Tegoroczne obchody Dnia Edukacji Narodowej były wyjątkowe. Pierwszy raz w historii rozdzielono to wydarzenie na część powiatową i miejską. Być może spowodowane to było ilością nagradzanych osób lub też zrobieniem oddzielnego show dla starosty i burmistrza. Motywy nieznane, i nie będę ich zgadywał. Najważniejsze, że w tych dniach ludzie związani z oświatą mogli poczuć się szczególnie docenieni. Nagrody otrzymali nie tylko nauczyciele, lecz także osoby na pozór nie mające nic wspólnego z wychowaniem i edukacją dzieci i młodzieży. Uhonorowana została niepozorna, na co dzień pani dbająca o czystość i porządek w szkole. Chwała pani dyrektor szkoły, że nie zapomniała nagrodzić także tych ludzi. Starosta ufundował stypendia i nagrody dla uczniów wyróżniających się w nauce, lub osiągających ponadprzeciętne wyniki w innych dziedzinach, niezwiązanych z osiąganiem wysokich średnich na świadectwie. To bardzo motywuje młodych ludzi, pamiętam jak dostałem nagrodę w 4 klasie szkoły podstawowej, czułem się dumny jak paw i obiecałem sobie bycie najlepszym w klasie. Potem zrozumiałem, że szkoła tak naprawdę nie uczy, wkuwanie na pamięć wierszy i wzorów chemicznych nie rozwija, a tylko ogranicza zdolności poznawcze. Teraz na szczęście zmieniło się wiele, nauczyciele próbują nauczyć dzieci myślenia, co prawda z różnym skutkiem, ale jednak. Uczy się nie sztywnych regułek, tylko zdolności odnalezienia potrzebnej informacji, uczy się myślenia.
Niestety działania rządu nie idą w kierunku edukacji młodych ludzi. Kampania propagandowa z jaką spotykaliśmy się w tym roku nie pozostawiła złudzeń co do dalszych losów tysięcy nauczycieli. Najpierw społeczeństwo mogło się dowiedzieć, że nauczyciel pracuje w sumie 2-3 godziny dziennie. Później przyszedł czas na informacje o tym, iż nauczyciel dyplomowany zarabia minimum 5 tysięcy miesięcznie. Cały szum medialny, skierowany do ludzi miał na celu „zmiękczenie” ewentualnych przeciwników reformy oświatowej i redukcji etatów. Jeszcze w tym roku zapewne zmienią się zapisy w „Karcie Nauczyciela”, dotkliwie ograniczające przywileje tej grupy zawodowej. Ewentualne demonstracje i pikiety nauczycielskie już nie będą budziły współczucia, bo przecież oni pracują 3 godziny dziennie, a zarabiają kupę kasy. Tusk ze swoja mafią, uczyli się w szkołach, gdzie było przeciętnie po 30 uczniów w jednej klasie. Jakoś kształcenia była więc bardzo niska, co widać teraz po poczynaniach rządu. Oni dalej chcą utrzymać tak liczebne klasy, bo to taniej wychodzi. Nikt nie ośmieli się przyznać, że poziom nauczania ściśle zależy od liczby uczniów w klasie. To ile nauczyciel jest w stanie poświęcić czasu dla ucznia, wyznacza poziom nauczania w całej klasie. Moim zdaniem, klasa nie powinna mieć więcej niż 15 uczniów. Tylko wtedy można mówić o próbie indywidualnego podejścia do każdego ucznia. Jak jest ich więcej, poziom nauczania musi być mierzony do najsłabszego z nich.
Praca nauczyciela jest jednym z najcięższych zawodów. W Polsce całkowicie niedoceniania i zepchnięta na margines. Dlatego wszystkim nauczycielom, sprzątaczkom i woźnym życzę utrzymania pracy jak najdłużej, nastania czasów, kiedy wasz zawód nie będzie traktowany po macoszemu przez rząd i no oczywiście dużo zdrowia:)
Zdjęcia można oglądać TUTAJ
Sami wybierzcie interesujący katalog.



