Tekst bardzo trafnie opisuje naszą lokalną rzeczywistość, stąd w całości na NaszLidzbark,
Określenie sitwa nie jest wynalazkiem PiS. To słowo zostało tylko nagłośnione w związku z tym, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie mogła go użyć na billboardach nawiązujących do hasła wyborczego Platformy Obywatelskiej: „By żyło się lepiej. Wszystkim” (w wersji PiS na końcu miało być „sitwie”). Sitwa czy raczej sitwokracja (tego określenia użyliśmy w 2001 r. we „Wprost”, gdy wtedy tam pracowałem) jest istotą funkcjonowania III RP. Po 2007 r. sitwokracja przeżywa tylko swoje apogeum. Sitwa nie jest wynalazkiem III RP. Wiele działających do dziś sitw powstało w późnej PRL. Od tych założycielskich różnią się tylko tym, że w ich skład wchodzą obecnie często dzieci i wnuki ojców założycieli, którzy teraz są rentierami sitw.
Na szczeblu państwowym, np. ministerstw, centralnych urzędów, agencji czy funduszy sitwy mają oblicze aktualnie rządzących partii. Na szczeblu lokalnym są albo wielopartyjne, albo ponadpartyjne. Jest jednak charakterystyczne, że niewspółmierny w nich udział mają ludzie należący do PSL oraz SLD. I nie zmieniają tego wymiany ekip rządzących po wyborach parlamentarnych. Ta trwałość sitw sprawia, że wydają się one przeciętnym ludziom czymś tak nieuchronnym i niezmiennym jak zjawiska przyrodnicze. Osoby, które wiele lat przebywały poza swoim stałym miejscem zamieszkania, bo pracowały na przykład za granicą ze zdumieniem stwierdzają, że prawie wszystko się w ich miastach, powiatach czy gminach zmieniło z wyjątkiem sitw.
Trwałe i bezproblemowe funkcjonowanie sitwy zapewnia obsada kilku kluczowych stanowisk, np. członka zarządu województwa, starostwa, miasta czy gminy (optymalne dla sitwy jest obsadzenie funkcji marszałka, starosty, prezydenta, burmistrza czy wójta, a w najgorszym wypadku ich zastępcy), przewodniczącego lub wiceprzewodniczącego rady, przewodniczącego komisji rewizyjnej, prezesa lub wiceprezesa sądu stosownego rodzaju (np. okręgowego czy rejonowego), szefa lub zastępcy prokuratora odpowiedniego szczebla oraz komendanta bądź wicekomendanta lokalnej policji. W sitwach działają również odpowiednio honorowani donosiciele i prowokatorzy, którzy sprawdzają lojalność członków i klientów oraz dbają o wczesne ostrzeganie, gdyby sitwie coś zagrażało. Sitwy potrzebują też politycznego oparcia, więc w różny sposób próbują wciągać w swoje tryby parlamentarzystów i eurodeputowanych z danego terenu. Jako przyzwoitki w sitwiarskim układzie funkcjonują jeszcze często jakieś lokalne autorytety. Sitwy starają się także uzależnić od siebie lokalne media, żeby niczego nie śledziły, nie krytykowały, niczego się nie czepiały. W zamian te media otrzymują reklamy, ogłoszenia, zlecenia czy ulgi, np. w wysokości czynszu.
Sitwa nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem klientów, bo firmy i ludzie biznesu potrzebują zamówień, kontraktów i zleceń, zaś prawie każdy obywatel ma coś do załatwienia i prawie zawsze nie da się tego załatwić normalną drogą. A sitwa potrafi załatwić wszystko, tyle że nie za darmo. I nie chodzi tylko ani przede wszystkim o załatwianie za łapówki, lecz np. o wzajemność w świadczeniu różnych usług, o podzielenie się posiadanymi wpływami i znajomościami, o wykonywanie zleceń i poleceń albo tylko o wyborcze poparcie. Przy tym sitwa ma skłonność do monopolizowania wszystkiego na swoim terenie, więc bywa tak, że ktoś nie chcący z sitwą współpracować bądź ją ignorujący nie załatwi niczego.
W praktyce wygląda to tak, że sitwa może tak poprowadzić lokalną drogę, ścieżkę rowerową, chodnik, wodociąg, kanalizację czy gazociąg, żeby każdy kto, jej podpadł został wykluczony z możliwości korzystania z tej infrastruktury, albo żeby bardzo dużo dopłacił. Sitwa może odmówić przyznania mieszkania komunalnego bądź socjalnego, może nakazać rozbiórkę istniejącego budynku, nie wyrazić zgody na wycinkę drzew czy założenie warsztatu. Sitwa może tak zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, żeby każda osoba chcąca cokolwiek zrobić na terenie jej działania poddała się albo nie była w stanie niczego stworzyć. Sitwa potrafi zbudować w pobliżu posesji krnąbrnego obywatela wysypisko śmieci, spalarnię, miejsce utylizacji odpadów biologicznych bądź chemicznych, wydać pozwolenie na działalność dyskoteki, nocnego klubu czy agencji towarzyskiej. Może odmówić wydania koncesji, na przykład na handel alkoholem albo stawiać warunki, których nie sposób spełnić. Może też już przyznaną koncesję odebrać. Sitwa może sprawić, że firma czy konkretny obywatel będą nieustannie nachodzeni przez kontrole skarbowe, sanitarne, budowlane, przeciwpożarowe czy Sanepid. Innymi słowy, sitwa może tak obrzydzić życie każdemu, kto nie liczy się z jej istnieniem i interesami, że delikwentowi pozostaje tylko emigracja albo wegetacja.
Sitwy mają bardzo mocną pozycję i wielkie możliwości, bo mają wpływ na kluczowe decyzje, dysponują mieniem znacznej wartości, rozdają pracę i świadczenia socjalne, mają wpływy w sądach, organach ścigania i organach kontroli. Formalnie to wszystko zależy od lokalnej administracji i różnych instytucji, ale sitwy przejmują i rozbudowują ich funkcje i są skonsolidowane wiązami zależności rodzinnych, towarzyskich i biznesowych, a także na zasadzie uzależnienia bądź „umoczenia” klienteli oraz wskutek trzymania w szachu (szantażowania) samych członków sitwy.
Sitwa tym się różni od administracji i instytucji publicznych, że jest nastawiona wyłącznie na załatwianie interesów i geszeftów swoich członków oraz klientów. Sitwa jest jak rak, który najpierw na administracji i instytucjach pasożytuje, a potem je stopniowo pożera. I dba o to, żeby monopolizować zyski, zaś koszty przerzucać w całości na administrację i sektor publiczny. W latach 90. sitwy nie były tak żarłoczne i bezwzględne jak obecnie i nie dążyły do pełnego monopolu, bo obywateli stać jeszcze było na jakieś formy oporu czy protestu. Od kilku lat są niezwykle rozpasane, bezwzględne i bezczelne, a to wskutek absolutnej bezkarności.
Hasło „By żyło się lepiej. Sitwie” jest zatem tym, które najtrafniej opisuje polską rzeczywistość AD 2014.
Autor: Stanisław Janecki publicysta tygodnika „wSieci”
Że mówisz tak, bo na ta chwilę nie jesteś burmistrzem. Gdybyś został – byłbyś taki sam jak ten obecny. Kwestia czasu na wyrobienie sobie wrogów wśród tych którzy Cie wybrali.
prawda nie boi się krytyki. Wydawanie publicznych pieniędzy za wiedzą ich właścicieli tworzy demokrację.
Ale kto chce znać tą prawdę?
Prowadzeniem bloga byś rozmawiał z ludźmi? Nie sądzę byś miał na to czas.
Zawsze myślałem, że takie dyskusje prowadzi się na sesjach.
Ilu ludzi tam przychodzi posłuchać i zadać pytanie? Wyrazić swoje zdanie a inne poddać w wątpliwość.
Palnąć komentarz to jak trzasnąć browar na ławce. Łatwo i przyjemnie. Na dalsze kroki nie ma zapału.
z góry zakładasz jacy są ludzie, a to błąd. Co do sesji w UM, to jeden z czytelników nie tak dawno odgrażał się, że przyjdzie na sesję i pokaże jak trzeba rozmawiać z Burmistrzem. Czekałem z wielką nadzieją na ten pokaz, lecz jak to zwykle bywa … słowa, słowa, słowa… czytelnika nie było oczywiście i teraz nie wiem jak rozmawiać 😉 Słomiany zapał przemian gdzieś wyparował .
Niestety kuratorze, na sesjach nie prowadzi się dyskusji. Od tego są raczej komisje. Dlaczego myślisz, że wszyscy piszący komentarze mają obowiązek zrzeszania sie , działania itp. To głupawe podejście. Jak ktoś pisuje na wielu portalach to musi byc wszędzie zaangażowany, bo lubi pisać. To tak samo naiwne jak podanie swoich danych do neta.
"Gdybym był Burmistrzem" – i wszystko jasne.
Nie wiem co dla Ciebie jest jasne….
Ania kocha obecną władzę, bo ma lub miała z nią stosunki. To jest jasne :)Merytoryczne jednozdaniowe wpisy .
Kończąc . Władza może się zmienić , ale problem pozostanie .Potrzebni są politycy prawdziwi , patrioci , niełasi na kasę , dorobieni Tylko skąd ich wziąć ??? Przecież tu zawsze jakieś biedaki się dostana do koryta . A i bogaci też nie dają gwarancji , że nie będą się chcieli bardziej nachapać . Kwadratura koła po prostu . Burza idzie , ….
Podstawą pracy uczciwego urzędnika samorządowego jest jawność. Po to jest np. BIP aby publikować tam rejestr umów, rejestr faktur, koszty imprez itp. Druga sprawa to otwarcie się na lokalną społeczność. Burmistrz powinien prowadzić dialog z ludźmi np. poprzez stronę internetową, bloga itp. Ludzie piszą – Burmistrz odpowiada. Wszyscy to widzą. Burmistrz daje przykład postępowania, nie jeździ samochodem służbowym do prywatnej pracy, nie udaje kogoś innego.
Tak by było gdybym był Burmistrzem, wtedy żadna partia mi nie potrzeba do wygrania wyborów.
Proponowałem dialog na władzy na tej stronie i COOOOO ???????
Wywnioskowałem z dyskusji, za mało u nas w pospólstwie kultury w poszanowaniu innych
…..władza ma swoje organa propagandy, które mają podobne okulary jak Ty z różowymi szkłami i nie zadają trudnych pytań. Raczej 997,kotki, pieski.
Ja tam może się nie znam , ale wydaje mi się , że sitwę mogą stworzyć ludzie z każdej partii . Dlatego przynależność partyjna nie jest wyznacznikiem uczciwości . Jaka jest gwarancja , że po wyborach , jak wygra na ten przykład PIS , to sitwa z nim związana nie dojdzie do głosu ??? Żadna . Bo w każdej partii są różni ludzie , szwagrowie , rodzina , inne zależności . Rodzinne , biznesowe i towarzyskie . Zawsze powstanie jakaś sitwa , a ten kto rządzi musi pomóc rodzinie , znajomym . Co uważacie , że można narażać się rodzinie ??? Pokażcie mi takiego gieroja . Proponuję uważać , bo po wyborach ci zwykli wyborcy zaczną sprawdzać , czy nie powstała nowa sitwa . I nie piszę tego bezpodstawnie , bo nie mam niestety 20 lat , już wiele wyborów widziałem , i myślę , że cudem by było , gdyby moje słowa się nie sprawdziły .
"…a ten kto rządzi musi pomóc rodzinie , znajomym" z tym się nie zgodzę !
Najlepsza definicja układów w Lidzbarku Warmińskim i województwie. Sitwa w czystej postaci.