UWAGA BARDZO DŁUGIE! TYLKO DLA CIERPLIWYCH!
Czasami czuję się jak jakiś imprezowicz. Wydarzeń, na których warto być, jest bez liku. Na wszystkich chciałbym być, więc gdzie tu jeszcze znaleźć czas na pisanie o nich? Żeby coś sensownego napisać, trzeba poświęcić temu około 2-3 godzin na artykuł. Ja niestety nie mam aż tyle czasu, więc klepię, co mi tam przyjdzie do głowy, bez większego ładu i składu. Trudno, fani mojej twórczości pocierpią razem ze mną.
Zacznę od podziękowań. Strona naszlidzbark.pl miała od chwili swego powstania już ponad 80 tyś odsłon. Licznik odsłon, jaki tam się znajduje wstawiłem kilka miesięcy po uruchomieniu strony. Nie spodziewałem się takiej popularności. Nie wstydzę się pokazywać ruchu na stronie, nie mam czego. Nie ma tam komercji, reklam itp. Jeszcze milszym zaskoczeniem jest popularność, jaką zdobyła moja galeria zdjęć. Na podstawie ruchu generowanego przez serwer (logi wewnętrzne) szacuję, iż oglądano moje zdjęcia ponad 1 mln razy! Licznik, jaki znajduje się w galerii niestety nie uwzględnia przeglądania zdjęć w trybie „shadowbox”, czyli kolejne zdjęcia przewijają się po kolei. Licznik ten rejestruje kliknięcia na konkretne zdjęcie, bez powiększania go i dalej oglądania w wyżej wymienionym trybie. Dla mnie to powód do dumy, nie mogę się wypowiadać co do wartości artystycznych galerii, ale wielu osobom się podoba. Więc jestem zadowolony.
Po tym przydługim wstępie, czas popisać o Dniach Lidzbarka (uwaga: będzie nudno, jeszcze bardziej niż jest teraz). Tak na gorąco, zaraz po imprezie wiele mam do napisania, później już pamięć robi figla i pozostają w niej tylko wrażenia (taki Alzheimer u mnie jest). Chronologicznie rzecz ujmując Dni zaczęły się od spektaklu teatralnego „Miłość Ci wszystko wybaczy” stowarzyszenia T-Art. z Milanówka. Bardzo profesjonalne wykonanie, sztuka o miłości z głębokim przesłaniem politycznym. Taki współczesny moralitet na wzór „Dziadów” Mickiewicza. O władzy, chciwości i opłakanych skutkach despotyzmu, jaki obecnie panuje w naszym kraju. To moja interpretacja, można się z nią nie zgadzać. Można. Swoją drogą, szczere ukłony dla aktorek i aktorów za trud przygotowania spektaklu. Ten, kto nie uczestniczył nigdy w organizacji czegoś podobnego ten nie wie, ile to pracy i czasu trzeba. Bardzo mi się podobało.TUTAJ zdjęcia ze spektaklu
Następnym punktem programu był fantastyczny koncert Siergieja Kriuczkova z zespołem Riverboat Jazz Ramblers. Spornym może się wydawać wchłonięcie wieczoru jazzowego w święto miasta, ale jak wiadomo budżet miasta biedny, więc dwie pieczenie na jednym ogniu można było upiec. Głos Siergieja urzeka, jakbym słuchał Louisa Armstronga. Niezwykłe wykonanie piosenki „What a wonderful world” zaczarowało mnie na chwilę. Kriuczkov przeniósł mnie magicznie gdzieś do Nowego Orleanu czy Harlemu, w czasy, kiedy powstawały legendy muzyczne na miarę Armstronga czy Bena E. Kinga. Impresario Siergieja Kriuczkowa pani Wiesia Marszałek, powiedziała mi, że niektórzy ludzie słuchając po raz pierwszy płyty z jego nagraniem, przekonani są że śpiewa na niej Armstrong. Był to jeden z najlepszych wykonawców goszczących pod namiotem przy Wysokiej Bramie.
Tutaj zdjęcia z koncertu
Później na amfiteatrze była wideoteka „HITY NA EKRANIE”, prowadził niezawodny w takich sytuacjach DVJ Worek wraz z DVJ Matson-em. Mnie tam nie było, choć słyszałem, że było ciekawie. Cóż, starość nie radość. Pora późna dość już była, więc udałem się na spoczynek. Ciepłe kapcie i fotel bujany wygrały z dyskoteką;).
Następnego dnia od rana było pływanie nad jeziorem Wielochowskim. OSiR zorganizował tradycyjny już maraton pływacki z okazji Dni Lidzbarka. Pomysłodawczynią była pewna pani, której nazwiska wymienić nie mogę. Mogę się tej pani narazić w jakiś sposób i dostać potem zaproszenie na ulicę Warmińską do takiego dużego budynku. Pogoda nie sprzyjała, zgłosiło się 17-tu zawodników. Jeden nie dopłynął (tzn. żyje, opadł z sił i wrócił motorówką). Nad bezpieczeństwem czuwała łódź motorowa, płetwonurek i kilka kajaków. Nie ma się do czego przyczepić Maraton był (wazelina) dobrym pomysłem. Pozwala wykazać się dobrym pływakom przed szerszą publicznością. Mam nadzieję, że znajdzie się więcej sponsorów (/wazelina). Maraton pływacki TUTAJ ZDJĘCIA
Turniej tenisa ziemnego przerósł organizatorów. Nikt się nie spodziewał tylu chętnych. Każdy chciał naśladować Radwańską. Zawody bardzo potrzebne, ale niestety nieudolnie zorganizowane pod względem ilości kortów do gry. Ostatecznie o ile dobrze pamiętam zawody zakończyły się późnym popołudniem przy zerowej publiczności. Nie można mieć do nikogo pretensji, nikt też nie wysiedziałby 8-10 godzin, oglądając zawodników, co to ledwo piłkę potrafią uderzyć. O sensownej grze nie wspominając. Wujek Dobra Rada informuje, że następnym razem, należy kilka dni – tygodni wcześniej zorganizować eliminacje do takiego turnieju. Tak, aby w tym konkretnym dniu grać już 1/8 finału, lub nawet ćwierćfinał. Finalistka turnieju kobiecego moim zdaniem bardzo podobna do Agnieszki Radwańskiej. Gratulacje zwycięzcom, a ekipie sędziowskiej wytrwałości.Kilka zdjęć z tenisa tutaj
Popołudnie już było nudnawe. Śpiewała Anna Leszońska z Kanady. Głos bardzo dobry, wyćwiczony. W tym samym czasie trwały warsztaty malowania na jedwabiu. Potem disco-polo w wykonaniu DUO DANCE. Dla mnie to policzek w kulturę naszą lokalną. Choć może to właśnie było na miejscu? Taka kultura jak poziom zespołu. Cóż, słuchających było bez liku. Ja nie marnowałem na nich czasu.
Kolejnym policzkiem wymierzonym w kulturę był koncert fortepianowy Michała Brulińskiego. Spokojnie, on grał z pasją i przykładał się do tego, co robił. Reprezentował przyzwoity poziom artystyczny. Niestety inaczej to odbierali ludzie w okolicach namiotu. Czasami gwar inteligentnych rozmów zakropionych piwem, zagłuszał muzykę tego „fortepianisty”. Dla mnie to wstyd, tak potraktować gościa z Milanówka. Cóż, może Urząd Miasta przecenia muzyczną duszę swoich mieszkańców? Może ona jakaś pusta jest i aby coś zadźwięczało, potrzebna jest solidna porcja piwa?
W tle były wystawy malarskie, fotografii, słynnych jedwabi z których słynie Milanówek. Muszę coś o fotografii napisać i wystawie. Nic niezwykłego nie zobaczyłem na nich, uderzyła mnie natomiast jakość ich wydruku. Arcydzieło foto-labu. Naszym miejscowym labom taki poziom nieosiągalny.
Wieczorkiem gwiazda FEEL i jako suport Marcin Kindla. Nie było się do czego przyczepić, więc nie ma o czym pisać. Koncert był bardzo dobrze zorganizowany. Publika nie tak liczna jak na Eneju, było miejsce żeby potańczyć nawet pod sceną. Brawa za organizację.Zdjęcia z koncertu TUTAJ
Ostatni dzień obchodów Dni Lidzbarka (bez sensu składnia), rozpoczął się mszą świętą. No tam mnie raczej nie zobaczycie. Nie jestem katolikiem, więc takie rzeczy mnie nie interesują. Choć słyszałem, że większość mieszkańców naszego miasta to katolicy. Zastanawiam się więc, dlaczego to chodzą na zakupy w niedzielę? No, ale o tym kiedyś Potem były zawody strzeleckie, zorganizowane przez coraz prężniej działający klub strzelecki (nie wiem jak tam oni się nazywają dokładnie). Wykonują dobrą robotę, umożliwiają oswojenie się z bronią. Można strzelać zarówno z pistoletu jak też z broni długiej. Z moich obserwacji wynika, że zawsze gotowi zorganizować zawody strzeleckie wraz z instruktarzem i odpowiednim szkoleniem . Zgrana grupa odpowiedzialnych i sympatycznych ludzi. Polecam. Tutaj bez zdjęć. Choć chciałbym sfotografować kulę w locie, najlepiej jak przebija jakiś owoc.
Przejdę teraz do najważniejszego punktu obchodów Dni Lidzbarka, czyli uroczystej sesji Rady Miasta. Bez niej nie dowiedzielibyśmy się o bardzo wielu istotnych sprawach dotyczących naszego miasta. Skąd miałbym wiedzieć, że wszystkie uchwały podjęte przez Radę Miasta służyły mieszkańcom Lidzbarka, dzięki nim miasto wspaniale się rozwija, a ludziom żyje się dostatniej. To przecież oczywiste. Można się tu posłużyć nawet przykładem, oto zwykły obywatel Lidzbarka Warmińskiego Artur Wajs zarobił w 2010 roku około 150 tysięcy złotych. Jednak już rok później jego roczny dochód wzrósł do ponad 213 tysięcy złotych. Czyli przez rok zwiększył się o 63 tysiące złotych. To dowodzi, że mieszkańcom z roku na rok, żyje się lepiej i zarabiają coraz więcej. Ów przykładowy lidzbarczanin jeździ samochodem za 18 tysięcy złotych. Co dziwne, wartość samochodu nie spada z roku na rok, ciągle pozostaje na tym samym poziomie. Sądząc po marce pojazdu i jego cenie, wyszło mi że to rocznik 2005. Oj, to nie świadczy dobrze , należy jak najszybciej zmienić na nowszy, aby nie zakłócać obrazu dostatniego mieszkańca. Źle to wypada na tle tych wszystkich pozostałych aut, jakie można spotkać na mieście. Mam nadzieję, że w 2012 roku, przykładowy mieszkaniec zarobi co najmniej 270 tysięcy. Tak wskazuje proporcjonalna tendencja wzrostowa. Jeśli będzie inaczej, to odpukać może zaniżyć średnią kwotę zarobków w Lidzbarku. Tutaj kilka zdjęć z posiedzenia Rady Miasta
Z sesji wyszedłem naładowany pozytywną energią, aż chce się żyć po wysłuchaniu przemówienia Burmistrza. Mieszkanie w tym mieście wydaje mi się czymś wspaniałym, jakbym wygrał na loterii. Nawet wszechobecne dziury w drogach mniej mi teraz dokuczają, a smród w okolicach ulic Dębowej i Orneckiej wydaje się bardziej znośny. Dużo było tych pozytywnych zastrzyków energii, ale z powodu wzruszenia nie jestem w stanie teraz o tym pisać . To pozostawię sobie na później, kiedy przyjdą słotne dni. Wtedy myśl o wspaniałych dokonaniach teamu z ulicy Świętochowskiego ogrzeje mnie wewnętrznie, w domu będzie wtedy już zimno, bo węgla nie ma za co kupić.
Tak uraczony dobrym słowem, udałem się na deptak, opanowany przez wojsko. Była fajna uroczystość, wojsko prezentowało się wyśmienicie. Pokazy technik walki wręcz bardzo się podobały. Jednak za długo to wszystko trwało, przemówienia, bla, bla, bla. Więcej dynamiki proszę wojska. Panie pułkowniku, pan chyba nie zależy od lokalnych układów. Niech pan nie pozwala na manipulacje polityczne swoim wojskiem. Macie szacunek wśród mieszkańców dlatego, że nie widać was razem na mównicy z lokalnym aparatem politycznym. Oby to było ostatni raz (oczywiście nie dotyczy to tych pokazów). Grochówka była, ale nie dla wszystkich chętnych starczyło, coś słyszałem, że sponsorował ją burmistrz, a wojsko gotowało. To wiele wyjaśnia. Pokazy sprzętu wojskowego, liczne konkursy dla dzieciaków przyciągają i edukują młodych. To dobry kierunek. Tu zdjęcia z pokazów wojskowych
Dalsze wydarzenia pominę, takie jak występ zespołu „Partita”. Nie w moim guście. Choć jestem już bardzo stary. Być może byli zaproszeni na obchody 704-tej rocznicy nadania praw miejskich, bo jako młodzi ludzie śpiewali na tej uroczystości kiedy biskup Eberhard z Nysy je nadawał. Bardzo dobrze zaprezentowali się tancerze z Kaliningradu, pokazali klasę.
Wieczorkiem był fajny mecz na stadionie. Powiat zmierzył się z miastem. Wygrali wysoko zawodnicy reprezentujący Powiat 7:2. W międzyczasie popadało mocno, ale to dobrze. Zawodnicy ledwo już biegali, a taki prysznic nadał im młodzieńczego wigoru. Na uwagę zasługują bardzo aktywne panie kibicujące zawodnikom z drużyny powiatu. To był 12 zawodnik na boisku i zapewne przechyliło to szale zwycięstwa. Premia nie ominie.
Zdjęcia z meczu są TUTAJ
Na zakończenie Dni Lidzbarka, Ola Jaworska przygotowała przedstawienie teatralne „Manekiny”. Czyli nie sztuczne ognie i dyskoteka z piwem, a kultura. W tym kierunku idzie miasto i bardzo dobrze. Temu wydarzeniu być może poświęcę oddzielny artykuł. Było wyjątkowe. Tutaj zdjęcia
Tak zakończyło się świętowanie, ja tam byłem kilka piw wypiłem;) Na grochówkę niestety nie załapałem się. Lecz to nic, ważne że jest coraz piękniej, a ludziom żyje się dostatniej. Na cześć Rady Miasta gromkie Hura!
A to stąd to "cyganienie" i wróżenie z fusów.
"Rodzina Wajsów – muzykanci-harfiarze – jeździli po miastach i wsiach, grali na weselach, jarmarkach, w karczmach. Papusza została wydana za mąż w wieku 16 lat za dużo od niej starszego brata ojczyma, Dionizego Wajsa. W czasie II wojny światowej jej tabor wędrował po terenach Zachodniej Ukrainy, ukrywając się przed Niemcami. Po wojnie polscy Cyganie z Kresów przenieśli trasy swoich wędrówek na Ziemie Odzyskane, tak też zrobiła grupa Papuszy."
"Znakomite opowie[ci o Romach Lidii OstaBowskiej po kilkunastu latach od pierwszego wydania wci| nie trac na aktualno[ci. {adne z postkomunistycznych paDstw nie wypracowaBo dobrego modelu wspóBistnienia z mniejszo[ci romsk, która – na co dzieD niewidoczna – przypomina o sobie niemal wyBcznie w nagBówkach alarmujcych newsów: deportacje z Francji, budowa gett na SBowacji, zakaz |ebrania w Polsce. Cygan to Cygan pokazuje zBo|ono[ [rodowiska romskiego, na któr nakBadaj si mentalno[ gadziów i to|samo[ narodowa paDstw, w których |yj Limalo, Marika, Ziutek, Badzio, Romek i wielu innych, z paszportem polskim, buBgarskim, serbskim, wgierskim…"
WAJS ubral sie na sesje jak cygan w tym niebieskim garniturze i bialych butach.
Myślę, że teraz 95% jak nie 99% czytających forum "googluje" słówko "persyflaż".
Nie ma co poziom wypowiedzi wzrasta. POGRATULOWAĆ;)
. język wizerunkiem obyczajowości…..czego dobitnym przykładem sławetne oracje dyrektorki domu kultury…;-)… warmiński Demostenes w spódnicy…;-)..miłego wieczoru..;-)
teraz ludziska szukają w googlach co to za jeden ten "Demostenes"
.. w takim razie wymieniam Demostenesa na Bieruta….. jest bardziej adekwatny i zewnętrznie podobny….
..szkoda,że w takiej małej społeczności , wręcz familiarnej "władza" przesłania zwykłego człowieka…. iluzoryczność takiej "władzy" jest oczywista ale nadal kusi….
Witam, bardzo fajnie komentujesz, czy może chciałbyś napisać jakiś artykuł na tą stronę? Zapraszam.
właściwie pisanie to mój zawód….. min. http://www.poezja.exe.pl/andrzej-ballo.html
Więc jeśli będziesz mógł poświęcić chwilkę czasu na napisanie felietonu, to z przyjemnością zamieszczę go tutaj, lub sam możesz to zrobić poprzez rejestrację. Można by utworzyć stałą rubrykę ku temu. Oczywiście będzie to wymagało lekkiej przebudowy strony. Co Ty na to?
jestem zawalony pracą….teksty do piosenek np.Wisniewskiemu.. ;-))..sztuki teatralne..i jakieś scenariusze..Wprost proponował mi pisanie w wydaniu e-gazety ale na enigmatycznych warunkach…. Jednakże w ramach pomocy humanitarnej mógłbym jakiś felieton napisać czy raczej persyflaż…w dość zjadliwej konwencji….;-)
Pomoc humanitarna jak widzisz wskazana. Napisz ten perysylaż 🙂
..pomoc humanitarna w Lidzbarku jest czymś tak egzotycznym jak fiut Senegalczyka i odwrotnie proporcjonalna do jego długości….ale zainicjuję pomoc humanitarną i coś napiszę w następnym tygodniu…. jakbym zaginął po tym artykule to powiadom moją rodzinę…;-))
Nie mogę się doczekać, jakby co to możesz na mnie liczyć. Może napisz mi na priv-a gdzie powiadamiać. Poza tym, można by się wymienić adresami e-mail. Napisz na formularzu do kontaktu na tej stronie, lub pieslak2@wp.pl
O mitingu nie słyszałem, nie było go w terminarzu chyba. Turniej o puchar posła daruje sobie. Choć marionetkowy poseł czasem coś pożytecznego zrobi. Będzie go pełno, przed wyborami. Niedobrze mi się robi.
Ciekawa stronka…Z powodu chronicznego egocentryzmu los miasta (jako fenomenu geopolitycznego czy administracyjnego) jest mi obcy.. dopiero niedawno zacząłem przeglądać z ciekawości i w ramach artystycznych eksploracji lidzbarskie "media"..Myślę,że rozsądniejsza część Lidzbarka chętnie zetknęłaby się z czymś no można nazwać media niezależne. Gazeta Lidzbarska i jej wirtualne satelity jest raczej rodzajem komiksu niż prasy a artykuły tam zamieszczone nie mają nic wspólnego nie tylko z dziennikarstwem ale z dobrym smakiem czy logiką.Nie ma nawet komu przeprowadzić wywiadu z goszczącymi w LW gwiazdami czy napisać felietonu…(choć być może na tym polega działanie wydawcy tej gazety. )…właściwie zapomniałem o czym miałem napisać…;-)…miłego popołudnia..;-)