Mieszkańcy Lidzbarka Warmińskiego z trwogą opowiadają o grasującym w ich mieście pedofilu. Ponoć miał on zbiec ze szpitala psychiatrycznego w Olsztynie, co jeszcze bardziej rozbudza ludzką wyobraźnię. Nie dość że chory umysłowo, to jeszcze pedofil! Taka sensacja wybuchła wśród bogobojnych lidzbarczan, a szybkość rozprzestrzeniania się tej informacji dorównywała prędkości dźwięku w próżni.
W zamieszkujących to miasto obywatelach zauważam głód czarnych wiadomości. Informacja o czymś złym jest lepsza od żadnej, a na pewno ma większą wartość od dobrych nowin. Karmienie się czyimś nieszczęściem jest chlebem powszednim naszego małego społeczeństwa. Pobudza wyobraźnię, zbliża ludzi do siebie. Ileż to osób musi się spotkać, aby porozmawiać o tym pedofilu, w domyśle wyobrażając sobie czyjeś dziecko w jego brudnych łapach. Ludzie wręcz pragną aby dokonał jakiejś zbrodni, jednak w „oficjalnych” wypowiedziach stwierdzą, „jak to dobrze że go złapali”.
Plotka rozgłoszona dzisiejszego poranka, obiegła Lidzbark już kilkakrotnie. Zdążyła dotrzeć do szkoły, gdzie nauczyciele podczas zajęć popołudniowych proponowali rodzicom osobiste odbieranie dzieci. Gdyby był choć cień prawdy w informacji o pedofilu, uznałbym działanie pedagogów za bardzo przemyślane i roztropne.
W tworzeniu plotek i sensacji mieszkańcy Lidzbarka są niezrównanymi mistrzami. Powinno się wprowadzić taką dyscyplinę olimpijską „tworzenie nieistniejących informacji na czas i na dochodzenie”. W mieście rozjaśniałoby wtedy od zdobytych złotych medali. Prawda jest jednak o wiele smutniejsza, głód czyjegoś nieszczęścia świadczy o bardzo niskim poziomie rozwoju cywilizacyjnego naszych obywateli. Ludzie skamlający o pracę, czy też kurczowo trzymający się jej, aby móc zarobić na jedzenie i na nic więcej to większa część mieszkańców Lidzbarka. Zawodzą wtedy odruchy społeczne jak współczucie czy empatia. Strach przed spóźnieniem się do pracy, czy też radość z czyjegoś nieszczęścia nie pozwala na zatrzymanie się i pomoc innemu kierowcy, który rozpaczliwie próbuje uruchomić silnik w samochodzie stojącym na rondzie. To nic, że blokuje ruch na nim, lepiej jakoś objechać po krawężnikach i zapomnieć o tym (sytuacja rzeczywista sprzed tygodnia na rondzie Olsztyńska/Poniatowskiego). Jakoś nie mogłem obojętnie przejechać obok potrzebującego.
Nie winię tu mieszkańców miasta, są tylko ofiarami systemu, w którym żyjemy. Rząd upodlił swych obywateli na tyle, żeby zabić w nich ludzkie odruchy godne człowieka cywilizowanego. Takich ludzi władza nie potrzebuje, łatwiej utrzymać władzę dzięki strachowi i szykanom. Obawa przed utratą pracy jest doskonałą metodą podporządkowania obywateli. Jednak ci szczęśliwcy, którzy dzięki milczeniu pracują, dostają tylko tyle aby starczyło na jedzenie bez opcji wolnego czasu na myślenie.
Na zakończenie pragnę zdementować informację o groźnym zbiegu ze szpitala psychiatrycznego. To czysta fikcja, którą udostępniły ibuki, sosny i świerki.






