Doprawdy Pan Premier Tusk nie wykazał się nadmierną bystrością… Na pytanie dociekliwego producenta papryki – Jak żyć Panie Premierze? – Powinien szybko odpowiedzieć: „Kandyduj Pan w wyborach i wygraj Pan mandat, chociażby radnego gminnego, miejskiego czy powiatowego a wszystkie Pana kłopoty pójdą precz…i żyć się da o wiele lepiej… A gdyby się Panu poszczęściło w wyborach do Parlamentu Europejskiego, to po jednej kadencji nie tylko Pan ale i kilka pokoleń Pana rodziny problemów, przynajmniej tych finansowych, mieć nie będzie”. Ja wiem, że niektórzy raczej podpowiadaliby Premierowi aby na to pytanie odpowiedział bardziej wzniośle…coś w rodzaju: „Niech Pan żyje godnie, uczciwie i zgodnie z własnym sumieniem”. Ale jak żyć godnie gdy bieda w domu i nie ma czego do garnka włożyć to ja nie wiem. Dlatego zostawmy wzniosłe idee i zajmijmy się wersją pierwszą podpowiedzi.
Już niedługo wybory do PE i dla niektórych naszych rodaków los będzie łaskawy, oj euruskowo łaskawy. Jeden z polskich europosłów przyznaje w wywiadach, że Oni (europosłowie), zarabiają zbyt… wiele(!) i właściwie nie mają w Europarlamencie nic do roboty bo wszystko za nich chcą robić tzw. biurokraci czyli urzędnicy zatrudnieni w administracji. Oni nawet nie lubią takich europosłów, którzy im się za bardzo wtrącają do ich ważnej, urzędniczej pracy. W związku z tym wielu europosłów wybiera NICNIEROBIENIE, czyli kilkuletnią sielankę, za którą miesiąc w miesiąc otrzymują krocie w euro (w przeliczeniu na złotówki to prawie 80 tys złotych) Po jednej kadencji jesteś krezusem a po kolejnych interesuje Cię tylko to, ile kolejnych dołków zaliczysz w popołudniowej partyjce golfa. No, ale z naszego powiatowo-miejsko-gminnego podwórka nikt, (o ile mi wiadomo), nie startuje do Europarlamentu, więc skupmy się raczej na nadchodzących jesienią wyborach samorządowych.
Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy startują w wyborach. Wręcz przeciwnie. Zachęcam, kogo się da do kandydowania a przynajmniej do udziału w głosowaniu. Przecież nie ma czego zazdrościć tym, którzy zostaną wybrani. Nie znam co prawda szczegółowych obowiązków radnych ale powołując się na API-ego, w jednym z jego artykułów (Powiat –Miasto 1:0 w walce o jawność życia publicznego) czytamy –„ Radny jest przedstawicielem władzy lokalnej i jego głównym obowiązkiem jest praca społeczna. Wykonując swoje prawa i obowiązki, powinien kierować się przede wszystkim dobrem wspólnoty samorządowej’’. A więc władza i rządzenie a co za tym idzie duża odpowiedzialność przed Sobą no i Współmieszkańcami. Wiadomo też, że uczestniczenie w rządzeniu wymaga wielu poświęceń. Jakich?…proszę bardzo:
– czytanie nudnych ustaw, – uchwalanie zawiłych uchwał, – uczestnictwo w pracach ważnych i mniej ważnych komisji, – długie narady, konferencje i spotkania – pełnienie dyżurów, – rozmowy i wsłuchiwanie się w głos mieszkańców, często narzekających, i co gorsze, ciągle czegoś oczekujących i podpowiadających w ich rozumieniu lepsze rozwiązania – udział w sesjach, a w nich: głosowania (czyt. ruki wwierh) i wystąpienia (u nas jakoś rzadko praktykowane i specjalnie nienadużywane). – oraz jedno z największych poświęceń – czytanie artykułów Redaktora API i komentarzy w NaszLidzbark.pl(…)Cały ogrom poświęceń, obowiązków i odpowiedzialności! Ktoś powie, że to pestka, bułka z masłem!? No nie wiem, nie wiem…Przecież każdy ruch ręki w górę przy głosowaniu to z pewnością wynik głębokich przemyśleń… Może nawet nieprzespanych nocy…! To nie jest takie „hop-siup”… a dla niektórych być może Nadludzki wręcz wysiłek. A to tylko pobieżny skrót tego co czeka Naszych Wybrańców, a więc Burmistrza, Wójta i Radnych. Ci ostatni, jak wiadomo, wybiorą sobie Marszałka i Starostów bo do obsadzenia tych stanowisk, My Zwykli Obywatele nie mamy już prawa. Zrobią to za Nas partyjne układy i kliki.(sic!).
Niestety w czasie sprawowania tych zaszczytnych skądinąd mandatów, nieuniknione są pewne straty natury psychologicznej i moralnej, że tak je określę. Daje się to zauważyć obserwując obecnych radnych i ich liderów. Zdarza się między innymi utracić tzw. poczucia (z rosyjska – czuwstwa). A wśród nich: poczucie wstydu, zdrowego rozsądku, odpowiedzialności, współczucia, ludzkiej sprawiedliwości i solidarności, czy też zwykłej uczciwości i przyzwoitości.
Można też utracić coś z grubszego kalibru, a mianowicie: honor, godność czy sumienie będące wewnętrznym wyznacznikiem i strażnikiem pewnych zasad i wyższych wartości. To z czasem prowadzi do utraty szacunku u współmieszkańców i tzw. twarzy, którą później jest dość trudno odzyskać. Można wprawdzie skorzystać wtedy z usług chirurgii plastycznej (jak czynią to celebryci), ale bywa to i dość kosztowne i nie zawsze przynosi zamierzone efekty.(…)
Coś mi się jednak wydaje że, te i inne cechy czy wartości, dla wielu obecnych wybrańców i politykierów są mało znane. Poza tym, żeby je utracić trzeba by je w ogóle mieć…Wynieść np. z domu i pielęgnować przez całe życie, z niemałym wysiłkiem i poświęceniem. To taki anachronizm w dzisiejszych czasach i dotyczy właściwie małej garstki outsiderów i ludzi, których bezwzględne, pazerne grupy chamów i prostaków określają mianem „frajerów, mięczaków i harcerzyków”. Chciałbym się mylić co do ilości tych „frajerów, mięczaków i harcerzyków” i chciałbym mieć nadzieję, że potrafią się zorganizować i wystartować w nadchodzących wyborach. A Nam, tzn. ludziom oczekującym życia w normalności – gdzie korupcja, afery, pazerność, wykorzystywanie koneksji, znajomości, gdzie głupota, pycha oraz stanie ponad prawem naszych wybrańców będzie tylko marginesem – życzyłbym, aby to oni przejęli stery władzy od morza po Tatry, hej! Trochę za długie to zdanie ale skróci się samo, gdy wyeliminuje się te patologie J.
No, haraszo – wracamy do istoty sprawy…Jak więc widzimy obowiązków i odpowiedzialności dużo a straty nieuniknione. Co więc w zamian aby bilans mógł wyjść na „0”? Ano, jest też tego trochę…Finansowo to coś w przedziale od kilkuset złotych polskich (to radny poczciwina – za mądry lub za głupi do układu) do kilkunastu tysięcy złotych polskich na miesiąc (wójt, burmistrz, starosta czy marszałek). No i jest ten jakże niewymierny finansowo ale jakże ważny tzw. prestiż społeczny. Tymczasowy bo tymczasowy…ale jednak.
Jest też sporo przywilejów tzw. nieformalnych i okazjonalnych, które dla wielu osób mogą stanowić ważny (oby nie jedyny) powód do ubiegania się o mandat. Przecież nie tylko pracą i obowiązkami człowiek żyje. A „wybraniec” to przecież wciąż człowiek, chociaż niektórym się wydaje, że w momencie wyboru stają się „nadludziem”.
Jak już napisałem na wstępie zachęcam każdego do kandydowania i dlatego dla tych, którzy się wciąż jeszcze wahają postanowiłem stworzyć (wspólnie z Wami Drodzy Czytelnicy NaszLidzbark.pl i mam nadzieję za zgodą redaktora API), Otwartą Listę Korzyści i Strat pt.Bilans Musi Wyjść na „O”. Proponuję skupić się bardziej na korzyściach niż stratach aby za bardzo nie wystraszyć niezdecydowanych. Na początek podam kilka przykładów „korzyści”, które mi się nasuwają licząc na to, że kolejne punkty będą rozwijane przez Was Drodzy Czytelnicy (oczywiście z Panem Redaktorem API w roli moderatora i oczywiście roli głównej).
OTWARTA LISTA KORZYŚCI I STRAT – Bilans musi wyjść na „0”:
Adin). Gdy ma się niepohamowane ambicje militarne, jest szansa na szarżę Marszałka od razu – z pominięciem całej tej długiej i zawiłej drogi wojskowego awansu do tego szczebla. Należy pamiętać, że od czasów Marszałka Spychalskiego żadnemu polskiemu generałowi to się nie udało…Jak by kogoś z Was to nie satysfakcjonowało, to wzorem obecnego marszałka można zostać marszałkiem wszystkich marszałków i przenieść te działania na inne służby, np. straż pożarną.
Dwa). Gdy ma się wystarczająco rozbudowane EGO – można mieć nazwisko na dzwonie na równi z jakimś tam Kopernikiem czy też innym biskupem, o Zygmuncie nie wspominając
Tri). Gdy się ma niespełnione dziecięce marzenia można je realizować bez oglądanie się na koszty i konsekwencje – zimne termy, lotnisko w lesie a może za kolejną transze z UE jakaś stacja orbitalna? Ale trzeba się spieszyć, bo za parę lat dotacje z UE się skończą i klops…nici z realizacji marzeń za friko.
Czetyre). Można upamiętnić swoją wielkość i postawić sobie pomnik za życia przy okazji fundowania (z pieniędzy publicznych) obelisku dla kogoś bardziej zasłużonego
Piać). Można mieć legalne przychody z kilku źródeł, np., jako burmistrz otrzymywać kilkanaście tysięcy złotych… a w poprzedniej robocie wyrabiać sobie dodatkowe godziny czy dyżury i jeszcze otrzymywać pieniążki za udział w różnych komisjach i radach nadzorczych, – ale to tylko dla cudotwórców, którzy potrafią nie spać lub sprawić, że doba będzie miała tak… ze 28 godzin… co najmniej. Cudotwórcy są wśród nas…
Szesć). Można do woli korzystać ze służbowego auta i telefonu (nawet do celów prywatnych). A że jakiś paparazzi zrobi fotkę twojego auta, które w tym czasie nie powinno tam stać… To co? Nic.
Sjem). Można jeździć na darmowe wycieczki zagraniczne nawet z tzw. osobami towarzyszącymi. Oczywiście pod jakimś pretekstem, np.. nawiązywania kontaktów międzynarodowych. Broń jednak Boże pod pretekstem odwiedzania rodzinnych stron…to może się nie spodobać wielu mieszkańcom.
Wosjem). Można za publiczne pieniążki wybudować sobie skrót łączący jego dom z drogą główną. I nie ważne, że takie połączenie jest trochę nielegalne. Ważne, że jest estetyczne tzn. nie jakiś tam asfalt tylko polbruk!, jak się patrzy…
Dziewiać). Można w czasach kryzysu i w regionie o najwyższej stopie bezrobocia i biedy strukturalnej podnosić sobie wysokość i tak już baaaaardzo wysokiego wynagrodzenia. Oczywiście nie dzieje się to tak samowolnie lecz za zgodą lub wręcz z inicjatywy (nie) zależnych radnych.
Dziesiać).Można mieć wpływ na wybór osób na stanowiska kierownicze w podległych jednostkach budżetowych. Wprawdzie procedury wymagają przeprowadzenia konkursu, ale i tak mamy „swoje sposoby”. Oczywiście legalne.
Adinadcać). Można mieć wpływ na wybór wykonawców w różnego rodzaju przetargach, zleceniach, itp. Tu też są „sposoby” i też z pewnością legalne.
Dwanadcać). Można mieć wpływ na zatrudnianie rodziny, kolegów i koleżanek w podległych spółkach czy jednostkach budżetowych. Liczy się tutaj szeroko pojęte Dobro Rodziny …zwłaszcza tej partyjnej. Oczywiście wszystko legalnie, żadnych posądzeń o znajomości.
Trinadcać). Można za darmoszkę uczestniczyć w bankiecikach, obiadzikach, poczęstunkach – „oczeń czasto” mocno zakrapianych procentami. I nie w jakiś tam podrzędnych lokalach ale co najmniej w 4 gwiazdkowych. Ale żeby nie było tak, że jesteśmy takimi snobami, to tego pierożka na pięterku w LDK też ( z trudem bo z trudem)…ale przełkniemy.
Czetyrnadcać). Można mieć młodsze kochanki i starszych kochanków – wszak nie od dziś wiadomo, że wysoooookie stanowiska dodają i uroku i libido(…) Wprawdzie tak wysooooko jak Gagarin się nie poleci ale i tak słowa znanego w Rosji przeboju „Gagarin, ja tiebia ljublju”, coś tu mówią…
Pa ruski to ja tolka do czetyrnastu… Izwienicie pażałujsta.
Reszta punktów, dodana przez Was, może już być numerowana cyframi arabskimi. No i słowo wyjaśnienia skąd i dlaczego te rosyjskie wtręty…? Ech, sytuacja na świecie trochę niespokojna…,ruch przygraniczny z obwodem kaliningradzkim rośnie a i Adam B.(A.B.) w jednym z komentarzy pisze, że aby się zaliczyć do elit trzeba znać oprócz niemieckiego i angielskiego także język rosyjski. Staram się Panie Adamie…
S uważanijem
Antyk
P.S. A tak na marginesie. Lista ta mogła by być wykorzystana przez tworzące się Komitety Wyborcze jako podstawa do tworzenia programów wyborczych. A w nich zamiast pisania o tym co się zrobi jak się zostanie wybranym można by napisać to czego się nie będzie robiło…Byłby to z pewnością Super Hit i Chwyt Wyborczy. Patent na ten pomysł ceduję tylko na nowo tworzące się komitety i nowych kandydatów (z małymi wyjątkami). A Ci z „ ich małej ojczyzny” niech dalej robią – PO staremu i PO swojemu…
Doswidania Daragije Druzja