
Droga miejska, osiedle Ornecka. Tutaj nie znajdziecie pięknych tabliczek z oznaczeniem właściciela drogi.
Skoro zostałem zaproszony na uroczystej sesji do konstruktywnych ocen działań władzy to kontynuuję, aby nie wyszło, że tylko tchórze tu pisują czy dyskusja jest niemerytoryczna.
Rewitalizacja (łac. re-+vita – dosłownie: przywrócenie do życia, ożywienie), ang. revitalization, urban renewal, urban redevelopment – zespół działań urbanistycznych i planistycznych, koordynowanych przez lokalną administrację państwową, których celem jest społeczne, architektoniczne, planistyczne i ekonomiczne korzystne przekształcenie miejskiej dzielnicy (lub innego wyodrębnionego obszaru miasta) będącej w stanie kryzysu wynikającego z czynników ekonomicznych i społecznych. Niektóre programy rewitalizacyjne nakierowane są na ożywienie zdegradowanych obszarów miast które utraciły swoją pierwotną funkcję, np. poprzemysłowych; celem wówczas jest znalezienie dla nich nowego zastosowania i doprowadzenie do stanu, w którym obszary zmieniają swoją funkcję.
Definicja pojęcia
W języku polskim pojęcie rewitalizacji nadużywane bywa jako nazwa wszelkich remontów, adaptacji, modernizacji itd. Tymczasem pojęcie to odnosi się do działań podejmowanych w dużej skali (dzielnica, część miasta) i w odniesieniu do wielu płaszczyzn funkcjonowania przestrzeni miejskiej (architektonicznej, społecznej, ekonomicznej, kulturowej itp). Dlatego błędem jest określanie mianem rewitalizacji np. przebudowy lub adaptacji pojedynczego budynku, lub remontu części miasta (placu, ulicy) mającej wyłącznie charakter budowlany, nawet jeśli przyjmowane jest założenie, że same działania budowlane mogą przynieść wielopłaszczyznowe skutki. Rewitalizacja mylona jest z pojęciami takimi jak: remont, modernizacja, rewaloryzacja, adaptacja, konserwacja, restauracja, rekultywacja. Są to działania, które mogą składać się na rewitalizację, lecz jej nie zastępują.
Pozwoliłem sobie za pomocą wikipedii zrewidować słowo rewitalizacja, które dla wielu władz jest słowem wytrychem, a społeczeństwo nie bardzo wie o co chodzi. Polecam władzy zapoznanie się z tymi terminami w celu dalszej merytorycznej dyskusji i o nie popełnianie już błędów rzeczowych w publicznych wystąpieniach i kontaktach ze społeczeństwem. To taki mój prywatny merytoryczny apel.
Jak to wygląda w Lidzbarku Warm.? Moim zdaniem kolejny przerost treści nad formą i zdaje się, że wg definicji mamy do czynienia z pojęciami: remont, modernizacja itp. Dlaczego ? Pominięto najważniejszy czynnik ludzki czyli aspekt społeczno- ekonomiczny.
1) Brukowanie ulic -fatalny pomysł.
a) mało wygodna okładzina do spacerów nie tylko dla pań
b) podobnie do jazdy, mała przyjemność ( śliskość, hałas, praca zawieszenia)
c) kiepska nawierzchnia do odśnieżania
d) wyrastająca trawa podnosi koszty utrzymania tego rodzaju nawierzchni – duży nakład pracy służb miejskich.
e) brak profesjonalistów do układania, gdyż prawdziwi brukarze są w krainie szczęśliwości
f) kostka granitowa a „kocie łby” to dwie różne nawierzchnie
Moim zdaniem wystarczyłby dobrej jakości asfalt, gdyż w ogólnym rozrachunku mamy „starówkę” z budynkami z lat 60-tych. Wygląd mimo włożonych pieniędzy nie zmieni jej na taką jaka była przed wojną. Takie połączenie stylów w budownictwie nazywano stylem eklektycznym i chyba mamy taką eklektyczną starówkę.
2) Zabawnie są zaprojektowane szerokie chodniki i wąskie uliczki. W przypadku śnieżyc kompletnie zamkną możliwość dojazdu. Przy okazji w razie poślizgu można wylądować na parkującym pojeździe. Chodniki prawdopodobnie przygotowano na tabuny turystów i szlifujących bruki mieszkańców z braku zajęcia czyt. pracy.
3) Deptak zwany dreptakiem nie rzuca na kolana ( nawierzchnia), a szczególnie śmietniki zintegrowane z ławkami. To chyba największa zatwierdzona gafa.
4) Założenie z restauracjami, kafejkami, pubami. No powiedzmy sobie szczerze Lidzbark to nie Neapol czy Wenecja i tego typu działalność nie ma racji bytu z powodu, krótkiego sezonu turystycznego powiązanego z klimatem.
5) Koszty tej zabawy podrożono o wykopki na głównym zielonym skwerku. Tu władza zabawiła się w Indianę Jonsa poszukując skarbu w gruzach starego ratusza, niszcząc to co było i ponownie odtwarzano. Tylko po co była ta zabawa w archeologów i poszukiwaczy skarbów? Ile to kosztowało ?
6) Skoro mamy być uzdrowiskiem przy okazji grzebania w ulicach, trzeba było poprowadzić ludziom gaz do kamienic, tak aby nie palili węglem lub byle czym, wymienić rury ciepłownicze, wodociągowe. To się nazywa zintegrowanie działań, czyli raz, a porządnie i za jednym zamachem.
7) Utrudnione parkowanie. Zapewne odbiło się to na obrotach sklepów, a w konsekwencji naciągnięto nas na koszty powstania parkingu na ul. Kopernika. Wycieczki autokarowe nie mają gdzie parkować. W takim razie po co remontowano eklektyczną starówkę skoro nie mogą tu zatrzymać się wycieczki?
8) Dofinansowanie wspólnot. W tym przypadku, albo wszystkim albo nikomu, a co ze wspólnotami, które są poza terenem i ludzie żyją w fatalnych warunkach i ohydnych kamienicach? Wystarczy zejść nieco w bok i już widać ciekawe architektonicznie, a zaniedbane budynki np. przy cmentarzu komunalnym, Kajki, Poniatowskiego, przy cerkwi.
9) Na nasz koszt wybudowano tzw. stanice podobno kajakowe. Tu ukłon w stronę hotelarza. Ciekawe czy ktoś próbował wysiąść z kajaka z dzieckiem. Obawiam się ,że projektował to ktoś, kto nigdy nie pływał kajakiem.
10) Projekt: ty wybuduj nam ratusz, a my będziemy w nim urzędować poległ i to raczej było pewne. Znając gust naszej władzy powinien być zbudowany z polbruku.
11) W całym tym przedsięwzięciu zapomniano o mieszkańcach, których według definicji miała dotyczyć rewitalizacja. To mieszkańcy tworzą miasto nie budynki i ulice.
Jeden plus to poprawa elewacji budynków wielorodzinnych, ale to nie zasługa gminy, a wspólnot mieszkaniowych chcących oszczędzać ciepło. Gmina niejako na mocy ustawy dołożyła się w ramach swoich lokali, choć ulotki wyborcze wskazywałby na inicjatywę po stronie „wybrańców”. To było bardzo komiczne.
Drugi- uratowanie kawałka murów obronnych, czego nota bene domagali się internauci. To oczywiście moje zdanie i wielu chcę przypomnieć iż każdy ma prawo do własnej oceny władzy i publicznie wydawanych pieniędzy czy wykonania.
Mówienie, że miasto się……. rozwija, bo remontowane tzw. stare miasto jest wielkim nadużyciem. Zawsze mnie to bawi, gdy to słyszę lub czytam. Owszem wygląd się poprawił ( elewacje budynków), ale jeśli popatrzymy na inne miasta to żadna rewelacja. Dla mnie wygląda to jakoś kulawo, ale być może patrzę przez pryzmat minimalizmu czy popełnionych błędów. W końcu czy władze dobrze wynagradzane chciałby nic nie robić?
To my złożyliśmy się na taki wygląd śródmieścia. Dla mnie ten remont kojarzy się ze słowami: podatki, woda, śmieci, opodatkowane piwnice, plaża miejska z wejściówkami i czekamy co jeszcze, parkometry? Niestety spłacać kredyty będziemy my- mieszkańcy.
Lidzbark nigdy nie będzie turystycznym pępkiem Warmii i Mazur, bo obejść i obejrzeć zabytki można w trzy godziny. Do tego z marną plażą? Pojęcie turysta rozpoczyna się wtedy, gdy przyjezdny spędzi u nas co najmniej pięć dób jeśli mówimy o turystyce długoterminowej. Pogodzić się trzeba, że jesteśmy mikromiastem, z mikrozabytkami ( odcięcie zamku od przyjezdnych) i z wielką władzą o przerośniętej ambicji, ale samo przekonanie o cudowności tego miasteczka już nie wystarczy. Co prawda trzeba jakoś uwierzytelnić powstanie dreptaka i do znudzenia będzie teraz ćwiczenie sztampowe: stragany, jadło, stragany, jadło i tak co roku. Znowu ktoś powie no jak to przecież się coś dzieje : stragany, jadło.
Obrazem tej pseudo-rewitalizacji niech będzie zielony „sraczyk” na ul. Dębowej jako synonim naszego wspaniałego rozwoju i co warto podkreślić pierwszy gówniany sukces po objęciu władzy.
Czy poprawił się los mieszkańców z powodu remontu śródmieścia? Odpowiedzcie sobie sami.
Autor: Magnat