Dzisiejsze przedpołudnie było bardzo ciekawe. Złożono mi domową wizytę, a gośćmi okazali się funkcjonariusze śledczy policji. Bynajmniej nie przyjechali na kawę i ciasteczka, ich wizyta miała na celu weryfikację donosu, jaki przeciwko mnie złożył usłużny obywatel lub co bardziej prawdopodobne obywatelka. Policja niestety ma obowiązek weryfikacji takich szmatławych anonimowych donosów. Podstawą prawną sprawdzania okoliczności zawartych w anonimie jest art. 14 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji, zgodnie z którym „w granicach swych zadań Policja w celu rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw oraz wykroczeń wykonuje czynności: operacyjno-rozpoznawcze, dochodzeniowo-śledcze i administracyjno-porządkowe”. Sprawdzenie danych zawartych w anonimie może być dokonane zarówno w drodze czynności operacyjnych, jak i w ramach postępowania sprawdzającego określonego w art. 307 Kodeksu postępowania karnego. Dopiero wyniki sprawdzenia dają podstawę do podjęcia decyzji o wszczęciu postępowania przygotowawczego.
W tym konkretnym wypadku, w chorym umyśle donosiciela zakiełkowała myśl, aby powiadomić policję o fakcie posiadania przeze mnie nielegalnego oprogramowania, jak też przeprowadzenia nielegalnej publicznej zbiórki pieniędzy. Domniemywam, iż ten kapuś widział mój komputer i wie, co na nim jest zainstalowane. Gdyby tak jeszcze miał jakąkolwiek wiedzę informatyczną, bo jak zgaduję mieć on jej nie może. Sam donos pisany na komputerze, czcionką zastrzeżoną dla programu „Microsoft Office”, językiem gramatycznie żałosnym, typowym dla byłych esbeków. Z racji tego, że z pewnością nie grzebał w moim laptopie, oskarżenie jest tym bardziej ohydne, bo hipotetyczne. Pewnie w swoich nielicznych zwojach mózgowych zrodziła się myśl „a może coś tam ma nielegalnego?” Uspokajam, panowie policjanci po sprawdzeniu wszystkich komputerów stwierdzili, że posiadam legalne oprogramowanie i nie jestem złodziejem. Tym razem nie wyszło kapusiowi.
Co do rzekomej nielegalnej zbiórki pieniędzy przez internet na utrzymanie serwera i tej strony. Reguluje to ustawa z dnia 15 marca 1933 r. o zbiórkach publicznych. W artykule pierwszym czytamy :
„Wszelkie publiczne zbieranie ofiar w gotówce lub w naturze na pewien z góry określony cel wymaga uprzedniego pozwolenia władzy.”
Nie ma w niej mowy o przelewach elektronicznych i płatnościach przez internet. Wynika z tego, iż taka forma zbierania funduszy jest jak najbardziej legalna. Dodatkowo w artykule 4 ustawy:
„Pozwolenie na zbiórkę publiczną może być udzielone jedynie stowarzyszeniom i organizacjom, posiadającym osobowość prawną, albo komitetom, organizowanym dla przeprowadzenia określonego celu. Cel zbiórki winien być zgodny ze statutem stowarzyszenia lub organizacji, bądź z aktem organizacyjnym komitetu.”
Z tego zapisu wynika, iż nie mógłbym się ubiegać o wydanie pozwolenia, gdyż nie spełniam warunków zawartych w ustawie.
Uspokajam darczyńców, zbieranie funduszy w formie, jaka jest zawarta w treści strony jest legalne, nie stoi w sprzeczności z zapisem ustawy.
Donosiciel powinien bardziej się postarać, gdyż w ten sposób ośmiesza się. Nie mam zamiaru dociekać kim jest z imienia i nazwiska. Krzywdy przecież mi nie zrobił, za to pokazał światu, jaki jest „odważny” i prawy. Współczuję mu tylko, skoro nie może przeciwstawić się merytorycznie na łamach strony, korzysta ze swoich od dawna wypróbowanych metod działania. Aż mi wstyd, że jednym z czytelników tej strony okazuje się być kapuś. Przepraszam wszystkich pozostałych.
Informuję, że zezwolenie na posiadanie kota, nie jest konieczne.