Trudno pisze się teksty na temat wydarzenia, które miało miejsce już dość dawno temu. O wiele sprawniej i ciekawiej komentuje się coś „na gorąco”, tuż po imprezie, czy przedstawieniu. Wtedy można nieświadomie przemycić trochę emocji, a tak komentowanie czegoś z perspektywy dłuższego czasu wydaje mi się mało ciekawe. Choć w tym wypadku to nawet i lepiej. Tematem tego krótkiego tekstu, będzie udział w Euro naszej reprezentacji piłkarskiej. Z tego powodu, wpis powinien mieć może jedno, dwa zdania, bo co tu pisać?
Nie takiego obrotu sprawy spodziewali się kibice naszej narodowej drużyny. Atmosfera podgrzana przez media, nadzieje rozbudzone do granic możliwości. Wykreowana medialnie reprezentacja ruszyła do boju. Naród pełen nadziei na cud, równy temu z 1920 roku, kiedy to Piłsudski przegonił bolszewików. Niestety nic podobnego nie zdarzyło się w 2012 roku. Rosjanie, Czesi pokazali gdzie jest miejsce naszej piłki nożnej. Szumne zapowiedzi, jak zwykle w polskim wydaniu, okazałe się płonne, tak jak większość deklaracji podejmowanych na wysokich szczeblach władzy państwowej, czy też piłkarskiej.
Doktryna komunistyczna w jakiej musimy żyć, musiała znaleźć wytłumaczenie tej przedziwnie niekorzystnej sytuacji, w postaci kozła ofiarnego. W ten sposób najłatwiej, kosztem niewinnej osoby, odwrócić uwagę tłumu od własnych błędów. Poprzez wskazanie winnego, można w łatwy sposób ukierunkować wściekłość tłumu. Dokładnie w ten sposób zachowuje się rządząca obecnie dyktatura.
Dziwnym wydaje się fakt, iż polscy piłkarze znakomicie radzą sobie poza granicami kraju. Grają w znanych i cenionych drużynach. Niestety polskiej piłki nożnej nie stać na nich. Ktoś, kto posiada zdolności ponadprzeciętne w kopaniu piłki nie zostanie w tym biednym kraju, którego nie stać na utalentowanego piłkarza. O tym, która drużyna wygrywa, decydują pieniądze.
Samo zorganizowanie Euro w Polsce stało się wyzwaniem, które od samego początku wydawało mi się złym pomysłem. Po co starać się o coś, czemu nie można podołać? Medialnie to był sukces, telewizja w naszym kraju jest rządowa, więc nie można zbyt mocno relacjonować niepowodzeń. Jednak jeśli już powstaną, to należy je tak zrelacjonować, aby wydawały się sukcesem. Tak było z budową słynnej już pseudo-autostrady. Czy ktokolwiek dowiedział się jasno, dlaczego Chińczycy odstąpili od budowy A2? Możemy dowiedzieć się, że ci źli chinole, zwinęli się ot tak, pewnie klimat nie pasował. Prawda jest jednak zupełnie inna, kiedy normalna firma weszła na budowę do Polski, nie wyrobiła z biurokracją, absurdem w przepisach i brakiem płatności ze strony zamawiającego. Nikt poważny już nie będzie budował u nas. Potem za dokończenie drogi wzięły się nasze rodzime firmy. Okazało się, że zrobiły to na kredyt. Nikt im nie chciał płacić za pracę. Nadal nie mamy autostrady, mamy wyrób przypominający ją. To takie typowo polskie, jak granie naszej drużyny podczas meczu. Najpierw są szumne zapowiedzi, początek znakomity, a potem klapa.
Oj, kończę bo mnie szalikowcy zamordują.
Nie zawsze pieniądze. Gdyby tak było drużyna Arabii Saudyjskiej chyba by zawsze była mistrzem świata.
Powodem odejścia Chińczyków było to, że cementownie odmówiły im dostaw cementu. Trzeba zaznaczyć, że wszystkie cementownie na terenie Polski są wykupione przez Niemców. Ponadto Firma, która później zajęła się budową tej słynnej autostrady A2 nie płaciła podwykonawcom, którzy w większości pochodzą z Polski. Podwykonawcy wystawiali faktury, za które nie otrzymywali zapłaty, a musieli odprowadzać od nich VAT. To doprowadziło do bankructwa wielu z nich. Znane są też przypadki samobójstw właścicieli firm "przekręconych" de facto przez polski rząd, który na wykonanie budowy autostrady wskazał niewiarygodną firmę.
To takie typowo polskie – narzekanie.