Zbliża się święto zmarłych, czas zadumy i refleksji nad przemijaniem. Jest to czas szczególny, są to dni, które przeznaczamy na wspominanie bliskich nam osób, które, wciąż przecież w to wierzymy, przeniosły się do lepszego świata. I choć nie ma ich z nami dobrze czasem pomyśleć, że obserwują nas z góry i wspierają w trudniejszych chwilach życia. Poczucie straty łączy się nierozerwalnie z radością życia, chęcią opowiedzenia co się dzieje, przecież jest tyle rzeczy których nie zdążyliśmy sobie powiedzieć. Nie może być to dzień ponury, smutny, sztywny i napuszony, zróbmy wszystko by był to czas radosny i przyjemny, wspominajmy naszych bliskich i znajomych z radością.
Ruch na cmentarzach zaczyna się już wcześniej, mniej więcej na dwa tygodnie przed 1 listopada. Jest jesień więc trzeba posprzątać opadnięte liście, umyć zakurzone pomniki, wypielić trawę. I jak zwykle wtedy na jaw wychodzą niedogodności, drobne, acz uciążliwe, skutecznie utrudniające prace zwłaszcza starszym schorowanym osobom pielęgnującym groby swych bliskich. Pierwszym takim utrapieniem jest brak łatwego dostępu dowody, znany wszystkim, którzy choć raz na cmentarzu byli w celu umycia pomnika. Woda oczywiście jest, przy kaplicy, niemniej jednak wędrówka przez niemal cały cmentarz z wiaderkiem, torebką, i innymi akcesoriami do sprzątania do najłatwiejszych nie należy. Drugie ujęcie wody, pompa znajduje się przy wejściu na cmentarz od strony Liceum Ogólnokształcącego, trudno mi jednak powiedzieć czy jest sprawna. Kolejnym problemem są przepełnione śmietniki, w niedzielne popołudnie przypominają nieco wysypisko, nie zaś miejsce zadumy i wspomnień. Należy pamiętać, że jest to czas gdy wszyscy chcą posprzątać groby na ten jeden dzień w roku.. Zapewne służby sprzątające miasto w ciągu tygodnia je usuną, jednak chwilowo przedstawiają sobą widok wprost odrażający, może warto byłoby się zastanowić nad dodatkowym kursem na cmentarz w celu opróżnia zasobników na śmieci.
Na parkingach pod cmentarzami jak zwykle w tych dniach zamęt i popłoch. Brak miejsc, nagle pojawiają się płatne parkingi, kierowcy są zdenerwowani, w tłoku często gubią się torebki i dzieci, a auta same z siebie nagle zarysowują lub zderzają z innymi autami. Niestety ani kwiaty ani znicze nie chcą chodzić samodzielnie, należy je wiec przywieźć autem pod sam cmentarza, potem jeszcze donieść w docelowe miejsce. Dla osób niezmotoryzowanych zapewne będzie uruchomiona linia autobusowa, to też jest jakieś wyjście na pierwszo listopadowy tłok parkingowy. Ponieważ sytuacje te zdarzają się co roku warto uzbroić się w cierpliwość, i spokojnie, bez awantur postarać się przetrwać ten trudny dla kierowców dzień.
Producenci zniczy i kwiatów zbierają właśnie swoje żniwo. Nie ma chyba osoby, która nie postawiłaby w tym dniu choćby jednego znicza, zakupy w tych dniach sięgają często kilkuset złotych, każdy chce, by groby w tych dniach wyglądały świeżo ładnie i bogato. Kłopotem są złodzieje, którzy wręcz bezkarnie na oczach innych ludzi kradną dekoracje z grobów by je przestawić inne miejsce często na groby własnych bliskich.
Pamiętajmy by te dwa szczególne dni w roku poświęcić na wspominanie, przybliżanie dzieciom historii rodziny, rozmowy z dawno niewidzianą rodzina, by był to czas spokojny i miły, bez zadrażnień i wewnątrzrodzinnych kłótni.
A po południu, wieczorem warto wybrać się na cmentarz by spokojnym krokiem przespacerować się wśród grobów oświetlonych przepięknymi światełkami, i zwyczajnie odpocząć od nadmiaru wrażeń. Czasem, gdy znajdziemy samotny, opuszczony, ciemny nagrobek warto postawić mały znicz, niech każdy w tym dniu ma swój płomyczek, który go ogrzeje.












