Pisanie kolejnych artykulików na podobny temat, czyli o mafijnych strukturach władz lokalnych, zaczyna mnie nużyć. Ciągłe narzekanie na poczynania burmistrza, marszałka też do ekscytujących nie należy. Lecz jak tu nie pisać, skoro sami dostarczają dla mnie tematów. Można podzielić lokalne społeczeństwo na dwie frakcje. Tych, co narzekają i nie narzekają. Takie dwa obozy zwalczające się nawzajem. Z tym, że narzekacze są zdecydowanie bardziej bojowo nastawieni i nie przebierają w słowach. Bywają nawet wulgarni w swych wypowiedziach, głównie na łamach forów internetowych. Ich zachowanie, wynika głównie z zazdrości wobec tych co przy korycie. Zaryzykuję twierdzenie, że cierpią on na „zespół odrzucenia”. Polega on na niedopuszczeniu hołoty krytykującej władzę do koryta. Pokrzywdzeni nic nie dostają z pańskiego stołu, mogą tylko z zazdrością obserwować swych panów i wyć do księżyca. Co ciekawe, kiedy taki delikwent wkupi się w łaski np. burmistrza i mimo że nie rodzina, nie członek PO, a dostanie urzędniczą pracę, przechodzi natychmiastową metamorfozę. W magiczny sposób, jego system wartości zmienia się w przeciągu chwili. Zapomina co mówił złego, a staje się najgorętszym piewcą obowiązujących procedur rządowych. Spija każde słowo wypowiedziane przez złotoustego wodza i warczy na krytykantów.
Tak bardzo nasze społeczeństwo upodlono i wyzuto z jakichkolwiek wartości moralnych, że nie śmiem poddawać krytyce zachowania szczęśliwca na państwowej posadzie. Wódz naczelny lubuje się w takich urzędnikach. Ma pewność, że nie wychylą się i będą posłuszni jak pies. Mnożą się stada pochlebców, to nic, że za pieniądze. Moralność przywódcy też niewiele warta, nie przeszkadzają mu klakierzy opłacani przez niego samego. Udaje, że nic o tym nie wie i żyje sobie w swym zakłamanym świecie. Tak jest wygodnie. Czasami tylko drży z przerażenia, może najbliższe wybory odbiorą mu ten przywilej? Nic straconego, w kilka sekund przejdzie na drugą stronę barykady i zacznie krytykować i narzekać na to co się dzieje. Ludzie bez kręgosłupa moralnego mnie przerażają.
Bardzo podoba mi się pomysł jednomandatowych okręgów wyborczych do sejmu. Wiem, że ma to złe strony, ale w takiej sytuacji jaką mamy obecnie taki wybór wydaje się koniecznością. Przede wszystkim skończy się dyktatura głównego bosa – premiera. Obecnie, zarządza on jednoosobowo krajem, poprzez wymuszenie dyscypliny partyjnej podczas glosowania. Posłowie, mięczaki, chcąc załapać się na drugą kadencję, głosują jak każe ich pan. W przeciwnym razie zostaną skreśleni z listy partyjnej, a to zamyka drogę w następnych wyborach. Kiedyś wspominałem już o zarządzaniu państwem przez jedną osobę. Premier naszego kraju, ma w ręku sejm i rząd, a poprzez różne układy także sądy. W parlamencie uchwali on dowolną ustawę, a jako szef rządu będzie ja realizować wg własnego uznania. Nikt i nic mu w tym nie przeszkodzi. Pozbycie się list partyjnych w wyborach otwiera drogę do sejmu głównie celebrytom i ludziom zamożnym. Wyklucza jednocześnie jednostki nie mające odpowiednich środków finansowych na kampanię wyborczą. To jest na pozór mniej demokratyczne od obecnego systemu. Lecz tylko pozornie. Posłowie wybrani na podstawie list jednomandatowych będą mieć w nosie partię polityczną i co im tam premier każe. Nie będą obawiać się wykluczenia z partii, bo to nie zmieni ich statusu podczas następnych wyborów. Taki sejm będzie też bardzo ciekawy jeśli chodzi o skład osobowy. Być może w fotelu sejmowym ujrzymy Kukiza, Dodę, Wojewódzkiego czy nawet Leszka Możdżera. Jednak obok nich zasiadać będą bogaci biznesmeni, może nawet z własnym rozumem. Mam nadzieję, że wtedy uda im się zatrzymać postępujące upodlenie narodu Polskiego. Partiom politycznym należy powiedzieć zdecydowane NIE!
To od każdego z nas zależy jaką Polskę zostawimy następnym pokoleniom. Nie można powtarzać, że i tak nie da się nic zrobić, nie wolno oglądać się na innych. Trzeba rozmawiać z sąsiadami, otwierać ludziom oczy i wspierać osoby, które coś pozytywnego dla Ojczyzny robią. Zło trzeba nazywać złem i z nim walczyć, a dobro wspierać. Nie wolno być ignorantem, któremu wszystko jest obojętne, albo interesować się tylko tym, co mnie dotyczy. Ojczyzna wymaga cały czas, żeby o Jej wolność zabiegać, interesować się Jej losem i dla Niej pracować. Nie powierzać władzy obcym, zdrajcom i najemnikom.
Narzekaczy jest chyba ponad 50%. Spotykam się z nim dosłownie codziennie. Zły szef – a codziennie od godziny 7 rano czatowanie pod drzwiami, żeby powiedzieć dzień dobry i pokazać, że punktualnie sam/sama rozpoczyna pracę. Zły lekarz – a od rana siedzi do niego w kolejce i czeka na kolejną w tym tygodniu wizytę. Zła pielęgniarka – oj jak bardzo bolało po podaniu zastrzyku. Zły nauczyciel – mojemu cudownemu dziecku postawił jedynkę. Zły ksiądz – bo za moje pieniądze jeździ dobrym samochodem i wyciąga ręce po ofiarę. Zła ekspedientka – ukroiła za tłustej szynki o 2 " plajstry" ( tak mówi wiele osób ) za dużo. Zły sąsiad – z jego działki na moją stronę przerosła jedna pokrzywa, w dodatku zasłania żaluzjami okna i nie widzę czy przypadkiem nie chodzą w samej bieliźnie. Zły pracodawca prywaciarz – to wyzyskiwacz, ale wolę u niego pracować, bo da wolne kiedy potrzebuję, wypłaci zaliczkę no i mogę mieć nawet 3 przerwy na kawę, a nie 15 minut w państwowej firmie. Zła koleżanka – nie pochwaliła mojej nowej figury, zły kolega – nie pożyczył paru złotych na piwko, zły mechanik, hydraulik, krawcowa, szewc – wszyscy tylko zedrzeć kasę. Zły radny, poseł – listę do KKW podpisałem/am bo o to prosił, a na wyborach też byłem/am i na niego oddałem/am głos. A potem jeszcze zły mąż – nie wyniósł śmieci, zła żona – zupa przesolona itp.itd. Natomiast ja sam/sama – cud i miód. Gdybym był/była ……………………to dopiero byłby porządek, ład, uczciwość i prawie Ameryka. Ludzie!!!! Dziękujcie za to co macie, cieszcie się każdym rozpoczętym dniem. Mimo wszystko mam nadzieję, że będzie trochę mniej narzekaczy.
To prawda lidzbarskie wrony zmieniają tylko drzewa z miejskich na powiatowe. Na lipie żadna nie chce siadać..
Obojętnie gdzie siedzi "figura" – w samorządzie, w Sejmie czy w Senacie – powinna być stosowana kadencyjność. Tak jak zakonach – 6 lat mija i choćby był najlepszym przełożonym nie ma mowy o dalszym zajmowaniu stołka. A obecnie jak to wygląda – wrony siedzą na drzewie zwanym polityka. Są wybory, oklaski i wrony rozlatują się ale krążą blisko drzewa. Oklaski milkną, jeszcze trwa cisza wyborcza i te same wrony znowu siadają na te same drzewo. Czasami tylko zajmują inną gałązkę. I oby do następnych wyborów.
Okręgi jednomandatowe nie zlikwidują partii politycznych ale wyłuskają z ich szeregów jednostki wartościowe.Ludzi którzy są oddani Polsce można znależć w prawie każdej partii politycznej.Teraz najgorsze jest to że ci właśnie ludzie nie zawsze znajdują się na początkach list wyborczych i nie zawsze wchodzą do sejmu.A gdy tam już się znajdą są podporządkowywani woli partii i nie mają wielkiego pola do popisu.Jest przysłowie -jeśli wejdziesz między wrony musisz krakać tak jak one.Mam nadzieję że po wejściu okręgów jednomandatowych większość w sejmie będą stanowili ludzie dobrej woli,którzy naprawdę będą coś chcieli zrobić dla społeczeństwa anie jak teraz dla wskażników gospodarczych.
Nie wchodź między wrony i nie kracz tak jak one. Po co się pchać a później postępować wbrew swojemu sumieniu. Wszystkim członkom wszystkich partii już serdecznie dziękujemy, przez te 20 lat wszstkie możłiwe opcje polityczne pokazały swoje możliwości i co z tego mamy ???????
…jak to co…….commedia dell'arte….tyle,że trwa zbyt długo i staje się nudna….polityka co jakiś czas powinna zmieniać dekoracje…twarze właściwie są takie same..tępe i bez wyrazu..;-)
Jak podstępnie jest Polska zawłaszczana i jacy ludzie nami rządzą można lepiej dowiedzieć się z programu Pospieszalskiego – Warto rozmawiać, który był wczoraj, a dostępny jest w internecie. Przedstawiono w nim sprawę producenta makaronów MALMA.
Od monarchii elekcyjnej bo taki mamy aktualnie ustrój w Polsce do demokracji pod jakąkolwiek postacią naprawdę daleka droga.
…ksiądz Tischner określał kiedyś polską mentalność jako " złodziejsko-żebraczą"…Trudno też mówić o jakichkolwiek współczesnych mężach stanów czy politykach…Właściwie w takich społecznościach jak nasza najciekawszym systemem byłaby demokracja bezpośrednia…stosowana np.w Szwajcarii czy w Lichtensteinie..;-)..władza administracyjna czy polityczna jest w takich społecznościach raczej czymś egzotycznym…Kilku kompetentnych urzędników jest w stanie zapewnić sprawne funkcjonowanie łącznie z pozyskiwaniem dotacji itp…Burmistrz czy starosta jest więc tu rodzajem dekoracji…i nie byłoby w tym nic złego,żeby zbytnio nie wyłamywał się z tej konwencji…Po drugie sprawowanie funkcji społecznych przez ludzi wykonujących już z natury zawody prospołeczne typu…lekarz czy nauczyciel jest w pewnym sensie nieetyczne..Miejsce lekarza jest przy pacjencie a nauczyciela przy uczniu…No chyba,że kompetencje zawodowe są na tyle niedoskonałe i nikłe,że powodują sublimacje w postaci "społecznictwa"…A jeżeli komuś owe funkcje są potrzebne do budowania mitów czy podtrzymywania poczucia wyższej wartości ..to niech o tym uczciwie poinformuje..;-)
więc nie ma co narzekać…..w naszym kraju jest około 1000 miast jak nasze…..i najprawdopodobniej nikt nie słyszał w Gorzowie czy w Katowicach kto jest radnym czy burmistrzem Lidzbarka…..a nawet jak słyszał to za kilka lat zapomni…Władza niestety ma to do siebie,że mija….szybciej niż życie….
a żeby nie być gołosłownym to wkleję coś o demokracji bezpośredniej..
Demokracja bezpośrednia pozwala uniknąć niektórych problemów demokracji pośredniej:
Wynik referendum oddaje opinię ludzi w danej chwili, nie w chwili ostatnich wyborów. W krajach gdzie przez ten czas następują zwykle duże zmiany poparcia dla ugrupowań politycznych (tak jak np. w Polsce) demokracja pośrednia musi prowadzić do podejmowania decyzji wbrew woli wyborców. W demokracji pośredniej częściowo przeciwdziałać mogłyby temu częstsze wybory (np. co rok).
Głosowania na jedną z dwóch możliwych propozycji, jakimi są typowe referenda, są całkowicie odporne na głosowanie taktyczne. Nie jest możliwe stworzenie takiego systemu dla większej liczby opcji, a typowe systemy wyborcze nie umożliwiają wyborcom podania list priorytetów kandydatów itp.
Referendum umożliwia wypowiedzenie się w dowolnej sprawie. Jeśli ktoś zgadza się z jedną opcją polityczną w pewnych sprawach, a nie zgadza się w innej, w demokracji pośredniej nie będzie dobrze reprezentowany. W demokracji bezpośredniej ma on możliwość głosować w każdej sprawie według własnego uznania, niezależnie od stanowiska partii politycznych.
Wyborcy mogą podjąć decyzję w konkretnej sprawie wbrew woli establishmentu politycznego.
Wyborcy są odporni na różnego typu naciski, korupcję i inne czynniki, które powodują podejmowanie decyzji wbrew woli wyborców w przypadku demokracji pośredniej.
Wyborcy mogą wykazywać większą inicjatywę w zarządzaniu państwem, mogą na przykład ustalać temat głosowania (np. w referendum wstępnym).
Im większe zastosowanie mają elementy demokracji bezpośredniej tym większe jest tzw. „zadowolenie z życia” (niem. Lebenszufriedenheit; ang. life-satisfaction). Efekt ten ma bardzo wysoki poziom istotności statystycznej (ang. statistically significant) i ma porównywalny wpływ na „zadowolenie z życia“, co wzrost dochodów[. Z większego zadowolenia z życia wraz ze wzrostem partycypacji korzystają w równym stopniu wszyscy obywatele bez względu na wysokość dochodów, wykształcenie i płeć.
Dochód na głowę w jednostkach terytorialnych o „silniejszej” demokracji bezpośredniej jest znacznie wyższy aniżeli w jednostkach terytorialnych o stosunkowo mniej rozwiniętych możliwościach współdecydowania (demokracji bezpośredniej).
Wydatki i przychody jednostek terytorialnych, w których zastosowanie ma demokracja bezpośrednia są niższe
Im więcej demokracji bezpośredniej tym niższe są koszty sektora publicznego
Zwiększa się skuteczność administracji publicznej (ang. "higher government efficiency")
Zmniejsza się poziom długu publicznego (deficyt budżetowy maleje)
Zmniejsza się korupcja
Wydatki publiczne na edukację na głowę mieszkańca są wyższe, jeśli możliwe jest przeprowadzanie referendów
Ceny gruntów są wyższe, ponieważ ludzie wolą mieszkać i pracować w gminach o wyższym wskaźniku demokracji bezpośredniej
W demokracji bezpośredniej ludzie chętniej płacą podatki, aniżeli w demokracji reprezentatywnej (mniejsza jest skala zjawiska uchylania się od płacenia podatków)
Podatki są niższe w jednostkach terytorialnych o rozwiniętej demokracji bezpośrednie
miłego dnia..;-)
Wile jednak zależy od wychowania. Te lizusy merdające ogonkiem są jedynie instrumentem do osiągnięcia celu, a gdy już ich wódz upodli i nabierze obrzydzenia dostaną kopa. Toudich do służenia jego" złośliwości" Arturowi jest jednak wielu. Czy potrafią codziennie rano patrzeć w lustro nie wiem.