Dzisiaj odbyła się rozprawa główna w Sądzie Rejonowym w Lidzbarku Warmińskim[1] z oskarżenia pana Starosty, który zarzucił Redaktorowi Naczelnemu NaszLidzbark podawanie nieprawdziwych informacji dotyczących pracy Starosty i powiatu. Starosta oskarża Redaktora o pomówienie tj. czyn z art. 212kk, zagrożony karą grzywny lub pozbawienia wolności do 1 roku. W akcie oskarżenia wnosi o uznanie Redaktora winnym zarzucanych czynów i wymierzenie kary w postaci wpłaty 2 tysięcy złotych na Szpital Powiatowy. Szczegóły samego aktu oskarżenia, jego skan i mój komentarz zamieściłem w jednym z wcześniejszych artykułów TUTAJ
Dzisiejsze spotkanie ze Starostą w Sądzie przebiegało spokojnie. Rozprawa trwała 83 minuty, a sędzia zachowywał się bardzo obiektywnie i profesjonalnie. Rozprawy o pomówienie z mocy prawa są niejawne. Poprosiłem Sąd o wyłącznie niejawności, ale ten się nie zgodził. Po bliższej analizie prawnej, była to słuszna decyzja. O wyłączenie jawności może wnosić tylko pokrzywdzony. Szkoda, że strona przeciwna nie podjęła tematu i nie wystąpiła z takim wnioskiem. Zdaniem redakcji, mieszkańcy powiatu mają prawo wiedzieć, co dzieje się na sali sądowej podczas rozprawy, gdzie stronami jest Starosta i Redaktor niezależnej prasy lokalnej. Jest to istotne z punktu widzenia interesu społecznego. Sam przebieg rozprawy starczyłby na cały cykl artykułów o panu Staroście i jego pracy. Ogłoszenie wyroku nastąpi za niecały tydzień, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Co grozi za ujawnienie przebiegu niejawnej rozprawy poniżej:
Art. 241. § 1. Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto rozpowszechnia publicznie wiadomości z rozprawy sądowej prowadzonej z wyłączeniem jawności.
Samego przebiegu rozprawy nie wolno ujawniać, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby nie wspomnieć o okolicznościach, jakie doprowadziły do sporu sądowego. Kilka słów o roli prasy, zapisano w ustawie o prawie prasowym, pozwolę sobie zacytować mały fragment:
„Art. 1. Prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej.”
Art6. 4. Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki.
Nie można mówić o społeczeństwie demokratycznym, kiedy nie ma w nim niezależnej prasy. Niestety w naszym mieście ukształtował się pogląd, że lokalna gazeta wspiera aktualną ekipę rządzącą i taki układ jest czymś normalnym. Z drugiej strony, lokalna władza rozumuje podobnie – prasa lokalna winna być tubą propagandową a w zamian dostaje płatne zlecenia. Stan taki trwał od lat i wszyscy (poza większością mieszkańców) byli zadowoleni. Owa dziwna symbioza wpłynęła wręcz na sposób rozumowania naszych włodarzy. Uznali, że wszystko im wolno i nikt nie śmie wytknąć im błędów, tudzież łamania prawa. Pozbawieni jakiejkolwiek krytyki uznali, że są doskonałymi przywódcami lokalnego samorządu. Wg. własnego pojmowania rzeczywistości stali się architektami życia Lidzbarczan. Opanowały ich „wizje” rozwoju i polepszania bytu mieszkańców (z marnym skutkiem).
Nagle pojawia się ktoś, kto zaczyna burzyć ten budowany latami stabilny układ. Zaczyna zadawać niewygodne pytania – zauważać, że zarówno Burmistrz jak i Starosta nie są tacy doskonali, a nawet łamią prawo. Dla włodarzy to był szok, nikt ich nie przecież nauczył jak mają się zachowywać. Jeszcze większym szokiem była świadomość, że to co pisze owa osoba staje się bardzo popularne wśród mieszkańców i spotyka się z aprobatą. Misternie budowana świątynia nieomylności nagle runęła. Dla przykładu podam, że jeszcze się nie zdarzyło w historii dwóch kadencji Rady Miasta, aby ta przychyliła się do jakiejkolwiek skargi na Burmistrza, jakie wpływają od mieszkańców. Czyż na podstawie tego nie można uznać swej nieomylności, a nawet oznak boskości? Prawie 8 lat rządów i zero skarg uznanych za zasadne.
Konstytucja jak i Ustawa o Dostępie do Informacji Publicznej – były to zapomniane dokumenty w lidzbarskich urzędach. Prawnicy w urzędach nie odrobili z nich lekcji, ale teraz nadrabiają zaległości. Kilka przegranych spraw w olsztyńskim sądzie uzmysłowiło przywódcom, że być może nie tędy droga do zniszczenia niezależnego dziennikarza, że trzeba cięższy kaliber uruchomić. Hańbiący polski kodeks karny art. 212 to doskonałe narzędzie do walki z wolnością słowa. Na jego podstawie oparto akt oskarżenia, być może sąd uzna winę Redaktora Naczelnego i zasądzi karę pieniężną. Mam nadzieję, że jednak tak się nie stanie i wolność słowa zwycięży.
Zakończenie, czyli przekaz podprogowy (ni pies to ni wydra;).
Pytanie: Czy jeśli Sąd stwierdzi, że wydana decyzja np. starosty nie znajduje oparcia w istniejącym prawie, to jak można nazwać ową decyzję? Logika podpowiada, że wobec powyższego taka decyzja jest nielegalna. Czy wydawanie nielegalnych decyzji jest przestępstwem? Logika mówi, że tak. Jak więc można nazwać osobę, która popełnia przestępstwo? ….?
Jeszcze jeden przekaz, tym razem o nieomylności Rady Powiatu. Pan Starosta mgr Jan Harhaj, wspomniał kiedyś (nie pamiętam już okoliczności), że za jego kadencji żadna uchwała nie została uchylona przez organ nadzoru. Wyjaśnienie dla czytelników, uchwały Rady Miasta i Powiatu sprawdzane są jeszcze przez Regionalną Izbę Obrachunkową i Wojewodę. Obie te instytucje mają prawo stwierdzić nieważność uchwały. Po dzisiejszym wnikliwym sprawdzeniu okazuje się, że są 4 uchwały Rady Powiatu uchylone przez organ nadzoru (RIO) za kadencji obecnego Starosty. Uchwały oznaczone: OR.0710.23.2013, OR.0710.20.2013, OR.0007.226.2013 i OR.0710.16.2012 (to dla wnikliwych).
[1] Sądu Rejonowego w Lidzbarku już nie ma, ale jako lokalny patriota, będę stosował dawną nazwę. Obecnie to Wydział Zamiejscowy Sądu Rejonowego w Bartoszycach.
do max
Władza już się obnażyła i odkryła swoją druga twarz o czym świadczą miejskie afery, kompromitujące zdarzenia i wypowiedzi na sesjach uwiecznionych na nośnikach pamięci i w internecie.
Pytanie co jeszcze zrobią nasi wysoko wyniesieni aby nas ubawić lub upokorzyć. I czy będą mieli odwagę jeszcze raz kandydować a jeżeli tak to na jakie wymarzone urzędy.
Będzie się działo,
będzie zabawa,
nocy będzie mało.
Jedno wiem, że najwyższy stołek w województwie już nie dla mieszkańca Lidzbarka i spadnę ze stołka ze zdumienia jak ktoś z obecnych na stołkach pokusi się o urząd Marszałka Województwa a wiem że nie jeden ma smaczek na taki stołek.
Zaznaczam pokusi się co nie znaczy że go zdobędzie.
dziękuję za potwierdzenie tezy 🙂
jednak nerwy puszczają 🙂
dokładnie tak jest jak guma w majtach pęka to i majtasy są na kostkach i tu jest myśl jak obnażyć władzę i to się stało więc zawsze znajdzie się szubrawiec vel. miękka gumka, vel. cienka bułka…… a teraz te bułki to się skończą jak ludzie zobaczą co tu się wyprawia;).
Widzą od lat a wciąż wybierają tych, co już samym wyglądem i pozycją szwankują. Efekty widać po jakimś czasie i nic nikogo nie nauczyło.
Pieniążki wzięte, bałagan jeszcze większy a ludzie nadal w kłopocie. Komu zaufać, kogo wybrać i jak rozliczyć tych co zawiedli.
A historia kołem się toczy. Podobnie z władzą. Najpierw kandydat pomstuje na obecna władzę, przekonuje jak to jego miasto i region sercu bliski, następnie po nią sięga i robi jak jego poprzednicy a społeczeństwo oczy przeciera ze zdziwienia i zastanawia się, o co tu w tym wszystkim chodzi. Podobno o pieniądze.
To zacznij się Andrzejku Kmicicu przyzwyczajać do myśli o spędzeniu lat w więzieniu.
Swego czasu byłem pewny, że API to "siły specjalne" obecnej władzy, dlatego postanowiłem się z nim spotkać.
Wywnioskowałem, – dbajmy o API, by nam ktoś go nie podkupił z innego miasta.
Jakakolwiek złotówka, wzięta od Burmistrza, lub Starosty, jakimkolwiek tytułem, będzie kupieniem API.
Sami jako obywatele i mieszkańcy, powinniśmy go utrzymywać.
niestety w naszym ubogim miasteczku
praca jest dobrem reglamentowanym
rządzący wykorzystują to , bardzo skrupulatnie
wiele osób jest w ten sposób zniewolono
aby utrzymać ten stan rzeczy , lokalne media są oswajane
na szczęście pojawił się internet
następnie , odważny redaktor API
i misterna siatka powiązań ,zaczyna szwankować
ludzie zaczynają opisywać otaczającą ich rzeczywistość
inni czytają , a władza się denerwuje
wdrażany od paru lat plan
przestaje być taki skuteczny 🙂
nerwy puszczają i rządzący chwytają się wszystkich sposobów
aby wszystko , było po staremu
panowie tak się nie da
trzeba się przyzwyczajać 🙂
Proszę o nie uprawianie potyczek słownych między sobą, w stylu "Ty jesteś Andrzejek , Ty to Grande i podszywasz się pod niego" itp. To psuje forum .
Pytanie: Czy jeśli Sąd stwierdzi, że wydana decyzja np. starosty nie znajduje oparcia w istniejącym prawie, to jak można nazwać ową decyzję? Logika podpowiada, że wobec powyższego taka decyzja jest nielegalna. Czy wydawanie nielegalnych decyzji jest przestępstwem? Logika mówi, że tak. Jak więc można nazwać osobę, która popełnia przestępstwo? ….?
Logika godna APiego. Czy nielegalne jest palenie tytoniu w miejscu publicznym. Odpowiedź: jest. Pytanie: Czy wobec tego jest przestępstwem a palącego można nazwać przestępcą ………… ?
Logika godna samorządowca 😉 Palenie tytoniu w miejscu publicznym jest jak najbardziej dozwolone i legalne.
Pomyślę za Ciebie drogi czytelniku. Chciałeś napisać, że palenie tytoniu zabronione jest w miejscach określonych ustawą z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych i to jest WYKROCZENIE a nie przestępstwo. Za to grozi mandat w wysokości do 500zł. Inaczej mają się sprawy z udostępnianiem informacji publicznej. Art 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej przewiduje sankcje karne z pozbawieniem wolności włącznie, czyli wskazuje na przestępstwo.
mogę napisać prościej jeśli powyższe nie jest zrozumiałe.
chyba komuś nie wyszedł wpis. czekamy na refleksję i samoocenę
… a palącego można nazwać co najwyżej WYKROCZNIKIEM
Przecież sprawa była banalnie prosta. To tydzień sąd potrzebuje na uzasadnienie wyroku?. Oj niebobrze!. Ale dobrze, że są odważni dziennikarze, bo to jedyny bat na naszą władzię. Wiecie, rozumiecie towarzysze!!!!! BRAWO PANIE ANDRZEJU. Niech się Pan nie martwi, kiedyś dziennikarze świetnie radzili sobie w podziemiu, wypuszczali bibułę piszą zabronione teksty.
Masz dużo racji Grande. Dialog jest dobrym rozwiązaniem, jak nie najlepszym, ale niestety przeznaczony jest dla ludzi otwartych, a o takich tu trudno. Niestety w Polsce dialog jest najczęściej dialogiem politycznym a nie społecznym. Tzn. jeżeli redaktor reprezentowałby jakąś siłę polityczną zapewne starosta zaprosiłby go na wódkę. Co innego być niewygodnym politycznie a co innego społecznie. Ale jesteśmy na tyle małą społecznością, że dialog społeczny byłby dla nas bardzo korzystny. Tak między innymi kształtuje się zwarta społeczność.
Ale wracając do rozprawy sądowej. Uważam, że deprecjonuje Starostę. W tak małej społeczności ( celowo to powtarzam) sąd powinien być ostateczną instancją w takich dość banalnych sprawach. Skoro starosta czyta ten portal to zapewne natrafił tu na numer telefonu do redaktora. Ostatecznie urząd starosty nie posiada atrybutów boskich a jego status nie jest na tyle wysoki aby nie porozmawiać z redaktorem. Myślę, że kilka życzliwych rozmów wystarczyłoby i ostudziłoby emocje. Włodarze sami sobie są winni, pomijając zwykłych obywateli, to rodzi w tych ostatnich przekonanie ,że władza jest arogancka. Czy słusznie ? To się okaże…jak na razie się okazuję 😉
Dziennikarz który zasiada do stołu z politykiem w celu omawiania problemów lub proponowania zmian zatraca dystans do sprawy przez co traci swą niezależność. Władza ZAWSZE tak poprowadzi współpracę, aby uzależnić wolne media, zaproponuje współpracę, zleci za pieniądze zrobienie czegoś tam, aby później wykorzystać przeciw niemu. Należy się tego wystrzegać i nie spoufalać. Co innego, jakby np. UM czy Starostwo zlecioł filmowanie sesji na podstawie umowy-zlecenia, to owszem, jak najbardziej. Lecz nie wyobrażam sobie przystąpienia do rozmów na temat kształtowania lokalnej polityki, lub zgadywaniu czy społeczeństwu potrzebne są kolejne korty tenisowe. Od tego są konsultacje społeczne i inne narzędzia kontaktu z obywatelami.
Chodziło mi o konkretną sprawę, która wcale nie musiała się skończyć w sądzie. Poza tym władza ma wiele wymiarów, ta w wersji prowincjonalnej jest lekko iluzoryczna, jej działania widoczne są gołym okiem, jej przedstawiciele są jednymi z nas itp..
Oczywiście Andrzeju. Skoro starosta jest zarobiony czy nie lubi mówić publicznie to dawno powinien mieć rzecznika ( chyba ktoś by się wygadany znalazł ). taki bezpiecznik, aby nie iskrzyło :):) Nikt na to nie wpadł. Podejrzewam, że akurat Ty APi nie dałbyś się zbałamucić władzy. :):) Chodzi mi bardziej o informowanie społeczeństwa o spotkaniach za pośrednictwem portalu i bardziej myślałem o zdrowym tzw. normalnym przekazywaniu informacji. Sesje – transmisje. To jedyna droga do normalności. W razie obiekcji co do np. artykułu zawsze można podyskutować. wstawić swój artykuł ( rzecznik starostwa). Normalne stosunki urząd – prasa. Nie myślałem tu o jakiś wyjazdach integracyjnych:):) Przykładem niech będzie BIP Legionowa , gdzie na temat gminy znajdziesz wszystko, a jak masz wątpliwości możesz zadać publicznie pytanie burmistrzowi. To jest misja samorządu, a nie obrażanie się na obywateli, bo piszą nieprzychylne artykuły. Trzymanie za gardło też się kiedyś skończy, bo ktoś się zmęczy. Obywatele mają prawo oceniać inaczej wydatkowanie publicznych pieniędzy. niż uważa podejmujący decyzję. To jest trudne zadanie na rozwój na zadupiu Polski, ale gdy ktoś startuje w wyborach to powinien mieć pomysł lub dobrych doradców. Trzeba tylko wyjść z tego zamkniętego kręgu do ludzi nie tylko w momencie wyborów. Sztuką i ważnym zadaniem władz jest wybronić realizowane pomysły. Tylko jawność dokumentacji i wyniki finansowe wyłożone na stół zamykają gęby malkontentom. :):) Broń taka powala wszystkich przeciwników.Z drugiej strony gdy redaktor w ramach kontroli społecznej chce jakiś dokument i zaczyna się gimnastyka, to rozumiem ,że szary Kowalski nie ma po co tam iść. Na zebranie ws konsultacji też nie pójdzie, bo się zraził. Z merytorycznej krytyki też można wyciągnąć wnioski. Władze powinny się cieszyć ,że jest taki portal pokazujący inną stronę. Dlatego tu zaglądają. mają prawo.
P.s To co robisz API spowodowało, że obywatele zaczęli interesować się kierunkami rozwoju miasta. i oceniać władzę.
Nie interesują nas jako indywidualni ludzie tylko co robią dla nas obywateli.
Moim zdaniem starosta popełnił błąd wizerunkowy i faktycznie wygląda to na próbę dania nauczki czyli zamykania ust. Na to jesteśmy uczuleni. Pamiętamy komunę.
Rzecznik moim zdaniem zbędny ,przecież jest wice i grono ludzi od wizerunku ,promocji zatrudnionych w starostwie, lecz nie ma dobrej woli lub ci ludzie są zastraszeni ! np. "urzędnicy nie chcieli rozmawiać z reporterami bez uprzedniej zgody burmistrza " http://ro.com.pl/socjalne-mieszkania-bez-wody-i-o….
Bardzo mądrze napisałeś API.
Polemizowałbym jeżeli chodzi o relacje prasa-władza. Starosta lidzbarski to nie Tusk, z którego kpi kilkaset tytułów gazet, niezależnych lub obojętnych, kilka stacji telewizyjnych i kilkadziesiąt tysięcy blogów i dziesiątki milionów internautów. Tusk nie miałby czasu przeczytać, wytropić, zadzwonić, pozwać do sądu szyderce, kpiarza czy psychopatę. Starosta lidzbarski czy burmistrz czy jakikolwiek włodarz może obawiać się jedynie prasy niezależnej w postaci Naszego Lidzbarka albo anonimowych wpisów na forum GL, NL itp. Nieliczni jak chociażby ja mają chęć czy odwagę na krytykę działań naszych notabli. I nie wiem czy to odwaga czy powinność. Dla mnie to w pewnym sensie literacka inspiracja.Spory czy dialektyka to nieodłączny element życia społecznego.Dlatego zaproponowałem dialog ponieważ relacja władza- prasa jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wyciągnięcie ręki np.do telefonu. Jakby burmistrz zadzwonił do mnie i powiedział- uważam,że szydzisz niesprawiedliwie, porozmawiajmy przy jakimś kotlecie, ja zapłacę za obiad itp. ;-)- to najprawdopodobniej bym nie odmówił ;-). Ale jeżeli dzwoni do mnie radny i mówi- nie pisz tyle bo nie będziesz miał tego lub tamtego- to nie jest już dialog ale szykana.Nie nobilitujmy i nie demonizujmy też naszej władzy….bo jaka to władza ? w kilkunastotysięcznym mieście..;-). To jest raczej zabawa w politykę, choć dość niebezpieczna, bo kosztem wszystkich…
Niestety w naszej lidzbarskiej mentalności częściej uchodzi mówienie szeptem lub za plecami niż wprost…
jak zwykle nic dodać nic ująć
Ale co wynika z picia wódki i rozmów przy stole między silnymi? Ano zwykle układy a wraz z nimi kolejne machloje i czary mary.
Może lepiej się nie układać, wódeczkę podarować bardziej potrzebującym 😉 a to co trzeba powiedzieć to powiedzieć a co zrobić to zrobić.
Chwała wielka redaktorowi naszemu, waszemu, mojemu i piedestał wielki za życia, że wyższych od siebie do parteru ściąga i do pionu stawia. Chwała mu wielka a nam radość bezgraniczna że są jeszcze rycerze wśród tchórzy.
z innej beczki… czy to prawda, że R.Kielak nasz kandydat na wójta Gminy Lidzbark zaprzedał się PO i nie wystartuje w wyborach, lub też wystartuje z list PO czy tam Warmii małej ojczyzny (też PO) do powiatu?
nie chce mi się w to wierzyć
Perfekcyjni panowie domu robią porządki z niezależną prasą ?Na wybory, na wybory.
Szkoda, że władza nie chcą z redaktorem dojść do porozumienia usiąsć przy stole i rzeczowo pogadać. Dawno bym to zrobil. Przekazac informacje bez złośliwości , wybiegów , wkrętow względem redaktora. Troche to niesmaczne.jak sie słucha" publicznie to ten portal co jest.be" . Bez jawnosci i poszanowania prawa do wolnej wypowiedzi bedziemy nadal tkwić w lidzbarskim komunizmie Taki drobiazg wyleczylby z wielu nieporozumień. Taka mocna wladza boi się portalu i userow ? Na sesje, komisje wysylałbym zaproszenie do redakcji. W koncu robi to za darmo, a my władza w przyjemny sposob pokazemy spoleczenstwu za co bierzemy pieniądze, co ustalamy, nad czym pracujemy, z czym mamy problem [ obywatele podpowiedzcie, pomysly -zapraszamy.Uciekanie do innych pomieszczeń- dziecinada[ zabawa w chowaneg] Nie ma i nie bylo takiego portalu zajmujacego sie samorzadem.Dlatego chyba jest niewygodny. Wladza nie może zrozumiec, ze ktos ma inny pogląd czy zdanie, a krytykowanie władzy nie powinno kończyć sie w sądach o jakieś pierdołki. U ludzi na stanowiskach nie moze byc grama: zlosliwosci, zapalczywosci, przewrazliwienia na własnym punkcie, małostkowosci. To dyskwalifikuje kandydata.
Na miejcu starosty zrobilbym tak; wysoki sadzie prosimy o zawieszenie. P Andrzeju a my skoczymy na kawe, piwko i pogadamy w 4 oczy .O tym jak bedziemy wspólpracowac. dla dobra miasta i powiatu. Wykorzystamy portal jako kontakt ze spoleczenstwem na oddolne inicjatywy i pomysly, gdzie cos trzeba zrobic, poprawic, komu pomoc,, komu dzieje sie krzywda, niech krytykuja dla dobra sprawy, pan burmistrz tez w to wchodzi.Wszystko dla dobra L.W..z naszej strony przejrzystosc.Pan Zdzichu jest od dokumentow do pana dyspozycji. Jak pan bedzie u nas po materiały to zapraszam na kawe……..i sie obudzilem. To bylaby klasa…..polityczna
API jestes naszym Konradem cierpiącym… za wydane miliony.
Wujek dobra rada- Grande, Andrzejek!!!