wrz 212012
 

9 października 2011 roku, odbyły się w Polsce wybory parlamentarne. Niedługo więc minie rok odkąd posłowie toczą zażartą batalię o nasze lepsze jutro w ramach sejmu VII kadencji.. Z mównicy sejmowej często padają słowa co najmniej niecenzuralne. Nieprzebrane zastępy posłów starają się przekonać wszystkich do swoich racji. Jedni krytykują rząd, inni go chwalą. Tak tworzy się historia, w której uczestniczy poseł z Lidzbarka Warmińskiego Piotr Cieśliński. Reprezentuje swoich wyborców na forum parlamentarnym i bije się o polepszenie ich losu. Zaiste, chwalebne to postępowanie i godne naśladowania. Gdyby mógł brać udział w spektaklu Teatru Dorosłego pt.: „Dziewiąty Sprawiedliwy” to bez wahania powierzono by mu tytułową rolę sprawiedliwego. Jednak praca w sejmie jest ciężka i czasu brak na osobiste wsparcie inicjatyw lokalnych. Piotr Cieśliński jest posłem doświadczonym, zasiada w ławach sejmowych już piąty rok. Przyjrzyjmy się jego dokonaniom w okresie minionego roku.
Za swoją ciężką pracę poselską, otrzymał w ubiegłym roku 119 198 złotych i 90 groszy. Dla porównania 2 lata wcześniej wypłacono mu tylko 99 443 złote i 18 groszy. Wynika z tego, że posłowie podnieśli sobie uposażenie o 19 775 złote i 18 groszy w ciągu roku. Wiadomo kryzys nie pozwala na więcej. Nie wspomnę o korzyściach nie pieniężnych jak choćby darmowy transport, karnety na basen i odnowę biologiczną, czy choćby tablet. Lista darmowych rzeczy jest baaaardzo długa. Lecz nic to, w porównaniu z odpowiedzialnością, jaka spoczywa na tych ludziach.
Poseł w tej kadencji, a więc przez niemal dwanaście miesięcy, aż dwukrotnie zabierał głos z sejmowej mównicy! Poniżej pierwsze wystąpienie, dotyczyło kontrowersyjnego projektu w sprawie reformy emerytalnej.

[flowplayer src=’http://www.naszlidzbark.pl/wp-content/uploads/2012/09/PC_2012-03-30-posiedzenie-11-reforma-emerytalna.flv’ width=512 height=384 splashend=show]

Drugie wystąpienie, a raczej odczytanie stanowiska klubu PO. Widać, że trema nie pozwala na płynne czytanie.

[flowplayer src=’http://www.naszlidzbark.pl/wp-content/uploads/2012/09/PC_22012-09-12-posiedzenie-21.flv’ width=512 height=384 splashend=show]

Statystyczny poseł sejmu VII kadencji głos zabierał aż 17 razy. To nic nie znaczy, liczy się przecież jakość a nie ilość. Poseł dobrze o tym wie i stosuje się do tej zasady. Cieśliński jako poseł wniósł też 3 projekty jakże ważnych ustaw np. „Projekt ustawy o uprawnieniach do mienia byłego Funduszu Wczasów Pracowniczych”. Oczywiście nie znaczy to, że sam taki projekt napisał. Wniósł też jeden projekt uchwały sejmu: „Projekt uchwały w sprawie ustalenia liczby wicemarszałków Sejmu”. Przy średniej 7 projektów uchwał, nie jest to za wiele. Lecz od tamtej pory jasnym jest, że wicemarszałków będzie 5-ciu. Bez tego cały sejm nie mógłby działać. Dowodzi to ogromnej roztropności Piotra. Aby nie zakłócać, lub spowalniać prac sejmowych nie złożył on też żadnego wniosku poselskiego. Skromność przystoi tylko najwybitniejszym ludziom, posła spokojnie można zaliczyć do tego elitarnego grona.
Poseł Cieślinski, jak każdy parlamentarzysta, otrzymuje co miesiąc 12 tysięcy złotych na utrzymanie biura poselskiego. Pieniądze te w praktyce można przeznaczyć na dowolny cel. Kancelaria Sejmu nie sprawdza zasadności zakupów. Rocznie daje to 144 tysiące złotych. Niezła sumka. Jednak koszty bycia wybrańcem są wysokie i nie należy niczego zazdrościć. Poseł Cieśliński ma kredyt w wysokości 35 tysięcy złotych udzielony przez „JASAM” na zakup udziałów w tej firmie. W ciągu 2011 roku nie spłacił ani złotówki z tego kredytu. Nadal pozostało mu 22 tysiące do oddania. Wiadomo przy dochodzie rocznym( plus dodatki) 263 198 złote, trudno wysupłać coś na ratę. Nic to, może wyborcy coś pomogą?
Tak, w wielkim skrócie, można podsumować ostatni rok działalności posła ziemi lidzbarskiej. Mam nadzieję, że przez pozostałe mu 3 lata, będzie równie skuteczny i pracowity jak obecnie. Tym krótkim wypisem dokonań poselskich Cieślińskiego, zapewne zaspokoiłem ciekawość wielu jego wyborców. Na zakończenie podam, iż w ubiegłym roku, dzień utrzymania każdego z posłów pochłaniał 2360 złotych z pieniędzy podatników. Kancelaria Sejmu wydała w 2011 roku 430 milionów złotych na utrzymanie parlamentarnej machiny. W tym np. ponad 100 tysięcy kosztuje rocznie utrzymanie zieleni w sejmowych ogródkach.

 Posted by at 6:09 pm
wrz 192012
 

18 września 2012 roku, w sali Lidzbarskiego Domu Kultury, Teatr Dorosły wystawił sztukę pt.: „Dziewiąty Sprawiedliwy”, na podstawie książki Jerzego Jurandota „Operacja Sodoma, czyli Dziewiąty sprawiedliwy”. Aktorzy – amatorzy zmierzyli się z zacną i przewrotną prozą Jurandota, moim zdaniem wyszło im znakomicie. Mimo ogromnej tremy, którą czuć było już zza kulis, stanęli na wysokości zadania. Nie było większych wpadek, wyuczony tekst recytowano prawie perfekcyjnie. Niezwykłego uroku przedstawieniu dodawała pojawiająca się tu i ówdzie sceniczna improwizacja, wywoływała ona szczery uśmiech wśród widzów. Nie obyło się bez krótkich wycieczek na tematy problemów lokalnej społeczności, przez co naginano nieco scenariusz. Właśnie o to chodzi w tego typu przedstawieniach. Nie byli to zawodowi aktorzy, więc nie można było wymagać jakiegokolwiek warsztatu aktorskiego. Role odgrywane żywiołowo, obsada dobrana znakomicie, pełna sala widzów, wszystko to sprawiło, że ponad dwie godziny spędzone na widowni minęły w mgnieniu oka. Tak się dzieje, kiedy widzowie są zainteresowani tym, co dzieje się na scenie. Teraz wyobraźmy sobie, ze zamiast Teatru Dorosłych, na scenie odbywają się np. dożynki, czy inna tego typu impreza cykliczna, gdzie wszystko ma swoją z góry zaplanowaną kolejność i nudny porządek. Po 2 godzinach siedzenia na takim „spektaklu”, okazałoby się, że minęło 20 minut. W przerwie miedzy aktami, LDK przygotował mały bufecik dla widzów. Kieliszek szampana na pewno zaostrzył apetyt na akt drugi. Skromna i piękna scenografia, autorstwa Ady Jędrych dopełniała całość. Reżyserii podjął się Krzysztof Jaślar, ale czarną robotę odwaliła Alicja Andrzejewska.

Kilka słów o tym, czego dotyczyła wspomniana wyżej sztuka. Wydawać by się mogło, że Biblia jest takim czymś bardzo świętym i wprowadzanie jej w świat beletrystki to świętokradztwo. Jak się jednak okazuje jest ona doskonałym źródłem inspiracji, głównie dla pisarzy XX wieku. Wcześniej paliliby ich na katolickim stosie. W tej humorystycznej powieści Jurandota głównymi bohaterami są trzej anielscy ambasadorowie niebios – Zorobabel oraz podlegli mu Azaryjasz i Hod. Zesłani zostali na ziemię, do miasta Sodoma, aby odnaleźć w nim 10 sprawiedliwych ludzi. Jeśli im się ta misja nie powiedzie, Sodoma zostanie zniszczona, bowiem uważana była przez stwórcę za siedlisko najcięższych grzechów. Wysłannicy boscy są aniołami, tyle, że pobyt w „grzesznym” mieście działa na nich nieco rozluźniająco. Jeden rozgląda się za ładnymi kobietami, drugi lubi mocne trunki. Przekonujemy się powoli, że życie w tym mieście nie jest takie złe. Później nawet zaczynamy lubić beztroskich mieszkańców, którzy zupełnie nie przejmują się „świętością” aniołów i ich misją. Dopiero znaki dawane z samej „góry”, grzmoty i zapach siarki, mobilizuje wysłanników do działania, jak też samych mieszkańców do wystawiania kandydatur na „sprawiedliwego” przed anielską komisją. Z trudem znajdują 8 ludzi spełniających kryteria. Przy wyborze „dziewiątego sprawiedliwego” wybucha skandal. Okazuje się, że powszechnie szanowany „czarny charakter” w istocie jest osobą uczciwą. Jednak, aby zyskać szacunek w tym zepsutym mieście, musiał wieść rozbójnicze życie. Jednak, żadnych pieniędzy zdobytych w ten sposób nie zostawiał sobie. Przeznaczał je na pomoc biednym i potrzebującym. Utrzymywał przedszkola i żłobki, dopłacał do bardzo drogich obiadów w szkolnych stołówkach. 10-tą sprawiedliwą wybrano już w wielkim pośpiechu, gdyż z nieba sypały się już gromy i siarka. Była nią niewiasta, przecudnej urody. Nie zdradzała męża i nie okradała pracodawcy. Dzięki tym zaletom, udało się jej zamknąć listę 10 sprawiedliwych i tym samym ocalić miasto. Tak to w wielkim skrócie wyglądało. Sami przeczytajcie książkę, znajdziecie ją w bibliotece.

Tematyka poruszana w sztuce Jurandota, doskonale odnosi się do obecnych nam czasów. Mimo, że wydano ją  ponad 45 lat temu, odnajdujemy  w niej problemy z jakimi mamy do czynienia współcześnie, tu na naszym lokalnym podwórku. Sodoma, to nasz mały Lidzbark Warmiński, w którym grzech i występek jest prawem, a uczciwość towarem drugiej kategorii. By znaczyć coś w Lidzbarku, trzeba być złodziejem i malwersantem, ale nie byle jakim. Takim co wydaje nie swoje pieniądze, jednocześnie marnotrawiąc je. Tylko wtedy zyska szacunek, uznanie i władzę. Czy jednak na końcu naszej drogi, kiedy przyfruną aniołowie, będziemy mogli wystawić aż 9 sprawiedliwych ludzi? Jedną taką już mamy, więc pozostało 9. Czytelnicy, mogą się domyślić, kto z naszych obywateli mógłby kandydować na stanowisko „dziewiątego sprawiedliwego”, a końcu wygrywanie wyborów opanował perfekcyjnie. Tak, wiec na końcu tej historii, może okazać się, że pozory mylą, a wystawny i hulaszczy tryb życia jest tylko przykrywką człowieka sprawiedliwego.

Jak zwykle napstrykałem kilka fotek, są TUTAJ

 Posted by at 8:38 pm
wrz 122012
 

Samorząd naszego województwa wpadł na ciekawy pomysł zaktywizowania sportowego seniorów i super seniorów. Niech nie siedzą przed telewizorem, czy co gorsza nie słuchają pewnej rozgłośni z Torunia. Niech wezmą się za coś pożytecznego i zdrowego, pomyślał Protas i sypnął groszem. Tak powstała pierwsza w Polsce amatorska impreza sportowa, skierowana do osób powyżej 40-tego roku życia. Bardzo spodobał mi się ten pomysł, mam nadzieję, że będzie kontynuowany, bo w przyszłości zamierzam startować w nim jako zawodnik. Dostanę torbę, czapeczkę i koszulkę z logiem drogiej firmy. Być może zakwaterują mnie w lidzbarskim hotelu czterogwiazdkowym, tylko wtedy będzie mnie na niego stać. Cóż, w pewnym wieku należy się człowiekowi odrobina luksusu. Dobrze, że marszałek dba o seniorów i sponsoruje dla wszystkich drogi hotel. W „Góreckim” nie ma przecież SPA i basenu, więc nie będzie można zażyć odnowy biologicznej, tak potrzebnej po wzmożonym wysiłku w rywalizacjach sportowych. Jak coś organizować, to z rozmachem. Znany jest z tego Protas, jak wiadomo.

Sama impreza, jakoś nie była specjalnie promowana w mediach. Ot, dzień przed zawodami wzmianka w lidzbarskiej. W telewizji nic na ten temat nie było. Na oficjalnej stronie Lidzbarka Warmińskiego, prowadzonej przez Urząd Miasta nie ma o tym ani słowa! (Aktualizacja, już jest banner reklamowy)Wstyd dla burmistrza, że nie dopilnował tak ważnej informacji. Być może zapracowany jest mocno, 3 etaty pochłaniają mnóstwo czasu i pewne sprawy mogą umknąć. Nie przykuły mojego wzroku plakaty na słupach ogłoszeniowych. Co innego, kiedy były wybory do sejmu. Cieśliński spoglądał na mnie z każdego zakątka miasta. Bałem się otworzyć drzwi od toy-toya przy amfiteatrze, bo jak tu tak przy kimś obcym załatwiać potrzebę? Być może, taka nieśmiała kampania promocyjna, spowodowana była wyczerpaniem środków finansowych, które w większości pochłonęły opłaty za hotel.

Mimo tak skromnego nagłośnienia Senior Games 2012, na trybunach było pełno widzów. Wszyscy oni z zapartym tchem śledzili poczynania zawodników. Emocje sięgały zenitu podczas biegu 4 mężczyzn na 5 km, stylem dowolnym. Widzowie nie wytrzymali jednak napięcia i dla zachowania swojej zdrowej psychiki w pospiechu opuścili zajmowane miejsca (taki żarcik). Protas wydał dyspozycję dla Wajsa, a ten przekazał ją dyrektorom szkół i przedszkoli. „Towarzyszu Arturze macie zapewnić frekwencję na trybunach, czy chcecie czy nie. Można podzielić na 2 zmiany, jedne dzieci od rana do 11:30, potem druga zmiana. Przedszkola tez można pociągnąć, niech kamera widzi jak dzieci garną się do sportu”. Tym prostym zabiegiem marketingowym, udało się zapewnić wysoką oglądalność. W tym czasie wynajęci fotografowie zrobili ładne zdjęcia pełnych trybun, a pan od TVP Olsztyn będzie miał dobry materiał propagandowy. Po raz kolejny pomysł marszałka okazał się wielkim sukcesem. Młodzież garnie się do sportu, co widać na materiale foto i wideo. Brawo marszałek. Przypomina mi to do złudzenia pochody 1-majowe. Kazano nam wtedy iść z flagami przez miasto. Organizowano dokładnie takie same spędy młodzieży, ku uciesze ówczesnej władzy. Większość uczestników tych pochodów nie widziała po co to wszystko i co oni tam robią. Podobnie było na miejskim stadionie. Zainteresowanie młodzieży sportem seniorów było bliskie zeru. To wszystko nieistotne, liczy się, że sporo pieniędzy zaoszczędzono na promowaniu tej imprezy. Dlatego Jacek nie przypadkowo jest marszałkiem. Umie gospodarować nie swoimi pieniędzmi. Zastanawiam się, czy ci ludzie pamiętają, jak ciężko zarobić pieniądze poprzez pracę. Oni dostają wypłatę za to, że są,  nie za to, że pracują. To różnica. Choć mnie nieco zazdrość bierze, też chciałbym być marszałkiem.

Takie międzynarodowe zawody sportowe, to bardzo dobry pomysł. Podoba mi się idea rozruszania starych kości, pokazania, że człowiek po 50-tym roku życia też może cieszyć się ze zdobycia medalu. Super sprawa. Nie mam nic do zarzucenia pomysłowi. Lecz jak to zwykle bywa, zostaje on wypaczony w soczewce propagandowej. Jacek Wszoła powiedział „Tutaj nie liczy się rywalizacja. Ćwiczymy i startujemy dla własnej satysfakcji i przede wszystkim dla zdrowia” Popieram słowa Jacka Wszoły. Niestety nawet tutaj, duch rywalizacji sportowej stał się narzędziem propagandowym. Realizuje się cele polityczne, kosztem tych sportowych. Mam nadzieję, że Wszoła przeczyta ten artykulik, być może zbojkotuje następne tego typu zawody. Choć, jak myślę, jemu też potrzebna kasa, więc w nosie ma honor sportowca. Obym się mylił.

Muszę podkreślić znakomitą organizację zawodów, konkurencje odbywały się zgodnie z harmonogramem w iście rekordowym tempie. Zawodnicy zdyscyplinowani, nie marudzono przy dekoracji. Najpierw dekorował marszałek, potem burmistrz, dalej zastępca burmistrza, zastępca marszałka. Im mniej ludzi na trybunach, tym ranga wręczających medale niższa. Pod koniec imprezy miałem wrażenie, że zawodnicy sami musieli sobie wręczać medale. Taki był „tłum”. Bardzo żałuje, ze nie miałem okazji być na wspaniałych imprezach towarzyszących: pokaz rycerski w pobliżu zamku, zorganizowany przez grupę Bractwa Rycerskiego, wjazd królów i cesarzy na zamek lidzbarski -inscenizacja w formie happeningu historycznego, podczas którego widzowie „spotkają” m.in. Zygmunta III Wazę, Wieczór szantowy nad jeziorem Wielochowskim, Festiwal Sztuk Walki i Otwarte Mistrzostwa Polski w Extreme Martial Arts. Na tych imprezach nie byłem, lub nic mi nie wiadomo gdzie one będą i o której godzinie. Mam nadzieję, że zobaczę ciekawe zdjęcia z tych wydarzeń.

Kilka zdjęć z zawodów lekkoatletycznych Senior Games 2012 można zobaczyć TUTAJ

Taki króciutki filmik nagrany byle czym. Słaba jakość, ale nie mogę dawać lepszej ze względu na ograniczony transfer z serwera.

[flowplayer src=’http://www.naszlidzbark.pl/wp-content/uploads/2012/09/senior-games.flv’ width=480 height=320 splashend=show autoplay=false]

 

 Posted by at 8:07 pm
wrz 042012
 

Wakacje już za nami, tegoroczny beztroski okres leniuchowania minął bezpowrotnie. Lidzbarczanie nie mogli narzekać na brak atrakcji, jakie zafundowało im miasto. Wspaniały koncert Eneja, przyciągnął do amfiteatru ponad 3 tysiące mieszkańców, byli też goście z innych miast. Występ zespołu Feel oglądało już nieco mniej osób (2,7 tysiąca), ale i tak frekwencja była bardzo wysoka. Amfiteatr często ożywał tego lata, goszcząc nie tylko artystów estrady, ale też i kabaretu. 33-cie Lidzbarskie Wieczory Satyry i Humoru, odbyły się z nieco mniejszym rozmachem niż przed rokiem. Bardzo dobrym pomysłem, było zorganizowanie imprez towarzyszących. Szczególnie Stand UP Get UP, w restauracji Starówka, było genialnie. Wakacyjnym hitem, okazały się Lidzbarskie Wieczory Jazzowe. Oglądało je ponad 4 tysiące osób. Wielce zacne były te koncerty. Kosztem zaledwie 100 tysięcy złotych z miejskiej kasy, zdołano zapewnić wieczorną rozrywkę  14 razy! Wychodzi nieco ponad 7 tysięcy za koncert, lub ujmując inaczej miasto przeznaczyło 25 złotych na każdego widza pod wielkim namiotem. Wyszło sporo, ale na kulturze nie ma co oszczędzać, pokarm dla duszy jest nie mniej ważny od tego dla ciała. Nic nie zastąpi żywego artysty na scenie. Wieczory Jazzowe, jak sądzę staną się imprezą cykliczną. Można więc coś zrobić  w kierunku wykreowania pozytywnego wizerunku tej imprezy. Zacząć należałoby od porządnej strony internetowej, bo ta która jest obecnie przynosi obciach. Może niech miasto zleci zrobienie strony, komuś kto się na tym zna? Zabrakłoby mi nocy, aby wymienić wszystkie zorganizowane imprezy, głównie siłami Urzędu Miasta. Nasz wspaniały burmistrz zadbał o kulturę dla nas, szarych mas. Innymi aktywnymi organizatorami byli: OSiR, Joannici, Ola Jaworska i inni.

Fundamentalnym dla znaczenia Lidzbarka wydarzeniem, było rozpoczęcie budowy pierwszych na świecie term, w których wodę trzeba sztucznie ogrzewać przez kotłownię na gaz ziemny. Jestem dumny z naszych władz, że potrafią w tak prosty sposób rozsławić nasze miasto na świecie. O kosztach nie będę pisał, już wyczerpałem ten temat.

Z wydarzeń, jakie miały miejsce na początku miesiąca września, wartym odnotowania była organizacja IX Wojewódzkiego Dnia Pszczelarza. Nie jestem w stanie nic napisać na ten temat, nie znam się na pszczółkach. Początek września, jak zwykle jest pewnym szokiem. Koniec beztroski, dzieci trzeba do szkoły przygotować. Koszty zakupu podręczników, przyborów, zeszytów. Mało się wspomina o kolejnych kosztach już w samej „bezpłatnej” szkole. Ubezpieczenie, komitet rodzicielski, fundusz klasowy, fundusz wycieczkowy, zdjęcia, opłaty za xero, można wymieniać długo.

Największym moim (naszym) zmartwieniem, jednak jest opłata za żywienie dzieci (obiady). Burmistrz zafundował zrelaksowanym rodzicom prawie dwukrotną podwyżkę za obiady w szkole. I tak, w zeszłym roku obiad kosztował 4 zł, teraz kosztuje 7,02 zł. Miesiąc październik ma 23 dni szkolnych, więc koszt na jedno dziecko to 161 zł i 46 grosze (rok temu 92 zł). Przy dwojgu dzieci, tak jak w moim przypadku, muszę wydać ponad 322 złote! Och dziękujemy ci nasz Arturze, oświeciłeś nas kulturalnie podczas wakacji, nie wiedziałem, że teraz przyjdzie nam za to zapłacić. Tylko dlaczego kosztem dzieci? Wielu z nich nie będzie stać na obiady, np. mnie. Dzieci dostaną kanapki do szkoły. Nigdy w życiu nie otrzymałem pomocy finansowej od państwa, żadnego zasiłku, zapomogi, czy ulgi na cokolwiek. Nie prosiłem o to i nie poproszę. Zwolnienie kucharek, likwidacja kuchni w szkołach i wynajęcie firmy dostarczającej gotowe posiłki, to nic innego jak przerzucenie ciężaru finansowego na obywateli. Urząd Miasta w ten sposób ogranicza koszty. Czyje to koszty? Urzędnicy dawno zapomnieli, że to oni są dla obywateli, nie odwrotnie. Składają ślubowanie, podczas otrzymania etatu z publicznych pieniędzy. Jestem ogromnie ciekawy, jaka będzie ilość wydawanych posiłków w kolejnych miesiącach w porównaniu z rokiem ubiegłym. Wtedy dowiemy się, ile dzieci więcej będzie głodnych w szkole. Być może, rozpocznie się precedens kradzieży kanapek z plecaków dzieci. Wcale nie będę potępiał tych małych złodziei, kradną z głodu. Tak od dziecka szkoła przygotowuje nowych obywateli do życia w społeczeństwie. Jak tu może być normalnie?

 Posted by at 8:36 pm
sie 302012
 

30 sierpnia wmurowano kamień węgielny pod budowę Term Warmińskich. Na tę uroczystość zaproszono wszystkie koleżanki i kolegów partyjnych, którzy obecnie piastują głównie urzędowe posady. Zjawili się, bo nie mieli wyjścia, w końcu dostali swoje stołki z rekomendacji partyjnej. Przypomina mi to czasy PZPR, kiedy nie było ani jednego głosu sprzeciwu, a władza była nieomylna. Niczym się to nie różni od polityki obecnie prowadzonej przez PO na naszym lokalnym podwórku. Nigdy nie dowiemy się, kto zawinił personalnie w sprawie półgodzinnego oczekiwania na pomoc dla pani leżącej na ulicy, opisywałem to we wcześniejszym artykule. Pycha samorządowców już dawno przesłoniła rzeczywistość, w jakiej przyszło żyć zwykłemu Kowalskiemu. Burmistrz, na uroczystym posiedzeniu Rady Miasta, odniósł się do krytyki skierowanej pod jego kierunkiem i działaniom władz lokalnych. Stwierdził, że „krytykujący, nie maja pojęcia o mechanizmach działania władz samorządowych”. Ująłbym to jeszcze inaczej, władze samorządowe nie mają pojęcia o potrzebach zwykłych obywateli. Daleko posunięta alienacja naszych władz, całkowicie odebrała im zdolność rozumienia słowa „demokracja”. Przypomina mi to działalność Marcina P. z pewnej głośnej sprawy. Zrealizować maksymalne zyski, kosztem lokalnego społeczeństwa, bo może w następnych wyborach przyjdzie nowa władza i skończy się beztroskie życie. Trzeba wystawić sobie jakiś pomnik, na pamiątkę naszej nieudolnej władzy. Tak właśnie się stało, dzisiaj rozpoczęła się ogromnie kosztowna budowla, tryumf próżności i beztroski.

W napisanym przeze mnie artykule (25 grudzień 2011), „koszty utrzymania term warmińskich” zawarłem pewne ostrożne szacunki dotyczące kosztów utrzymania tego tworu. Dzisiaj, po zapoznaniu się z projektem, mogę stwierdzić, że znacznie nie doszacowałem tych kosztów. Całkowita powierzchnia basenów (lustra wody) to 1600 metrów kwadratowych. Tak jak zakładałem w wyżej wspomnianym artykule, zaplanowana jest kotłownia opalana gazem ziemnym. Dodatkowo, woda użyta w basenach jest typu chlorkowo-sodowego o bardzo dużym zasoleniu. Nie nadaje się do bezpośredniego zrzutu do rzeki. W normalnych warunkach, zrzuca się ją do specjalnego odwiertu, którego nie ma. Więc projektant wymyślił dość duży zbiornik, gdzie będzie mieszała się z czystą wodą z sieci wodociągowej, aby potem wypompować to wszystko do rzeki. Pomysł genialny, tylko jakiś drogi. Potrzeba ogromnych ilości słodkiej wody, aby rozcieńczyć zasolenie. Kto zapłaci za wodę? Proszę się domyślić. Nie będę się rozpisywał o technicznych aspektach działania term, a o ekonomii tej inwestycji wypowiedzieli się już znani ludzie. Pukają się w głowę, kiedy ich zapytać o opłacalność tej inwestycji.

Kolejna sprawa, w dzisiejszej prezentacji projektu term, nie dopatrzyłem się części hotelowej. Była ona zawarta w poprzedniej prezentacji projektu. Możemy w niej wyczytać „Część hotelowa będzie obejmować część mieszkalną z 200 miejscami, restaurację z zapleczem, recepcję oraz sale konferencyjne”. W dniu dzisiejszym padło podobne stwierdzenie, tylko bez tej części hotelowej. Lecz w planie, jaki widziałem, nie ma o nim żadnej wzmianki. Należy się zastanowić, dlaczego nagle z planu zniknął hotel? Odpowiedź jest banalnie prosta. Nikt nie będzie się ośmielał robić konkurencji dla Dowgiałły. Nie robi się takich rzeczy koledze z kliki. Idąc dalej, można między bajki włożyć deklaracje marszałka, burmistrza czy starosty, dotyczące rozwoju regionu czy miasta. Termy Warmińskie buduje się głównie dla gości hotelowych z Krasickiego. Taka atrakcja znacznie podnosi wartość samego hotelu i zwiększa ich potencjalne zainteresowanie nim. Cały ten kompleks term wpisuje się doskonale w strategię rozwoju nie miasta czy regionu, ale prywatnej inicjatywy lokalnych władz i biznesu Dowgiałły.

Gigantyczny koszt ogrzania wody termalnej i utylizacji zużytej, spadnie na barki podatników. To bardzo wygodne z punktu widzenia rządzących. Należy się spodziewać kolejnych podwyżek za wodę, dzierżawę gruntów i innych lokalnych podatków. Ktoś w końcu musi zapłacić za to wszystko. Starosta przewiduje, że tylko na początku działalności przewinie się przez termy 350 tysięcy ludzi, a docelowo ponad 450 tysięcy rocznie! Daje nam to około 1300 osób dziennie. Takich szacunków to nawet autor powieści S&F by nie wymyślił. Parking w tym obiekcie przewidziany jest na około 120 samochodów. Czary. Przewidywany deficyt (straty), jakie wygeneruje inwestycja to według szacunków 62 miliony złotych do roku 2030-tego. Za to wszystko zapłacimy MY, mieszkańcy miasta i powiatu. Kto na tym zyska? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. Szacunki kosztowe, dotyczą cen gazu w dniu wyliczeń. Wiadomo, że będzie drożej.

Argument, że da to pracę wielu osobom, wydaje się kuszący. Bezrobocie mamy rekordowo wysokie. Należy odpowiedzieć na pytanie, skąd się wezmą pieniądze na wypłaty dla tych ludzi? Z podatków oczywiście, genialny plan zmniejszenia bezrobocia. Proponuję zatrudnić wszystkich bezrobotnych na etat w jakiejś wyimaginowanej firmie, założonej przez burmistrza. Wszyscy oni dostaną normalną wypłatę, a koszty ich zatrudnienia pokryć z podatków. Błysk geniuszu u naszych władz. Słuszną linię na nasza władza. W prostej linii to jest zasiłek dla bezrobotnych, wypłacany w formie wypłaty, a finansowany z budżetu miasta. Przed tym tak się bronił w swym orędziu pan Artur, podczas posiedzenia rady miasta. Odparł on zarzuty, jakoby lepiej byłoby te gigantyczne pieniądze przeznaczyć na pomoc najuboższym w postaci zapomogi czy zasiłku. Wskazał on, że Termy dadzą pracę bardzo wielu ludziom. Pozostawię to bez komentarza.

Teraz troszkę pofantazjuję. Przecież nie znam zupełnie zasad funkcjonowania władz samorządowych, mechanizmów, jakie tam panują. Więc wolno mi. Oto mam ponad 100 milionów złotych, mogę z nimi zrobić cokolwiek. Nawet coś bardzo bezsensownego, jak budowa pierwszych w Polsce, a może i na świecie term, gdzie wodę trzeba sztucznie dogrzewać. Lecz nie czynię tego. Mamy w powiecie 3,7 tysiąca ludzi zarejestrowanych jako bezrobotni. Mogę podzielić to miedzy nich, dać na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Wyjdzie po prawie 30 tysięcy na głowę. Mogę też zrobić remont kapitalny we wszystkich mieszkaniach komunalnych. Zrobić w nich łazienki, doprowadzić ciepło z kotłowni miejskiej i poprzez to wyeliminować kopcące kominy z centrum miasta. Ludzie będą mieszkać w normalnych warunkach. Mogę też wyremontować wszystkie drogi w mieście. Wszystkie skrzyżowania i chodniki. Będzie wyglądało jak w niemieckim miasteczku, czyli normalnie. Można bardzo wiele. Jeśli to tylko fantazja, to trudno. Jeśli te pieniądze nie mogą być inaczej wykorzystane, bo tak funkcjonuje mechanizm samorządowy, to należy go po prostu zmienić.

Na koniec apel do Starosty i Burmistrza. Skoro my, mieszańcy miasta i powiatu, będziemy utrzymywać Termy Warmińskie i nabijać kabzę Hotelowi, to apeluję o darmowe korzystanie z tego kompleksu termalnego. Tak, abyśmy mogli leczyć swoje kręgosłupy, od dźwigania coraz to większych podatków. Budowa term to znakomity pomysł, nie kwestionuje tego. Lecz bez gorącej wody termalnej jest po prostu głupi.

 Posted by at 8:01 pm