Jednego i drugiego doczekali się Lidzbarczanie, którzy przyszli w niedzielę na amfiteatr miejski. Lokalne szeregi PO mocno zacisnęły zwieracze i pokazały show godny kandydata jedynego słusznego jak się dowiedziałem. Towarzysz Zdanowicz, otwierając dzisiejszy spęd wyborczy walnął krótką mowę powitalną. Podkreślił zasługi Cieślińskiego i ogłosił, iż jest to „nasz” kandydat. Nie wiem, co to oznacza dla mnie, ale jakoś nie czułem się zobowiązany podzielać jego opinię. Niech mówi za siebie. Pewnie źle się czuł w obowiązkowej koszulce PO z napisem „Piotr Cieśliński”, bo w kilka minut później zmienił na mniej obciachową w kratkę. Jednak reszta „podwładnych” nie miała tyle odwagi.
Dzisiaj można było zobaczyć, kto jest zależny od lokalnego PO, kto ma stołek dzięki układom. Każdy chciał się przypodobać i pokazać, że jest zasłużony, że ten stołek na którym pierdzi ma uzasadnienie.
Tak wielka kasa jaką wykładają osoby sponsorujące Cieślińskiego, przyciąga jak muchy innych kandydatów. Można się podłączyć, są ludzie, są kiełbaski jest impreza.
Niejaki Sławomir Rybicki, na wzór i podobieństwo Kaczyńskiego z PIS-u, wynajął aniołki do prezentowania swojej osoby. Można przyznać, że ładniejsze od tych Cieślińskiego i nawet Kaczyńskiego. Pewnie poszedł na jakość, a na ilość jak Piotr.
Nie pamiętam tak agresywnej kampanii wyborczej w naszym mieście. Prekursor współczesnej propagandy nieżyjący już na szczęście Goebbels, stwierdził „zbyt agresywna i nachalna propaganda nie odnosi skutku”. Zaczynam obawiać się, że jak w nocy pójdę do łazienki to zastanę tam kogoś z plakatem…
P.S.
… całkiem niezła autopromocja … Andrzeju 😉
… no cóż ?! … cisz się, że w lodówce Ci nikt nie wyjada twoich zapasów 😉