maj 182014
 

parlamentDoprawdy Pan Premier Tusk nie wykazał się nadmierną bystrością… Na pytanie dociekliwego producenta papryki – Jak żyć Panie Premierze? – Powinien szybko odpowiedzieć: „Kandyduj Pan w wyborach i wygraj Pan mandat, chociażby radnego gminnego, miejskiego czy powiatowego a wszystkie Pana kłopoty pójdą precz…i żyć się da o wiele lepiej… A gdyby się Panu poszczęściło w wyborach do Parlamentu Europejskiego, to po jednej kadencji nie tylko Pan ale i kilka pokoleń Pana rodziny problemów, przynajmniej tych finansowych, mieć nie będzie”.  Ja wiem, że niektórzy raczej podpowiadaliby Premierowi aby na to pytanie odpowiedział bardziej wzniośle…coś w rodzaju: „Niech Pan żyje godnie, uczciwie i zgodnie z własnym sumieniem”. Ale jak żyć godnie gdy bieda w domu i nie ma czego do garnka włożyć to ja nie wiem.  Dlatego zostawmy wzniosłe idee i zajmijmy się wersją pierwszą podpowiedzi.

Już niedługo wybory do PE  i dla niektórych naszych rodaków los będzie łaskawy, oj euruskowo łaskawy. Jeden z polskich europosłów przyznaje w wywiadach, że Oni (europosłowie), zarabiają zbyt… wiele(!) i właściwie nie mają w Europarlamencie nic do roboty bo wszystko za nich chcą robić tzw. biurokraci czyli urzędnicy zatrudnieni w administracji. Oni nawet nie lubią takich europosłów, którzy im się za bardzo wtrącają do ich ważnej, urzędniczej pracy. W związku z tym wielu europosłów wybiera NICNIEROBIENIE, czyli kilkuletnią sielankę, za którą miesiąc w miesiąc otrzymują krocie w euro (w przeliczeniu na złotówki to prawie 80 tys złotych) Po jednej kadencji jesteś krezusem a po kolejnych interesuje Cię tylko to, ile kolejnych dołków zaliczysz w popołudniowej partyjce golfa. No, ale z naszego powiatowo-miejsko-gminnego podwórka nikt, (o ile mi wiadomo), nie startuje do Europarlamentu, więc skupmy się raczej na nadchodzących jesienią wyborach samorządowych.

Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy startują w wyborach. Wręcz przeciwnie. Zachęcam, kogo się da do kandydowania a przynajmniej do udziału w głosowaniu. Przecież nie ma czego zazdrościć tym, którzy zostaną wybrani. Nie znam co prawda szczegółowych obowiązków radnych ale powołując się na API-ego, w jednym z jego artykułów (Powiat –Miasto 1:0 w walce o jawność życia publicznego) czytamy –„ Radny jest przedstawicielem władzy lokalnej i jego głównym obowiązkiem jest praca społeczna. Wykonując swoje prawa i obowiązki, powinien kierować się przede wszystkim dobrem wspólnoty samorządowej’’. A więc władza i rządzenie a co za tym idzie duża odpowiedzialność przed Sobą no i Współmieszkańcami. Wiadomo też, że uczestniczenie w rządzeniu wymaga wielu poświęceń. Jakich?…proszę bardzo:

– czytanie nudnych ustaw,
– uchwalanie zawiłych uchwał,
– uczestnictwo w pracach ważnych i mniej ważnych komisji,
– długie narady, konferencje i spotkania
– pełnienie dyżurów,
– rozmowy i wsłuchiwanie się w głos mieszkańców, często narzekających, i co gorsze, ciągle czegoś oczekujących i podpowiadających w ich rozumieniu lepsze rozwiązania
– udział w sesjach, a w nich: głosowania (czyt. ruki wwierh) i wystąpienia (u nas jakoś rzadko praktykowane i specjalnie nienadużywane).
–  oraz jedno z największych poświęceń – czytanie artykułów Redaktora API i komentarzy w NaszLidzbark.pl(…)
 

Cały ogrom poświęceń, obowiązków i odpowiedzialności! Ktoś powie, że to pestka, bułka z masłem!? No nie wiem, nie wiem…Przecież każdy ruch ręki w górę przy głosowaniu to z pewnością wynik głębokich przemyśleń… Może nawet nieprzespanych nocy…! To nie jest takie „hop-siup”… a dla niektórych być może Nadludzki wręcz wysiłek. A to tylko pobieżny skrót tego co czeka  Naszych Wybrańców, a więc Burmistrza, Wójta i Radnych. Ci ostatni, jak wiadomo, wybiorą sobie Marszałka i Starostów bo do obsadzenia tych stanowisk, My Zwykli Obywatele nie mamy już prawa. Zrobią to za Nas partyjne układy i kliki.(sic!).

Niestety w czasie sprawowania tych zaszczytnych skądinąd mandatów, nieuniknione są pewne straty natury psychologicznej i moralnej, że tak je określę. Daje się to zauważyć obserwując obecnych radnych i ich liderów. Zdarza się między innymi utracić tzw. poczucia (z rosyjska – czuwstwa). A wśród nich: poczucie wstydu, zdrowego rozsądku, odpowiedzialności, współczucia, ludzkiej sprawiedliwości i solidarności, czy też zwykłej uczciwości i przyzwoitości.

Można też utracić coś z grubszego kalibru, a mianowicie: honor, godność czy sumienie będące wewnętrznym wyznacznikiem i strażnikiem pewnych zasad i wyższych wartości. To z czasem prowadzi do utraty szacunku u współmieszkańców i tzw. twarzy, którą później jest dość trudno odzyskać. Można wprawdzie skorzystać wtedy z usług chirurgii plastycznej (jak czynią to celebryci), ale bywa to i dość kosztowne i nie zawsze przynosi zamierzone efekty.(…)

Coś mi się jednak wydaje że, te i inne cechy czy wartości, dla wielu obecnych wybrańców i politykierów są mało znane. Poza tym, żeby je utracić trzeba by je w ogóle mieć…Wynieść np. z domu i pielęgnować przez całe życie, z niemałym wysiłkiem i poświęceniem. To taki anachronizm w dzisiejszych czasach i dotyczy właściwie małej garstki outsiderów i ludzi, których  bezwzględne, pazerne grupy chamów i prostaków określają mianem „frajerów, mięczaków i harcerzyków”. Chciałbym się mylić co do ilości tych „frajerów, mięczaków i harcerzyków” i chciałbym mieć nadzieję, że potrafią się zorganizować i wystartować w nadchodzących wyborach. A Nam, tzn. ludziom oczekującym życia w  normalności – gdzie korupcja, afery, pazerność, wykorzystywanie koneksji, znajomości, gdzie głupota, pycha oraz stanie ponad prawem naszych wybrańców będzie tylko marginesem – życzyłbym, aby to oni przejęli stery władzy od morza po Tatry, hej! Trochę za długie to zdanie ale skróci się samo, gdy wyeliminuje się te patologie J.

No, haraszo – wracamy do istoty sprawy…Jak więc widzimy obowiązków i odpowiedzialności dużo a straty nieuniknione. Co więc w zamian aby bilans mógł wyjść na „0”? Ano, jest też tego trochę…Finansowo to coś w przedziale od kilkuset złotych polskich (to radny poczciwina –  za mądry lub za głupi do układu) do kilkunastu tysięcy złotych polskich na miesiąc (wójt, burmistrz, starosta czy marszałek). No i jest ten jakże niewymierny finansowo ale jakże ważny tzw. prestiż społeczny. Tymczasowy bo tymczasowy…ale jednak.

Jest też sporo przywilejów tzw. nieformalnych i okazjonalnych, które dla wielu osób mogą stanowić ważny (oby nie jedyny) powód do ubiegania się o mandat. Przecież nie tylko pracą i obowiązkami człowiek żyje. A „wybraniec” to przecież wciąż człowiek, chociaż niektórym się wydaje, że w momencie wyboru stają się „nadludziem”.

Jak już napisałem na wstępie zachęcam każdego do kandydowania i dlatego dla tych, którzy się wciąż jeszcze wahają postanowiłem stworzyć (wspólnie z Wami Drodzy Czytelnicy NaszLidzbark.pl i mam nadzieję za zgodą redaktora API), Otwartą Listę Korzyści i Strat pt.Bilans Musi Wyjść na „O”. Proponuję skupić się bardziej na korzyściach niż stratach aby za bardzo nie wystraszyć niezdecydowanych. Na początek podam kilka przykładów „korzyści”, które mi się nasuwają licząc na to, że kolejne punkty będą rozwijane przez Was Drodzy Czytelnicy (oczywiście z Panem Redaktorem API w roli moderatora i oczywiście roli głównej).

OTWARTA LISTA KORZYŚCI I STRAT – Bilans musi wyjść na „0”:

Adin). Gdy ma się niepohamowane ambicje militarne, jest szansa na szarżę Marszałka od razu – z pominięciem całej tej długiej i zawiłej drogi wojskowego awansu do tego szczebla.  Należy pamiętać, że od czasów Marszałka Spychalskiego żadnemu polskiemu generałowi to się nie udało…Jak by kogoś z Was to nie satysfakcjonowało, to wzorem obecnego marszałka można zostać marszałkiem wszystkich marszałków i przenieść te działania na inne służby, np. straż pożarną.

Dwa). Gdy ma się wystarczająco rozbudowane EGO – można mieć nazwisko na dzwonie na równi z jakimś tam Kopernikiem czy też innym biskupem, o Zygmuncie nie wspominając

Tri). Gdy się ma niespełnione dziecięce marzenia można je realizować bez oglądanie się na koszty i konsekwencje – zimne termy, lotnisko w lesie a może za kolejną transze z UE jakaś stacja orbitalna? Ale trzeba się spieszyć, bo za parę lat dotacje z UE się skończą i klops…nici z realizacji marzeń za friko.

Czetyre). Można upamiętnić swoją wielkość i postawić sobie pomnik za życia przy okazji fundowania (z pieniędzy publicznych) obelisku dla kogoś bardziej zasłużonego

Piać). Można mieć legalne przychody z kilku źródeł, np., jako burmistrz otrzymywać kilkanaście tysięcy złotych… a w poprzedniej robocie wyrabiać sobie dodatkowe godziny czy dyżury i jeszcze otrzymywać pieniążki za udział w różnych komisjach i radach nadzorczych, – ale to tylko dla cudotwórców, którzy potrafią nie spać lub sprawić, że doba będzie miała tak… ze 28 godzin… co najmniej. Cudotwórcy są wśród nas…

Szesć). Można do woli korzystać ze służbowego auta i telefonu (nawet do celów prywatnych). A że jakiś paparazzi zrobi fotkę twojego auta, które w tym czasie nie powinno tam stać… To co? Nic.

Sjem). Można jeździć na darmowe wycieczki zagraniczne nawet z tzw. osobami towarzyszącymi. Oczywiście pod jakimś pretekstem, np.. nawiązywania kontaktów międzynarodowych. Broń jednak Boże pod pretekstem odwiedzania rodzinnych stron…to może się nie spodobać wielu mieszkańcom.

Wosjem). Można za publiczne pieniążki wybudować sobie skrót łączący jego dom z drogą główną. I nie ważne, że takie połączenie jest trochę nielegalne. Ważne, że jest estetyczne tzn. nie jakiś tam asfalt tylko polbruk!, jak się patrzy…

Dziewiać). Można w czasach kryzysu i w regionie o najwyższej stopie bezrobocia i biedy strukturalnej podnosić sobie wysokość i tak już baaaaardzo wysokiego wynagrodzenia. Oczywiście nie dzieje się to tak samowolnie lecz za zgodą lub wręcz z inicjatywy (nie) zależnych radnych.

Dziesiać).Można mieć wpływ na wybór osób na stanowiska kierownicze w podległych jednostkach budżetowych. Wprawdzie procedury wymagają przeprowadzenia konkursu, ale i tak mamy „swoje sposoby”. Oczywiście legalne.

Adinadcać). Można mieć wpływ na wybór wykonawców w różnego rodzaju przetargach, zleceniach, itp. Tu też są „sposoby” i też z pewnością legalne.

Dwanadcać). Można mieć wpływ na zatrudnianie rodziny, kolegów i koleżanek w podległych spółkach czy jednostkach budżetowych. Liczy się tutaj szeroko pojęte Dobro Rodziny …zwłaszcza tej partyjnej. Oczywiście wszystko legalnie, żadnych posądzeń o znajomości.

Trinadcać). Można za darmoszkę uczestniczyć w bankiecikach, obiadzikach, poczęstunkach – „oczeń czasto” mocno zakrapianych procentami. I nie w jakiś tam podrzędnych lokalach ale co najmniej w 4 gwiazdkowych. Ale żeby nie było tak, że jesteśmy takimi snobami, to tego pierożka na pięterku w LDK też ( z trudem bo z trudem)…ale przełkniemy.

Czetyrnadcać). Można mieć młodsze kochanki i starszych kochanków – wszak nie od dziś wiadomo, że wysoooookie stanowiska dodają i uroku i libido(…) Wprawdzie tak wysooooko jak Gagarin się nie poleci ale i tak słowa znanego w Rosji przeboju „Gagarin, ja tiebia ljublju”, coś tu mówią…

Pa ruski to ja tolka do czetyrnastu… Izwienicie pażałujsta.

Reszta punktów, dodana przez Was, może już być numerowana cyframi arabskimi. No i słowo wyjaśnienia skąd i dlaczego te rosyjskie wtręty…? Ech, sytuacja na świecie trochę niespokojna…,ruch przygraniczny z obwodem kaliningradzkim rośnie a i Adam B.(A.B.) w jednym z komentarzy pisze, że aby się zaliczyć do elit trzeba znać oprócz niemieckiego i angielskiego także język rosyjski. Staram się Panie Adamie…

S uważanijem

Antyk

P.S. A tak na marginesie. Lista ta mogła by być wykorzystana przez tworzące się Komitety Wyborcze jako podstawa do tworzenia programów wyborczych. A w nich zamiast pisania o tym co się zrobi jak się zostanie wybranym można by napisać to czego się nie będzie robiło…Byłby to z pewnością Super Hit i Chwyt Wyborczy. Patent na ten pomysł ceduję tylko na nowo tworzące się komitety i nowych kandydatów (z małymi wyjątkami). A Ci z „ ich małej ojczyzny” niech dalej robią – PO staremu i PO swojemu…

Doswidania Daragije Druzja

 Posted by at 9:32 pm
maj 152014
 
Rozprawa w lidzbarskim sądzie.

1 rozprawa w lidzbarskim sądzie. 13 marca 2014

W dniu dzisiejszym, Sąd Rejonowy w Lidzbarku Warmińskim[1] po trzech rozprawach i przesłuchaniu sporej liczby świadków, ogłosił wyrok w sprawie domniemanego nielegalnego rozwieszania plakatów referendalnych w Ornecie przez grupę inicjatorów referendum w sprawie odwołania Burmistrza Popiela i Rady Miasta. Pierwszą rozprawę w tej sprawie opisywałem TUTAJ. Sąd uniewinnił oskarżonych Grzegorza Radzickiego i Mirosława Klukowicza od zarzucanych im czynów z art. 63 par. 1 kodeksu wykroczeń, a kosztami postępowania obciążył skarb państwa.

W ustnym uzasadnieniu wyroku, pani Sędzia Magdalena Wołejko-Czubek (prowadziła rozprawę Zamek kontra Hotel w sporze o suchą fosę) stwierdziła, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie daje podstaw do przypisania obwinionym popełnienia zarzucanego im czynu. Faktem bezspornym jest, że plakaty referendalne zostały umieszczone na filarach budynku przy Pl. Wolności w Ornecie bez zgody ich właścicieli, nie ma jednak żadnych dowodów na to, że plakaty te akurat w tym miejscu rozwieszali obwinieni. Żaden ze świadków przesłuchanych w tej sprawie nie potwierdził tego. W ocenie Sądu sam fakt, iż obwiniony Grzegorz Radzicki rozwieszał plakaty dotyczące referendum na ul. 1 Maja nie może przesądzać o przyjęciu, iż automatycznie te same plakaty wieszał na Pl. Wolności. Jak wynika z dowodów zgromadzonych w sprawie, grupa referendalna chcąca odwołać Burmistrza była liczna i liczne były osoby angażujące się w referendum, również w rozwieszanie plakatów na terenie miasta i gminy. Nie można wobec tego przyjąć, iż wszystkie plakaty rozwieszali obwinieni.

Na zakończenie pani Sędzia Magdalena Wołejko-Czubek dodała:

„ Musimy pamiętać, iż naczelnymi zasadami prawa polskiego procesu karnego, którego reguły obowiązują również w postępowaniu wykroczeniowym są zasady „In dubio pro reo” i domniemania niewinności. Według tych to oskarżyciel powinien udowodnić winę obwinionemu, obwiniony nie ma obowiązku natomiast wykazywać swojej niewinności, przy czym udowodnienie winy musi być niebudzące wątpliwości. Musi być wykazane wiarygodnymi dowodami bezpośrednimi, bądź też pośrednimi, natomiast w tej sprawie takich dowodów świadczących o winie obwinionych nie ma.”

Tyle informacji prasowej.

Od redakcji.

Warto rozważyć okoliczności sprawy i dlaczego w ogóle do niej doszło. Jest to tym bardziej istotne, iż dotyczy z jednej strony tzw. aparatu władzy, a z drugiej ludzi chcących tę władzę odwołać. Struktura władzy w maleńkich miasteczkach wygląda bardzo podobnie jak 30 czy 40 lat temu. Władzę jednoosobowo sprawuje Burmistrz (dawniej I sekretarz), któremu podporządkowana jest Rada Miasta. Pośrednio włada też lokalną policją i wszelkiej maści służbami publicznymi. Zdobycze tzw. demokracji dające obywatelom narzędzia do sprawowania funkcji kontrolnej wobec władzy są wobec powyższego czysto iluzoryczne. Orneta nie jest tu jakimś wyjątkiem, podobnie jest w Lidzbarku Warmińskim czy w setkach innych miejscowości.

W omawianej sprawie grupa obywateli (inicjatorów), wyraziła wolę zorganizowania referendum celem odwołania Burmistrza i Rady Miasta. Spotkało się to natychmiast z określonymi działaniami represyjnymi ze strony władzy. Lokalna policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie panów Radzickiego i Klukowicza za rozwieszanie plakatów referendalnych bez uprzedniej zgody właściciela budynku. Problem polegał na tym, iż ani policjanci, ani nikt inny tego nie widział. Wnioskodawcy nie dysponowali też żadnym dowodem potwierdzającym zarzucane obwinionym czyny. Można zadać pytanie panom policjantom: skąd pomysł na wniesienie oskarżenia, wobec braku jakiegokolwiek dowodu winy? Czy do normalnych praktyk organów ścigania należy oskarżanie obywateli bez jakiejkolwiek podstawy? Czy też wniosek o ukaranie być może został złożony pod wpływem innych sił niż zdrowy rozsądek i miał na celu wywołać postrach wśród mieszkańców?

Całe szczęście, że znalazł się ktoś normalnie myślący w osobie pani Sędzi Magdaleny Wołejko-Czubek, która zakończyła ten cyrk.

 


[1] Redakcja używa dawnej nazwy Sądu Rejonowego W Lidzbarku Warmińskim, na znak protestu przeciwko jego likwidacji.

 Posted by at 9:54 pm
maj 122014
 

wybory2014Wybory samorządowe coraz częściej stają się dominującym tematem rozmów wśród lokalnych społeczności. Powstają zalążki komitetów wyborczych, a kandydaci startujący w przyszłych wyborach nieformalnie rozpoczęli już swoje kampanie. Z pewnością ogłoszenie przez Państwową Komisję Wyborczą terminu wyborów na 16 listopada stało się bodźcem do zintensyfikowania działań machiny propagandowej poszczególnych kandydatów.  Termin wyborów podany przez PKW nie jest wiążący prawnie i nie upoważnia jeszcze do rozpoczęcia oficjalnej kampanii wyborczej. Dopiero, kiedy Premier Tusk wyda w lipcu odpowiednie rozporządzenie (potwierdzające datę 16 listopada), rozpoczną się przedwyborcze cuda. Miasto zostanie „upiększone” niezliczonymi plakatami, z których pozierać na nas będą przyjazne twarze kandydatów. Oczywiście im zasobniejsze portfele komitetów wyborczych tym postacie w większych formatach i częściej spotykane.

Jak podaje PKW w wyborach do rad gminy, powiatu i sejmiku mają prawo pójść wszyscy obywatele polscy, którzy najpóźniej w dniu głosowania ukończą 18 lat oraz stale zamieszkują na obszarze odpowiednio gminy, powiatu lub województwa. 16 listopada 2014r. lokale wyborcze czynne będą od 7:00 do 21:00. Osoby bezdomne, które chcą wziąć udział w głosowaniu muszą złożyć wniosek w urzędzie gminy, w miejscu, gdzie będą przebywały w dniu wyborów. Osoby niepełnosprawne mogą głosować przez pełnomocnika, a także korespondencyjnie. Ponadto sporządzone będą karty do głosowania dostosowane do stosowania nakładek alfabet Braille’a dla osób niewidzących oraz niedowidzących. Liczbę radnych, jakich wybierzemy do poszczególnych rad ustala wojewoda w porozumieniu z komisarzem wyborczym przy uwzględnieniu liczby mieszkańców zamieszkałych na obszarze działania danej rady.

Od redakcji:

Osoby sprawujące władzę, (starający się o reelekcję), mają zdecydowanie ułatwione zadanie podczas prowadzenia kampanii wyborczej w stosunku do osób nieposiadających przywileju wydawania publicznych pieniędzy. W okresie jesiennym, różnej maści imprezy masowe będą mnożyły się jak dziury w lidzbarskich ulicach. Pod przykrywką takich wydarzeń, organizowanych za publiczne pieniądze, włodarze będą tanim kosztem prowadzić swoje kampanie wyborcze. Z pewnością ogłoszą tam swoje sukcesy jak np. budowa ronda, czy Term Warmińskich. Jednak należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy aby na pewno to oni dokonali tych heroicznych czynów? Można by się zgodzić z powyższym twierdzeniem, jeśli owe inwestycje powstały za ich prywatne pieniądze. Jednak to nie oni na nie zapracowali, ale ciężko harujący podatnicy.

Na drugim biegunie kampanii wyborczej, znajdują się osoby niemające wsparcia ze strony pieniędzy publicznych. Ich komitety wyborcze muszą bazować na prywatnych pieniądzach sponsorów i darowiznach. Jest im o wiele trudniej przebić się w medialnym szumie, dlatego muszą postawić, na jakość przekazu – rzetelne i jasne zasady informowania o kandydatach, ich przeszłości politycznej o ile taką posiadają i celach, jakie będą realizowane.

Wyborca powinien wziąć pod uwagę, że „rację ma nie zawsze ten kto ją ma, ale ten kto głośniej krzyczy.”

 Posted by at 1:48 pm
maj 052014
 
Marian Podziewski - Wojewoda Warmińsko-Mazurski

Marian Podziewski – Wojewoda Warmińsko-Mazurski

Wystąpienie pana Bogusława Owoca (byłego wojewody), podczas gali wręczania wysokich odznaczeń państwowych w urzędzie wojewódzkim z pewnością zaskoczyło uczestników uroczystości. Pan Bogusław odmówił przyjęcia Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski nadanego przez Prezydenta, wyraził przy tym pogląd, iż przyjęcie odznaczenia przeczyłoby jego walce o demokratyczną Polskę, która do dzisiaj taką nie jest. Stwierdził też, że posiada dowody na to, że olsztyński wymiar sprawiedliwości to zorganizowana grupa przestępcza. Krótkie przemówienie pana Owoca przerywane było oklaskami uczestników uroczystości. Poniżej nagranie wideo.

Zachowanie pana Owoca, niektórzy nazywają skandalem a inni sensacją. Nie wdając się jednak w merytoryczną warstwę przekazu, można uznać to za wielki akt odwagi cywilnej i powiedzenia „tak dalej być nie może – zróbmy coś z tym krajem, który nadal tkwi w okowach socjalizmu poprzedniej epoki i jest na dobrej drodze do rozpadu”. Bogusław Owoc wyraził słowami to, co myśli większość z nas, ale boi się o tym mówić. Proszę zwrócić uwagę na reakcję publiczności zgromadzonej w urzędzie wojewódzkim, jak też nietęgą minę obecnego wojewody Mariana Podziewskiego (jak on to wytłumaczy premierowi?).

Innym przykładem obywatelskiego działania jest postępowanie pana Zdzisława Stonogi. Poniższe nagranie wideo rozpoczyna słowami „Witam was ponownie złodzieje z Wiejskiej”, otwarcie mówi ile ukradli poszczególni politycy z imienia i nazwiska. Jak twierdzi na wszystko ma odpowiednie dokumenty m.in. dotyczące pana Millera, Kwaśniewskiego i wielu innych. Można powiedzieć „toż to sensacja! Ci ludzie są skończeni w polityce, wkracza prokuratura, CBA, CBŚ, ABW i kilka innych służb i weryfikuje dokumenty”. Jednak nic takiego się nie dzieje, nikt nie kiwnie palcem w tej sprawie. Nikt nawet nie zada sobie trudu weryfikacji dokumentów, które są w posiadaniu Stonogi. W normalnym demokratycznym państwie, takie rewelacje byłyby na pierwszych stornach gazet i czołówkach wiadomości. Jednak Polska rządzi się innymi zasadami, są one bliższe temu co powiedział Owoc w urzędzie wojewódzkim.

(pełna wersja https://www.youtube.com/watch?v=Pkoy86QyMP8&feature=player_detailpage#t=4 )

Wydarzenia, do jakich doszło na Majdanie w Kijowie mogą się stać początkiem nowej wiosny ludów, obejmujących swym zasięgiem byłe kraje okupowane przez sowietów, a więc i Polskę. Nasi rodacy coraz śmielej występują przeciwko obecnej chorej władzy, coraz częściej też dają o sobie znać wszelkiej maści ruchy narodowe. Mam nadzieję, że Polacy zareagują w końcu na zło jakie wyrządza krajowi obecna ekipa rządząca. Czas rozbić partyjny beton.

 Posted by at 8:57 pm
kw. 172014
 
Władysław Kosiniak-Kamysz. "Żeby dać opiekunom dzieci niepełnosprawnych, musielibyśmy zabrać innym. Inaczej się nie da"

Minister Władysław Kosiniak-Kamysz. „Żeby dać opiekunom dzieci niepełnosprawnych, musielibyśmy zabrać innym. Inaczej się nie da”

Podstawą do napisania artykułu były wydarzenia, jakie miały miejsce w budynku sejmu, a dokładnie jego okupacja przez opiekunów dzieci niepełnosprawnych. Domagali się, aby państwo zapewniło im godne warunki życia, które w całości poświęcają opiece nad niepełnosprawnymi dziećmi. Protest w siedzibie sejmu był aktem desperacji opiekunów, a jednocześnie stanowił kwintesencję zasad demokratycznego państwa. Rządzący bardziej pod wpływem opinii publicznej, niż rzeczywistych potrzeb protestujących, poszli na drobne ustępstwa i symbolicznie podnieśli wynagrodzenia dla opiekunów tłumacząc, że więcej nie mogą, bo w budżecie nie ma pieniędzy. Przyjrzyjmy się więc wydatkom, jakie ponosi parlament – miejsce protestu opiekunów.

Utrzymanie Sejmu wraz Senatem kosztuje nas – podatników ponad 1 miliard złotych rocznie. Między innymi takie dane znajdujemy w dokumencie Biura Analiz Sejmowych TUTAJ. Statystycznie -zapewnienie warunków do sprawowania mandatu parlamentarzysty kosztuje podatników ponad 3 mln zł każdego dnia w roku! Nasi posłowie na tle innych parlamentarzystów europejskich nie przepracowują się zbyt mocno. W 2011r. liczba dni posiedzeń parlamentu – 69. Bardziej pracowici są Francuzi – 132 dni, Wielka Brytania – 125, Niemcy – 69 (taki sam wynik). Jednak w rankingu wydatków i liczby pracowników zatrudnionych do obsługi Sejmu i Senatu (1548 osób) nie mamy się czego wstydzić. Zajmujemy jedno z czołowych miejsc na świecie.

Dlaczego kosztuje to tyle pieniędzy? Zdecydowana większość posłów to „zawodowcy”. Otrzymują uposażenie średnio po 10 tys brutto (różnice wynikają z pełnienia funkcji przewodniczących komisji, wiceprzewodniczących itp.). Prócz wypłaty każdy poseł otrzymuje 2 473,08 zł diety poselskiej (kwota zwolniona z podatku). Każdy poseł otrzymuje też 12 150 zł miesięcznie na utrzymanie biura poselskiego. Jednak to tylko początek długiej listy przywilejów finansowych, jakimi cieszą się posłowie. M.in. „Bezpłatnie” korzystają z pociągów, autobusów, taksówek, przelotów samolotami i innymi środkami transportu publicznego. Bezpłatnie oczywiście dla posłów, bo rachunki za powyższe płacone są przez kancelarię sejmu z naszych pieniędzy ( w ubiegłym roku średnio jeden poseł podróżował za ponad 20 tys zł ! ). Kancelaria Sejmu zapewnia posłom możliwość korzystania z kilkudziesięciu samochodów służbowych do poruszania się na terenie Warszawy (to na wypadek jakby poseł miał np. atak choroby „filipińskiej” i nie chciał być widziany np. w taksówce). Kancelaria Sejmu płaci też posłom za pobyt w hotelu poselskim lub za wynajęcie mieszkania ( po 2 200 zł miesięcznie dla każdego posła z poza Warszawy lub za pozwoleniem Marszałka Sejmu także tych mieszkających na stałe w stolicy).

Posłowie mają fundusz socjalny jak w każdym zakładzie pracy, jednak warunki ich przyznawania odbiegają nieco od przyjętych standardów. Każdy z posłów może (za poręczeniem 2 innych posłów), otrzymać pożyczkę np. na remont domu w wysokości 20 tys złotych i oprocentowaniem 3% lub 4% w skali roku (w zależności na jak długo udzielona jest pożyczka).  Są też zapomogi dla posłów znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, w 2011r. z tego tytułu wypłacono świadczenia 137 osobom na kwotę prawie 240 tys zł. Lista świadczeń i ulg dla posłów jest bardzo długa i przytaczanie ich tutaj byłoby niecelowe. Należy dodać, iż posłowie otrzymują drogie gadżety w postaci elektroniki (tablety), czy np. karnety na SPA i inne bliższe ciału uciechy. Dopełnieniem całości jest bezkarność wobec wymiaru sprawiedliwości, posłowie żyją ponad prawem dzięki immunitetowi. Legitymacja poselska jest bardzo chętnie okazywana policji podczas zatrzymania za złamanie przepisów. Dodatkowo Pani Marszałek Kopacz, lekką ręką rozdaje pracownikom sejmu ogromne premie nie bacząc nawet na opinię publiczną.

Stanowienie prawa musi kosztować, to bezdyskusyjne. Lecz czy nie warto zastanowić się nad sensem wydawania tak ogromnych pieniędzy, podczas kiedy miliony Polaków żyje w ubóstwie i nędzy? Gdzie w tym wszystkim chrześcijańska skromność i pomoc bliźniemu?

Na co posłowie z województwa warmińsko-mazurskiego wydają pieniądze podatników? Poniżej kilka wykresów przedstawiających nazwę wydatku, kwotę i kogo dotyczy. Zestawienie obejmuje wszystkich posłów z naszego województwa.

Związane z prowadzeniem biura poselskiego.

obsługa rachunkowo-księgowa biura poselskiego_crwynagrodzenia pracowników biura_crkoszty najmu biura poselskiego_crkoszty podróży służbowych pracowników biura poselskiego_crumowy zlecenia_crinne wydatki_cr

koszty usług telekom_cr

Poseł Sycz jest bardzo rozgadany, Paweł Papke to milczek 😉

Jest jeszcze kilka innych wydatków związanych z prowadzeniem biura, jak choćby naprawa i konserwacja sprzętu i inne drobiazgi. Jednym z  bardziej kontrowersyjnych wydatków jest ryczałt z tytułu używania samochodu prywatnego przez posła. Niektóre publikacje prasowe błędnie informują, że  kwota jaką otrzymują posłowie to zwrot pieniędzy za zakup paliwa. W rzeczywistości jest to tzw. „kilometrówka” i jej roczny limit wynosi 35 104 zł. Dzieląc limit przez stawkę GUS za rok 2013-ty (0,8358 zł/km) otrzymujemy prawie 42 tys kilometrów. Większość posłów właśnie taką ilość kilometrów wykazała kancelarii sejmu i otrzymała za to pieniądze.

koszty przejazdu autem prywatnym_cr

I na koniec jeszcze jedno zestawienie – ilość wystąpień posłów z mównicy sejmowej, co pośrednio można przełożyć na ich aktywność w sejmie.

liczba wystąpień posła_cr

Poseł ziemi lidzbarskiej nie należy do zbyt aktywnych, mimo iż w sejmie jest już 7 rok.

 

Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz: „Żeby dać opiekunom dzieci niepełnosprawnych, musielibyśmy zabrać innym. Inaczej się nie da”. Panie ministrze, co stoi na przeszkodzie zwrócić się do posłów aby zmniejszyli o połowę wydatki sejmu?

Opiekunowie dzieci niepełnosprawnych wywalczyli dla siebie podwyżkę, będą teraz otrzymywać zawrotne 1000 zł miesięcznie.

 Posted by at 6:42 pm