Zdecydowałem się opisać moją sprawę przed nadchodzącymi wyborami, aby zwrócić uwagę na to, że może dochodzić do zaniedbań i zwykłego niechlujstwa w pracy komisji wyborczych. Mój przypadek niech będzie pewnego rodzaju przestrogą dla wszystkich kandydatów, którzy są werbowani do komisji wyborczych, że spoczywa na nich wielka odpowiedzialność karna za nierzetelne, nieuczciwe i niechlujne wykonywanie obowiązków funkcjonariuszy publicznych za publiczne pieniądze.
Nazywam się Roman Sobolewski – kandydowałem do Rady Powiatu Lidzbarskiego w okręgu nr 1 z listy nr 3 Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w wyborach samorządowych w dniu 16.11.2014r. W upublicznionym po głosowaniu protokole głosowania w obwodzie nr 5 (siedzibą obwodu głosowania był lokal po byłej Filii Miejskiej Biblioteki Publicznej ul. Ornecka 6A w Lidzbarku Warmińskim) przy moim nazwisku widniało – 0 – głosów. Moi przyjaciele i znajomi głosujący w tym lokalu byli zbulwersowani takim wynikiem, twierdząc, że z całą pewnością oddali na mnie ważne głosy stawiając znak X w oznaczonym polu na jednego kandydata, zgodnie z zasadami ordynacji wyborczej. Zmobilizowali mnie do złożenia protestu wyborczego, w sprawie wyjaśnienia tej kwestii, co też uczyniłem.
30.11.2014r. złożyłem protest wyborczy w Sądzie Okręgowym w Olsztynie, w którym wnioskowałem o ponowne sprawdzenie i przeliczenie głosów w w/w lokalu. 29.12.2014r. odbyła się pierwsza rozprawa, na której zabrakło niektórych powołanych przeze mnie świadków, ponieważ pani Sędzia zapomniała ich powiadomić, co stwierdziła z rozbrajającą szczerością i co słyszeli zdumieni wszyscy zebrani. Wezwanie dla przewodniczącej Obwodowej Komisji Wyborczej nr 5 zostało wysłane nie na jej adres domowy, lecz na adres lokalu wyborczego (nieistniejąca biblioteka), co skutkowało jej nieobecnością, ponieważ nie było możliwe dostarczenie wezwania pani przewodniczącej. Nie złożono również wniosku do komisji wyborczej o dostarczenie do Sądu kart wyborczych do weryfikacji, jako głównego dowodu, bez którego rozpoczynanie sprawy sądowej byłoby bezzasadne, pani Sędzia twierdziła, że nie wie gdzie one są przechowywane i gdzie wysłać wezwanie o dostarczenie kart. Wyznaczono termin kolejnej rozprawy na 10.01.2015r.
Nauczony doświadczeniem, w czasie między rozprawami, osobiście często dzwoniłem do biura podawczego, aby dopilnować czy zostały wysłane zawiadomienia i sprowadzone karty do głosowania, aby kolejna rozprawa nie była farsą naszego wymiaru sprawiedliwości i sprawa nie ciągnęła się w nieskończoność.
Na drugiej rozprawie reprezentował mnie adwokat i dzięki Jego uporowi, dociekliwości i operatywności rozprawa nie zakończyła się po przysłowiowych 15 minutach oddaleniem protestu.
Tym razem zostali powiadomieni na czas i wezwani wszyscy podani przeze mnie świadkowie, którzy po raz kolejny potwierdzili pod przysięgą, prawidłowe oddanie na moją osobę swoich głosów. Przewodnicząca Obwodowej Komisji Wyborczej na pytanie Wysokiego Sądu o zasadność protestu stwierdziła, że protest jest pozbawiony podstaw, ponieważ komisja liczyła 9 członków i nie mogło dojść do jakiejkolwiek nieprawidłowości – był to jej główny i jedyny argument.
Najpierw zostały sprawdzone głosy nieważne i okazało się, że na moją osobę jest ich 11, o ich nieważności stanowił fakt postawienia więcej znaków niż tylko na jednego kandydata, (czyli na mnie), postawienia znaku innego niż dwie krzyżujące się kreski, lub jakieś dziwne zamazania. Nieważność niektórych głosów mój adwokat podważał i proponował poddać ocenie specjalisty grafologa, obecnego na sali sądowej. Zaproszona pani biegła z dziedziny grafologii, już na wstępie rozprawy, przedstawiła swoje stanowisko odnośnie niemożliwości stwierdzenia na podstawie dwóch przecinających się kresek w polach karty do głosowania głosów nieważnych, czy postawiła je ta sama osoba, czy ktoś dopuścił się fałszerstwa.
Następnie na wniosek mojego adwokata z wielką niechęcią, po naradzie Sądu otworzono i sprawdzono głosy ważne. W trakcie przeliczania głosów ważnych przez członków składu sędziowskiego, w obecności pani przewodniczącej i mojego adwokata, stwierdzono ważne karty z głosami oddanymi na moją osobę. Okazało się, że oddano na mnie 10 głosów ważnych, a zostały one przypisane innej osobie, złożone w kopercie tej osoby, zamknięte komisyjnie i opieczętowane. Na zadane pytanie Wysokiego Sądu dotyczące stwierdzenia głosów ważnych oddanych na kandydata Romana SOBOLEWSKIEGO pani Przewodnicząca komisji stwierdziła, że w komisji było ich aż 9 osób i nie była w stanie i nie mogła wszystkich i wszystkiego dopilnować. Mając na uwadze stwierdzenie nieprawidłowości w liczeniu głosów mój adwokat zaproponował ponowne przeliczenie głosów w pozostałych okręgach wyborczych oraz zasugerował powtórzenie wyborów w Lidzbarku w okręgu w którym stwierdzono oszustwo wyborcze, co spotkało się z wielką dezaprobatą Sądu (wniosek postawiony przez mojego adwokata odnośnie ponownego przeliczenia głosów w innych okręgach o tyle uważam za zasadny, ponieważ dochodziło do mnie wiele informacji od ludzi którzy potwierdzali oddanie na mnie głosów w innych okręgach i mam wrażenie, że było ich więcej niż tych których dostałem faktycznie na listach w innych okręgach).
Zamierzam ponownie skierować sprawę do sądu przeciwko całej komisji z tego lokalu wyborczego, ponieważ zostały naruszone moje dobra osobiste oraz nastąpiło poświadczenie nieprawdy, które nie ulega przedawnieniu. Chciałbym, aby to było pewnego rodzaju przestrogą dla wszystkich kandydatów, którzy są werbowani do komisji wyborczych, że spoczywa na nich wielka odpowiedzialność karna za nierzetelne, nieuczciwe i niechlujne wykonywanie obowiązków funkcjonariuszy publicznych za publiczne pieniądze.
Z wyrazami szacunku
Roman SOBOLEWSKI