wrz 122014
 
Wadim Tyszkiewicz fot. Gazeta Wyborcza

Wadim Tyszkiewicz fot. Gazeta Wyborcza

Przypomnijmy jeden z artykułów jaki ukazał się na łamach portalu ponad rok temu. Zdaniem redakcji, idealnie wpisuje się do obecnej sytuacji w naszym mieście i dyskusji nad kierunkiem rozwoju Lidzbarka Warmińskiego. W treści dokonano jedynie kosmetycznych poprawek.

Wadim Tyszkiewicz na burmistrza Lidzbarka Warmińskiego! Takie hasło ciśnie się na usta po lekturze artykułu zamieszczonego w Gazecie Wyborczej, dotyczącej prezydenta Nowej Soli.

„Kiedy Tyszkiewicz wystartował w wyborach na prezydenta Nowej Soli, miał własny, niezwiązany z żadną partią komitet, a na ulotkach umieścił hasła obrony miejsc pracy i inicjatywy prywatnej.”

To nie może się dziać naprawdę,  to nie Polska, tylko jakiś normalny europejski kraj, w którym stawia się na tworzenie miejsc pracy poprzez przyciąganie inwestorów. Znamiennym jest fakt, że duża gazeta poświęca artykuł osobie, która po prostu jest normalna. Poprawnie wypełnia obowiązki prezydenta miasta, dba o ludzi, a przede wszystkim sprzyja tworzeniu miejsc pracy. Normalność w tym kraju jest więc cechą unikatową, godną zainteresowania mediów.

„Sam Tyszkiewicz przyszedł do polityki z biznesu. Z dyplomem inżyniera w1986 r. założył firmę, gdy furtkę dla inicjatywy prywatnej uchylał Rakowski”

Takich właśnie ludzi potrzeba, znających się na biznesie, z dyplomem inżyniera, a nie lekarza. Rząd techniczny, można by zaczerpnąć z koncepcji Kaczyńskiego.

„54-letni Tyszkiewicz rozumie przedsiębiorców. Nowa Sól to chyba jedyne w kraju miasto, które jest zbudowane na prostej zasadzie: władze robią wszystko, aby tylko pomóc firmom”.

Będąc prywatnym przedsiębiorcą, doskonale rozumiał problemy i bariery, jakie występują podczas prowadzenia swojego biznesu. Teraz, kiedy jest „po drugiej stronie” wie dokładnie, co trzeba zrobić, aby je zlikwidować. Obserwując poczynania Burmistrza Wasja, naszych samorządowców z powiatu i województwa nie można im odmówić pomocy prywatnym przedsiębiorcom. Wręcz przeciwnie, niech przykładem ostatniej (i pierwszej) wielkiej inwestycji będzie budowa hotelu Krasicki. Miasto sprzedało przedzamcze za 2,5mln złotych prywatnemu inwestorowi. Samorząd wojewódzki dołożył jeszcze 15mln, więc nie można powiedzieć, że nie dba się o inwestora i nowe miejsca pracy. Dyrektorem hotelu został przecież były zastępca burmistrza, więc praca jest. W przetargu na sprzedaż przedzamcza powinno widnieć taka klauzula „ ten kto kupi za 2,5mln zł ten bajzel, całkiem za darmo dostanie 15mln premii”. Czy wobec takiego zapisu, nie zgłosiła by się większa ilość inwestorów?

„Inwestorów ściągał tu za uszy, jednego po drugim, trzymając się w żelazny sposób jednej zasady: nie chcę jednego zakładu, od którego uzależni się całe miasto. – To już przerabialiśmy – mówi”

Kiedy nasi włodarze robią wszystko, aby przyciągać inwestorów, rozkopują ulice, chodniki, tysiące ludzi podziwia nasz wspaniały dworzec, jednak to nie przynosi skutku. Sami więc zabierają się za biznes. Nauczyciel wychowania fizycznego Jacek Prostas, postanawia zainwestować wielkie publiczne pieniądze w firmę „Termy Warmińskie”. Panu Protasowi wydaje się, że to dobra inwestycja. Pomysł na ten biznes, poparty jest jego wieloletnim doświadczeniem w kopaniu piłki i gwizdaniu w gwizdek. Dołożyłbym jeszcze praktyki wróżenia z fusów, ale nie wiem czy nie pije rozpuszczalnej. Bycie marszałkiem-biznesmenem to idealna pozycja wyjściowa do inwestowania. Wykłada się nie swoje pieniądza, a jak nie wyjdzie to nie ma żadnych konsekwencji. Nawet w inkubatorze przedsiębiorczości pod Olsztynem, takich rzeczy nie zdołali wymyśleć.

Żeby nie być gołosłownym, przytoczę fragment artykułu Gazety Olsztyńskiej z dnia 15 maja 2007 roku, w której były radny powiatu Wojciech Bohdanowicz tak puentuje dyskusję o lokalizacji Term:

„Ostateczne słowo o lokalizacji budowy term powinno należeć do ekspertów i ewentualnych inwestorów. Nie daj Boże! – aby o tym decydowali politycy, którzy najlepszą inicjatywę potrafią, mówiąc delikatnie “popaprać”.

Bohdanowicz za swoją wypowiedź i zachowanie daleko idącej ostrożności w ocenie trafności ekonomicznej budowy term, nie znalazł miejsca w następnej kadencji Rady Powiatu. Kara musi być, dla osób myślących samodzielnie.

Dalej czytamy w Wyborczej:

„Przed erą Tyszkiewicza bezrobocie w mieście przekraczało 40 proc. Dziś wynosi ok. 13. W pierwszym roku jego prezydentury budżet miasta wynosił 50 mln i ledwie kilka procent trafiało na inwestycje. Dziś to 150 mln i ok. 30 proc. idzie na inwestycje.”

wartości te wydawały się podejrzane  , szczególnie dotyczące redukcji poziomu bezrobocia. Dziennikarska rzetelność nakazała sprawdzenie tych informacji. PUP w Nowej Soli informuje o aktualnej stopie bezrobocia 26,1%, więc skąd 13%?. Drugi telefon do UM w Nowej Soli. Rzecznik prezydenta, wyjaśnił iż te 13% odnosi się do miasta Nowa Sól, a nie do powiatu. Badania przeprowadzone na zlecenie UM w Nowej Soli. Tak otrzymane dane, nie są więc miarodajne. Lecz…

„W 2006 r. Tyszkiewicz dostaje już 83,5 proc. głosów w pierwszej turze. W 2010 r. – już 86,4 proc. W wyborach do rady miasta jego komitet miażdży PO, PiS i SLD. Wygrywa też w powiecie. Konkurenci są statystami.

Wyborcy widząc pozytywne zmiany w mieście, idą głosować i popierają człowieka *bezpartyjnego*. Żadna mafia partyjna nie jest w stanie mu zagrozić, żadne referendum. Jest doskonałym przykładem zwycięstwa rozumu, nad układami partyjnymi.

„Jest strasznie cięty na lubuskich posłów. Rozdaje im żółte i czerwone kartki. Wzywa, by wzięli się do roboty. Jednemu publicznie zarzucił “nieróbstwo i nieskuteczność”. – Jest namacalnym dowodem na to, że liczbę posłów w Sejmie trzeba zredukować co najmniej o połowę – uzasadniał.”

Gdyby Tyszkiewicz widział jak nic nie robi poseł Cieśliński, od razu dostałby czerwoną kartkę. Zdecydowanie popieram redukcję liczby posłów przynajmniej o połowę, likwidację senatu i redukcję zatrudnienia w administracji państwowej o połowę. Biurokracja przejada nasz podatki, nie służąc rozwojowi gospodarki.

I na koniec prorocza wypowiedź prezydenta Tyszkiewicza (moja ulubiona):

„Nowa Sól jest najlepsza w Polsce pod względem wykorzystywania funduszy unijnych w przeliczeniu na głowę mieszkańca, ale nie wykorzystuje ich na budowę basenów czy filharmonii, tylko na tworzenie miejsc pracy. – Jak ludzie będą mieli pracę, to przyjdzie pora na rozrywkę – tłumaczy Tyszkiewicz”

Panie marszałku Protas, jest wspaniały pomysł na zainwestowanie kilku mln złotych. Należy poprosić Wadima Tyszkiewicza, aby przeniósł się do Lidzbarka Warmińskiego i objął funkcję Burmistrza. To lepsza inwestycja niż budowa deficytowych term i jednocześnie pewna.

Wadim Tyszkiewicz na Burmistrza Lidzbarka Warmińskiego!

 

link do artykułu w Gazecie Wyborczej TUTAJ

 Posted by at 10:12 pm
sie 282014
 

kampania27 sierpnia 2014 r. w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej opublikowano rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów w sprawie zarządzenia wyborów do rad gmin, rad powiatów, sejmików województw i rad dzielnic m.st. Warszawy oraz wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast (do pobrania TUTAJ).  Premier Tusk wyznaczył w nim datę wyborów na 16 listopada 2014r. (niedziela), jak też określił precyzyjny „kalendarz” wyborczy.  Zgodnie z ustawą Ordynacja wyborcza do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw rozpoczęcie kampanii wyborczej następuje po ogłoszeniu rozporządzenia premiera w dzienniku ustaw, czyli oficjalnie trwa od wczoraj. Można, więc tworzyć komitety wyborcze i zgłaszać ten fakt do właściwych organów.

W tym roku po raz pierwszy będziemy głosować do rad gmin/miast w systemie jednomandatowym. Oznacza to, że mandat uzyskuje osoba, która otrzymała największą liczbę głosów w danym okręgu spośród wszystkich kandydatów – „pierwszy bierze wszystko”.  System jednomandatowy jest prostszy, a jego zasady są bardziej zrozumiałe dla wyborców. Identyfikuje wyborców z konkretnymi kandydatami, dzięki czemu władzę zdobywa osoba, która cieszy się największym poparciem społecznym. Teoretycznie daje to gwarancję efektywnego realizowania celów lokalnej społeczności. Wybory do rad powiatów i sejmiku pozostają na niezmienionych zasadach. Mimo iż głosy oddajemy na konkretne nazwiska, to tak naprawdę głosujemy na listy wyborcze. Dochodzi do patologii, gdzie kandydat uzyskuje mandat, mimo iż uzyskał o wiele mniej głosów od pokonanego rywala.

W tym roku wybory samorządowe mają większe znaczenie niż w ubiegłym. Nowe władze samorządowe wszystkich szczebli stanowić będą zaplecze medialne dla kandydatów w wyborach do sejmu i senatu. Trudno bowiem wyobrazić sobie, aby Burmistrz czy Starosta należący np. do partii rządzącej w sejmie tworzył sprzyjające środowisko dla kandydatów opozycyjnych i – odwrotnie. Jeśli Burmistrzem Lidzbarka Warmińskiego zostanie kandydat wywodzący się innej partii niż PO, to na imprezach organizowanych przez UM raczej nie zobaczymy np. posła Cieślińskiego, czy Sycza. „Darmowa” promocja kandydatów na posłów i senatorów pozostaje w rękach samorządowców. Obserwatorzy życia politycznego twierdzą, że jesienne wybory to będzie rzeź dla obecnej ekipy politycznej. Dlatego przyszli radni i władze jak ognia unikać będą utożsamiania swojej osoby z partią Tuska. Na czas kampanii powstawać będą komitety wyborcze pod dziwnymi nic niemówiącymi nazwami, a puste slogany i obietnice zaleją witryny sklepowe tudzież okoliczne drzewa (szczególnie w Ornecie). Kampania wyborcza zapowiada się, więc bardzo ciekawie.

Pomysł przeprowadzenia wywiadu z kandydatami na radnych i burmistrza jest bardzo dobry. Czytelnicy w komentarzach mogą zadawać konkretne pytania, po ich zebraniu i uporządkowaniu, redakcja przeprowadzi wywiad z przyszłymi samorządowcami. Jego treść zamieszczona będzie na portalu NaszLidzbark, a także w wydaniu papierowym (1 numer planowany na drugą połowę września). Reklamodawcy mile widziani.

 Posted by at 11:34 pm
sie 162014
 

wybory daj głosRedakcja NaszLidzbark przygotowała kilka haseł i anty-haseł do jesiennej kampanii wyborczej. Komitety wyborcze proszone są o naśladownictwo:)

Rolą władz samorządowych jest zaspakajanie podstawowych potrzeb mieszkańców gminy. To między innymi: zaopatrywanie w wodę, dbanie o bezpieczeństwo publiczne, drogi, polepszanie warunków życia, zapobieganie alkoholizmowi, czy też dbałość o kulturę, szkolnictwo czy lecznictwo. Są to zadania własne gminy i za ich realizację pracownicy administracji otrzymują niemałe wynagrodzenia jak też wysokie premie.

Z pewnością w tym roku jeszcze nie raz usłyszymy przechwałki władz jak to wybudowali ronda, oddali nowe odcinki dróg i inne peany na swoja cześć. Jednak mało kto zauważy, iż taka właśnie ich rola, za to otrzymują wynagrodzenie pozyskane z kieszeni podatników. Hipokryzja lokalnych „elit” znajdujących się u steru władzy sięga Mount Everestu, kiedy bez skrępowania twierdzą, że to „oni” coś zbudowali. Amnezja jest powszechnym zjawiskiem wśród władz lokalnych, zapominają dodać, że pieniądze na inwestycje pochodzą z ciężkiej pracy mieszkańców gminy. W naszym mieście powodem do chwalenia się jest nawet wykonanie obudowy śmietników – jako jedynego bodaj zadania wybiegającego poza zakres obowiązków własnych. Czy więc z moralnego punktu widzenia – prawidłowe funkcjonowanie aparatu urzędniczego może się stać jednym z głównych haseł wyborczych?

Prowadzenie kampanii w oparciu o hasła „wybudujemy to lub tamto” lub „damy temu i tamtemu” zdaniem redakcji trąci czystej wody socjalizmem. Do kompletu brakuje jeszcze hasła „200% normy, na cześć uroczystej sesji”. Rozwój miasta obecnie polega na remoncie fasad starych budynków, wybrukowaniu centrum miasta i inwestowaniu w Termy. Problem w tym, że najbardziej widoczne inwestycje często mają najmniejszy efekt rozwojowy. Nie powodują, że wokół nich czy dzięki nim powstają nowe miejsca pracy, rośnie zamożność społeczeństwa, zwiększają się wpływy z lokalnych podatków. Nie powstrzymują też młodych przed ucieczką do większych miast lub za granicę. Niestety mieszkańcy dają się nabierać na te slogany, bowiem o przedłużeniu mandatu na kolejne cztery lata decyduje to, co najłatwiej rzuca się w oczy, a nie to, co jest ważne.

Poważnym problemem jest brak haseł wyborczych dotyczących współudziału społeczeństwa w decydowaniu, na co będą wydawane ich własne pieniądze. Jest tutaj spore pole do popisu przyszłym kandydatom do ratusza. Powinni obiecać co najmniej wprowadzenie funduszu obywatelskiego jak też branie pod uwagę opinii społeczeństwa w sprawach inwestycyjnych. Czy budowa nowej hali sportowej i krytego kortu tenisowego przy ul. Bartoszyckiej była konsultowana ze „sponsorami”, czyli mieszkańcami? Niestety nie. Nowa hala i korty zadowalać będą nieliczne grono mieszkańców, jednak płacić za to będą wszyscy. Do dzisiaj mieszkańcy Lidzbarka Warmińskiego spłacają raty kredytu na budowę stadionu (ok. 800 tys rata), niestety stadion w minimalnym stopniu służy mieszkańcom.

Wśród obietnic przedwyborczych powinno znaleźć się takie o wprowadzeniu jawnego rejestru umów zawieranych w imieniu gminy. Są już dziesiątki miast, które na swoich stronach prowadzą taki rejestr i każdy może sprawdzić, komu i za co gmina zapłaciła. Lista gmin i nie tylko publikujących rejestr umów TUTAJ. W Lidzbarku Warmińskim wiedzę na ten temat ukrywa Burmistrz i może wyrok NSA zmusi go do ujawnienia tych danych. Być może czegoś się boi, bowiem w umowach jest coś co go skompromituje? Jestem przekonany, wierzę w to, że Naczelny Sąd Administracyjny zmusi Burmistrza do ujawnienia pełnej treści umów. (retoryka made in UM). Ważnym hasłem wyborczym jest „Jawność”. Im więcej o motywach podejmowanych decyzji informuje się społeczeństwo tym mniej jest niedomówień i plotek. Wzrasta też zaufanie do osoby sprawującej władzę. Jest to jedna z podstawowych zasad demokracji, transparentność władzy publicznej. Czy nasi lidzbarscy kandydaci dorośli do tego?

Kolejnym ważnym hasłem jest wzmocnienie lokalnych środowisk społecznych, mediów i organizacji pozarządowych. Obecnie jest tak, że lokalne media służą za tubę propagandową dla władzy, przez co nie spełniają swoich podstawowych obowiązków dziennikarskich. Mieszkańcy nie są rzetelnie informowani o poczynaniach władzy, w szczególności o ich wybrykach. Niestety finansowanie takich „gazet” odbywa się kosztem podatników. Należy sobie zdawać sprawę, że lokalne media posłuszne władzy biorą pieniądze nie tylko z tytułu zamieszczania ogłoszeń, ale także z przeprowadzania wywiadów czy relacji z imprez. Radio Olsztyn zdało krótką relację z festiwalu sera nie dlatego, że był on taki fajny, ale z powodu zlecenia na kilka tys złotych od Urzędu Miasta.

Niezależne media nie mają racji bytu w tak małych mieścinach jak Lidzbark Warmiński z przyczyn ekonomicznych, podobnie jak i każda inna gazeta. Miasto powinno dążyć do wsparcia prasy niezależnej, często krytykującej urzędników. Tylko takie działanie może świadczyć o jej uczciwości, bowiem jak pisał Ignacy Krasicki „prawdziwa cnota krytyk się nie boi”.

 Posted by at 12:25 am