sty 292013
 

Warto przypomnieć, że 24 lutego odbędą się wybory uzupełniające do Rady Miasta Lidzbarka Warmińskiego. Próżno szukać takich informacji w tubie propagandowej UM. Tym razem parcie na stołek w Urzędzie Miejskim wykazały 4 osoby:

Andrzej Kącki, lat 63, KWW Andrzeja Kąckiego, lista nr 1

Henryk Malewicz, lat 68, KWW WARMIA NASZA MAŁA OJCZYZNA, lista nr 2

Andrzej Dryzelenko, lat 33, KWW NASZE MIASTO, lista nr 3

Tomasz Naumczyk, lat 31, KWW Tomasza Naumczyka, lista nr 4

 

Lokalem wyborczym będzie budynek Urzędu Miasta, a dokładnie znajdująca się w nim sala konferencyjna. Przewodniczącym komisji wyborczej została Katarzyna Radulewicz. Mam nadzieję, iż kandydujący w wyborach mają czyste sumienie wobec swych bliźnich, tak aby nie powtórzyła się kompromitacja z byłym już radnym Tadeuszem B. Przynajmniej dwóch kandydatów jest w odpowiednim wieku, aby złożyć oświadczenie lustracyjne. Połowa z kandydujących była już radnymi w UM, wszyscy startowali już wcześniej w wyborach samorządowych, więc doświadczenie mają. Nie wygłaszam opinii na ich temat tutaj, mam nadzieję odnaleźć je w komentarzach czytelników.

Może wprowadzić taką małą sondę, który z nich ma największą szansę na zwycięstwo?

 Posted by at 2:23 pm
sty 272013
 

Łukasz Szymanek Szampanek

Informowanie czytelników o samych złych rzeczach może powodować przygnębienie, szczególnie w zimowy czas, gdzie brakuje słonecznych dni, a człowiek tęskni za latem. Czasem miewam ambicję napisać o biednych zagubionych kotkach, taki temat zawsze chwyta za serce. Lecz nie poczuwam się mentalnie, aby poruszać tak trudne tematy. Dlatego dzisiaj dwa kabaretowe wydarzenia do skomentowania. Pierwsze za nami, drugie jeszcze się stanie.

Restauracja „Starówka” ugościła tym razem „IV Kabaretowy Dwór”. 24 stycznia w mroźny wieczór, zebrała się śmietanka intelektualna naszego miasta, aby podziwiać na scenie Łukasza Szymanka w nowym programie kabaretowym o nazwie „Zawodowo”! Było naprawdę zabawnie, Łukasz prezentował się bardzo zawodowo, aktorstwo dojrzałe i wysublimowane. Złośliwi twierdzą, że na trzeźwo to nie śmieszne – mylą się. Przed gwiazdą wieczoru i tuż po niej słynnymi już dowcipami widzów częstował Arkadiusz Jakszewicz, zwany przez wielu wschodząca gwiazdą w konstelacji Suchara.

Właściciele „Starówki” są w naszym mieście prekursorami tego typu bardzo kameralnych imprez. Inne lokale starają się naśladować, lecz tylko w tej restauracji można znaleźć niepowtarzalny klimat i obsługę na najwyższym możliwym poziomie. Wszystkim polecam spędzenie leniwego mroźnego wieczora w tym lokalu, przy delikatnej muzyce i nastrojowym oświetleniu.

Drugim kabaretowym wydarzeniem w naszym mieście będzie finał plebiscytu na Osobowość Roku Lidzbarka Warmińskiego. Te pseudo-wybory rozpoczęły się w roku obchodów 700-lecia naszego miasta i miały za zadanie uhonorować tytułem „Osobowość Roku” zasłużonych towarzyszy na oczach gawiedzi. Idea słuszna i jak najbardziej potrzebna tylko, że jak zwykle w wydaniu lokalnej ekipy rządzącej kuriozalna. Początki były skromne, rok 2008, można było oddawać głosy poprzez stronę www urzędu miasta, jak też wycinać kupony z lokalnej gazety. Kilka lat później jednym z laureatów plebiscytu był poseł Cieśliński (pisałem o nim oddzielny artykuł), co tylko potwierdza, że cały ten kabaret jest 100 procentową manipulacją.

Nieco później plebiscyt jakby przygasł, wypalił się. Zawsze tak się dzieje w przypadku sztucznie podtrzymywanych tworów „lokalnej demokracji”. Nie doszukałem się nigdzie regulaminu konkursu, a obecnie jedyną formą głosowania jest kupowanie gazety i wycinanie kuponów. Słuszną linię ma nasza władza, zmusza ludzi do zachwytu nad plebiscytem, każe bić pokłony, jednocześnie monopolizuje kanał oddawania głosów. Już nie ma możliwości głosowania poprzez stronę UM, pozostaje tylko kupować tubę propagandową lokalnej sitwy i jak dziecko cieszyć się z ilości kuponów. Zastanawiam się czy ludzi są tacy naiwni, głupi, czy też ulegają naciskowi z „góry”. „ Jak nie będzie ciśnienia i zbierania głosów na osobowość roku, to nie dostaniecie dotacji”, czy coś w tym stylu.

Uwłaczającym godności normalnego człowieka jest samo kandydowanie do tej komedii, nie wspominając o moralnych aspektach uczestnictwa w zbieraniu głosów. Każdy głos, to dodatkowe pieniądze na rozwój propagandy sukcesu PO. Należy mieć to na uwadze, jak też co ważniejsze absolutny brak związku pomiędzy ilością zebranych głosów na kandydata a jego zwycięstwem. Jak za starych dobrych czasów, takie kwestie ustala się na posiedzeniu lokalnej partyjnej egzekutywy.

Terminu jeszcze nie ma, ale i tak gratuluję zwycięstwa wszystkim.

 

kilka zdjęć ze Starówki TUTAJ

 Posted by at 9:02 pm
sty 242013
 

Pragnę oświadczyć, iż jestem już zdrowym człowiekiem, grypa została pokonana. Przynajmniej moje ciało wydaje mi się funkcjonować całkiem nieźle, o stanie umysłu nie będę się wypowiadał, wiadomo, że z wiekiem coraz go mniej i ostatnimi czasy bardzo go oszczędzam. Szczególnie, gdy mam coś do napisania na stronę.

Dzisiaj popełnię kilka słów na kontrowersyjny ostatnio temat wymuszania zeznań podczas przesłuchania na powiatowej komendzie policji w Lidzbarku Warmińskim. Temat ten poruszany był kilkukrotnie w TVN, nawet relacja na żywo była. Może kilka słów o tym telewizyjnym wydarzeniu na początek. Po uzyskaniu informacji, iż w Lidzbarku będzie „laif” transmitowany w najwyższym paśmie oglądalności TVN-u, postanowiłem skontaktować się z redakcją „TVN Uwaga”, aby uzyskać informację o miejscu, w którym będzie realizowany program. Chciałem podpatrzeć jak pracuje profesjonalna telewizja, nacieszyć oczy nowoczesnym sprzętem, mnóstwem kabelków i takimi „hi-endowymi” technikaliami. Pani z telewizji zadzwoniła do mnie, wypytując kto ja jestem, kogo reprezentuję itp. Grzecznie poinformowałem, iż jestem redaktorem strony www, na której zamieszczam informacje na temat wydarzeń jakie mają miejsce w Lidzbarku i okolicach, opowiedziałem o profilu strony itp. Pani to wszystko zanotowała, szczególnie adres naszlidzbark.pl i za pół godziny oddzwoniła, że z przyjemnością zaprasza mnie do oglądania programu, ale przed telewizorem w domu i nie zdradzi mi gdzie będą realizować transmisję jak to ona się wyrażała „ laifa”.

Cóż, widać ktoś z redakcji zapoznał się z treściami, jakie tu zamieszczam i pomyślał, że jestem jakimś anarchistą i wywrotowcem, więc nie warto wpuszczać takiego szaleńca za kulisy programu, bo nie wiadomo co tam narobi, a co gorsze jeszcze coś nieodpowiedniego napisze o samej telewizji. Jednak jestem uparty jak osioł i postanowiłem sam ich znaleźć. Pierwszym pomysłem była komenda policji, potem jakieś hotele, skwer w centrum miasta. Okazało się, ze odpowiednim miejscem na realizację programu, będzie sala w szkole muzycznej. Idealnie oddaje ona atmosferę poprzedniego reżimu, prawie nic się od tamtych czasów w niej nie zmieniło. Wystrojem i funkcjonalnością bardzo zbliżona do tego co możemy zastać na komendzie policji. W tych miejscach czas jakby się zatrzymał, a funkcjonariusze pracują na biurkach pamietających towarzysza Gierka. Do większości pomieszczeń służbowych, prowadzą niewymiarowe drzwi z futryną o wysokości 185cm.

Zabrałem ze sobą aparat foto i udałem się do środka. Nieco zaskoczony producent przywitał mnie przy wejściu, oświadczyłem, że jestem z lokalnej prasy i chciałem napisać artykulik o tak doniosłym wydarzeniu w naszym mieście, jakim jest wizyta tak znakomitych gości ze stolicy. Pan dał się połechtać moim udawanym drobnomieszczańskim podziwem, wprowadził mnie na plan, przedstawił swojej ekipie i pozwolił nawet zdjęcia robić. Miałem siedzieć cichutko i obserwować. Ekipa z Warszawy w liczbie ok. 13-15 ludzi, przyjechali autami, ok. 8 samochodów wszystkiego było. Nie spodziewałem się tak wielu ludzi do realizacji tak krótkiego programu. Na planie 4 kamery, jakieś oświetlenie, masa kabli i sprzętu, czyli wszystko to co mi się podoba najbardziej. W pracy tych ludzi widać było doświadczenie i profesjonalizm, zero stresu w sytuacji, kiedy przecież transmisja szła „prawie” na żywo. Zawsze stosowane jest kilkusekundowe opóźnienie, dla bezpieczeństwa samej telewizji. Co by było, gdy któryś z uczestników programu chciałby powiedzieć np. „3 słowa do premiera”? Zanim widz usłyszałby to u siebie w TV, realizator transmisji w Warszawskim studio zdążyłby przerwać relację i wstawia tam np. reklamę. Sytuacja opanowana.

Program zapewne z rozmysłem zrealizowany w takiej ubogiej scenografii, z drewnianym krzesłem stanowiącym główną dekorację. Do realizacji kolejnego programu o pobiciu świadków podczas przesłuchania, niewątpliwie przyczyniła wrzawa wokół słów jakie wypowiedział sędzia Tuleya podczas ogłoszenia uzasadnienia wyroku w sprawie doktora „G”. Stalinowskie metody przesłuchiwania świadków nie są domeną funkcjonariuszy CBA, lecz także pospolitych policjantów z prowincjonalnej komendy. Należałoby się zastanowić skąd bierze się w ludziach taka agresja i nienawiść wobec drugiego człowieka. Panowie policjanci, szczególnie starsi rangą nie wzięli się przecież z kosmosu, wcześniej pracowali jako milicjanci i bicie zatrzymanych było dla nich normalną procedurą. Bardzo to przyspieszało pracę, ludzie przyznawali się do czynów, których nawet nie popełnili. Nie chodziło tu przecież o sprawiedliwość, tylko o pokazanie że z władzą się nie zadziera. Każdy, na kogo padnie choć cień podejrzenia o cokolwiek, dostanie solidne lanie i to majestacie prawa. Każdy, kto miał jakieś sadystyczne zapędy, był mile widzianym pracownikiem milicji i szanse na dalszą karierę. Co zmieniło się od tamtych czasów? Ano, nic. Młodzi ludzie wstępujący w szeregi policji, trafiają na przełożonych, byłych milicjantów. Oni to uczą jak postępować z ludźmi, kreują wizerunek bezkarności munduru, tego że świadek zawsze się przyzna o ile wywarty jest odpowiedni nacisk na niego.

Biorąc pod uwagę stan techniczny budynku komendy policji, jego archaiczne wyposażenie, meble z przed 30 lat, dochodzimy do wniosku, że czas prawie się tam zatrzymał. Z łatwością można znaleźć tam stare maszyny do pisania, gdzie przesłuchujący mozolnie wklepywał treść zeznań dwoma tylko palcami, błądząc wzrokiem w poszukiwaniu odpowiedniej litery. Drobne nowinki jednak są, jeden leciwy laptop na wydział dzielnicowych, drukarka. Tylko pan policjant jakby ten sam co kiedyś, nie potrafiący napisać logicznie zdania. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Oczywiście nie wszyscy tacy są, zdarzają się też całkiem inteligentne osobniki, lecz w pracy muszą okrutnie cierpieć z tego powodu.

Panowie w mundurach to bardzo solidarna ekipa. Wspólne służby, akcje w terenie, pościgi, czy pobicia niesłychanie integrują to środowisko. Nie byłem zaskoczony faktem, iż prokurator nie ustalił z imienia i nazwiska osób odpowiedzialnych za pobicie świadków na komendzie. Pan komendant bezradnie rozkładał ręce i mówił, że nie wie kogo ukarać, bo nikt się nie chce przyznać. Zastanawiam się, jak to jest pracować z bandytami w mundurach, szczególnie jak się jest ich przełożonym. Czy można im ufać? Oficjalnie nie wiadomo, kto dopuścił się tego przestępstwa, jednak w ich środowisku wszyscy doskonale wiedzą, kim byli sprawcy. Wie o tym też ich dowódca. Nie może on jednak wymusić na podwładnych przyznania się do winy, szczególnie teraz, po telewizyjnym show. Oznaczałoby to, iż wiedział od początku, kto bił niewinnych ludzi. Teraz będą naciski z góry, aby jakoś rozwiązać ten problem, żeby już żadna telewizja nie robiła dalej sensacji, bo coś nowego jeszcze odkryją, jakieś lokalne układziki z władzami samorządowymi lub inny smród. Wg. mnie scenariusz będzie następujący, po jakimś czasie, kiedy temat pobicia zostanie zastąpiony innym medialnym wydarzeniem, po cichutku, niektórzy policjanci na własną prośbę zostaną zwolnieni ze służby, lub też przeniesieni gdzieś bardzo daleko. Wystarczy obserwować ruchy kadrowe w komendzie.

Rzeczą niesłychaną w demokratycznym kraju, jest bicie ludzi, aby wymusić zeznania. Postępowanie takie obnaża prawdziwe zmiany, lub bardziej ich brak w naszym społeczeństwie mieniącym się butnie „demokratycznym”. Bliżej nam z tym do Białorusi niż krajów naprawdę ucywilizowanych. Im dalej na wschód Europy, tym bardziej ona skażona stalinizmem. Polska to kraj upokorzenia i represji, w którym ukrywa się prawdziwe oblicze państwa policyjnego, zasłaniając to wszystko płytkim chłamem importowanym z zachodniej Europy. Z kraju dzikiego kraju, gdzie jeszcze niedawno skazano człowieka na śmierć za kradzież mięsa, nie da się zrobić demokracji w 50 lat. Kaje zachodnie potrzebowały wiele setek lat, aby ukształtować obecny poziom cywilizacji i kultury. Mimo iż zmieniamy komputery na coraz to szybsze, samochody na coraz lepsze, niestety nie zmieniamy sposobu myślenia. Krajem rządzi nadal komuna i jak za towarzysza Gierka, zbliżamy się po raz kolejny na skraj przepaści. Dominuje propaganda sukcesu, w lokalnej prasie nie wolno pisać słów krytyki wobec władzy, pozornie zwalczające się nacje polityczne w sejmie przyznają sobie nawzajem ogromne premie, aby zaraz potem kontynuować opluwanie siebie nawzajem. To stwarza pozory demokracji, lecz pod spodem kryje się chytry Polak, łasy sprzedać kraj za drobne. Nie była potrzebna 3 wojna w Europie, aby Niemcy nią rządzili. Teraz oni dyktują innym krajom co mają robić, wymuszają zmiany w polityce, Polska jak kiedyś jest dla nich zapleczem taniej siły roboczej. Taka współczesna okupacja, zwana unią europejską.

 

PS. przepraszam za ewentualne błędy ortograficzne i gramatyczne. Ostatnio otarłem się o mundur.

 Posted by at 11:10 am
sty 162013
 

TVN Uwaga śle posłańców

W Lidzbarku Warmińskim po raz kolejny odbędą się poszukiwania 10-tego sprawiedliwego. PAN widząc postępujące zdemoralizowanie lokalnej władzy już wcześniej wysyłał do tego miasta poselstwo niebieskie w postaci trzech aniołów z misją znalezienia 10 sprawiedliwych  (uczciwych) obywateli. W przypadku jej niepowodzenia, Lidzbark miał być zrównany z ziemią i spalony ogniem niebieskim. Poselstwo stanęło jednak na wysokości zadania i komplet sprawiedliwych znalazło. Co prawda ognia niebieskiego nie było, nic się nie spaliło, lecz kara choć mniejsza została nałożona. Rzekł Pan „ będą ci ludzie poruszać się po drogach dziurawych, będą im sprężyny pękały, a ich metalowe machiny psuły się od tego aż do piątego pokolenia”.

17 stycznia (czwartek) nawiedzi nasze miasto kolejne poselstwo niebieskie. Zstąpią aniołowie w postaci telewizji TVN, która zapewne pod komendą policji będzie realizowała na żywo program „Uwaga”. Zejdźcie się więc wszyscy mieszkańcy miasta o godzinie 19:45 na ulicę Warmińską, będą dziennikarze was pytać, kto jest uczciwy w tym mieście. Czego jest więcej, sprawiedliwości, czy bezprawia. Czy nasza lokalna władza jest wzorem cnót i pobożności, czy też siedliskiem rozpusty. Macie szansę wyrazić opinię poselstwu, tak aby cała Polska dowiedziała się prawdy o tym miejscu, zapomnianym przez Boga, gdzie brakło nawet „światełka do nieba”. Teraz niebo wychodzi z inicjatywą „światełko dla policji”.

Za kilka dni z pewnością odniosę się do całego zajścia i tego, co zobaczymy jutro „na żywo” z Lidzbarka.

 Posted by at 9:12 pm
sty 142013
 

Radek Bielecki licytujący kalendarz podczas 21 WOŚP

Finał 21 Wielkiej Orkiestry za nami, można więc napisać kilka słów o tym wydarzeniu. Dobrze się dzieje, że ludzie chcą pomagać innym ludziom, szlachetne to dzieło i je popieram. Podniesienie poziomu opieki medycznej, poprzez dobrowolne zebranie określonej sumy pieniędzy od społeczeństwa jest celem słusznym, acz nierealnym. Ubiegłoroczna suma 50mln zł, jakie zebrała orkiestra jest może imponująca dla Kowalskiego, lecz śmiesznie mała dla służby zdrowia gdzie budżet idzie w miliardy. Państwo polskie przyklaskuje takim akcjom, daje zielone światło w mediach, pozwala na szum medialny. Dzięki tak wielkiemu rozmachowi akcji, zwykli obywatele doświadczają wrażenia, iż jeśli w tym roku pobijemy rekord zebranej sumy, to tym samym uzdrowimy służbę zdrowia. Przy okazji wyzwalają się u obywateli endorfiny, a i władza jest szczęśliwa. Igrzyska na koszt obywateli – tylko geniusz to mógł wymyśleć. Można też odsunąć na dalszy plan roszczenia „ekstremistów” głoszących anarchistyczne hasła jakoby to państwo polskie miałoby utrzymywać szpitale i lekarzy. Przy okazji wrzawy orkiestrowej, można pogłębiać poczucie winy w Polakach za stan służby zdrowia. Za mało do puszek wrzucają – niech w kolejkach do lekarza czekają. Końcowy efekt u Kowalskiego powinien być taki, że to Owsiak finansuje opiekę medyczną, a jest źle, dlatego, że za mało zbiera. Niestety prawda o nieudolności rządu Tuska ginie gdzieś w tym szumie, prawdziwe pieniądze przejadane są przez jego pół-milionową urzędników. Ciekawym faktem wobec powyższego jest to, iż w niemieckiej kasie chorych odnotowano 2 miliardy euro nadwyżki.

Nasza mała lidzbarska orkiestra okazała się być niestety kolejną klapą. Po ubiegłorocznym blamażu naszych partyjnych kacyków, jakim była organizacja turnieju tenisa stołowego dla Owsiaka i zebraniu kompromitująco niskiej kwoty, w tym roku postanowili oni uderzyć w kieszenie działaczy PO z większą siłą. Zebrano lepsze fanty na licytację w hali sportowej, prowadzącemu Bałtroczykowi nakazano zwiększenie siły oddziaływania, a partyjni towarzysze dostali nakaz kupowania pod czujnym okiem grupy trzymającej władzę. Było więcej wszystkiego, piękne hostessy, wojskowa grochówka i media. To wszystko, czego trzeba, aby odnieść sukces. Zebrano 6120 zł co jest sumą prawie 3 razy większą od ubiegłorocznej. Rękawice Adamka wylicytowano za 1200 zł. Było na bogato i z rozmachem. Takiego ciśnienia na grę w tenisa nie było jak rok temu. Była to impreza dla elit władzy i osób od niech zależnych.

Na drugim orkiestrowym biegunie odbywał się finał w LDK-u. Tam impreza dla szerokich mas społecznych, które przybyły głównie w celu oglądnięcia występu własnego dziecka. Licytacja przedmiotów była na żenująco niskim poziomie. W przerwie między występami, Jaksa coś tam nieśmiało proponował publiczności, lecz przy zerowym odzewie, zniesmaczony ustępował miejsca bardzo licznym „artystom”. Może był chory lub niewyspany, bo zupełnie nie sprawdzał się w roli prowadzącego licytacje. Aby nie zapaść się pod ziemię ze wstydu, swych sił na scenie spróbował Radek Bielecki, coś tam wskórał, coś się ruszyło ale tak niemrawo, że poddał się po kilku minutach walki z publicznością. Samym przebiegiem aukcji nie byłem zbyt zaskoczony. Ludzie nie chcieli kupować przedmiotów z prozaicznego powodu – nie mieli pieniędzy – tak po prostu. W końcu władza po raz kolejny znacząco podniosła podatki, więc każdy grosz się liczy. Drugim i głównym powodem przybycia tak wielu Lidzbarczan, było jak wspominałem wcześniej podziwianie talentu swych pociech.

Kilka słów o samych talentach i imprezie. Bardzo fajnym i zjawiskowym jest oglądanie swego dziecka na dużej scenie, przy kolorowych światłach i często przy muzyce. Lecz najpierw należałoby zadać sobie pytanie, czy widownia jest przygotowana na tak silne doznania wokalno-artystyczne? Czy zwykli ludzie będą w stanie dostrzec geniusz taneczny naszego synka lub syreni śpiew naszej córki? Otóż niestety nie. Większość występów była na poziomie przedszkolnego dnia babci i dziadka, a niektórzy z występujących pomylili scenę estradową z dywanem w pokoju. Całość tego przedstawienia można by podsumować takim hasłem z plakatu „ Dnia 13 stycznia 2013 roku, LDK organizuje dzień otwarty swojej sceny dla wszystkich chętnych w Lidzbarku bez ograniczeń. Jedzenie, nagłośnienie, oświetlenie – darmowe. Dodatkową atrakcją będzie licytacja fantów z okazji finału WOŚP.” Dodatkową atrakcją był występ zespołu „Rogóżanie”, kondycją przypominają mi nieco Mietka Foga, z tym, że ten umiał śpiewać. Nie twierdzę, że wszyscy wykonawcy byli uzdolnieni inaczej, zdarzyły się ze dwa wyjątki.

Całym szczęściem, przybyli tego dnia do LDK-u goście z Kaliningradu. To, co pokazały te dzieci było wysokim artystycznym poziomie, całkowicie zdeklasowali nasze lokalne „grupy artystyczne”. Rosjanie wyglądali jak zawodowcy w tym, co robią na scenie. Pomyślałem, czemu u nas idzie się na ilość, a nie jakość, koniec myślenia. Późnym wieczorem były koncerty grup rockowych, które z różnym skutkiem wydawały głośne dźwięki i jęki.

Tuż przed godziną 20-tą panie skończyły liczyć pieniądze i w asyście wojskowej zostały odwiezione (wraz z kasą) do bezpiecznego miejsca. Uzbierało się z aukcji i puszek 13256,29 zł (bez aukcji z ul. Polnej). Potem wg. informacji zamieszczonej w lokalnej gazetce, miało być „światełko do nieba”. To nieprawdziwa informacja, niczego takiego nie było w tym roku (w poprzednich kilku też nie). Skąd więc takie prasowe fantazje? Być może celem takiej dezinformacyjnej akcji jest wytworzenie „Urban Legends” na temat światełka. Skoro prasa napisała, to pewnie było, nikt nie będzie podważał oficjalnego kanału dystrybucji treści propagandowych ekipy rządzącej. Nie trzeba się też będzie wstydzić przed ludźmi, że żadnych fajerwerków nie było, na papierze były i kropka. Moim skromnym zdaniem, główną przyczyną braku „światełka do nieba” był strach burmistrza przed niebem. Jakby takie światełko z Lidzbarka tam trafiło, to nie pomogłoby nawet i stu sprawiedliwych, przed gniewem Pana. Lepiej więc siedzieć w ciemnocie i takową wciskać swym poddanym. To recepta na długie lata spokojnego rządzenia. Mieszkańców należy traktować jak pieczarki –  trzymać w ciemnościach, obrzucać gównem, a jak który się wychyli, łeb obciąć.

Mam ogromną nadzieję, że ogólnopolskie wielkie światełko do nieba (bez lidzbarskiego), rozświetli w głowach komu tam trzeba i w końcu Polska przestanie być krajem biedoty, schroniskiem taniej siły roboczej dla Niemiec i innych krajów zachodnich, że w końcu przestanę żałować iż nie wyjechałem kiedyś z tego kraju aby normalnie żyć. Zszedłem z tematu. Już wracam.

Koniec.

 

Kilka niechlujnych zdjęć w pośpiechu zamieściłem TUTAJ

 Posted by at 8:35 pm