Miałem ogromną przyjemność uczestniczenia w koncercie finałowym 8 edycji Międzynarodowej Letniej Szkoły Muzyki Dawnej i to pomimo mojej ubogiej muzycznie duszy. Starałem się zrozumieć jak te wszystkie śmiesznie powyginane instrumenty wydobywają z siebie dziwne dźwięki (dla średnio wtajemniczonych, to była ironia). Uczestnicy warsztatów dali wspaniały koncert, dla mnie szczególny, bo jednym z kompozytorów których dzieła grali był sam Mozart. Może nazwisko nie tak znane jak Leszek Możdżer, bo do zamku na koncert przyszło zdecydowanie mniej ludzi niż przed Wysoką Bramę. Cóż nie każdy ma przecież bogatą muzycznie duszę. Zagrali między innymi znany utwór „Eine Kleine Nachtmusik”, fragmenty z „Wesela Figara”, panie ślicznie śpiewały fragmenty tej opery. Szkoda, że nie było arii Królowej Nocy z „Czarodziejskiego fletu”. To mistrzostwo świata, zaśpiewać tę arię. Chyba nie ma w Polsce osoby która potrafiłaby to wykonać prawidłowo. Włócząc swoją ubogą muzycznie duszę po polskich operach, nie słyszałem jeszcze tej arii dobrze zaśpiewanej.
Gratuluję uczestnikom znakomitego poziomu wykonywanej muzyki. To była przyjemność dla mej duszy. Mniej dla ciała. Może kiedyś rozwiniemy się na tyle cywilizacyjnie i ktoś wpadnie na pomysł otwarcia okna w sali gdzie przebywa kilkaset osób? Sam bym to robił, ale nigdy nie wiadomo, czy to aby nie jest jakieś zabytkowe.
Amatorskie fotki napstrykałem. Do oglądania Tutaj