
Pomnik wdzięczności Armii Radzieckiej w Lidzbarku Warmińskim
Okupacja Prus Wschodnich przez sowietów rozpoczęła się 21 października 1944 r. Wtedy to Armia Czerwona zdobyła małą wieś Nemmersdorf (dzisiejsze Majakowskoje, 17km na północ od obecnej granicy z obwodem Kaliningradzkim). Liczne potworności jakich dopuszczono się na ludności cywilnej stały się później symbolem zbrodni wojennych popełnionych przez Armię Czerwoną na terenie Prus Wschodnich. Na wieść o tych wydarzeniach wielu Niemców, którzy nie zdążyli opuścić swoich domostw, wolało zabić swoje dzieci i popełnić samobójstwo, niż wpaść w ręce zdziczałym, żądnym krwi sowietom. Adelhied Nagel – mieszkanka wsi Wildenhagek tak opisuje moment tuż przed wkroczeniem sowietów –
„Pani Tersch, żona zarządcy majątku, zabiła całą rodzinę. Wnuka biła tłuczkiem do mięsa po głowie i poderżnęła mu gardło. Swojej córce przecięła obie ręce i uderzyła łopatą w głowę. Dwóm swoim wychowanicom, miały po osiem lat, przecięła żyły. Potem dwóm ośmioletnim wnuczkom też podcięła żyły. Kiedy przyszli Rosjanie, było już za późno. Córka prosiła o wodę. Dali jej się napić, a potem strzelili w brzuch. Zmarła. Panią Tersch, która to wszystko zrobiła, zaciągnęli pod płot i rozstrzelali (…) U Linke wisiało w szopie pięć osób i dwoje w wędzarni, u Gebauera też dwoje. U Bahrensa wisiało osiem osób. U Valentin – wszyscy martwi, pani Schmarr, żona kowala z synkami… Nie mogę wyliczyć wszystkich, było ich tak wielu” – fragment książki Leszka Adamczewskiego ,” Łuny nad jeziorami”.
Już na początku 1945 r. na tzw. „ziemie odzyskane” zaczęli docierać pierwsi przesiedleńcy z terenów byłej II RP, a także Polski Centralnej, a później także ofiary akcji „Wisła”. W tym czasie sowieci stosowali taktykę spalonej ziemi, niszczono wszystko co przedstawiało jakąkolwiek wartość – mimo, iż tereny Warmii i Mazur zostały przejęte przez tzw. władze polskie. Iwona Jóźwiak w swej pracy doktorskiej „Działalność oświatowa i jej funkcje na Warmii i Mazurach w latach 1945–1960” podaje –
„Kiedy Polska przejmowała tereny byłych Prus Wschodnich, znajdowało się na nich tylko 170 tys. ludzi, co stanowiło 16% stanu z 1939 r. Tereny były wyludnione i zniszczone. Do zniszczeń przyczyniła się Armia Czerwona, która spaliła m.in. stare, zabytkowe dzielnice w Olsztynie, Dobrym Mieście i Pieniężnie. Wycofujące się wojska zabrały wszystko, co cenniejsze. Zniszczenia zabudowy miast sięgały 90%. Z 702 zakładów przemysłowych, które zarejestrowano w spisie z 1945 r. aż 577 uznano za zniszczone częściowo lub całkowicie. Był to rezultat grabieży i dewastacji mienia przez wojsko radzieckie. Mienie ruchome i nieruchome traktowano jako zdobyczne i wywożono. Zakłady były pozbawione maszyn, urządzeń energetycznych i technicznych.”
Skutki powyższych działań odczuwamy do dzisiaj, Warmia i Mazury to najbiedniejszy rejon naszego kraju. Jako ciekawostkę można podać, iż większość gospodarstw rolnych w Prusach Wschodnich, przed II wojną światową miało zainstalowany telefon.
Żołnierze Armii Czerwonej w latach 1945-1947 rabowali, mordowali i gwałcili kobiety bez względu na ich narodowość. Nie miało dla nich znaczenia czy ich kolejną ofiarą zbiorowego gwałtu będzie 10-letnia Polka, czy 80-letnia Niemka. Przy biernej postawie władz i milicji okupant sowiecki dokonywał najokrutniejszych zbrodni na narodzie polskim. Ze wspomnień słuchaczy „Mazurskiego Uniwersytetu Ludowego w Rudziskach”[1]
Oskar: Wkroczyła Armia Czerwona. Palili, zabijali, rabowali, robili, co im się podobało. Nikt im nie bronił. W ciągu kilku godzin całe zagrody zmieniły się w ruiny. Przy ulicach, w ogrodach i po polach leżały trupy. Codziennie zdarzały się akty mordu i rabunku (s. 112–121). Elżbieta: Po drodze widziałam okropne rzeczy. Kobiety w starszym wieku zgwałcone przez Rosjan nie tylko w jednym miejscu, lecz na każdym kroku, można było to spotkać (…) Widziałam jak dziewczyna, córka kowala 19-letnia przez 13 Rosjan została zgwałcona i jeszcze na końcu rozerwana. Było to okropne, czasami wolałabym nie istnieć na świecie (s. 86–89).
Powtarzające się gwałty i grabieże dokonywane przez żołnierzy sowieckich wywierały bardzo niekorzystny wpływ na przebieg akcji osadniczej na tym terenie. Zwracał na to uwagę starosta reszelski Stanisław Watras w sprawozdaniu z 5 września 1945 roku, informując – „wobec braku należytej ochrony i gwałtownego pogorszenia się stosunków bezpieczeństwa, a więc masowych wypadków grabieży, rabunków i gwałcenia kobiet przez żołnierzy radzieckich, ludność osadnicza masowo opuszcza gospodarstwa wiejskie i powraca do centrum kraju. w niektórych okręgach ucieczka ta objęła do 60% osadników”
Zbrodnicza działalność sowietów na terenie dzisiejszej Warmii i Mazur zakończyła się dopiero w 1947 r. wraz z wycofaniem ostatnich regularnych oddziałów i „przepędzeniem” maruderów. Rozpoczął się nowy etap okupacji ziem polskich, połączonych z rusyfikacją i nieodzowną kłamliwą propagandą opartą na strachu. Wpajano narodowi polskiemu wdzięczność dla Armii Czerwonej, starając się jednocześnie wymazać z pamięci jej niedawne zbrodnie. Indoktrynacja sowiecka przejawiała się między innymi ustawianiem pomników rzekomej wdzięczności narodu polskiego dla Armii Czerwonej, która nas „wyzwoliła”. W Lidzbarku Warmińskim taki obiekt powstał przy ul. Warmińskiej, a jego odsłonięcia dokonano 21 lipca 1949 r. pod czujnym okiem milicji. Spodziewano się protestów ze strony ludności cywilnej, która doskonale pamiętała niedawne zbrodnie dokonywane przez czerwonoarmistów. Nic takiego jednak nie nastąpiło, a w kinie „Capitol” odbyła się akademia podczas której wysłuchano radiowego przemówienia Bieruta. Propaganda oparta na strachu trwała jeszcze wiele dziesięcioleci.
Od kilkunastu lat znikły uwarunkowania polityczne, stanowiące przeszkodę w poznawaniu niezakłamanej historii naszych ziem. Młodsze pokolenie poznaje tragiczne losy ludności cywilnej i odkrywa, że Armia Czerwona była agresorem a nie wyzwolicielem. Dokonywała zbrodni ludobójstwa na narodzie polskim na ogromną skalę, podobną do tej znanej z faszyzmu.Mimo wielu lat przemian ustrojowych, zdawać by się mogło wolności – duch „homo sovieticus” nadal tkwi bardzo głęboko w świadomości starszego pokolenia. Niech za przykład posłuży choćby historia próby usunięcia pomnika wdzięczności Armii Radzieckiej jaki znajduje się do dzisiaj w Lidzbarku Warmińskim. Pierwsze wzmianki o tej oddolnej inicjatywie mieszkańców miasta pojawiły się na łamach Gazety Olsztyńskiej już w 1997r. Później gorąca dyskusja na ten temat pojawiła się w nieistniejącej już „Gazecie Warmińskiej”. W 2000r. publikowano tam artykuły nawołujące do przeniesienia tego pomnika na teren cmentarza wojskowego przy ul. Orneckiej. Pojawił się nawet apel Powiatowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej do władz miasta o usunięcie pomnika – poniżej pełna jego treść opublikowana w nr 14 „Gazety Warmińskiej” z 2000r. –
„Do Rady i Zarządu Miasta Lidzbarka Warmińskiego…
Lidzbarskie koło Powiatowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej zwraca się do Władz naszego miasta z apelem o usuniecie z miejsca, gdzie się obecnie znajduje /tj. u zbiegu ulic Bartoszyckiej i Warmińskiej/ pomnika Armii Radzieckiej /popularnie zwanego pomnikiem wdzięczności/ i przeniesienie go w inne, mniej eksponowane miejsce. Uważamy, że właściwym miejscem dla tego pomnika byłby cmentarz żołnierzy radzieckich przy ulicy Orneckiej /byle nie przy szosie, a w głębi cmentarza/.
Wartość artystyczna ww. obiektu jest mała, a stojąc w obecnym, eksponowanym miejscu, przy drodze do przejścia granicznego, symbolizuje ten pomnik nie tyle żołnierzy walczących tu w 1945 roku, co państwo radzieckie, knujące wspólnie z hitlerowskimi NIEMCAMI rozbiór Polski i jego armie, walczącą wtedy obok wojsk hitlerowskich przeciwko polskiemu wojsku.
To żołnierze tejże armii radzieckiej deportowali na nieludzką ziemię ogromne rzesze polskiej ludności i mundury tej armii nosili ci, którzy tysiącom naszych oficerów strzelali w tył głowy, m.in. w Katyniu, w Miednoje i w Charkowie. Obecność tej armii na ziemiach polskich utrzymywała przez ponad czterdzieści lat nasz kraj w zniewoleniu politycznym.
Liczymy, iż Władze miasta nie pozostaną obojętne wobec licznych, zdecydowanie przedstawionych opinii mieszkańców miasta w tej sprawie, wyrażanych na łamach prasy lokalnej.
Z upoważnienia Zarządu Koła
J. Rusak – Prezes Koła ŚZŻAK
Pod naciskiem opinii społecznej i apelu Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Rada Miasta Lidzbarka Warmińskiego pod koniec 2000r. zajęła się tematem przeniesienia pomnika na cmentarz przy ul. Orneckiej. Niestety podjęto decyzję o pozostawieniu go w dotychczasowym miejscu. Zapewne na decyzję rady miał wpływ nacisk senatora RP Józefa Kuczyńskiego z Elbląga, członka PZPR, a później SLD. „Homo Sovieticus” po raz kolejny zatriumfował.
Niedawno młodzi patrioci z Lidzbarka Warmińskiego, podjęli kolejną próbę rozprawienia się z posępnym pomnikiem upodlenia naszego narodu. Chcą likwidacji pomnika wdzięczności Armii Radzieckiej, a w jego miejsce ustawienia symbolu upamiętniającego „Żołnierzy Wyklętych” i tych wszystkich Polaków, którzy w bestialski sposób zostali zamordowani przez żołnierzy z czerwoną gwiazdą – naszych „wyzwolicieli”. Czy i tym razem odezwą się głosy dezaprobaty i wygra Tischnerowski „Homo Sovieticus”?
Redakcja NaszLidzbark uważa, że tzw. pomnik wdzięczności Armii Radzieckiej nie jest godny jakiejkolwiek czci ze strony Polaków i polskiego państwa, a pozostałości po latach przymusowego sprzymierzenia Polski ze Związkiem Radzieckim winne zostać usunięte z przestrzeni miejskiej, jako gloryfikacja katów narodu polskiego.
[1] Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha kętrzyńskiego w Olsztynie (dalej: OBN), zbiory
specjalne, sygn. r–688.