18 września 2012 roku, w sali Lidzbarskiego Domu Kultury, Teatr Dorosły wystawił sztukę pt.: „Dziewiąty Sprawiedliwy”, na podstawie książki Jerzego Jurandota „Operacja Sodoma, czyli Dziewiąty sprawiedliwy”. Aktorzy – amatorzy zmierzyli się z zacną i przewrotną prozą Jurandota, moim zdaniem wyszło im znakomicie. Mimo ogromnej tremy, którą czuć było już zza kulis, stanęli na wysokości zadania. Nie było większych wpadek, wyuczony tekst recytowano prawie perfekcyjnie. Niezwykłego uroku przedstawieniu dodawała pojawiająca się tu i ówdzie sceniczna improwizacja, wywoływała ona szczery uśmiech wśród widzów. Nie obyło się bez krótkich wycieczek na tematy problemów lokalnej społeczności, przez co naginano nieco scenariusz. Właśnie o to chodzi w tego typu przedstawieniach. Nie byli to zawodowi aktorzy, więc nie można było wymagać jakiegokolwiek warsztatu aktorskiego. Role odgrywane żywiołowo, obsada dobrana znakomicie, pełna sala widzów, wszystko to sprawiło, że ponad dwie godziny spędzone na widowni minęły w mgnieniu oka. Tak się dzieje, kiedy widzowie są zainteresowani tym, co dzieje się na scenie. Teraz wyobraźmy sobie, ze zamiast Teatru Dorosłych, na scenie odbywają się np. dożynki, czy inna tego typu impreza cykliczna, gdzie wszystko ma swoją z góry zaplanowaną kolejność i nudny porządek. Po 2 godzinach siedzenia na takim „spektaklu”, okazałoby się, że minęło 20 minut. W przerwie miedzy aktami, LDK przygotował mały bufecik dla widzów. Kieliszek szampana na pewno zaostrzył apetyt na akt drugi. Skromna i piękna scenografia, autorstwa Ady Jędrych dopełniała całość. Reżyserii podjął się Krzysztof Jaślar, ale czarną robotę odwaliła Alicja Andrzejewska.
Kilka słów o tym, czego dotyczyła wspomniana wyżej sztuka. Wydawać by się mogło, że Biblia jest takim czymś bardzo świętym i wprowadzanie jej w świat beletrystki to świętokradztwo. Jak się jednak okazuje jest ona doskonałym źródłem inspiracji, głównie dla pisarzy XX wieku. Wcześniej paliliby ich na katolickim stosie. W tej humorystycznej powieści Jurandota głównymi bohaterami są trzej anielscy ambasadorowie niebios – Zorobabel oraz podlegli mu Azaryjasz i Hod. Zesłani zostali na ziemię, do miasta Sodoma, aby odnaleźć w nim 10 sprawiedliwych ludzi. Jeśli im się ta misja nie powiedzie, Sodoma zostanie zniszczona, bowiem uważana była przez stwórcę za siedlisko najcięższych grzechów. Wysłannicy boscy są aniołami, tyle, że pobyt w „grzesznym” mieście działa na nich nieco rozluźniająco. Jeden rozgląda się za ładnymi kobietami, drugi lubi mocne trunki. Przekonujemy się powoli, że życie w tym mieście nie jest takie złe. Później nawet zaczynamy lubić beztroskich mieszkańców, którzy zupełnie nie przejmują się „świętością” aniołów i ich misją. Dopiero znaki dawane z samej „góry”, grzmoty i zapach siarki, mobilizuje wysłanników do działania, jak też samych mieszkańców do wystawiania kandydatur na „sprawiedliwego” przed anielską komisją. Z trudem znajdują 8 ludzi spełniających kryteria. Przy wyborze „dziewiątego sprawiedliwego” wybucha skandal. Okazuje się, że powszechnie szanowany „czarny charakter” w istocie jest osobą uczciwą. Jednak, aby zyskać szacunek w tym zepsutym mieście, musiał wieść rozbójnicze życie. Jednak, żadnych pieniędzy zdobytych w ten sposób nie zostawiał sobie. Przeznaczał je na pomoc biednym i potrzebującym. Utrzymywał przedszkola i żłobki, dopłacał do bardzo drogich obiadów w szkolnych stołówkach. 10-tą sprawiedliwą wybrano już w wielkim pośpiechu, gdyż z nieba sypały się już gromy i siarka. Była nią niewiasta, przecudnej urody. Nie zdradzała męża i nie okradała pracodawcy. Dzięki tym zaletom, udało się jej zamknąć listę 10 sprawiedliwych i tym samym ocalić miasto. Tak to w wielkim skrócie wyglądało. Sami przeczytajcie książkę, znajdziecie ją w bibliotece.
Tematyka poruszana w sztuce Jurandota, doskonale odnosi się do obecnych nam czasów. Mimo, że wydano ją ponad 45 lat temu, odnajdujemy w niej problemy z jakimi mamy do czynienia współcześnie, tu na naszym lokalnym podwórku. Sodoma, to nasz mały Lidzbark Warmiński, w którym grzech i występek jest prawem, a uczciwość towarem drugiej kategorii. By znaczyć coś w Lidzbarku, trzeba być złodziejem i malwersantem, ale nie byle jakim. Takim co wydaje nie swoje pieniądze, jednocześnie marnotrawiąc je. Tylko wtedy zyska szacunek, uznanie i władzę. Czy jednak na końcu naszej drogi, kiedy przyfruną aniołowie, będziemy mogli wystawić aż 9 sprawiedliwych ludzi? Jedną taką już mamy, więc pozostało 9. Czytelnicy, mogą się domyślić, kto z naszych obywateli mógłby kandydować na stanowisko „dziewiątego sprawiedliwego”, a końcu wygrywanie wyborów opanował perfekcyjnie. Tak, wiec na końcu tej historii, może okazać się, że pozory mylą, a wystawny i hulaszczy tryb życia jest tylko przykrywką człowieka sprawiedliwego.
Jak zwykle napstrykałem kilka fotek, są TUTAJ