Kuriozalna historia wniosku o informację publiczną, złożonego do Starostwa Powiatowego w Lidzbarku Warmińskim.

Starosta Jan Harhaj
25 września 2013 r. redaktor NaszLidzbark wysłał do Starosty Jana Harhaja wniosek o dostęp do informacji publicznej w zakresie udostępnienia skanów umów o dzieło i umów-zleceń, jakie Starostwo zawarło w latach 2011 i 2012. Redaktor tego portalu korzystając z uprawnień nadanych art. 61 Konstytucji RP chciał sprawdzić z kim Starostwo zawierało umowy, czego one dotyczyły i jaka była ich wartość.
W odpowiedzi na wniosek, pismem z dnia 1 października 2013 r. Sekretarz Powiatu, powołując się na zapisy ustawy o dostępie do informacji publicznej (zwanej dalej udip) zwrócił się do Redaktora NL o złożenie odpowiedniego wniosku, bowiem zdaniem organu chodzi o ponowne wykorzystywanie informacji publicznej (taka oddzielna kategoria informacji publicznej – do ponownego wykorzystywania). Nie złożenie wniosku w ciągu 7 dni skutkować będzie pozostawieniem wniosku bez rozpatrzenia. Następnie kolejnym pismem z dnia 15 października 2013 r. Sekretarz Powiatu poinformował Redaktora NL, że w związku z nieuzupełnieniem wniosku o ponowne wykorzystywanie informacji publicznej, wniosek z 25 września 2013 r. pozostaje bez rozpatrzenia.
Zdaniem Redaktora NL, postępowanie Starosty Jana Harhaja było nielegalne, wobec czego 6 listopada 2013 r. wezwał organ do zaniechania naruszenia prawa i udzielenia żądanych informacji. Wobec bezczynności organu, redaktor NL 29 listopada 2013 r. złożył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie skargę na bezczynność Starosty Jana Harhaja. Starosta w kolejnym piśmie do Sądu wniósł o oddalenie skargi, powołując się na to iż wnioskodawcą jest redaktor naczelny gazety, co uprawniało organ do żądania złożenia wniosku we właściwej formie. WSA w Olsztynie wyrokiem z dnia 18 lutego 2014 r. zobowiązał Starostę do wykonania wniosku skarżącego w ciągu 14 dni. W uzasadnieniu wyroku Sąd nie pozostawił suchej nitki na Staroście, stwierdzając m.in. że działał w oparciu o nieistniejące prawo. Sąd zasądził także od Starosty 100zł na rzecz skarżącego.
Starosta Jan Harhaj nie poddaje się tak łatwo. Mając do dyspozycji publiczne pieniądze i opłacanych z nich prawników nakazał złożyć skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wniosek Starosty wpłynął do Sądu w Warszawie 8 maja 2014 r. NSA w wyroku z dnia 2 czerwca 2015 r. ( po ponad roku od wniesienia kasacji) oddalił skargę kasacyjną Starosty, przez co wyrok olsztyńskiego sądu stał się prawomocny. W uzasadnieniu wyroku NSA uznał, że WSA w Olsztynie sprawę zbadał i osądził prawidłowo.
Wydawało się, że już nie ma prawnych przeszkód aby wniosek z września 2013 r. został w końcu przez Starostę wykonany. Jednak kolejnym pismem Starosta Jan Harhaj stwierdził, że żądana w wniosku informacja posiada walory informacji przetworzonej, więc wezwał Redaktora NL do wykazania, iż otrzymanie żądanej informacji jest szczególnie istotne dla interesu publicznego. Pismo goni pismo. W odpowiedzi Redaktor NL wykazał, iż jego wniosek dotyczy informacji prostej i że należy odróżnić przekształcenie informacji od jej przetworzenia. W odpowiedzi na powyższe Starosta wydał decyzję, mocą której odmówił udostępnienia informacji wykazując, że jej udostępnienie wymaga znacznego nakładu czasu i pracy, co zakłóciłoby normalny tok działania urzędu, gdyż umowy, których może być około 200 zgromadzone zostały w wielu komórkach organizacyjnych lub zostały zarchiwizowane.
4 sierpnia 2015 r. redaktor NL, złożył do Samorządowego Kolegium Odwoławczego odwołanie od decyzji Starosty. 24 lipca 2013 r. SKO w Olsztynie uchyliło decyzję Starosty w całości i umorzyło postępowanie w tym przedmiocie. Członkowie SKO podobnie jak i Sędziowie WSA nie pozostawili cienia wątpliwości, iż wniosek o skany umów o dzieło i zleceń są informacją publiczną prostą i jako taki musi być zrealizowany. Tym samym SKO zamknęło furtkę wybiegów administracyjnych dla lidzbarskiego starosty (Starosta już nigdzie nie może się odwołać powołując się m.in. na nieistniejące prawo). Redaktor więc czeka na wnioskowane informacje. Po półrocznym bezowocnym oczekiwaniu, ponownie składa skargę na bezczynność Starosty. Jednak Sąd postanawia oddalić skargę, gdyż w tej sprawie zapadł już prawomocny wyrok. Redaktor pismem wzywa więc Starostę do wykonania wyroku.
8 lipca 2016 r. (prawie 3 lata od złożenia wniosku) na skrzynkę pocztową redaktora NL wpływa zdawałoby się odpowiedź na wniosek, bowiem są 2 pliki oznaczone jako skany umów o dzieło i umów zleceń jakie Starostwo zawarło w 2011 i 2012 roku. Jednocześnie w piśmie przewodnim Starostwa powołując się na odosobniony wyrok sądowy, postanawia zamazać dane kontrahentów z wszystkich umów, nie wydając przy tym odpowiedniej decyzji administracyjnej, przez co ponownie działa wg własnego „widzi mi się”, a nie obowiązującego prawa. Mimo wcześniejszego zapewniania o ilości umów, że może być ich nawet 200, co powtórzył prawnik Starostwa przed olsztyńskim sądem, wszystkich umów z 2 lat było dokładnie 53 i opiewały na kwotę ok. 120 tys zł.(pliki do pobrania TUTAJ, skany umów i pismo przewodnie).
Reasumując, otrzymana informacja stanowi „makulaturę” bowiem nie niesie ze sobą żadnej wartościowej informacji. Brak informacji komu Starostwo przekazywało publiczne pieniądze w ramach zawieranych umów, stanowi iż cała odpowiedź jest bezwartościowym plikiem, a z pewnością nie stanowi odpowiedzi na wniosek. Redakcja kolejny raz będzie zmuszona wejść na drogę prawną, aby wyegzekwować od Starosty Jana Harhaja przestrzeganie obowiązującego prawa. Pan Starosta w swoisty sposób konfabuluje, wymyśla i niejednokrotnie kłamie czym naraża na szwank powagę pełnionego urzędu.
W Urzędzie Miasta funkcjonuje Centralny Rejestr Umów w którym dane stron umowy są jak najbardziej dostępne. Cały rejestr znajduje się w internecie i każdy może sprawdzić jak, komu i na co wydawane są publiczne pieniądze. W internecie na rządowej stronie dostępne są nawet umowy zawierane przez Kancelarię pani Premier i nikt nie robi problemów z jawnością nazwisk kontrahentów TUTAJ. Coraz więcej miast publikuje rejestry zawieranych umów, na czele z Warszawą czy Szczecinem. W lidzbarskim powiecie jawność nadal stanowi problem, co w konsekwencji prowadzi do powstania szeregu wątpliwości i spekulacji jak Starostwa wydaje pieniądze i komu. Do tematu wrócimy. Warto odnotować fakt, iż prawo nakazuje udzielić informacji publicznej na wniosek w ciągu 14 dni od jego złożenia.
W powyższej kuriozalnej sprawie postawa Starosty naraziła redakcję NL oraz sam powiat na niepotrzebne koszty. W przypadku Starosty, koszty pokryją oczywiście podatnicy, a są to m.in.
– dziesiątki godzin pracy urzędników Starostwa (redakcja pism itp.)
– listy polecone ZPO, każdy to koszt ok. 6-7 zł
– zaangażowanie prawników Starostwa, którzy nie robią tego za darmo
– zaangażowanie Sędziów, kancelarii i wielu, wielu innych osób
– obniżenie prestiżu Starostwa Powiatowego w Lidzbarku Warmińskim na tle innych pro-jawnościowych i przyjaznych obywatelom urzędów w kraju.
Dziękuję za bezpłatną pomoc prawną Sieci Obywatelskiej WatchDog Polska.