cze 172013
 

MAJO6407_crImpreza goni imprezę. Trudno nadążyć za kreatywnością naszych władz. Być może jest to spowodowane wyrzutami sumienia, za jedną z najwyższych w kraju stawek za wywóz śmieci, lub też odwróceniem uwagi od tego.

„Napoleony Kultury – Festiwal Kultury i Tradycji XIX wieku” – nowość na naszym rynku wydarzeń kulturalnych. Czynnikiem decydującym o powodzeniu danej imprezy jest odpowiednia pogoda. Tym razem szczęście sprzyjało organizatorom. Było ciepło i słonecznie na lidzbarskim deptaku. Opisuję wydarzenia z pozycji widza, a nie organizatora. Nie jestem w stanie być na wszystkich sub-wydarzeniach związanych z festiwalem. MAJO6258_crBardzo ciekawą sprawą była aranżacja do zrobienia zdjęcia w takim „retro” stylu na deptaku. Zacne fotki powychodziły chętnym. Przydałaby się tam mała biała blenda, do rozproszenia cieni i ewentualnie jakiś parasol.

Panie organizowały warsztaty zapomnianych już rzemiosł jak choćby filcowanie i inne takie;) Prezentowała się też kuźnia kowalska z Kotowa. Można było na żywo zobaczyć jak hartowała się stal 😉 Bardzo bardzo wiele stoisk z różnościami, bibelotami, zainteresował mnie pojazd z wózkiem bocznym w postaci zbiornika na napój (wolałem nie próbować). Gwarnie było jak na prawdziwym 19-wiecznym rynku w dzień targowy. Podobała mi się atmosfera tam panująca. Każdy coś znalazł ciekawego dla siebie.

Teatr Prawdziwy "Ostatni Marsz"

Teatr Prawdziwy „Ostatni Marsz”

Wieczorem zaprezentował się „Teatr Prawdziwy” z Bielawy w spektaklu „Ostatni Marsz”. Przedstawienie nawiązuje do dramatycznych wydarzeń z 1906 roku, jakie miały miejsce na wyspie Bali. Wtedy, bowiem żołnierze zamordowali wszystkich uczestników marszu weselnego. Odwaga broniących się i ginących Balijczyków przetrwała do dzisiaj i funkcjonuje w społeczności lokalnej. Aktorzy używali otwartego ognia i różnej maści pirotechnicznych fajerwerków. Podobało się. Później pokaz filmu historycznego dla ciekawych historii Napoleona.

Kilka zdjęć z nocnego przedstawienia Teatru Prawdziwego TUTAJ W GALERII ZDJĘĆ

W sobotę udałem się pod zamek, aby przejrzeć się bitwie napoleońskiej. Nowa sceneria, już nie historyczna miała dawać lepszy przekaz medialny temu wydarzeniu. Zdjęć zaledwie kilka zrobiłem i to niedobrych technicznie. Może za rok, przebiorę się za żołnierza, wtedy będę mógł z bliska towarzyszyć walkom i robić podobające mi się zdjęcia. Może nawet jakiś materiał wideo powstanie? To zależy od posiadania odpowiedniego sprzętu. Promocja takiej imprezy odbywa się głównie przez internet. Realizując dobry film, opisujący bitwę, umieszczony na YT da więcej miastu turystów niż np. festiwal sera o którym wkrótce napiszę. Może UM o tym nie wie? Mają odpowiedni sprzęt do realizacji nawet skomplikowanych scenariuszy. Może ktoś zacznie robić z tego użytek, bo za kilka lat będzie przestarzały.

Nowe miejsce bitwy…złośliwi z pewnością powiedzą, że to dla gości hotelu taka lokalizacja specjalnie zrobiona. Zastanawiam się, czy ja jestem złośliwy? Z pewnością zarośnięty trawą poligon wojskowy nie był dobrym miejscem do realizacji bitwy. Przy tym budżecie cudów nie można zrobić, jak choćby skoszenie trawy przed inscenizacją. Pod hotelem zabrakło konnicy, dużych dział artyleryjskich i obozu, który można było zwiedzić zaraz po bitwie. Takie „smaczki” są nieodzowną częścią samej inscenizacji i pokazują rozmach samej imprezy. Króciutki materiał wideo poniżej. Link do kliku zdjęć z bitwy i jarmarku TUTAJ W GALERII

 Posted by at 1:24 pm
cze 142013
 
Okładka książki

Okładka książki

 Lada moment w księgarniach ukaże się szósty tomik poetycki Andrzeja Ballo.  Książkę wydaje  warszawskie Wydawnictwo Barbelo,  które ma zamiar potraktować autora i jego dzieło z dużym promocyjnym rozmachem. Autor jest mieszkańcem naszego miasta. Na szczęście i niestety, ponieważ jest postacią dość kontrowersyjną. Zaryzykowałem i poprosiłem go o krótki wywiad. Zgodził się pod warunkiem, że będę mówił basem.

Sądzisz, że mieszkańcy naszego miasta czytują poezję?

Podejrzewam, że najbardziej poczytną książką w naszym mieście jest katechizm, zaraz przed Kodeksem Ruchu Drogowego. Wcale się nie dziwię. Być może znajdzie się tu jednak kilkunastu dewiantów, którzy od czasu do czasu przetrawią jakąś poezję, może nawet i moją. Wiersze skłaniają do refleksji a na nią nie ma miejsca w tym pięknym mieście. Tu trzeba ciągle uważać żeby się nie potknąć albo nie wpaść do wykopu…

Mała popularność poezji nie zniechęca Cię do jej pisania? 

Piszę wiersze ponieważ odczuwam jakiś wewnętrzny imperatyw. Nie jest to kaprys i nie jest to mam nadzieję grafomania czy twórczość ludowa. Zapisuję to, co niezbędne. Nie piszę bo powinienem. Wielki polski poeta Józef Czechowicz zniszczył około pół tysiąca swoich wierszy. Oczywiście przed publikacją. Ja niszczę te zbędne jeszcze przed zapisaniem. Oprócz poezji pisuję też prozę. Sztuki teatralne, scenariusze filmowe, opowiadania, felietony itp.

Łatwo być literatem?

Tak, literatura jest bardzo prosta. Wystarczy usiąść i ją napisać.( śmiech)

Nasze miasto jest dla Ciebie inspiracją? Napisałeś coś o nim? Jak je literacko postrzegasz?

Miasto to ludzie z ich nadziejami, marzeniami, oczekiwaniami, snami, pracą, miłością i tragediami. Jest najbliższą mi rzeczywistością.  Trudno się do niej nie odnieść. Ostatnio o Lidzbarku piszą pochodzący stąd twórcy min. prof. Z. Mikołejko w swojej „ Jak błądzić skutecznie”, czy mój przyjaciel, zacny poeta Andrzej Niewiadomski w „ Mapie. Prolegomenie”. Zainspirowany miastem a właściwie stosunkami społecznymi w nim obecnie panującymi napisałem dwie sztuki teatralne i kilka wierszy. ”Śniło mi się miasto, z którego nie mogę wyjechać”… piszę w swoim wierszu dając wyraz nierealności tego miasta i mentalności mieszkańców..Wyczuwam jakiś tragizm w tym mieście, który pomieszany z absurdem urzędniczych działań i wypełniającą przestrzeń kulturową groteską tworzy atmosferę złowieszczego zawieszenia. Tu nie ma tej czytelności, lekkości międzyludzkiej i ludyczności jak w powieściach Steinbecka, choćby w „Tortila Flat”. Bardziej przypomina mi to Dickensowską prozę zabarwioną wyzyskiem, pazernością, żądzą zysku i władzy. Oczywiście lekko demonizuję, ale literacko. Jednakże przestrzeń międzyludzką lepiej wypełniać życzliwością, nadziejami, perspektywami niż kostka brukową i asfaltem. Epatowanie władzą, urzędem, statusem materialnym w społeczności niedostatku, bezrobocia i jakiegoś wycofania jest dużym nietaktem a wręcz głupotą. Nie powinno się swojego wysokiego poczucia wartości budować w taki sposób.

W lidzbarskiej Jagiellonce w Galerii Sław „wisisz” podobno obok naszego marszałka i burmistrza… Jak Ci jest z tym.?

To oni też coś napisali…? (śmiech).Poczytałbym przed snem.

Jak Ci się żyję w naszym mieście?

Nieśpiesznie. Dzielę los większości obywateli dzielnie walcząc z niedostatkiem i znużeniem.  Chętnie korzystam ze stoisk „30 % taniej” w pobliskim Lidlu. Moje życie społeczne ogranicza się do mnie ,do moich dzieci i kilku przyjaciół. Resztę znam z plotek i z doniesień prasowych. (śmiech)

Podobno masz zamiar wyjechać?

Raczej tak. Pisać mogę przecież wszędzie. Czekam, aż dorośnie moja kilkunastoletnia córka, która zresztą także chce opuścić nasze miasteczko i to z całkiem logicznych powodów. Zresztą moglibyśmy (jak proponuję w swojej sztuce) zasłonić albo ukryć nasze miasto na kilkadziesiąt lat. Może czas coś w nim zmieni? Może biskup Krasicki się zreinkarnuje? Może ktoś kopiąc ogródek znajdzie złoża uranu?.Tu zdarzyć może się wszystko. Uwielbiam absurd, ale w literaturze. W życiu bywa śmiercionośny, zwłaszcza w codziennym wydaniu.

Co sądzisz o kulturze w Lidzbarku.?

Jeszcze się nie odnalazła..

A lokalna polityka ?

Podobnież, choć leży trochę niżej.

Nie da się nie zauważyć, że czytasz nagminnie Nasz Lidzbark i chętnie komentujesz.

Rzeczywiście. Jest to dobre miejsce obserwacji i poligon doświadczalny. Na początku byłem nastawiony dość krytycznie. Potem po zastosowaniu odpowiedniej diety przywykłem. Lubię obserwacje socjologiczne. Dlatego uwielbiam też poczytać Zygmunta Baumana, choć i jego Lidzbark wprawiłby w zakłopotanie.

Nie bądź cyniczny.

Lubię być cyniczny. Takie mam DNA.

Jakie masz plany artystyczne na ten rok?

Wydam najprawdopodobniej jeszcze jedną książkę. Tym razem prozę. Prawdopodobnie jesienią będzie można zobaczyć w warszawskich teatrach jedną z moich sztuk. Realizuję etiudę filmową według własnego scenariusza, tu na miejscu w Lidzbarku. Mam kilka pomysłów na filmy dokumentalne o naszym mieście. Takie lekko sfabularyzowane i niekoniecznie offowe. Może uda mi się, któryś zrealizować. Zresztą nigdzie mi się nie śpieszy.  Jestem już po obiedzie.

Dziękuję więc za sympatyczną rozmowę!

Dziękuję i ja! Zachęcam do kupienia mojego nowego tomiku a nawet do przeczytania. Pozdrawiam czytelników Naszego Lidzbarka, nawet tych, którzy czytają go pod urzędniczym biurkiem.

 Posted by at 2:21 pm
cze 072013
 

 „Z pieśnią przez dzieje Polski”

  IMG_0967        Patriotyczne pieśni towarzyszyły Polakom od wieków, wspierając w trudnych, dziejowych momentach. Chcąc zachować ich żywotność oraz nie pozwolić na zapomnienie, tej części historii narodowej na scenie Gminnego Ośrodka Kultury 16 maja odbył się uroczysty koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu dwunastoosobowego chóru Zespołu Szkół w Kiwitach  pod kierownictwem pani Bożeny Pelik-Ogonowskiej – inicjatorki tego artystycznego wydarzenia w gminie.

Uroczystość rozpoczęła Pani Irena Borsuk Dyrektor Zespołu Szkół w Kiwitach. Chwilę później, Gospodarz Gminy Pan Wiesław Tkaczuk powitał zaproszonych gości oraz wspomniał o patriotyzmie i niedawno obchodzonych państwowych świętach majowych.

Wśród zaproszonych gości na widowni zasiedli: Dowódca Grupy  Rozpoznania Elektronicznego JW. 4411 mjr Robert Chrobak, Dowódca 9 Pułku Rozpoznawczego  płk dypl. Wiesław Marszałek, Wojskowy Komendant Uzupełnień ppłk  Piotr Chełmicki,  Prezes Oddziału gen. bryg. Związku Piłsudczyków RP Pan Józef Zysk, Przewodniczący Światowego Związku Żołnierzy  AK Józef Rusak, Przewodniczącego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych Pan por. Jan Krunis i członek tegoż zarządu kapitan Jan  Hałabiś ,      Proboszcz Parafii Rzymskokatolickiej Ks.dr  Józef Leonowicz,  porucznik rezerwy Władysław Bożyczko, Radni Gminni i Sołtysi Gminy Kiwity oraz miejscowa ludność.

Następnie Pan Władysław Bożyczko, jedyny żyjący na terenie gminy kombatant, otrzymał od stowarzyszenia kombatantów okolicznościowy dyplom z okazji swoich 85 urodzin.

Widowisko okraszone zostało rysem historycznym prezentowanych pieśni oraz imponującym pokazem slajdów, które stworzyły niezapomniany spektakl muzyczno – słowny. Przed oczami widzów  ukazały się  mniej lub bardziej znane obrazy o tematyce  batalistycznej malujące chwałę polskiego oręża i bohaterstwo Polaków. Na ich tle widniały teksty śpiewanych utworów. Najistotniejsze jednak były pieśni i piosenki, zaśpiewne przez szkolny zespół, które poruszyły we wszystkich tę nutę, często na co dzień zapomnianą, a tu na scenie na nowo  obecną-zwaną patriotyzmem.  Uczennice prowadziły słuchaczy przez wydarzenia i znaki tamtych czasów, które poszczególne utwory przywoływały. Zaprezentowano też piosenki lżejsze i popularne, których zadaniem jest malować dawny obyczaj, folklor i historię. W repertuarze znalazły się: „Bogurodzica”, „Bartoszu, Bartoszu”, „Hej, hej ułani”, „Witaj majowa jutrzenko”, „Biały mazurek”, „W krwawym polu”, „My pierwsza brygada”, „Przybyli ułani pod okienko” oraz „ Serce w plecaku”. Na zakończenie zaplanowano raperski  występ do dialogu: „Kto ty jesteś”, po którym rozległy się brawa.

Następnym punktem programu był wspólny śpiew przy dźwiękach akordeonu, którego instrumentalistą był mieszkaniec Kiwit Pan Jacek Pasławski. Wspólnie z Panią Bożeną Pelik-Ogonowską rozśpiewali przybyłych na koncert gości. Podczas śpiewu, można było korzystać z tekstów przygotowanych na prezentacji multimedialnej.

Część muzyczną zakończyła Pani Irena Borsuk – Dyrektor Zespołu Szkół, która   podziękowała za występ oraz poparła idee wskrzeszenia wspólnego śpiewania.  Chwilę później Wójt Gminy Kiwity Pan Wiesław Tkaczuk z pomocą swojego zastępcy Pana Jacka Pawlika wręczył kombatantom pamiątkowe upominki  oraz zaprosił do stołu na wspólny  słodki poczęstunek.

17 maja okazję do wysłuchania pięknych pieśni w wykonaniu szkolnego zespołu mieli uczniowie Zespołu Szkół w Kiwitach.

 

Bożena Pelik-Ogonowska

 

Serdecznie dziękuję za nadesłanie materiału.

9 IMG_0885 IMG_0901 IMG_0962

 

 Posted by at 9:51 pm
maj 192013
 

MAJO4026 kopiaObchodziliśmy uroczystości związane z rocznicami urodzin i śmierci wybitnego astronoma Mikołaja Kopernika. Oto krótka historia pewnej miłości.

Mikołaj Kopernik należał do tzw. wyzwolonych ludzi. Bycie duchownym w kościele katolickim, wcale nie przeszkadzało mu zamieszkać z mężatką Anną Schilling. Pojawiła się w życiu naszego wybitnego astronoma około 1525 roku. Prawdopodobnie związane to było z rozpoczęciem reformacji w kościele przez Marcina Lutera. Kopernik, a wraz z nim inni kanonicy byli pewni, że w kościele katolickim celibat zostanie zastąpiony konkubinatem. Przyjaciele Mikołaja – kanonik i kanclerz kapituły warmińskiej Aleksander Sculteti, jak też jego następca Leonard Niederhof mieszkali z „gosposiami” i mieli z nimi dzieci. Jak widać tradycja ta pozostała żywa po dziś dzień. Być może nasz astronom też doczekał się potomstwa? Jednak szukanie jego dzieci, byłoby politycznie niepoprawnym wybrykiem. Wróćmy jednak do kochanki Kopernika, Anny Schilling. Na krótko odeszła od swego mężczyzny, aby poślubić fromborskiego mieszczanina. Związek ten trwał jednak bardzo krótko, Anna zarzuciwszy mężowi „męską niemoc”, wróciła w objęcia prawdziwego mężczyzny – Mikołaja Kopernika. Ten starał się o rozwód dla swojej kobiety, ale nie wyszło. Anna nie udowodniła przed kapitułą, iż małżeństwo nie zostało skonsumowane. Swoją drogą, jestem bardzo ciekawy jak można udowodnić takie rzeczy.

W owych czasach, podobnie jak i dzisiaj istnieli konfidenci. Biskup Jan Dantyszek został poinformowany o grzechu, w jakim żyje duchowny Kopernik. W liście, nakazał Mikołajowi pozbyć się nałożnicy, a innym duchownym swych kobiet wraz z bękartami. Zdawałoby się, że ten Dantyszek to uosobienie świętości, nic z tego. Sam spłodził córkę i słał jej alimenty. No cóż, urząd zobowiązuje do zachowania dobrej miny.

Spokojne fromborskie życie stanęło pod znakiem zapytania. Czas pomiędzy porannymi modłami, a wieczornym bzykaniem mógł dobiec końca. Wielki astronom obiecywał poprawę, jednak Anny nie zostawił. Dantyszek zagroził więc procesem, dopiero to zmusiło Mikołaja do odesłania Anny. Niedługo potem Kopernik umarł. Była nałożnica nadal stanowiła zagrożenie dla braci duchownych, więc została wygnana i słuch o niej zaginął. Koniec.

Noc Muzeów… trudno mi pisać, że atrakcją jest zwiedzanie lochów zamkowych, biorąc pod uwagę, iż jestem Lidzbarczaninem. Zamek jest dla mnie zwykłym elementem krajobrazu. Jadąc ulicą Orła Białego, czasami nawet nie zwracam na niego uwagi. Inaczej jest w przypadku turystów, głównie hotelowych. Dla nich to atrakcja.

Tak, więc, był film o Koperniku, pokaz walki na szable, krótki (całe szczęście) koncert uczniów szkoły muzycznej, inscenizacja quasi-teatralna „Żony modnej” Krasickiego. Pułk Wileński przygotował pyszne jedzenie, a co najważniejsze pogoda była wspaniała. Ponad 20 stopni ciepła o 22-drugiej jest rzadkim zjawiskiem. Nie dotrwałem do końca imprezy, więc zdjęcia nie przedstawiają wszystkich wydarzeń tej nocy. Można obejrzeć TUTAJ

 Posted by at 9:37 pm
kw. 042013
 

Lidzbarski Wieczór Offowy. Przegląd kina niezależnego.

Interesujące wydarzenia kulturalne w Lidzbarku Warmińskim zazwyczaj odbywają się wieczorem. Dobrym przykładem są „Lidzbarskie Wieczory Jazzowe” organizowane przez UM. Szczęście, że władze miasta nie są jedynym i tym najbardziej słusznym animatorem kultury w naszym mieście. Istnieje bowiem grupa ludzi, która tworzy coś niezależnego od słusznej linii partyjnej.
29 marca w „Pizza Cafe” zorganizowali „Lidzbarski Wieczór Offowy”, czyli przegląd kina amatorskiego. Premierę miały dwa filmy, etiuda „Wierchuszka” Bartka Fiedorowicza i pełnometrażowy „DEATH SMILE/UŚMIECH ŚMIERCI” Tomira Dąbrowskiego.
„Wierchuszka” powstała na podstawie sztuki Andrzeja Ballo „Noblista”. Jest to jak określa autor sztuki – dramat, jednak wg mnie bardziej pasuje wyrażenie komedio-dramat. Jest bardzo na czasie, Andrzej Ballo doskonale ilustruje mentalność lokalnej władzy, jej tępotę i samouwielbienie. Za zgodą autora, zamieszam treść „Noblisty” w całości. Czytelnicy sami ocenią to tryskające humorem dzieło, zawiera niezwykłe smaczki w dialogach i bardzo inteligentną puentę. Moim prywatnym zdaniem, postacie ze sztuki bardzo przypominają mi te z lidzbarskiej rzeczywistości. Jednak przekaz jest na tyle uniwersalny, iż zapewne pasuje do większości małych zapyziałych miasteczek.
Istnieje szansa, że reżyser „Wierchuszki” udostępni ten film na jednym z portali internetowych zaraz po tym jak podłoży dubbing dobrej jakości. Prezentowany w piątek film, nie miał udźwiękowienia studyjnego, a dialogi nagrywane były mikrofonem w kamerze(chyba). Stąd tak słaba jakość dźwięku.
Drugiego filmu nie oglądałem ze względu na ilość ludzi w małej salce projekcyjnej. Nie znoszę ścisku i pogaduszek podczas projekcji. To bardzo przeszkadza w odbiorze filmu. Zainteresowanie „Lidzbarskim Wieczorem Offowym” było ogromne, nie wszyscy chętni dostali się na projekcje. Sugeruję następny taki wieczór zorganizować w większym lokalu. Mamy przecież prawie prawdziwe kino w naszym mieście.

 

Poniżej zamieszczam treść „Noblisty”. Na dole jest link do pobrania (format .pdf)

Miłej lektury!

[gview file=”http://www.naszlidzbark.pl/wp-content/uploads/2013/04/Noblista.pdf”]

 Posted by at 1:25 pm