sty 272013
 

Łukasz Szymanek Szampanek

Informowanie czytelników o samych złych rzeczach może powodować przygnębienie, szczególnie w zimowy czas, gdzie brakuje słonecznych dni, a człowiek tęskni za latem. Czasem miewam ambicję napisać o biednych zagubionych kotkach, taki temat zawsze chwyta za serce. Lecz nie poczuwam się mentalnie, aby poruszać tak trudne tematy. Dlatego dzisiaj dwa kabaretowe wydarzenia do skomentowania. Pierwsze za nami, drugie jeszcze się stanie.

Restauracja „Starówka” ugościła tym razem „IV Kabaretowy Dwór”. 24 stycznia w mroźny wieczór, zebrała się śmietanka intelektualna naszego miasta, aby podziwiać na scenie Łukasza Szymanka w nowym programie kabaretowym o nazwie „Zawodowo”! Było naprawdę zabawnie, Łukasz prezentował się bardzo zawodowo, aktorstwo dojrzałe i wysublimowane. Złośliwi twierdzą, że na trzeźwo to nie śmieszne – mylą się. Przed gwiazdą wieczoru i tuż po niej słynnymi już dowcipami widzów częstował Arkadiusz Jakszewicz, zwany przez wielu wschodząca gwiazdą w konstelacji Suchara.

Właściciele „Starówki” są w naszym mieście prekursorami tego typu bardzo kameralnych imprez. Inne lokale starają się naśladować, lecz tylko w tej restauracji można znaleźć niepowtarzalny klimat i obsługę na najwyższym możliwym poziomie. Wszystkim polecam spędzenie leniwego mroźnego wieczora w tym lokalu, przy delikatnej muzyce i nastrojowym oświetleniu.

Drugim kabaretowym wydarzeniem w naszym mieście będzie finał plebiscytu na Osobowość Roku Lidzbarka Warmińskiego. Te pseudo-wybory rozpoczęły się w roku obchodów 700-lecia naszego miasta i miały za zadanie uhonorować tytułem „Osobowość Roku” zasłużonych towarzyszy na oczach gawiedzi. Idea słuszna i jak najbardziej potrzebna tylko, że jak zwykle w wydaniu lokalnej ekipy rządzącej kuriozalna. Początki były skromne, rok 2008, można było oddawać głosy poprzez stronę www urzędu miasta, jak też wycinać kupony z lokalnej gazety. Kilka lat później jednym z laureatów plebiscytu był poseł Cieśliński (pisałem o nim oddzielny artykuł), co tylko potwierdza, że cały ten kabaret jest 100 procentową manipulacją.

Nieco później plebiscyt jakby przygasł, wypalił się. Zawsze tak się dzieje w przypadku sztucznie podtrzymywanych tworów „lokalnej demokracji”. Nie doszukałem się nigdzie regulaminu konkursu, a obecnie jedyną formą głosowania jest kupowanie gazety i wycinanie kuponów. Słuszną linię ma nasza władza, zmusza ludzi do zachwytu nad plebiscytem, każe bić pokłony, jednocześnie monopolizuje kanał oddawania głosów. Już nie ma możliwości głosowania poprzez stronę UM, pozostaje tylko kupować tubę propagandową lokalnej sitwy i jak dziecko cieszyć się z ilości kuponów. Zastanawiam się czy ludzi są tacy naiwni, głupi, czy też ulegają naciskowi z „góry”. „ Jak nie będzie ciśnienia i zbierania głosów na osobowość roku, to nie dostaniecie dotacji”, czy coś w tym stylu.

Uwłaczającym godności normalnego człowieka jest samo kandydowanie do tej komedii, nie wspominając o moralnych aspektach uczestnictwa w zbieraniu głosów. Każdy głos, to dodatkowe pieniądze na rozwój propagandy sukcesu PO. Należy mieć to na uwadze, jak też co ważniejsze absolutny brak związku pomiędzy ilością zebranych głosów na kandydata a jego zwycięstwem. Jak za starych dobrych czasów, takie kwestie ustala się na posiedzeniu lokalnej partyjnej egzekutywy.

Terminu jeszcze nie ma, ale i tak gratuluję zwycięstwa wszystkim.

 

kilka zdjęć ze Starówki TUTAJ

 Posted by at 9:02 pm
sty 162013
 

TVN Uwaga śle posłańców

W Lidzbarku Warmińskim po raz kolejny odbędą się poszukiwania 10-tego sprawiedliwego. PAN widząc postępujące zdemoralizowanie lokalnej władzy już wcześniej wysyłał do tego miasta poselstwo niebieskie w postaci trzech aniołów z misją znalezienia 10 sprawiedliwych  (uczciwych) obywateli. W przypadku jej niepowodzenia, Lidzbark miał być zrównany z ziemią i spalony ogniem niebieskim. Poselstwo stanęło jednak na wysokości zadania i komplet sprawiedliwych znalazło. Co prawda ognia niebieskiego nie było, nic się nie spaliło, lecz kara choć mniejsza została nałożona. Rzekł Pan „ będą ci ludzie poruszać się po drogach dziurawych, będą im sprężyny pękały, a ich metalowe machiny psuły się od tego aż do piątego pokolenia”.

17 stycznia (czwartek) nawiedzi nasze miasto kolejne poselstwo niebieskie. Zstąpią aniołowie w postaci telewizji TVN, która zapewne pod komendą policji będzie realizowała na żywo program „Uwaga”. Zejdźcie się więc wszyscy mieszkańcy miasta o godzinie 19:45 na ulicę Warmińską, będą dziennikarze was pytać, kto jest uczciwy w tym mieście. Czego jest więcej, sprawiedliwości, czy bezprawia. Czy nasza lokalna władza jest wzorem cnót i pobożności, czy też siedliskiem rozpusty. Macie szansę wyrazić opinię poselstwu, tak aby cała Polska dowiedziała się prawdy o tym miejscu, zapomnianym przez Boga, gdzie brakło nawet „światełka do nieba”. Teraz niebo wychodzi z inicjatywą „światełko dla policji”.

Za kilka dni z pewnością odniosę się do całego zajścia i tego, co zobaczymy jutro „na żywo” z Lidzbarka.

 Posted by at 9:12 pm
sty 142013
 

Radek Bielecki licytujący kalendarz podczas 21 WOŚP

Finał 21 Wielkiej Orkiestry za nami, można więc napisać kilka słów o tym wydarzeniu. Dobrze się dzieje, że ludzie chcą pomagać innym ludziom, szlachetne to dzieło i je popieram. Podniesienie poziomu opieki medycznej, poprzez dobrowolne zebranie określonej sumy pieniędzy od społeczeństwa jest celem słusznym, acz nierealnym. Ubiegłoroczna suma 50mln zł, jakie zebrała orkiestra jest może imponująca dla Kowalskiego, lecz śmiesznie mała dla służby zdrowia gdzie budżet idzie w miliardy. Państwo polskie przyklaskuje takim akcjom, daje zielone światło w mediach, pozwala na szum medialny. Dzięki tak wielkiemu rozmachowi akcji, zwykli obywatele doświadczają wrażenia, iż jeśli w tym roku pobijemy rekord zebranej sumy, to tym samym uzdrowimy służbę zdrowia. Przy okazji wyzwalają się u obywateli endorfiny, a i władza jest szczęśliwa. Igrzyska na koszt obywateli – tylko geniusz to mógł wymyśleć. Można też odsunąć na dalszy plan roszczenia „ekstremistów” głoszących anarchistyczne hasła jakoby to państwo polskie miałoby utrzymywać szpitale i lekarzy. Przy okazji wrzawy orkiestrowej, można pogłębiać poczucie winy w Polakach za stan służby zdrowia. Za mało do puszek wrzucają – niech w kolejkach do lekarza czekają. Końcowy efekt u Kowalskiego powinien być taki, że to Owsiak finansuje opiekę medyczną, a jest źle, dlatego, że za mało zbiera. Niestety prawda o nieudolności rządu Tuska ginie gdzieś w tym szumie, prawdziwe pieniądze przejadane są przez jego pół-milionową urzędników. Ciekawym faktem wobec powyższego jest to, iż w niemieckiej kasie chorych odnotowano 2 miliardy euro nadwyżki.

Nasza mała lidzbarska orkiestra okazała się być niestety kolejną klapą. Po ubiegłorocznym blamażu naszych partyjnych kacyków, jakim była organizacja turnieju tenisa stołowego dla Owsiaka i zebraniu kompromitująco niskiej kwoty, w tym roku postanowili oni uderzyć w kieszenie działaczy PO z większą siłą. Zebrano lepsze fanty na licytację w hali sportowej, prowadzącemu Bałtroczykowi nakazano zwiększenie siły oddziaływania, a partyjni towarzysze dostali nakaz kupowania pod czujnym okiem grupy trzymającej władzę. Było więcej wszystkiego, piękne hostessy, wojskowa grochówka i media. To wszystko, czego trzeba, aby odnieść sukces. Zebrano 6120 zł co jest sumą prawie 3 razy większą od ubiegłorocznej. Rękawice Adamka wylicytowano za 1200 zł. Było na bogato i z rozmachem. Takiego ciśnienia na grę w tenisa nie było jak rok temu. Była to impreza dla elit władzy i osób od niech zależnych.

Na drugim orkiestrowym biegunie odbywał się finał w LDK-u. Tam impreza dla szerokich mas społecznych, które przybyły głównie w celu oglądnięcia występu własnego dziecka. Licytacja przedmiotów była na żenująco niskim poziomie. W przerwie między występami, Jaksa coś tam nieśmiało proponował publiczności, lecz przy zerowym odzewie, zniesmaczony ustępował miejsca bardzo licznym „artystom”. Może był chory lub niewyspany, bo zupełnie nie sprawdzał się w roli prowadzącego licytacje. Aby nie zapaść się pod ziemię ze wstydu, swych sił na scenie spróbował Radek Bielecki, coś tam wskórał, coś się ruszyło ale tak niemrawo, że poddał się po kilku minutach walki z publicznością. Samym przebiegiem aukcji nie byłem zbyt zaskoczony. Ludzie nie chcieli kupować przedmiotów z prozaicznego powodu – nie mieli pieniędzy – tak po prostu. W końcu władza po raz kolejny znacząco podniosła podatki, więc każdy grosz się liczy. Drugim i głównym powodem przybycia tak wielu Lidzbarczan, było jak wspominałem wcześniej podziwianie talentu swych pociech.

Kilka słów o samych talentach i imprezie. Bardzo fajnym i zjawiskowym jest oglądanie swego dziecka na dużej scenie, przy kolorowych światłach i często przy muzyce. Lecz najpierw należałoby zadać sobie pytanie, czy widownia jest przygotowana na tak silne doznania wokalno-artystyczne? Czy zwykli ludzie będą w stanie dostrzec geniusz taneczny naszego synka lub syreni śpiew naszej córki? Otóż niestety nie. Większość występów była na poziomie przedszkolnego dnia babci i dziadka, a niektórzy z występujących pomylili scenę estradową z dywanem w pokoju. Całość tego przedstawienia można by podsumować takim hasłem z plakatu „ Dnia 13 stycznia 2013 roku, LDK organizuje dzień otwarty swojej sceny dla wszystkich chętnych w Lidzbarku bez ograniczeń. Jedzenie, nagłośnienie, oświetlenie – darmowe. Dodatkową atrakcją będzie licytacja fantów z okazji finału WOŚP.” Dodatkową atrakcją był występ zespołu „Rogóżanie”, kondycją przypominają mi nieco Mietka Foga, z tym, że ten umiał śpiewać. Nie twierdzę, że wszyscy wykonawcy byli uzdolnieni inaczej, zdarzyły się ze dwa wyjątki.

Całym szczęściem, przybyli tego dnia do LDK-u goście z Kaliningradu. To, co pokazały te dzieci było wysokim artystycznym poziomie, całkowicie zdeklasowali nasze lokalne „grupy artystyczne”. Rosjanie wyglądali jak zawodowcy w tym, co robią na scenie. Pomyślałem, czemu u nas idzie się na ilość, a nie jakość, koniec myślenia. Późnym wieczorem były koncerty grup rockowych, które z różnym skutkiem wydawały głośne dźwięki i jęki.

Tuż przed godziną 20-tą panie skończyły liczyć pieniądze i w asyście wojskowej zostały odwiezione (wraz z kasą) do bezpiecznego miejsca. Uzbierało się z aukcji i puszek 13256,29 zł (bez aukcji z ul. Polnej). Potem wg. informacji zamieszczonej w lokalnej gazetce, miało być „światełko do nieba”. To nieprawdziwa informacja, niczego takiego nie było w tym roku (w poprzednich kilku też nie). Skąd więc takie prasowe fantazje? Być może celem takiej dezinformacyjnej akcji jest wytworzenie „Urban Legends” na temat światełka. Skoro prasa napisała, to pewnie było, nikt nie będzie podważał oficjalnego kanału dystrybucji treści propagandowych ekipy rządzącej. Nie trzeba się też będzie wstydzić przed ludźmi, że żadnych fajerwerków nie było, na papierze były i kropka. Moim skromnym zdaniem, główną przyczyną braku „światełka do nieba” był strach burmistrza przed niebem. Jakby takie światełko z Lidzbarka tam trafiło, to nie pomogłoby nawet i stu sprawiedliwych, przed gniewem Pana. Lepiej więc siedzieć w ciemnocie i takową wciskać swym poddanym. To recepta na długie lata spokojnego rządzenia. Mieszkańców należy traktować jak pieczarki –  trzymać w ciemnościach, obrzucać gównem, a jak który się wychyli, łeb obciąć.

Mam ogromną nadzieję, że ogólnopolskie wielkie światełko do nieba (bez lidzbarskiego), rozświetli w głowach komu tam trzeba i w końcu Polska przestanie być krajem biedoty, schroniskiem taniej siły roboczej dla Niemiec i innych krajów zachodnich, że w końcu przestanę żałować iż nie wyjechałem kiedyś z tego kraju aby normalnie żyć. Zszedłem z tematu. Już wracam.

Koniec.

 

Kilka niechlujnych zdjęć w pośpiechu zamieściłem TUTAJ

 Posted by at 8:35 pm
sty 072013
 

Chór mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego, występ w kościele przy ul. Polnej.

Chór mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego wyśpiewywał kolędy i pastorałki w kościele przy ulicy Polnej. To był już trzeci koncert tej zimy i moim zdaniem najbardziej udany ze wszystkich. Bardzo to ciekawa i godna pochwały inicjatywa stowarzyszenia „Miej Marzenia” – oderwać zwykłych mieszkańców naszego miasta od narzekania na wszystko, a pozyskaną w ten sposób energię przekierować w egzotyczny dla nich świat śpiewu. Nie należy tutaj rozpatrywać umiejętności wokalnych wykonawców, nie to się liczy. Czy pośród biesiadujących na weselach, czy innych uroczystościach śpiewający muszą mieć dyplom szkoły muzycznej? Wcale nie, liczy się dobra zabawa, umiejętność działania w zespole i wielka odwaga, aby bez skrępowania występować przed publicznością, która ostatni z koncertów nagrodziła brawami na stojąco. Każdy z koncertów organizowanych przez stowarzyszenie przyciąga komplet widzów na sali. To coś znaczy.

Po koncercie, Pan Kazimierz, zaprosił cały chór na herbatkę do siebie. Przy wspólnym stole śpiewano kolędy, a Panie i Panowie zajadali się pysznym ciastem. Taki miły powrót do zapomnianej już chyba tradycji. Też tam byłem, ciasto i herbatkę piłem, a com widział i słyszał w artykule umieściłem.

 

Kilka zdjęć umieściłem TUTAJ

 Posted by at 9:12 am
sty 012013
 

Pokaz sztucznych ogni 1 Styczeń 2013

Witanie nowego roku tradycyjnie spędziliśmy z rodziną przy amfiteatrze. Odbywa się tam pokaz sztucznych ogni, a mieszkańcy wspólnie świętują sylwestra. Nigdy nie lubiłem imprez organizowanych w lokalach hotelowych, gdzie pośród hałaśliwej muzyki rodem z disco-polo, spoceni panowie rozbierają wzrokiem nie swoje kobiety. W tym roku, największe lidzbarskie hotele pękały w szwach, a zabawa karnawałowa trwała w najlepsze. Zastanawiają mnie parkingi zastawione do ostatniego miejsca, czyżby połowa z bawiących się gości nie spożyje ani kropli wiadomo czego? Raz w roku policja przymyka oko na takie sprawy i jest dobrze.

Byłem miło zaskoczony, jak wielu mieszkańców naszego miasta wybrało alejkę Kaczyńskiego, aby spędzić wspólnie kilkadziesiąt minut starego roku i z „hukiem” wejść w nowy. Niewątpliwie w tym roku padł rekord, jeśli chodzi o ilość przybyłych Lidzbarczan. Nie sądzę, aby ludzie byli jakoś szczególnie zmotywowani do przybycia nad amfiteatr. Wiele prawdy jest w tym, iż ci co pracują i mają z czego żyć, idą do lokali, a plebs i bezrobotni skazani są na imprezę pod chmurką. Oczywiście nie dotyczy do wszystkich, jeśli ktoś poczuł się urażony, to przepraszam. Dowodzi to tego, iż społeczność lokalna ulega coraz wyraźniejszemu podziałowi na biednych-roboli i  ich panów w postaci aparatu partyjnego i ludzi z nim związanych. Lecz o tym będzie kiedy indziej.

Imprezę można rzec „uświetniła” obecność pana Artura Wajsa i Jana Harhaja, którzy złożyli przybyłym życzenia i wspólnie przy jednym mikrofonie odliczali czas do wybicia północy.

Było widać całe rodziny z małymi dzieciakami, młodzież wyznającą sobie miłość, jak też seniorów. Można było poczuć się bezpiecznie, gdyż sporo panów z ochrony czuwało nad imprezą.

W nowym roku, czekają mnie nowe wyzwania, głównie zawodowe. Życzę sobie aby wszystko mi wyszło jak planuję. To będzie bardzo ciekawy rok. Wam drodzy czytelnicy, też życzę, nie znam waszych marzeń, ale niech się spełnią.

 

 
TUTAJ KILKA ZDJĘĆ Z IMPREZY

 Posted by at 5:20 pm