Pragnę oświadczyć, iż jestem już zdrowym człowiekiem, grypa została pokonana. Przynajmniej moje ciało wydaje mi się funkcjonować całkiem nieźle, o stanie umysłu nie będę się wypowiadał, wiadomo, że z wiekiem coraz go mniej i ostatnimi czasy bardzo go oszczędzam. Szczególnie, gdy mam coś do napisania na stronę.
Dzisiaj popełnię kilka słów na kontrowersyjny ostatnio temat wymuszania zeznań podczas przesłuchania na powiatowej komendzie policji w Lidzbarku Warmińskim. Temat ten poruszany był kilkukrotnie w TVN, nawet relacja na żywo była. Może kilka słów o tym telewizyjnym wydarzeniu na początek. Po uzyskaniu informacji, iż w Lidzbarku będzie „laif” transmitowany w najwyższym paśmie oglądalności TVN-u, postanowiłem skontaktować się z redakcją „TVN Uwaga”, aby uzyskać informację o miejscu, w którym będzie realizowany program. Chciałem podpatrzeć jak pracuje profesjonalna telewizja, nacieszyć oczy nowoczesnym sprzętem, mnóstwem kabelków i takimi „hi-endowymi” technikaliami. Pani z telewizji zadzwoniła do mnie, wypytując kto ja jestem, kogo reprezentuję itp. Grzecznie poinformowałem, iż jestem redaktorem strony www, na której zamieszczam informacje na temat wydarzeń jakie mają miejsce w Lidzbarku i okolicach, opowiedziałem o profilu strony itp. Pani to wszystko zanotowała, szczególnie adres naszlidzbark.pl i za pół godziny oddzwoniła, że z przyjemnością zaprasza mnie do oglądania programu, ale przed telewizorem w domu i nie zdradzi mi gdzie będą realizować transmisję jak to ona się wyrażała „ laifa”.
Cóż, widać ktoś z redakcji zapoznał się z treściami, jakie tu zamieszczam i pomyślał, że jestem jakimś anarchistą i wywrotowcem, więc nie warto wpuszczać takiego szaleńca za kulisy programu, bo nie wiadomo co tam narobi, a co gorsze jeszcze coś nieodpowiedniego napisze o samej telewizji. Jednak jestem uparty jak osioł i postanowiłem sam ich znaleźć. Pierwszym pomysłem była komenda policji, potem jakieś hotele, skwer w centrum miasta. Okazało się, ze odpowiednim miejscem na realizację programu, będzie sala w szkole muzycznej. Idealnie oddaje ona atmosferę poprzedniego reżimu, prawie nic się od tamtych czasów w niej nie zmieniło. Wystrojem i funkcjonalnością bardzo zbliżona do tego co możemy zastać na komendzie policji. W tych miejscach czas jakby się zatrzymał, a funkcjonariusze pracują na biurkach pamietających towarzysza Gierka. Do większości pomieszczeń służbowych, prowadzą niewymiarowe drzwi z futryną o wysokości 185cm.
Zabrałem ze sobą aparat foto i udałem się do środka. Nieco zaskoczony producent przywitał mnie przy wejściu, oświadczyłem, że jestem z lokalnej prasy i chciałem napisać artykulik o tak doniosłym wydarzeniu w naszym mieście, jakim jest wizyta tak znakomitych gości ze stolicy. Pan dał się połechtać moim udawanym drobnomieszczańskim podziwem, wprowadził mnie na plan, przedstawił swojej ekipie i pozwolił nawet zdjęcia robić. Miałem siedzieć cichutko i obserwować. Ekipa z Warszawy w liczbie ok. 13-15 ludzi, przyjechali autami, ok. 8 samochodów wszystkiego było. Nie spodziewałem się tak wielu ludzi do realizacji tak krótkiego programu. Na planie 4 kamery, jakieś oświetlenie, masa kabli i sprzętu, czyli wszystko to co mi się podoba najbardziej. W pracy tych ludzi widać było doświadczenie i profesjonalizm, zero stresu w sytuacji, kiedy przecież transmisja szła „prawie” na żywo. Zawsze stosowane jest kilkusekundowe opóźnienie, dla bezpieczeństwa samej telewizji. Co by było, gdy któryś z uczestników programu chciałby powiedzieć np. „3 słowa do premiera”? Zanim widz usłyszałby to u siebie w TV, realizator transmisji w Warszawskim studio zdążyłby przerwać relację i wstawia tam np. reklamę. Sytuacja opanowana.
Program zapewne z rozmysłem zrealizowany w takiej ubogiej scenografii, z drewnianym krzesłem stanowiącym główną dekorację. Do realizacji kolejnego programu o pobiciu świadków podczas przesłuchania, niewątpliwie przyczyniła wrzawa wokół słów jakie wypowiedział sędzia Tuleya podczas ogłoszenia uzasadnienia wyroku w sprawie doktora „G”. Stalinowskie metody przesłuchiwania świadków nie są domeną funkcjonariuszy CBA, lecz także pospolitych policjantów z prowincjonalnej komendy. Należałoby się zastanowić skąd bierze się w ludziach taka agresja i nienawiść wobec drugiego człowieka. Panowie policjanci, szczególnie starsi rangą nie wzięli się przecież z kosmosu, wcześniej pracowali jako milicjanci i bicie zatrzymanych było dla nich normalną procedurą. Bardzo to przyspieszało pracę, ludzie przyznawali się do czynów, których nawet nie popełnili. Nie chodziło tu przecież o sprawiedliwość, tylko o pokazanie że z władzą się nie zadziera. Każdy, na kogo padnie choć cień podejrzenia o cokolwiek, dostanie solidne lanie i to majestacie prawa. Każdy, kto miał jakieś sadystyczne zapędy, był mile widzianym pracownikiem milicji i szanse na dalszą karierę. Co zmieniło się od tamtych czasów? Ano, nic. Młodzi ludzie wstępujący w szeregi policji, trafiają na przełożonych, byłych milicjantów. Oni to uczą jak postępować z ludźmi, kreują wizerunek bezkarności munduru, tego że świadek zawsze się przyzna o ile wywarty jest odpowiedni nacisk na niego.
Biorąc pod uwagę stan techniczny budynku komendy policji, jego archaiczne wyposażenie, meble z przed 30 lat, dochodzimy do wniosku, że czas prawie się tam zatrzymał. Z łatwością można znaleźć tam stare maszyny do pisania, gdzie przesłuchujący mozolnie wklepywał treść zeznań dwoma tylko palcami, błądząc wzrokiem w poszukiwaniu odpowiedniej litery. Drobne nowinki jednak są, jeden leciwy laptop na wydział dzielnicowych, drukarka. Tylko pan policjant jakby ten sam co kiedyś, nie potrafiący napisać logicznie zdania. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Oczywiście nie wszyscy tacy są, zdarzają się też całkiem inteligentne osobniki, lecz w pracy muszą okrutnie cierpieć z tego powodu.
Panowie w mundurach to bardzo solidarna ekipa. Wspólne służby, akcje w terenie, pościgi, czy pobicia niesłychanie integrują to środowisko. Nie byłem zaskoczony faktem, iż prokurator nie ustalił z imienia i nazwiska osób odpowiedzialnych za pobicie świadków na komendzie. Pan komendant bezradnie rozkładał ręce i mówił, że nie wie kogo ukarać, bo nikt się nie chce przyznać. Zastanawiam się, jak to jest pracować z bandytami w mundurach, szczególnie jak się jest ich przełożonym. Czy można im ufać? Oficjalnie nie wiadomo, kto dopuścił się tego przestępstwa, jednak w ich środowisku wszyscy doskonale wiedzą, kim byli sprawcy. Wie o tym też ich dowódca. Nie może on jednak wymusić na podwładnych przyznania się do winy, szczególnie teraz, po telewizyjnym show. Oznaczałoby to, iż wiedział od początku, kto bił niewinnych ludzi. Teraz będą naciski z góry, aby jakoś rozwiązać ten problem, żeby już żadna telewizja nie robiła dalej sensacji, bo coś nowego jeszcze odkryją, jakieś lokalne układziki z władzami samorządowymi lub inny smród. Wg. mnie scenariusz będzie następujący, po jakimś czasie, kiedy temat pobicia zostanie zastąpiony innym medialnym wydarzeniem, po cichutku, niektórzy policjanci na własną prośbę zostaną zwolnieni ze służby, lub też przeniesieni gdzieś bardzo daleko. Wystarczy obserwować ruchy kadrowe w komendzie.
Rzeczą niesłychaną w demokratycznym kraju, jest bicie ludzi, aby wymusić zeznania. Postępowanie takie obnaża prawdziwe zmiany, lub bardziej ich brak w naszym społeczeństwie mieniącym się butnie „demokratycznym”. Bliżej nam z tym do Białorusi niż krajów naprawdę ucywilizowanych. Im dalej na wschód Europy, tym bardziej ona skażona stalinizmem. Polska to kraj upokorzenia i represji, w którym ukrywa się prawdziwe oblicze państwa policyjnego, zasłaniając to wszystko płytkim chłamem importowanym z zachodniej Europy. Z kraju dzikiego kraju, gdzie jeszcze niedawno skazano człowieka na śmierć za kradzież mięsa, nie da się zrobić demokracji w 50 lat. Kaje zachodnie potrzebowały wiele setek lat, aby ukształtować obecny poziom cywilizacji i kultury. Mimo iż zmieniamy komputery na coraz to szybsze, samochody na coraz lepsze, niestety nie zmieniamy sposobu myślenia. Krajem rządzi nadal komuna i jak za towarzysza Gierka, zbliżamy się po raz kolejny na skraj przepaści. Dominuje propaganda sukcesu, w lokalnej prasie nie wolno pisać słów krytyki wobec władzy, pozornie zwalczające się nacje polityczne w sejmie przyznają sobie nawzajem ogromne premie, aby zaraz potem kontynuować opluwanie siebie nawzajem. To stwarza pozory demokracji, lecz pod spodem kryje się chytry Polak, łasy sprzedać kraj za drobne. Nie była potrzebna 3 wojna w Europie, aby Niemcy nią rządzili. Teraz oni dyktują innym krajom co mają robić, wymuszają zmiany w polityce, Polska jak kiedyś jest dla nich zapleczem taniej siły roboczej. Taka współczesna okupacja, zwana unią europejską.
PS. przepraszam za ewentualne błędy ortograficzne i gramatyczne. Ostatnio otarłem się o mundur.