gru 112015
 
źródło: facebook

źródło: facebook

Po trzech tygodniach oczekiwania nadeszła do redakcji odpowiedź Warmińsko-Mazurskiego Kuratora Oświaty w sprawie obdarowywania dzieci opaskami odblaskowymi z partyjnymi emblematami. Opaski w szkołach wręczał Przewodniczący Zarządu Powiatu Platformy Obywatelskiej RP pan Jan Harhaj w asyście dyrektorów szkół, wójtów gminy. Sprawa była opisywana TUTAJ.

Poniżej pełna treść odpowiedzi pani Grażyny Przasnyskiej – Kuratora Oświaty (skan oryginału do pobrania TUTAJ)

W związku z artykułem zamieszczonym na stronie www.naszlidzbark.pl/polityka/ pt. Platforma obywatelska wkracza do szkół, uprzejmie informuję, że każda szkoła działa w określonym środowisku lokalnym i naturalną rzeczą jest jej współdziałanie z różnymi instytucjami, organizacjami lub osobami prywatnymi na rzecz rozwoju jakościowego placówki. Przekazanie dzieciom opasek odblaskowych w Szkole Podstawowej w Kiwitach przez starostę powiatu lidzbarskiego jest inicjatywą bardzo użyteczną. Nie ma wątpliwości, że odblaski wpływają na podnoszenie bezpieczeństwa dzieci na drodze. Za niefortunny natomiast należy uznać fakt, że opaski miały symbol określonej partii politycznej, co zostało odczytane jako preferowanie na terenie szkoły określonych poglądów politycznych. Kurator oświaty stoi na straży przestrzegania prawa oświatowego. Art. 56 ust. 1 ustawy o systemie oświaty wskazuje, że w szkołach i placówkach mogą działać, z wyjątkiem partii i organizacji politycznych, stowarzyszenia i inne organizacje…, gdyby zatem doszło do złamania prawa, kurator korzystając ze swoich kompetencji podjąłby określone prawem działania w stosunku do dyrektora szkoły. W opisanej sytuacji przepis ten nie ma zastosowania. Należy jednak podkreślić, że za organizację pracy szkoły odpowiada bezpośrednio dyrektor placówki i to on podejmuje decyzje we wszystkich sprawach dotyczących uczniów i nauczycieli. Wyrażam nadzieję, że opisane zdarzenie uwrażliwi dyrektorów szkół na sposób angażowania uczestników życia publicznego w proces dydaktyczny i wychowawczy w szkołach i placówkach

Trudno zgodzić się ze stanowiskiem pani kurator. Opaski odblaskowe przekazał Przewodniczący Zarządu Powiatu Platformy Obywatelskiej RP, a nie lidzbarski starosta jak się wskazuje w odpowiedzi. Artykuł „Platforma Obywatelska wkracza do szkół”  jasno informuje o tym fakcie i podaje odpowiedni link do wpisu pana Jana Harhaja na profilu społecznościom oraz fragment samego wpisu. Uznanie tylko za „niefortunny” fakt, że opaski miały symbol partii politycznej kłóci się z zapisami Art. 56 ust.1, który jasno wskazuje, że w szkołach nie mogą działać partie i organizacje polityczne. Czym innym jak nie działalnością partyjną była wspólna z dyrektorami szkół organizacja tej politycznej akcji?

Komentarz redakcyjny.

Akcja Platformy Obywatelskiej objęła bodaj wszystkie szkoły w lidzbarskim powiecie. Można uznać, że była to demonstracja siły ze strony partii i pokazania kto tu tak naprawdę rządzi. Zmiany na samym szczycie władzy, zupełnie nie przekładają się na działania w lokalnych samorządach. Tutaj nadal jest po „staremu” i dyrektorzy szkół grzecznie przyjmują polecenia partyjnego wodza oraz jednocześnie Starosty.

Informację o zaistniałej sytuacji redakcja przekazała do Ministerstwa Edukacji Narodowej z prośbą o zajęcie stanowiska.

 Posted by at 4:42 pm
lis 292015
 

TERMY-STRONADla wielu firm strona internetowa jest jednym z podstawowych narzędzi prowadzenia biznesu. Szczególnie dotyczy to branży turystycznej, hotelowej czyli szeroko pojętego wypoczynku. Szukając jakiegoś atrakcyjnego miejsca na spędzenie urlopu pierwsze kroki kierujemy właśnie do internetu. Nazwa strony (domeny) powinna informować potencjalnego klienta, co jest na stronie internetowej. Musi to być nazwa krótka, chwytliwa, ciekawa a przy tym nawiązująca jak najbardziej do branży, którą zajmuje się dana firma. Dobra nazwa strony internetowej to już połowa sukcesu danej firmy. Stąd tak bardzo ważne jest przy zakładaniu firmy czy budowie np. hotelu zakupienie odpowiednio wcześniej najlepszej nazwy dla strony internetowej – takiej, która od razu identyfikuje to co robimy i czym się zajmujemy. Dobrym przykładem będą tutaj hotele i ośrodki wypoczynkowe. Np. www.hotelkrasicki.pl czy www.termybukowina.pl – od razu wiemy o co chodzi.

W przypadku naszych „term”, nazwanych przez inwestora „Termy Warmińskie” naturalną nazwą strony internetowej będzie www.termywarminskie.pl . Pod taką nazwą obiekt jest znany i tak właśnie będzie szukany w internecie. Zakup takiej nazwy o ile nie jest zajęta to wydatek kilkunastu złotych. Gorzej, kiedy ktoś przed nami dokonał zakupu interesującej nas domeny, wtedy trzeba ją odkupić na rynku wtórnym. Koszt takiej domeny może wtedy osiągać naprawdę kosmiczne wartości idące w miliony dolarów. W internecie to ogromny biznes, powstały giełdy domen na których wystawiane są ich setki tysięcy.

Do kogo należy domena www.termywarminskie.pl i czy Starostwo Powiatowe, inwestor Term Warmińskich, w porę zabezpieczył interes podatników, kupując domenę o nazwie termywarminskie.pl za 17zł?

Baza krajowego rejestru domen (www.whois.pl) mówi nam, że adres www.termywarminskie.pl należy do Starostwa Powiatowego w Lidzbarku Warmińskim. I rzeczywiście, po wpisaniu powyższego linka, przeglądarka odsyła nas do strony starostwa. Jednak kiedy spojrzymy na datę nabycia domeny okaże się, że starostwo jest jej właścicielem zaledwie od 3 dni, czyli piątku 27.11.2015r.

Co więc działo się wcześniej i czy Starostwo było jej pierwszym nabywcą?

Wcześniej domena www.termywarminskie.pl wystawiona była na giełdzie domen (www.aftermarket.pl) za pokaźną sumkę 12 300 E, (ok. 51 660zł po kursie 4,2zł/e), czyli w cenie średniej klasy samochodu. Oznacza to, że ktoś uprzedził Starostwo i kupił tę domenę za kilkanaście złotych, aby potem odsprzedać ją z pokaźnym zyskiem. Kto wystawił domenę na sprzedaż na rynku wtórnym? Przed 27.11.2015r. adres www.termylidzbarskie.pl odsyłał do strony www.elwu.eu której właścicielem jest ZAKŁAD USŁUG ELEKTRYCZNO-INFORMATYCZNYCH Przemysław Konrad Moroz z Lidzbarka Warmińskiego. Firma radnego Moroza kupiła interesującą starostwo domenę, aby potem wystawić ją na giełdzie domen. Handel domenami może przynosić ogromne zyski.

W związku z powyższym wysłaliśmy do Starostwa Powiatowego w Lidzbarku Warmińskim następujące pytania:

  • Proszę o informację, czy Starostwo Powiatowe w Lidzbarku Warmińskim zakupiło lub wydzierżawiło domenę termywarminskie.pl ?
  • Jeśli tak, proszę o kopię dokumentów zakupu/dzierżawy w tym skanu odpowiedniej faktury, umowy kupna i inne dokumenty jeśli występują, tak aby można było określić wydaną kwotę i od kogo została zakupiona (samo imię i nazwisko lub firma).
  • Proszę o wskazanie przyczyn zakupu domeny, w jakim celu i czym był powodowany wydatek z publicznych pieniędzy.
  • Czy Starostwo Powiatowe wcześniej nie rozważało rezerwacji nazwy domeny i jej zakupu odpowiednio wcześniej, tak aby uniknąć obecnych kosztów zakupu?
  • Czy zakup domeny www.termywarminskie.pl będzie współfinansowany z gminy miejskiej zgodnie z porozumieniem? Czy Starostwo przedstawi gminie miejskiej fakturę za zakup domeny w celu uzyskania 50% kosztów zakupu?

Oczywiście zapoznamy czytelników z treścią odpowiedzi.

 

 

 

 Posted by at 9:09 pm
lis 282015
 

sitwa-ośmiornicaPatologiczna sieć powiązań rodzinno-biznesowych w samorządach jest zjawiskiem powszechnym. Większość mieszkańców w milczeniu toleruje lokalne sitwy, awanse poparte układami, nepotyzm. W konsekwencji prowadzi do zupełnego braku zaufania do włodarzy miasta czy powiatu. Z drugiej strony, ci którzy mają stać na straży praworządności, dbania o dobro wszystkich obywateli, poszanowania mienia publicznego – urządzają sobie „folwark zwierzęcy” , twierdząc jednocześnie, że sumiennie wypełniają obowiązki. Poniższy fragment wywiadu, w ocenie redakcji doskonale oddaje to co dzieje się w samorządach lokalnych, nasz lidzbarski nie jest tu żadnym wyjątkiem.

Obszerny fragment wywiadu Tomasza Borejzy z dr hab. Piotrem Nowakiem z UJ opublikowany na łamach Onetu. Pełna treść TUTAJ

Na czele typowego układu, który trzęsie Polską lokalną, stoi poseł. Dalej – opowiada dr hab. Piotr Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego – są urzędy marszałkowskie i mający umocowanie polityczne pośrednicy w powiatach. Na samym dole takiej piramidy znajdują się gminy, gdzie polityka przekłada się na kontrakty oraz etaty. – Wie pan, jak to brzmi? Jak klasyczny układ feudalny – mówię, a w odpowiedzi słyszę: „Mnie się przypomina sytuacja z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą”.

Dr hab. Piotr Nowak: Powiedziałbym raczej, że rządzą nią sieci interesów. Najważniejsi są tam ci, którzy rozdają pieniądze – przede wszystkim unijne, ale też ci, którzy mogą mieć wpływ na kontrakty lub pozyskanie dobrej pracy. Przy czym interesy nie zawsze trzeba tu rozumieć negatywnie.

Jak wygląda taka sieć?

Na górze zwykle jest jakiś poseł. Najlepiej jak ma tzw. przełożenie na Warszawę i dojście do jakiegoś ministerstwa. W województwie lub powiecie znajduje się gwiazda takiego układu. Na ogół jest to człowiek umocowany politycznie, który pełni rolę pośrednika. Często ci „organizatorzy” znajdują się też w starostwach powiatowych. Duże znaczenie ma urząd marszałkowski, bo tam są pieniądze i realny wpływ na politykę w lokalnych społecznościach. Natomiast na dole jest poziom gminny, gdzie to wszystko przekłada się na konkrety – kontrakty i etaty.

Wie Pan, jak to brzmi? Jak klasyczny układ feudalny.

Mnie się przypomina sytuacja z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą. Na czele stał kacyk. Była egzekutywa wojewódzka. I byli: wątek ekonomiczny – dyrektorzy państwowych zakładów, którzy zależeli od sekretarza. On dzisiaj także jest obecny, tylko w inny sposób. Inny, bo dyrektorów zastąpili prywatni przedsiębiorcy. Tylko że ci prywatni przedsiębiorcy bardzo często środki czerpią z kontraktów państwowych i dotacji unijnych. Są włączeni w system wspólnych interesów.

Kontrakty?

Pisze się SIWZ-y (specyfikację istotnych warunków zamówienia – tb). Teoretycznie powinna decydować cena i aspekty merytoryczne (doświadczenie, wiedza, dostępność kadr, jakość pomysłu wykonania usługi), które teoretycznie mają zabezpieczyć jakość wykonanej usługi, a w praktyce jest to wygodna furtka, aby postawić takie wymagania, żeby wykluczyć firmy z zewnątrz. Ludzie będący wewnątrz sieci zmawiają się, kto ma dostać kontrakt i taka firma go dostaje. Stąd biorą się absurdalne sytuacje, w których te same rzeczy są kilkukrotnie tańsze na wolnym rynku niż w zamówieniach publicznych. Może chodzić o sprawy prozaiczne – na przykład budki przystankowe.

Jak to jest możliwe?

Odpowiedź to układy. Tak jest w miastach. Tak jest na wsi.

Realizuje się inwestycje nie dlatego, że są potrzebne, ale dlatego, że da się wydać pieniądze?

Często. Celem wydawania pieniędzy niekoniecznie jest wizja programowa. Bywa nim znajomość konkretnego wykonawcy. Skoro coś może wykonać „swój”, to się właśnie to robi. Mam na swoim terenie brukarzy? Zrobię chodniki. Nie zawsze chodzi o korupcję. Często o brak kompetencji i specyficzny sposób rozumienia interesu społecznego. Przy czym bardzo trudno jest tego dowieść, stosując tradycyjne narzędzia badań społecznych.

Kacyk poza kontrolą

Te są chyba w rękach służb, a nie pracowników uniwersytetu. Pytanie jest jednak takie. Komu opłaca się to kontrolować, gdy interesy kontrolujących i kontrolowanych są wspólne?

Ze smutkiem muszę powiedzieć, że widać to po ostatnich wypadkach w PSL-u. Kiedy czytam, jak zatrzymany poseł awanturuje się z policją i krzyczy, że nie mogą go dotykać, bo on zna posła Burego i ich załatwi, to w jego przekonaniu, że może to zrobić, widzę kwintesencję tego, jak takie układy działają. Ci, którzy mogliby z tym coś zrobić, bardzo często w nich uczestniczą.

Ci, którzy chcieliby z nimi coś zrobić, są bardzo często za słabi.

Taka kontrola jest też rolą mediów. Jednak media lokalne są słabe i zależne.

Zależą od pieniędzy z urzędów. Jak można się spodziewać, że redaktor gazety, która, żeby przeżyć, potrzebuje pieniędzy od gminy, będzie pisał coś obiektywnego? Wprawdzie przybywa niezależnych mediów, przede wszystkim w sieci, ale wciąż nie mają wystarczającej siły. Media są ważne, ale sprawa dotyczy nie tylko ich. W takich układach potrafią uczestniczyć komendanci policji, prokuratorzy, ba, zdarza się, że sędziowie. Tutaj bym się zgodził z teorią PiS, który mówi, że państwo jest za słabe. Nie radzi sobie z zapobieganiem takim patologiom.

Jest też problem z kompetencjami w lokalnych urzędach. Przy czym chciałbym z całą mocą podkreślić, że nie chodzi o wszystkich – jest tam wielu ludzi, którzy robią fantastyczną robotę. Jednak zaryzykowałbym stwierdzenie, że większość stanowią ludzie za słabo przygotowani, by realizować interesy przypisane do pozycji. Powodem jest to, jak się tam zatrudnia. Przyjmuje się, bo ktoś kogoś zna. Albo należy do „rodziny”. W socjologii mówimy o „brudnym kapitale społecznym”.

Opłaca się mieć zły samorząd? Zdaje się to wyglądać tak, że dobry wójt spoza układu nie może liczyć na środki, na które może liczyć zły, ale z układu. Taki system musi korumpować.

To doskonale widać na poziomie dyrektorów departamentów w administracji wojewódzkiej. Dobrych menedżerów się bezczelnie wyrzuca – zaburzają przepływy i ułożony porządek rzeczy. Wartościowi ludzie nie mogą tego znieść i uciekają do biznesu. Jest ich coraz więcej. Inni zakładają, że zrobią, ile się da, w warunkach, w których nieustannie trzeba kopać się z koniem.

To nie wszystko. Dużo się mówi, że to była udana reforma. Powiedziałbym jednak: zobaczcie na budżet. Żyjemy na kredyt. Trochę jak w okresie gierkowskim, który był genialny, bo żyliśmy za pożyczki. Teraz też wielu wójtów osiąga sukcesy dzięki zadłużaniu gmin. Pożyczają nawet w parabankach, co prowadzi do bankructwa. Zawsze należy pytać, jakie są koszty zmiany na lepsze?

Da się wydać, to się wydaje

Pytanie o koszty zasadniczo należy chyba do tych, które padają zbyt rzadko.

Ja mam przykład z własnego podwórka. Chodzi o świetlice wiejskie. Na pierwszy rzut oka – rewelacja. Można się wykazać i skorzystać z funduszy unijnych na budowę kapitału społecznego. Da się wydać, to się wydaje. Nikt tego nie podważy. Rzecz się łatwo rozlicza i jest potrzebna. Nikt jednak nie pyta, do czego potrzebne jest takie miejsce w każdej wsi, ile to kosztuje i jak to utrzymać? Może taniej byłoby postawić w gminie jedną i zapewnić transport na spotkania? To trochę jak z tymi chodnikami, o których mówiłem wcześniej. To się broni. Jak się to zrobi, to jest lepiej i ładniej. Tylko nikt nie zastanawia się, czy nie lepiej byłoby wydać pieniądze na coś innego – może mniej spektakularnego, ale bardziej potrzebnego.

Kilka razy słyszałem od Hiszpanów, że powielamy model, który dla nich okazał się pułapką. Będzie czkawka?

Moim zdaniem tak. Tutaj jest też taka kwestia, że my jak papugi próbujemy naśladować cudze rozwiązania. Tymczasem potrzebujemy własnych. Jak mam sięgnąć do mojej działki, to jestem pewien, że na polskie rolnictwo nie ma pomysłu. Obawiam się, że brniemy w pułapkę. Są dobre samorządy, które rozwijają się w zrównoważony sposób i będą w stanie utrzymać swoje inwestycje. Ale będą też tacy, którzy nie udźwigną kosztów. Przy dekoniunkturze nie będą w stanie utrzymać tego, co zbudowali. Tego nikt nie kontroluje. To jest zostawione na żywioł. Kto spłaci te kredyty? Kto to wszystko utrzyma? Chyba najlepszy przykład to aquaparki, które teraz buduje się wszędzie.

Po co nam aquapark, koniecznie z kolorową rurą, w każdej gminie?

Jest metoda, by uniknąć pułapki?

Przede wszystkim musimy zadbać o kapitał ludzki. Nie poprzez bzdurne kursy, bo akurat „na takie dają kasę”. Wykorzystując dostępne pieniądze w sensowny, planowy sposób. Potrzebujemy dobrego kapitału społecznego, który weźmie w karby „brudny” kapitał społeczny. Tutaj często pomaga skrócenie dystansu. Czasami wystarczy miejsce, gdzie można się spotkać i cel spotkań. Taki inkubator działalności społecznej to prosta sprawa. Są przykłady, że to może działać. Lokalne społeczności potrzebują większej autonomii w wydawaniu środków, ale samorządowe władze potrzebują też większej kontroli ze strony NGO-sów i mediów. Przy czym NGO-sy też muszą być silniejsze i niezależne. Tak, żeby nie wpaść w spiralę tworzenia instytucji kontrolujących instytucje, które już kontrolują działania władzy. Dobrzy wójtowie w takich warunkach potrafią robić świetne rzeczy. Tak jak we wspomnianej Tryńczy.

Trzeba budować metody, które pozwolą ludziom się komunikować, organizować i współdziałać.

 

 Posted by at 12:05 am
lis 192015
 
dzieci

Przewodniczący Zarządu Powiatu PO pan Jan Harhaj w Szkole Podstawowej w Kiwitach źródło:facebook.com

Jeden z nauczycieli powiadomił redakcję NL o dziwnych praktykach stosowanych w Szkole Podstawowej w Kiwitach.. Jak twierdzi nasz informator, kilka dni temu w kiwickiej szkole pan Harhaj, szef powiatowych struktur PO, wręczał najmłodszym dzieciom opaski odblaskowe. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że owe opaski posiadają partyjne oznaczenia PO. To bulwersujące, że szef partii, razem z Wójtem gminy uprawiają w szkole kampanię promującą partię polityczną– twierdzi nauczyciel.

Sprawdziliśmy. Na fejsbukowym profilu pana Jana Harhaja 17.11.2015r. pojawiła się informacja o akcji wręczania opasek odblaskowych oraz kilka zdjęć. Czytamy m.in.

„Jako Przewodniczący Zarządu Powiatu Platformy Obywatelskiej RP rozpocząłem kolejny rok akcji promującej bezpieczeństwo dzieci na drogach poprzez wręczanie opasek odblaskowych. Pierwsze odblaski trafiły do uczniów „zerówek” oraz pierwszych klas szkół podstawowych z terenu Gminy Kiwity. W przyszłych dniach odwiedzę kolejnych uczniów z pozostałych gmin powiatu lidzbarskiego, tj. gminę Lubomino, gminę Lidzbark Warmiński, miasto Lidzbark Warmiński oraz Ornetę […].”

Jeden z rodziców potwierdził w telefonicznej rozmowie, iż jego dziecko otrzymało z rąk pana Harhaja odblaskową opaskę z oznaczeniami partii politycznej.

Z wpisu wynika, iż pan Jan Harhaj jako Przewodniczący Zarządu Powiatu PO rozpoczął kolejny rok akcji promującej bezpieczeństwo dzieci. Na oficjalnej stronie Powiatu Lidzbarskiego znajduje się informacja, że w grudniu 2013r. opaski odblaskowe wręczał dzieciom pan Jan Harhaj ale jako Starosta. Niestety nie wiemy co wówczas znajdowało się na opaskach.

O całej sprawie poinformowany został Warmińsko-Mazurski Kurator Oświaty pani Grażyna Przasnyska. W rozmowie telefonicznej pani Kurator stwierdziła – „szkoły powinny trzymać się z daleka od działań partyjnych”. W ciągu kilku dni przedstawi w tej sprawie oficjalne stanowisko.

Komentarz redakcyjny

Przewodniczący PO pan Jan Harhaj zdaje się już realizuje postulaty partyjne swojego przyszłego szefa Grzegorza Schetyny. Nawołuje on do powrotu do korzeni platformy, do pracy u „podstaw”. Gdzie jak nie u najmłodszych dzieci można zaszczepić sympatię do określonej partii politycznej? Czy kolejnym krokiem będą wizyty w przedszkolach i żłobkach?

 Posted by at 11:33 pm
lis 132015
 
Marsz Niepodległości w Warszawie fot. API

Marsz Niepodległości w Warszawie fot. API

Marsz Niepodległości, w tym roku zorganizowano pod hasłem „Polska dla Polaków, Polacy dla Polski”. Marsz rozpoczął się na rondzie Dmowskiego, przeszedł mostem Poniatowskiego przez Wisłę by na błoniach Stadionu Narodowego zakończyć się koncertem.

Dyskusyjna była liczba jego uczestników; tzn. dziennikarze reżimowych stacji podawali ok. 30 tys, inni, jak z TV Republika szacowali na 200 tys. W mojej ocenie było to około 140 tys osób. Na Marsz Niepodległości do Warszawy pojechali także patrioci z Lidzbarka Warmińskiego i Bartoszyc (wspólna organizacja wyjazdu). Z pewnymi drobnymi kłopotami wszyscy cało dotarli do stolicy naszego kraju, aby wspólnie świętować 97 rocznicę odzyskania niepodległości (po drodze uczestników kontrolowała policja).

Wrażenia uczestnika i jednocześnie obserwatora marszu.

API_0019 kopia

Lidzbarczanin Artur Sławecki na Marszu Niepodległości w Warszawie fot. API

Poruszając się wewnątrz „marszu” nie zaobserwowałem niczego niepokojącego – czułem się bezpiecznie. Szli rodzice z dziećmi, często bardzo małymi, a w restauracjach przy trasie marszu toczyła się normalna konsumpcja. Policja umiejętnie „pochowana” w bocznych uliczkach, tak że trudno było zauważyć ich obecność. Może właśnie to i brak prowokacji z ich strony spowodował, że nikt nie został poszkodowany, nie zniszczono żadnego mienia. Jak podają władze Warszawy, koszty jakie poniosło miasto to 5tys zł wydane na sprzątanie ulic, czyli tyle co nic. Być może tak spokojny przebieg tej manifestacji patriotyzmu należy przypisać nowej władzy spod znaku PiS. Poprzedni rząd starał się usilnie pokazać patriotę jako osobę, która wznieca burdy, którą należy przedstawić jako zamaskowanego bandytę rzucającego kamieniami, podpalającego budynek ambasady Rosji. W tym roku niczego takiego nie było. Była za to MOC, był głos ponad 100tys ludzi skandujących Bóg – Honor – Ojczyzna.

Kilka zdjęć wykonanych podczas Marszu Niepodległości w Warszawie TUTAJ

Poniżej 6 minutowe wideo zarejestrowane podczas Marszu Niepodległości w Warszawie

 Posted by at 12:28 am