sie 302013
 

AK2

Bardzo ciekawy artykuł z sierpniowej „Debaty”. Zapraszam do lektury.

 

Instytut Globalizacji opublikował raport „Cena Państwa 2013”. Nie jest to jakieś opasłe tomisko, którego nie da się przeczytać. Opracowanie jest raczej zwięzłe i dzięki temu udało się przedstawić na co idą nasze pieniądze. Widać też jak wielkie podatki płacimy naprawdę.

Okazuje się, że te procenty podatku dochodowego, które nam potrącają z pensji, to nie jest nawet połowa obciążeń. I tak przeciętne wynagrodzenie w 2012 roku wyniosło brutto 3 521 zł. Z tego pracownik dostaje do ręki 2 520 zł. Niejako po drodze „gubi” podatek dochodowy – 245 zł, składkę na ubezpieczenie zdrowotne – 273 zł, składkę na ubezpieczenie rentowe – 53 zł, ubezpieczenie chorobowe – 86 zł. To jeszcze widać. Mniej zauważalna jest składka na Fundusz Pracy i Fundusz Świadczeń Pracowniczych – 90 zł oraz dodatkowa składka na ZUS – 641 zł. Po doliczeniu tego okazuje się, że całkowity koszt zatrudnienia pracownika wynosi 4 252 zł. Wynosi tyle, bo przecież jest oczywiste, że ta część składki, którą płaci pracodawca i tak musi być wypracowana przez pracownika. Pracodawca nie ma innych pieniędzy niż te, które wypracowali pracownicy.

Gdy tak policzymy, to okazuje się, że rzeczywista stopa opodatkowania przeciętnej płacy w Polsce to nie żadne 18% tylko 40,7%. Skoro tyle z dochodu jest pobierane w różnej postaci, to zdawałoby się, że państwu wystarczy. Nic bardziej mylnego. Nie wystarczy. Wprawdzie te 2 520 zł pracownik bierze do ręki, ale gdy tylko idzie do sklepu, tankuje samochód czy dzwoni przez telefon, zaczyna znowu płacić podatki pośrednie, takie jak VAT czy akcyza. Polak wydaje 24,3% dochodów na żywność, 6,3% na alkohol i tytoń, 20,8% na mieszkanie i energię. Wszędzie tam ukryte są podatki płacone przez konsumenta. Jak razem policzyć, to dochodzi kolejne 470 zł plus inne opłaty parapodatkowe, jak abonament telewizyjny itp., co wynosi kolejne 50 zł. Po zebraniu tego wszystkiego do kupy okazuje się, że z wypracowanych przez przeciętnego Polaka pozostaje mu 47%, bo pazerne państwo zabiera aż 53%. To też jest najwyraźniej za mało, bo państwo i tak ciągle się zadłuża i co roku podnosi podatki – w ciągu ostatniego roku obciążenie wzrosło o 4 %. Z wyliczeń wynika, że w roku 2013 przeciętnie zarabiający Polak zapłaci o 236 zł podatków pośrednich (głównie VAT i akcyza) więcej niż w roku poprzednim. Łącznie Polak, ten statystyczny, zapłaci w 2013 roku 987 zł podatków więcej niż rok wcześniej.

Ciekawe jest wyliczenie strat i korzyści, jakie pracownik ma z tytułu tak tępionych umów „śmieciowych”. Wystarczy, że pracownik zatrudniony został na umowę zlecenie bez tych składek, a dostałby do ręki o 12 600 zł więcej niż gdyby był zatrudniony na umowę o pracę. Dalej licząc, że opłaca tylko dobrowolną składkę zdrowotną w NFZ, a pozostałą resztę z kwoty wydzieranej na ZUS przez państwo, czyli 713 zł miesięcznie, odłożyłby rozsądnie do banku na 2% powyżej inflacji, to po 44 latach (przeciętny czas pracy Polaka po studiach) miałby odłożone skromne 627 tys. zł. Można wybierać – od tej kwoty miesięczne odsetki (2% inflacja + 2% z lokaty) wynoszą 2 100 zł, czyli całkiem niezła emerytura z nienaruszonym kapitałem! Jak ktoś nie ma zamiaru zostawiać spadku, to zakładając, że optymistycznie spodziewa się żyć 85 lat (statystycznie w Polsce mężczyzna żyje 72,4, a kobieta 81 lat), to jego emerytura wyniosłaby 3 800 zł miesięcznie. Wtedy rzeczywiście można spędzić emeryturę pod palmami.

Oczywiście, że nie są to wszystkie informacje zawarte w raporcie. Ciekawe są wydatki państwa, np. na obronę narodową wydajemy niespełna 23 mld. zł, a składka unijna wynosi ok. 18 mld. Za to obsługa zadłużenia stanowi 43 mld. Obraz dość przygnębiający. Jedyne co wygląda lepiej, to fakt, że już drugi rok z rzędu wydatki państwa rosną wolniej od wzrostu gospodarczego, czyli kończy się okres szaleństwa zadłużania jakie miało miejsce w latach 2008-2011. Ale to już temat na odrębny artykuł.

Adam Kowalczyk

 

 Posted by at 8:56 pm
sie 272013
 

Miesiąc październik zapowiada się nader interesująco za sprawą tytułującego się starostą pana Jana Harhaja, który stanął w obronie dobrego imienia swego urzędu. 26 sierpnia otrzymałem z sądu wezwanie na posiedzenie pojednawcze w sprawie prywatnego aktu oskarżenia wniesionego przeciwko mojej osobie.  Nie będę się odnosił do treści zawartej w skarżącym piśmie, są mi niezrozumiałe.

Na koniec zacytuję słowa tytułującego się starostą pana Jana Harhaja, które wypowiedział 8 grudnia 2010 roku, po tym jak został wybrany starostą:

„[…]że zdaje sobie sprawę z tego, co go czeka, ale mając takiego nauczyciela jak Pana Marszałka Jacka Protasa i wsparcie przyjaciela Pana Marka Chyla wierzy, że podoła wyzwaniom, które przed nim stoją. Podziękował wyborcom za oddane na niego w wyborach samorządowych głosy. Podkreślił, że numerem 1 tej kadencji są Termy Warmińskie. Zagwarantował, że chce, potrafi i będzie ciężko pracować dla dobra powiatu i wierzy, że dzięki przychylności Rady wspólnie osiągniemy sukces.”

Poniżej skan prywatnego aktu oskarżenia

pisma_sądowe0014 pisma_sądowe0018 pisma_sądowe0017 pisma_sądowe0016

 Posted by at 9:07 am
sie 122013
 
Uroczysta sesja Rady Miasta Lidzbarka Warmińskiego na zamku Biskupów Warmińskich

Uroczysta sesja Rady Miasta Lidzbarka Warmińskiego na zamku Biskupów Warmińskich

Z wystąpienia pana burmistrza dowiedziałem się, że kiedy chodzi on po ulicach naszego miasta słyszy tylko pozytywne opinie. Co prawda nie powiedział, czego one dotyczą, ale i tak jest to budujące. Ubolewa przy tym, że poprzez internet niektóre osobniki mają czelność krytykować politykę rozwoju miasta prowadzoną przez obecną władzę. Pan burmistrz odniósł się też bezpośrednio do mojej skromnej osoby. Czy tchórzliwy redaktor z niewiadomym przygotowaniem nagrywa sesję i puści ją w sieci? Oczywiście że tak. To osobista wycieczka w moją stronę, która nie przystoi randze i powadze urzędu burmistrza.  Wygłaszanie obraźliwych treści podczas uroczystej sesji miasta świadczy o kulturze osobistej samego mówcy. Czy jestem tchórzliwy? Nie sądzę, prowadzenie naszlidzbark i pisanie tam, wymaga odwagi. Tak właśnie funkcjonuje kontrola obywatelska, czyli zupełnie nowe pojęcie dla urzędników w UM. Należy się do tego przyzwyczaić i szanować. Tylko jawność poczynań władzy jest gwarancją uczciwości. Na mojej stronie, czytelnicy będą znajdować raporty i zestawienia finansowe dotyczące publicznych pieniędzy, wyciągi z kont bankowych UM i wiele innych informacji dotyczących działania gminy miejskiej.

Dalsza część wystąpienia pana burmistrza to czysta partyjna propaganda. Nie będę się do tego odnosił teraz, na wszystko przyjdzie czas.

Internet nie służy burmistrzowi. Może uchwałą RM zakazać jego używania? 😉

Poniżej całość wystąpienia burmistrza.

 Posted by at 12:36 am
lip 212013
 
Kadr z filmu "12 gniewnych ludzi"

Kadr z filmu „12 gniewnych ludzi”

Hipokryzja (od gr. ὑπόκρισις hypokrisis, udawanie) – fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Udawanie serdeczności, szlachetności, religijności, zazwyczaj po to, by wprowadzić kogoś w błąd co do swych rzeczywistych intencji i czerpać z tego własne korzyści.

Hipokryzja może się przejawiać na kilka sposobów:

  • Oficjalne głoszenie przestrzegania określonych zasad moralnych i jednoczesne ich „ciche” łamanie, gdy nikt ważny tego nie widzi (np. głoszenie przez polityka, że walczy z korupcją i jednoczesne branie przez tego polityka po cichu łapówek),
  • Stosowanie różnych, sprzecznych wzajemnie zasad moralnych przy różnych sytuacjach (np. wymaganie od żony, żeby nie zdradzała i jednoczesne zdradzanie żony),
  • wymyślanie rozmaitych teorii, które w pokrętny sposób tłumaczą stosowanie różnych norm moralnych przy różnych sytuacjach (np. głoszenie, że zabijanie dzieci wroga w czasie wojny jest dobre dlatego, że wróg ten popełnił wcześniej zbrodnię mordując nasze dzieci),
  • Tworzenie obszarów tabu, czyli spraw, o których się nigdy nie rozmawia publicznie; zazwyczaj są to sprawy, które w świadomości wielu ludzi są niemoralne, ale są lub były jednocześnie masowo praktykowane (zob. też tajemnica poliszynela).(źródło: Wikipedia)

 

Część właściwa – Nostalgiczna (czyli jak dawniej rządzono w Lidzbarku Warmińskim).

Jeszcze 7-10 lat temu, sesja rady miasta trwała przeważnie ponad 3 godziny, choć bywały też krótsze 1,5-2 godziny. Zdarzało się, że zapraszani byli uczniowie Liceum Ogólnokształcącego. Mogli wtedy obserwować przebieg często burzliwych obrad w sali konferencyjnej UM, wtedy przy ulicy Ratuszowej. Pan Byczkowski, ówczesny burmistrz, zmagał się z wyjątkowo częstymi słowami krytyki, płynącymi głównie z ust przewodniczącego rady miasta pana Artura Wajsa. Bardzo aktywnym radnym wówczas był pan Malewicz, który wspierał jak mógł pana Wajsa. Aby nie być gołosłownym, dalsza część artykułu składać się będzie głównie z cytatów ówczesnych radnych, wraz z moim krótkim komentarzem.

Przenieśmy się, zatem do 10 grudnia 2003 roku, XIII sesja RM. Radny Henryk Malewicz stwierdził:

 „zgodnie ze Statutem Miasta każdy obywatel może uczestniczyć w pracach Komisji i Rady Miejskiej’

Brawo dla jakże demokratycznej postawy pana radnego. Zamierzam skorzystać w pełni z tego prawa. Niewiele osób pamięta, że w Lidzbarku Warmińskim planowano utworzenie stref płatnego parkowania. W tej jakże niepotrzebnej inicjatywie przodował pan Radny Wajs, oto, co powiedział w tej sprawie:

 (11 luty 2004 VI sesja RM) „Kolejna sprawa dotyczy utworzenia w mieście strefy płatnego parkowania […] Zajmujemy się sprawą utworzenia strefy płatnego parkowania od roku. Prośba do Pana Burmistrza, żebyśmy w tym temacie się sprężyli.[…] Czy będzie można tą sprawę strefy przyśpieszyć, żeby to sfinalizować.[…] (3 marca 2004 XVII sesja RM) w naszym mieście było zaplanowanych ponad 200 miejsc płatnego parkowania nie zgadzam się , że w Lidzbarku Warmińskim planuje się utworzyć 75 miejsc.[…] (31 marzec 2004 XVIII sesja RM) Ja jestem zwolennikiem powstania w naszym mieście strefy płatnego parkowania i niech wszyscy obecni zapoznają się z tym stanowiskiem.”

Pan burmistrz Byczkowski na to (ta sama sesja RM):

„przy dużych trudnościach finansowych miasta i wejściu Polski do Unii Europejskiej nie powinniśmy mieszkańcom miasta wprowadza dodatkowych opłat. Powinniśmy rozpocząć od konsultacji społecznej w sprawie utworzenia strefy płatnego parkowania. Gro samochodów będzie parkować przy Urzędzie Miasta, Agacie i Biedronce.”

Na to radny Wajs:

„środki finansowe z wpływów za płatne parkowanie będą przeznaczone na „ poprawę estetyki miasta Lidzbarka Warmińskiego”.  Pobierając opłatę za parkowanie nie uderzymy w osoby najbiedniejsze i symboliczną opłatę mogą płacić.”

Daje się zauważyć, że już wtedy radny Wajs traktował Lidzbark Warmiński jak swoją własność. Pouczał mieszkańców i chciał uczyć ich kultury:

(30 sierpień 2004 XXIV sesja RM)„To jest przecież praca Straży Miejskiej.  Uważam, że Straż Miejska powinna w od godz. 20.0 do   2.00 kontrolować młodzież przed lokalami. Jeżeli cofnie się koncesję na sprzedaż alkoholu to wtedy w porządku. W naszym mieście jest kilka lokali, w których bawi się młodzież i może to Straż Miejska skontrolować Koncesje na sprzedaż napojów alkoholowych trzeba cofać, w przypadkach kiedy nieletnia młodzież pije alkohol. Natomiast sprawa psów jest dalej nie rozwiązana. Wcześniej już mówiliśmy jak temat psów ma być załatwiony. Uważam, że trzeba uczyć nasze społeczeństwo kultury.  Trzeba wprowadzić zwiększoną częstotliwość patroli i systematycznie przeprowadzać kontrole w sklepach i lokalach, które sprzedają napoje alkoholowe osobom nieletnim.”

Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta te czasy, kiedy to straż miejska patrolowała wieczorem ulice i lokale. Wtedy jeszcze do czegoś się nadawała. Czemu obecny burmistrz nie wprowadzi w życie swoich postulatów? Teraz przecież może to zrobić, jest szefem straży miejskiej. Gdyby SM spełniała funkcje, o jakie wnioskował ówczesny radny Wajs, młodzi ludzie nie zbieraliby się na wieczorne popijawy nad rzeką przy ulicy Kopernika.

Teraz wybrany cytat z ciągłego narzekania radnego Wajsa (jakbym siebie słyszał):

(11 luty 2004 XV sesja RM) „Czym były ustalenia z przed roku pytam się Burmistrza dotyczące prywatyzacji Przedszkola – nic, fosa – nic, strefa płatnego parkowania – nic, „Klejnot z obrączką” – nic. To trwa już rok, a przecież Burmistrz realizuje politykę wskazaną przez Radę.”

Burmistrz Byczkowski odpiera zarzuty:

„po wypowiedzi Pana Przewodniczącego Rady wszyscy obecni mają wrażenie ,że nic nie robimy i jesteśmy nieudolni[…]Proszę nas nie traktować, że nic nie robimy i że jesteśmy nieudolni w swoich działaniach, staramy się wykonywać sumiennie swoje zadania.”

Ku zdziwieniu wszystkich, okazuje się, że to burmistrz powinien realizować politykę RM! Teraz jest odwrotnie, czyli nie pomyśli ówczesnego radnego Wajsa.

19 sesja RM (21 kwiecień 2004), była ciekawa ze względu na pewną wypowiedź (znowu) radnego Wajsa:

„Pan Artur Wajs Przewodniczący Rady poinformował, ze w planie zagospodarowania przestrzennego miasta jest zaplanowana budowa krytego basenu na górze koło Mleczarni.
-Uważam, że jest to miejsce niefortunne. Proszę o zmianę lokalizacji tego basenu na bardziej dostępne miejsce dla dzieci i młodzieży lidzbarskich szkół oraz mieszkańców miasta.”

Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie zacytować tej wypowiedzi. Wcale nie będę pisał, że kojarzy mi się to z termami;)

Na tej samej sesji: Radny Michał Achrem stwierdził:

-Pani Anna Kajaniec z Kuriera Lidzbarskiego powinna nagłaśniać w swojej gazecie sprawy dotyczące miasta.

Kto jeszcze pamięta taką gazetę? Radni aż prosili się, aby pisać o nich, o ich pracy i tym co się dzieje w UM.

Szalenie ciekawa była 22 sesja RM (30 czerwiec, 2004) na której uchwalono podwyżkę dla burmistrza Byczkowskiego, oto jak zareagował przewodniczący rady Artur Wajs:

„-   ja osobiście nie zgadzam się z  taką podwyżką dla Burmistrza.  W naszym mieście panuje bieda, a o kwotę 550 zł podwyższa się Burmistrzowi. Burmistrz nie przyczynił się swoimi działaniami do polepszenia trudnej sytuacji w mieście Wprost przeciwnie obniża się zasiłki w MOPS, podwyższamy podatki, upadłość PEC.  Przy takiej biedzie w mieście taka podwyżka. Jest to moje prywatne zdanie.”

Rada Miasta nie była jednomyślna w przyznaniu tej podwyżki. 3 osoby wstrzymały się od głosu, jedna była przeciwna. To bardzo szlachetne ze strony radnego Wajsa, że wykazał wtedy daleko idącą troskę o budżet miasta. Jednak kiedy sam złożył ślubowanie na burmistrza, 1 grudnia 2006 roku i na tej samej sesji RM uchwaliła podwyżkę jego wynagrodzenia, obiekcji już takich nie miał w stosunku do swojej osoby. Podobnie było też na 21 sesji, kiedy ponownie podniesiono wynagrodzenie burmistrzowi aż o 2484 złotych – nie protestował.

Na 26 sesji (24 listopad 2004) radny Wajs wyraził swoją opinię na temat zatrudniania w Lidzbarku Warmińskim, osób z poza miasta, konkretnie z Olsztyna:

Pan Artur Wajs Przewodniczący Rady Miejskiej zwrócił się z zapytaniem w sprawie podania szczegółowych kwalifikacji Pani Adrianny Narkiewicz, która została zatrudniona na stanowisku podinspektora ds. pozyskiwania funduszy europejskich.

[…]Zatrudniona osoba jest mieszkanka Olsztyna i to ona będzie decydować co my mamy robić w naszym mieście. Jestem tym zdegustowany.”

Nie mogę znaleźć odpowiednego słowa – jak określić osobę zdegustowaną, która przestała być zdegustowana? Obecnie burmistrz zatrudnia osoby z Olsztyna, płaci im naszymi pieniędzmi i „zdegustowania” już w tym nie widzi. Skąd więc taka zmiana światopoglądu?

Jest też zazdrosny:

(XXX sesja RM, 2 luty 2005) „W Gazecie Lidzbarskiej czytałem o sukcesach Burmistrza, ale ja uważam, że są to sukcesy całej Rady Miejskiej, a nie tylko Burmistrza.  Miejska hala sportowa taka, jaka jest została wybudowana pod naciskiem Rady. Sprawa prywatyzacji PEC została zrobiona także pod naciskiem Radnych i jest sukcesem tej Rady. To samo dotyczy realizacji Projektu „Klejnot z Obrączką” Uważam, że wszystkie sukcesy Burmistrza Miasta są sukcesami tej Rady, ponieważ powstawały pod naciskiem Radnych.”

„ Sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą”. Można jeszcze godzinami cytować wypowiedzi krytyczne radnego Wajsa w kierunku ówczesnego burmistrza. W owych działaniach, bardzo przypominał obecnego mnie;) Nic mi się nie podoba, wszystko krytykuję –jak się okazało jest to droga do sukcesu. Jednak nie mam ambicji politycznych, nie pcham się do władzy. Uważam, że rządzić naszym miastem powinny osoby znające się na tym z racji swego wykształcenia i doświadczenia zawodowego. Nie mniej ważną cechą przywódcy jest przyjazny stosunek do innych ludzi, zrozumienie potrzeb tych najsłabszych i najbiedniejszych obywateli miasta.

Na zakończenie cytat radnego Zielińskiego. (VIII sesja RM 27 kwiecień 2007)

„Radny Rafał Zieliński poinformował, że jest do udostępnienia film, który został wyemitowany w telewizji TVN o Lidzbarku Warmińskim. Jest on zrobiony bardzo tendencyjnie i pokazuje nie tylko plusy, ale i minusy naszego miasta.”

Myślę, że jest to dobra definicja obecnej polityki władz miasta. Teraz sesje RM nie trwają dłużej niż pół godziny, wszystko działa jak w zegarku.

 Posted by at 7:21 pm
lip 162013
 

quoKryzys – to magiczne słowo, oficjalne usprawiedliwienie nieudolności i miałkości rządzących naszym krajem ludzi. Jeśli coś się nie udaje, winny jest „kryzys”. Władza wmawia ludziom, że to siła wyższa jak trzęsienie ziemi czy wybuch wulkanu. Na nią silnych nie ma i rząd absolutnie nie jest winny niczemu. Kryzys przedstawiany jest jak jedna z sił natury, a wiadomo, że z nią walczyć nie sposób. Wypełnia wszelkie zakamarki kraju, wlewa się do świadomości obywateli, wysysany jest z mlekiem matki i pozostaje wierny do końca życia.

Jednak czy używanie tego słowa w odniesieniu do stanu naszej gospodarki jest słuszne? Jeśli obecnie mamy kryzys, to znaczy, że wcześniej go nie było i panował dobrobyt. Antonimem kryzysu jest dobrobyt. Kiedy więc w naszym kraju było tak dobrze, że pasowałoby słowo dobrobyt? Lata 80-te, 70-te, może Polska międzywojenna? Najbliżej chyba do czasów Gierkowskich, kiedy to w naszym mieście powstała prawdziwa infrastruktura mieszkaniowa. Wybudowano wtedy wielkie osiedla, miasto gwałtownie się rozwijało, liczba mieszkańców rosła, była praca. Pamiętam jak chodziłem na dworzec PKP oglądać ogromne lokomotywy. Władza wtedy bała się obywateli, bała się buntu i przewrotu. Człowiek, który ma gdzie mieszkać i co jeść nie będzie podnosił ręki na władzę. Aparat urzędniczy dbał szczególnie o „swoich”, szerzyła się korupcja i nepotyzm wśród rządzących. Przypomnę w jakim tempie wybudowano nową drogę do Stoczka Klasztornego, przed wizytą papieską. Droga piękna, prosta i bez dziur. 

To był moim zdaniem, taki „polski dobrobyt”. Choć okiem Francuza, Hiszpana czy Holendra tkwiliśmy w głębokiej czarnej socjalistycznej dupie. Kiedy w krajach zachodnich cieszono się z pierwszego telewizora kolorowego, czy zmywarki do naczyń, w Polsce szczytem luksusu była pralka „frania” i mały fiat. Powstała taka rzeczywistość równoległa. Kto miał odwagę i świadomość nędzy, w jakiej tkwił, uciekał na zachód.

Od tamtych czasów minęło już trochę lat. Świat się zmienił, rozwój technologiczny kreuje nowe światy, zmienia sposób postrzegania rzeczywistości. Jak więc wygląda Lidzbark Warmiński w ponad 30 lat od obalenia komunizmu?

Idąc na jakąś większą imprezę w naszym mieście, nieodzownym jest wysłuchanie mowy burmistrza. Tak jak przed filmem w kinie, wyświetlane są reklamy, tak burmistrz wychwala swoje dokonania przed rozpoczęciem właściwej imprezy. Kiedyś puszczano kroniki filmowe w których karmiono widzów propagandą sukcesu, obecnie tak czynią władze miasta. Myślę, że to jednak krok naprzód, zawsze można rzucić jajkiem i zakończyć bezsensowną mowę z której po raz kolejny dowiadujemy się, że Lidzbark Warmiński rozwija się wspaniale, a ludziom żyje się dostatnie. Tu nic się nie zmieniło, czysty socjalizm z lubością uprawiany przez aparat urzędniczy stał się stałym elementem naszego życia.

Zastanawiam się, na jakiej podstawie głoszone są takie slogany? Czy ludzie nadal dają się nabierać jak 30-40 lat temu? Okazuje się, że niestety tak. Wystarczy spojrzeć na nasze miasto chłodnym okiem, bez emocji. 25% mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego mieszka w budynkach komunalnych. Wystarczy sama wizyta na klatkach schodowych, aby przekonać się, w jakim opłakanym stanie są te budowle. Zaniedbane, odrapane ściany, ostatni remont pamiętający czasy Gierka. Część z nich jest w ścisłym centrum miasta, bieda kryje się za tymi pięknymi fasadami, rewitalizowanymi za unijne pieniądze. Na domiar złego, opalane są piecami węglowymi. Pięknie wygląda nasze miasto, kiedy w mroźną noc widać unoszący się nad centrum smog. Podobno władza wymyśliła, że będziemy uzdrowiskiem, może niech najpierw sama się uzdrowi?

Jak podaje GUS, w 2011 roku oddano 72 mieszkania na terenie powiatu lidzbarskiego. W tym 40 mieszkań wybudowanych indywidualnie. W gminie miejskiej 46 mieszkań, z czego 14 to prywatne inwestycje. Czemu władza nie chwali się takimi wskaźnikami? Bo to wstyd. 40 lat temu te liczby były (około) 10-cio krotnie wyższe.

Rozwój miasta to inwestowanie w ludzi, w miejsca pracy. Niestety lokalni włodarze postęp widzą przez pryzmat własnej kieszeni. Burmistrz wraz ze starostą zaciągają kredyty z łatwością, w końcu to nie oni będą je spłacać. Zastanawiam się wobec tego kto będzie oddawał te pieniądze, skoro miasto się wyludnia?

 

Prognoza liczby mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego.prognozy liczy ludności do 2035 r. opracowanej przez GUS

Prognoza liczby mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego.prognozy liczy ludności do 2035 r. opracowanej przez GUS. Wykres pochodzi z „Projekt założeń do planu zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe dla obszaru Gminy Miejskiej Lidzbark Warmiński na lata 2013-2028 „

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Liczba czynnych zawodowo osób w stosunku do tych w wieku emerytalnym gwałtownie spada. 

Źródło: Bank Danych Lokalnych, GUS

Źródło: Bank Danych Lokalnych, GUS 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na domiar złego, liczba czynnych zawodowo osób, pozostających bez pracy stale rośnie. Czy tak powinien wyglądać dynamiczny rozwój miasta? Według burmistrza tak. W innych gałęziach gospodarki Lidzbarka sytuacja wygląda podobnie do tej z przyrostem naturalnym. Liczba firm i zatrudnionych ludzi maleje, a nie wzrasta.

Nie wiem, jakiego określenia użyć na ten fenomen, w końcu mamy piękny deptak i odremontowane fasady budynków. Bawimy się na licznych imprezach miejskich, nie dostrzegając, że za kilkanaście lat najpilniejszą potrzebą będzie posiadanie miejsca w domu spokojnej starości. Deptak i starówkę zabierze komornik za długi miasta. Sprzeda je na licytacji, a nabywcą będzie pewien pan na literkę D. Miasto zapełnią goście z Kaliningradu, będzie się działo.

 Posted by at 9:24 pm