego prawa prasowego. Wskazuje rolę dziennikarza, jego obowiązki, powinności itp. Innymi słowy powołuje się na obowiązujące przepisy prawne. Może tylko budzić zdziwienie, iż Polmlek, który sam wielokrotnie złamał prawo, nawołuje do jego przestrzegania i to w sposób tak nieudolny. Przytoczmy choćby artykuł „Samowola budowlana w Polmleku pod okiem Starosty”, czy też liczne kary nakładane przez inspekcję ochrony środowiska.

Następnie Polmlek powołując się na  art. 31a Ustawy Prawo Prasowe wnosi o sprostowanie artykułu poprzez opublikowanie stanowiska spółki (zawarte w treści wyżej zamieszczonego dokumentu). Należy więc odpowiedzieć na pytanie, czy przedmiotowa treść stanowi sprostowanie, czy wyrażenie stanowiska? To jedna z kluczowych kwestii w tejże spraw. Na potrzeby następnego akapitu zacytujmy art. 31a Ustawy Prawo Prasowe (Dz.U. 1984 Nr 5 poz. 24).

„Art. 31a. 1. Na wniosek zainteresowanej osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niebędącej osobą prawną, redaktor naczelny właściwego dziennika lub czasopisma jest obowiązany opublikować bezpłatnie rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie nieścisłej lub nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale prasowym.”

Fundamentalnym zapisem w tymże artykule ustawy jest – „rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie”. Innymi słowy, jeśli w spornym artykule o łamaniu prawa widnieje informacja „Polmlek nie przestrzega dopuszczalnych wartości ładunków przemieszczanych na wózkach ręcznych…” to sprostowanie powinno zawierać np. taką treść  „nieprawdą jest, iż Polmlek nie przestrzega dopuszczalnych wartości ładunków przemieszczanych na wózkach ręcznych. Na dowód czego udostępniam protokół z kontroli PiP” itp.  Tymczasem treść „sprostowania” zawiera przesłanki do wyciągnięcia wniosków, a nie rzeczowe fakty. Sprostowanie musi nawiązywać wprost do faktów w artykule, a nie opisywać działania spółki (np. w zakresie wyjaśniania pism itp.) Dodatkowo w żądanym zakresie publikacji poddano ocenie pracę autora publikacji, co jest niezgodne z zapisem art. 31a Ustawy Prawo Prasowe.

W związku z powyższym brak jest podstaw prawnych aby zamieścić sprostowanie o czym zostanie formalnie poinformowany wnioskodawca.

 Posted by at 11:22 pm
maj 012018
 

Rada Miasta upoważniła Burmistrza do zaciągania zobowiązań finansowych czyli mówiąc wprost do zadłużania mieszkańców w bankach.

Burmistrz 24 kwietnia 2018 r. wydał zarządzenie NR SE.0050.54.2018.MG w sprawie zaciągnięcia długoterminowego kredytu na finansowanie deficytu i spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Kwota kredytu 5 mln 950 tys zł z terminem spłaty do 31 grudnia 2030 r. Źródłem spłaty kredytu będą dochody budżetu Gminy Miejskiej Lidzbark Warmiński z tytułu podatków i opłat lokalnych.

Powyższych informacji nie znajdziemy na profilu FB Urzędu Miasta, czy łamach tuby propagandowej Burmistrza – Gazety Lidzbarskiej (opłacanej sowicie z naszych podatków). Wydaje się właściwym przybliżenie czytelnikom tej ciemniejszej strony działalności Burmistrza.

Megalomania Burmistrza rośnie z każdym rokiem, trafiwszy na finansową pożywkę z publicznych pieniędzy. Promocja siebie i swojej działalności kosztuje niemało, pochłania jednocześnie masę czasu. Wywiady, artykuły, przemówienia, tysiące zdjęć – zdaje się, że te zajęcia opisują życie znanego celebryty, a nie osoby zatrudnionej przez mieszkańców i utrzymującej się z ich podatków. Jak czytamy w rejestrze umów, tylko dla Gazety Lidzbarskiej Burmistrz zapłacił w tym roku blisko 33 tys zł, a dla „bezpłatnej” gazetki warmińskiej ponad 8 tys zł. Pozostałe koszty, te niewymierne, trudno oszacować, choć należy przyjąć, iż wielokrotnie przewyższają wspomniane wyżej kwoty. Symbolicznym już wydatkiem, (obrazującym wewnętrzną przemianę z Burmistrza „Czasu Zmian” na Burmistrza „Wajsa II”) był zakup garnituru na koszt podatników, mieszkańców miasta.

Promocja własnej osoby nie może odbyć się bez spektakularnych inwestycji, dodajmy bardzo drogich inwestycji. Pieniądze wydaje się bardzo łatwo, bo nie swoje. Burmistrz ani razu nie zapytał rzetelnie mieszkańców, czy obrany kierunek rozwoju miasta im odpowiada. Czy na pewno chcą uzdrowiska, czy budowa kolejnej sceny na rzeką jest potrzebna, podobnie jak utrzymanie Straży Miejskiej. Domniemywać należy, iż tak zadane pytania w uczciwym referendum oznaczałyby zaniechanie tychże oraz likwidację SM (czyli koniec interesów poprzedniej ekipy). Przypomnijmy – budowa Term Warmińskich okazała się kolosalnym obciążeniem finansowym dla mieszkańców. Należy uzmysłowić sobie, iż tak wielki kredyt, my mieszkańcy spłacamy kosztem wysokich podatków, braku potrzebnych remontów dróg itp. Budowa infrastruktury uzdrowiskowej, pociągnie za sobą o wiele większe koszty, przy zerowej pewności zwrotu inwestycji w rozsądnym czasie. Do dzisiaj Termy przynoszą ogromne straty, bowiem trzeba spłacać kredyt na ich budowę. Tak liczne inwestycje w infrastrukturę sportową oraz turystyczną przy marginalizacji prawdziwych potrzeb mieszkańców doprowadziło w końcu do załamania finansów miasta. Niezbędnym okazał się kolejny kredyt.

Czy nie byłoby wskazane podjąć konsultacje z mieszkańcami miasta, na temat kierunku jego rozwoju? Zamiast budować kolejne parki, uzdrowisko, czy remontować za friko mury proboszczowi, nie rozsądniej spłacić kredyty i obniżyć podatki? Mieszkańcy miasta o wiele lepiej wiedzą jak wydawać swoje pieniądze.

 Posted by at 10:17 pm
kw. 222018
 

Służbowy samochód ZDP

Czytelniczka NaszLidzbark zaalarmowała redakcję, iż wg jej wiedzy, pracowników Zarządu Dróg Powiatowych zmusza się do wykonywania prac budowlanych na niektórych prywatnych posesjach. Wykonują to w ramach godzin pracy, a więc są opłacani z naszych podatków, używają sprzętu służbowego, materiałów itp. Zbulwersowana czytelniczka uważa, że ten haniebny proceder dotyczy nie tylko ZDP. Z jej wiedzy wynika, iż powszechną praktyką stosowaną w samorządzie lidzbarskim, jest zatrudnianie ludzi np. w powiecie, a potem kierowanie ich na budowy do jednej z prywatnych firm. To okradanie nas podatników w biały dzień – dodaje. Na dowód czego podaje czas i miejsce, gdzie planowana jest taka praca. Miejsce akcji – prywatna posesja przy ul. Szymanowskiego, przylegająca do innej, gdzie właścicielem jest zastępca Przewodniczącego Rady Powiatu. Czas – poniedziałkowy ranek 23 maja 2016 r. (z pewnych względów materiał musiał poczekać na publikację).

Pracownik ZDP podczas pracy na prywatnej posesji przy ul. Szymanowskiego

Po przybyciu w wyznaczonym dniu i godzinie na ul. Szymanowskiego, zastałem tam ekipę Zarządu Dróg Powiatowych uwijającą się przy układaniu kostki brukowej na prywatnej posesji należącej do pana I. Na moje pytanie, jakie zadania publiczne są realizowane w godzinach pracy, pracownik po tę wiedzę odesłał do kierownika. Zadzwoniłem więc, do ZDP, tam podano mi numer do pana Jana Szczepańskiego, kierownika. Zadałem pytania: jakie zadania wykonują na prywatnej posesji pana I. i kto im to kazał robić. Kierownik obwodu ZDP pan Jan Szczepański stwierdził, właśnie wrócił z urlopu i to nie on zadysponował ludzi do pracy przy ul. Szymanowskiego. Dodał, że zaraz wyda pracownikom dyspozycje, aby zjechali z Szymanowskiego. Wg jego wiedzy mieli kłaść „polbruk” przy ul. Żytniej. Zakres prac na poniedziałek przekazany został pracownikom przez p.o. Dyrektora ZDP pana Dariusza Iskrę jeszcze w piątek. Krótko po rozmowie telefonicznej z panem Szczepańskim pracownicy spakowali sprzęt i odjechali w kierunku bazy Zarządu Dróg Powiatowych.

Wysłałem maila do ZDP aby zajęli stanowisko w tej sprawie. W odpowiedzi stwierdzono, że pracownicy w godzinach pracy nie wykonują żadnych prywatnych prac.

To pierwszy artykuł z serii, o tzw. „prywacie” w lidzbarskim samorządzie. C.D.N.

 

 Posted by at 5:43 pm
kw. 112018
 

Właściciele grupy Polmlek
Andrzej Grabowski i Jerzy Borucki fot. API

Jeden z czytelników przywiózł do redakcji pismo skierowane do Państwowej Inspekcji Pracy w związku z nieprawidłowościami jakie zauważył pracując w Polmleku. Poniżej zamieszczam je w całości (redakcja dokonała zgrubnych poprawek stylistycznych, gramatyki itp. tak aby treść była czytelna oraz usunęła dane osobowe). Pod pismem, znajduję się odpowiedź PIP, potwierdzająca stawiane przez czytelnika zarzuty. Jeszcze niżej, krótkie nagranie wideo, wykonane przez pana Marka. Pan Marek, jak mówił, chce w ten sposób przestrzec inne osoby szukające tam pracy, a obecnych pracowników ośmielić w dochodzeniu swoich praw.

Po wielu latach pracy za granicą, postanowiłem wrócić do Polski w której zapanowało podobno prawo i sprawiedliwość.

Zatrudniono mnie na stanowisku operatora wózka widłowego w firmie Polmlek w Lidzbarku Warmińskim.Pracowałem tam nieco ponad miesiąc. Zwolniłem się na własną prośbę nie mogąc fizycznie sprostać poleceniom kierownika zmiany, który nagminnie łamie przepisy BHP.

Po szkoleniu BHP przez 2 dni byłem przyuczany na stanowisko przez pracownika, który pracował tam parę tygodni dłużej i sam nie potrafił jeszcze tego ogarnąć! Po dwóch dniach zostałem sam i w trakcie pracy otrzymałem od kierownika zlecenie zamówienia opakowań i folii potrzebnej dla kolejnej zmiany – ze słowami dasz sobie radę !! Polmlek pracuje na 3 zmiany. Pragnę nadmienić że asortyment jest tak duży i zróżnicowany że nie jest fizyczną możliwością opanowania tego w dwa dni! Pudełko i wieczko w które jest pakowany ser z linii produkcyjnej czasami różni się o centymetr jedno od drugiego, a wygląda podobnie, to samo folia do produkcji opakowań. Do tego w podręcznym magazynie jest brak miejsca i porządku, na regałach i podłodze brak oznaczeń każda zmiana stawia wszystko gdzie popadnie (gdzie jest wolne miejsce) totalny chaos.

Tydzień po zatrudnieniu, otrzymałem zakres obowiązków, który jednak był dla operatora wózka widłowego na ” Konfekcji” ale na strefie czystej, a nie brudnej gdzie ja pracowałem. Do moich zadań należało odciąganie wózkiem ręcznym (szczur) z linii produkcyjnej palet z gotowym produktem ważenie ich w osobnym pomieszczeniu i owijanie folią (streczowanie).Ponadto dostarczanie palet, kartonów i wieczek , usuwanie śmieci. Na dziale znajduje się 6 linii produkcyjnych i do dyspozycji są 2 czasami 3 wózki ręczne! żadnego elektrycznego. Pomimo że na szkoleniu bhp zwracano uwagę że po płaskim terenie dozwolone jest transportowanie towarów wózkiem ręcznym- 450 kg a przy pochyleniu nawierzchni więcej niż 5%- 350 kg. Nikt tego w Polmleku nie przestrzega! Rzadko zdarza się że paleta waży zgodnie z normą (np. linia gdzie są produkowane wiórki lub serek dla dzieci) cała reszta to ciężar od 500-do 700 kg (paleta z serem bez wózka!). Wiem to gdyż, po przeciągnięciu palety od linii produkcyjnej do 2 pomieszczenia następuje ważenie. Waga nie jest wpuszczona do poziomu posadzki lecz postawiona na niej i żeby wepchnąć tam tyłem wózek z paletą (pchając nie ciągnąc) trzeba pokonać stromy stopień pod górę, postawić paletę na wagę wyciągnąć wózek zważyć paletę a następnie przeciągnąć paletę do maszyny która to foliuje (streczuje) automatycznie. Wepchnięcie zważonej palety na „streczownicę” jest łatwiejsze bo podest jest dłuższy, ale wepchnąć tam tyłem te 500 czy 700 kg to też wysiłek nie lada. Kuriozalne jest to, że pracownik magazynowy odwozi te palety które ja musiałem ciągać wózkiem ręcznym! On bez wysiłku elektrycznym (mają tylko 1 na magazynie) lub wózkiem widłowym elektrycznym.

Zależało mi na tej pracy zbliżam się do 60 i cieszyłem się że ją dostałem . Pracowałem sumiennie bez ociągania się przez 2 tygodnie, schudłem 4 kilo, ta praca na godziny to tak naprawdę akord maszyny ustawione na największe obroty – większa produkcja większe premie, zyski dla kierownictwa.

Czarę goryczy i decyzję o odejściu z pracy spowodowało zdarzenie z soboty na 1 zmianie . Dostałem polecenie służbowe od kierownika zmiany Arkadiusza,  abym pojechał na dział wędzarnię i załadował palety z serem na samochód Polmleku . Wytłumaczył mi gdzie jest wędzarnia, pojechałem tam –  ani żywej duszy, szukałem wjazdu na ten magazyn, ale była tylko wysoka rampa. Parę razy chodziłem żeby spytać jak tam wjechać gdzie zapalić światło, było ciemno – skąd ja to miałem wiedzieć? Jak kierownik może wysłać nowego pracownika samego na inne stanowisko pracy?

Po mleczarni nie wolno samemu chodzić gdzie się chce. Przyszedł wreszcie jakiś człowiek zapalił światło opuścił podest na samochód i poszedł sobie. Samochód Polmleku nie ma opuszczanego podwozia więc pochylnia z blachy ryflowanej stała pod sporym skosem do samochodu . Na magazynie były sery na paletach i tylko wózek ręczny (szczur) do dyspozycji. Już ponosząc paletę czułem spory opór ale pomyślałem że to stary wózek i dlatego. Rozpędziłem się na ile to możliwe, ale paleta utknęła. Robiłem co w mojej mocy, aby wciągnąć ją na samochód, ale gdy przeszył mnie ból w kręgosłupie – odpuściłem. Poszedłem do magazynu, tam było widno, spojrzałem na wagę palety – 895 kg! Tego było za wiele. Wróciłem na swój dział, by poinformować kierownika, że odmawiam wykonania polecenia. Nie było go w danej chwili, więc poinformowałem brygadzistkę o zaistniałej sytuacji, pytając czy mogę wziąć z szatni telefon, aby udokumentować zajście – pozwoliła. Muszę nadmienić, że pracując na” Konfekcji” posiadanie czegokolwiek przy sobie jest zabronione. Nagrałem krótki filmik (który dodam w załączniku jako dowód) i dalej pracowałem do końca zmiany.

W poniedziałek rano udałem się do pani z BHP, która prowadziła szkolenie. Pokazałem nagranie, powiedziałem, że się zwalniam i proszę żeby pozwolili mi spokojnie popracować do końca wypowiedzenia bez represji na mojej osobie. Pani od bhp udawała zdziwioną, choć ten proceder z łamaniem przepisów jest tam od lat, stąd ta rotacja pracowników i problemy kadrowe. Nawet Ukraińcy już nie chcą tam pracować. Obiecała interwencję i zmiany!

Do pracy miałem na drugą zmianę. Przyniosłem z sobą wydrukowane aktualne rozporządzenie ministra pracy odnośnie transportu ładunków wózkiem widłowym. wręczyłem przed rozpoczęciem pracy kierownikowi zmiany (Arkadiusz Ł.) który powiedział cytuję „ja to znam nie jest mi potrzebne”! Chwilę potem się zaczęło. Pojawił się kierownik całej” Kofekcji” i wraz kierownikiem zmiany wywierali presję, domagali się by oddać nagranie – na próżno! Rozpocząłem pracę, ale dostałem nakaz odwożenia palet tylko z 2 linii, tych które mieściły się w normie wagowej, reszty nie mogłem ruszać do tego przyszedł operator maszyny ze strefy czystej. Przed przerwą zobaczyłem płaczącą brygadzistkę .

Za to że pozwoliła mi nagrać – udokumentować jakie ciężary miałem ładować wózkiem ręcznym chciano ją zwolnić dyscyplinarnie. W trakcie pracy pan Arkadiusz, ot tak chciał mi dać naganę bo mu powiedziałem, że jak skrzywdzą tę młodą brygadzistkę to się spotkamy w sądzie.Poprosiłem to na piśmie, niestety zwątpił. Ustalili też z panem G. że nie chcą mnie więcej w pracy widzieć. Następnego dnia udałem się do kadr gdzie dano mi 5 dni urlopu i pismo odnośnie zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy z zachowaniem prawa do wynagrodzenia (zapewne w nagrodę, a może dla zamknięcia mi ust??) Po wyjściu z kadr poprosiłem w sekretariacie o spotkanie z prezesem (Marcin Witulski) aby poinformować go o nieprawidłowościach i traktowaniu pracowników, w danym dniu nie miał czasu. Wizytę wyznaczono na piątek o godzinie miałem być poinformowany telefonicznie  – czekam do dzisiaj! Wszystkim tam zależy na zamieceniu sprawy pod dywan.

W dniu rozliczania się, zdawania ubrań wezwano ochronę która towarzyszyła mi co krok aż do opuszczenia bramy (nie godzisz się na łamanie przepisów – jesteś przestępcą ) Obiecałem pracownikom, że sprawę ruszę ale nie kosztem zwolnienia brygadzistki. Dzisiaj spotkałem jedną z pań z tej zmiany i dowiedziałem się że pani brygadzistka zwolniła się sama (nie wytrzymała). Teraz nic nie stoi na przeszkodzie by prawda ujrzała światło dzienne i zaczęto w Polmleku nie patrzeć na profity kierownictwa, lecz przestrzegać prawo i przepisy BHP. Jak to możliwe że ten młody człowiek (Arkadiusz Ł. do nie dawna operator maszyn został kierownikiem? Gnoi na każdym kroku ludzi, kobiety które wiekowo mogą być jego matką, płaczą w pracy przez niego. Dla premii ma za nic zdrowie podwładnych! Podły karierowicz.

Dyrekcja Polmleku dba o wygląd zewnętrzny zakładu nie żałuje na farbę i to tylko tyle. Pracownicy produkcyjni to „mięso armatnie”. Opisałem sytuację z jednego działu „Konfekcja” strefa brudna ale słyszałem, że na innych działach nie jest lepiej .Proszę o interwencję i spowodowanie by przepisy i prawo było przestrzegane, a winni tego ponieśli sprawiedliwą karę.

Marek (imię zmieniono)

 

 

 Posted by at 10:45 pm
kw. 072018
 

Piękna wiosenna pogoda sprawiła, iż urokliwe trakty spacerowe w dolinie Symsarny zapełniły się amatorami wędrówek pieszych i rowerowych. Do dyspozycji jest ponad 5 km ścieżek wijących się pośród pięknej, dzikiej przyrody zakłóconej miejscami industrialną betonową architekturą. Niestety  doszło do aktu wandalizmu. Nieznani sprawcy umieścili obraźliwe napisy na betonowych „wrotach” przy wejściu do parku. Ich adresatem jest prawdopodobnie jeden z działaczy PO, pełniący jednocześnie ważną funkcję w lokalnym samorządzie. Dzisiaj już część napisów została zamalowana. Poniżej kilka zdjęć z dzisiejszego krótkiego spaceru. O sprawie poinformował redakcję jeden z czytelników, przysłał także dwa zdjęcia (poniżej).

 

 

 Posted by at 9:31 pm