KARO

lut 042013
 

Wielka Trójka

Wchodzi człowiek do domu zmęczony po pracy a w progu witają go dzieci.
„Nie Ja”, „Nie Wiem”, „Samo Się”. Taka miła gromadka. Mieszkają wszędzie tam gdzie coś się dzieje, najchętniej tam gdzie można narozrabiać. Zawsze chętnie pomogą, nigdy się nie kłócą. Wzorcowa rodzina. Cudowne dzieci. Uczynne, chętne do pomocy, zawsze pomogą, rozpakują torby z zakupami, które ledwo wchodzą po schodach, nawet szaro-bury tygrys domowy „Mruczuś” jest wtedy bardzo chętny do pomocy, rozrywa opakowania w poszukiwaniu swojego ulubionego mięska. Na co dzień on też ma rodzeństwo w postaci Nie Wiem, Nie Ja i Samo Się…

W tejże rodzinie, wzorcowej, popołudniowe rozmowy przebiegają mniej więcej tak:
-kto tu jadł i zostawił okruchy?
To Nie Ja – słychać z pokoju
Nie Wiem – rozlega się z kanapy głos przyduszony pilotem
To samo się nabrudziło – odpowiada najodważniejszy, który ośmielił się podejść.
W lodówce pełno rozlanego mleka.
Kto nie dokręcił mleka?
Nie Ja, Nie Wiem, Samo Się…..
Kto nabłocił w korytarzu?
Kto zachlapał łazienkę?
Kto miał wynieść śmieci?
Czyja kolej na odkurzanie?
Kto zapomniał posprzątać kuwetę?
Nie Ja, Nie Wiem, Samo Się, powtarzane codziennie aż do bólu. Jak echo odbija się od ścian. Ma niesamowitą zdolność wracania nawet z najdalszych zakątków ziemi, ginie dopiero w wieku powyżej 20 lat. W wyjątkowo opornych przypadkach pozostaje do starości.

 Posted by at 7:31 pm
sty 012013
 

Baiao Bongo

Niepojętym jest, że zawsze podczas koncertów Stowarzyszenia „Miej Marzenia” sala w Lidzbarskim Domu Kultury pęka w szwach. Dostawiane w pośpiechu krzesełka, tłok, zamieszanie, ale z kulturą i ogólnym wrażeniem elegancji. Tak też było i tym razem, na zakończenie roku na scenie można było zobaczyć chór Stowarzyszenia, który pod batutą Pawła Rolikowskiego wyśpiewał nastrojowe kolędy i skoczne pastorałki. I znów podobnie jak w kościele, na twarzach słuchaczy pojawiły się łzy wzruszenia i przewrotne uśmiechy. w przerwie w foyer chórzystki częstowały herbatą i pierniczkami przybyłych gości. Druga część koncertu utrzymana w konwencji karnawałowej, niezwykle energetyczna i kolorowa niemal porwała widzów do tańca. Wykonawcy przypomnieli stare przeboje, m. in. „Tipi tipi tipso” i „Serduszko puka w rytmie cza-cza” i wiele innych podczas których na widowni słychać było tu i ówdzie „ech kiedyś to była muzyka…”

Zdjęcia z koncertu są TUTAJ

 

 Posted by at 3:11 pm
lis 282012
 

W małym Lidzbarku na Warmii w listopadzie zdarzyła się Październikowa Rewolucja Teatralna. Na co dzień miasteczko jest senne i nudne, z pozoru banalne w swej prostocie i niesamowicie podobne do wielu innych małych miejscowości. Jak wszędzie są tu ulice, chodniki, parki i mury.  A za murami i na ulicach są LUDZIE. I to właśnie w tych ludziach tkwi siła i moc, bo miasteczko, tylko pozornie jest zwyczajne. Bardziej uważny obserwator znajdzie tu wszystko to, co ludziom do szczęścia potrzebne i nawet nieco więcej –opłaca się więc tu żyć i rozwijać się. Tę pozorna nudę pracowicie i skutecznie rozwiewa Stowarzyszenie Miej Marzenia. Tym razem ich Teatr Jak Marzenie zaprosił nas na rewolucję. Teatralną. Przez dwa popołudnia my, jako widzowie mogliśmy obcować ze Sztuką Wyjątkową. Wyjątkową, dlatego że wykonana przez naszych znajomych, rodzinę, kolegów. Wyreżyserowana również przez znaną i lubianą Jasię Tomaszewską. I to wszystko złożone razem daje nam efekt w postaci gromkich braw na koniec spektaklu. Znaczy: podobało się.

Pierwszy wieczór to Gombrowicz i Bardijewski. Jakże różni od siebie i jak genialnie opowiedziani przez Jasię i jej aktorów. Prosta scenografia nie zakłócała odbioru i pozwalała na popuszczenie wodzów wyobraźni, co potęgowało magię wieczoru i zapewniało maksimum pozytywnych wrażeń. Gombrowicz zabawny, groteskowo ukazujący wady i zalety społeczeństwa, w którym żyjemy, traktujący świat z przymrużeniem oka.  „Lalki, moje ciche siostry” Bardijewskiego to studium człowieka, jego myśli, uczuć, marzeń. Opowieść o samotnej kobiecie, dla której całym światem są lalki, jej całe życie, zarazem smutne i radosne, pełne wyimaginowanych zdarzeń i jej wiara w to, co można zdziałać siłą umysłu. Trzy fragmenty, dwa światy, doskonale znane, jakby zza ściany, od sąsiadów. Każdy z nas zna kogoś podobnego do postaci ze sceny. Tu w naszym małym sennym miasteczku spotykamy takich ludzi codziennie, mijamy ich w porannej kolejce po bułki i gazetę, a zdarza się, że to właśnie nas los obdarzył taką osobowością.

Dzień drugi w całości poświęcony „Pocztówkom z Grecji” w mistrzowskim wykonaniu Gosi Żamejć. Sama na scenie wśród kilku rekwizytów przeniosła nas na godzinę w zupełnie inny świat, pokazała nam kobietę targaną uczuciami, emocjami, która zaczyna podejmować decyzje zmieniające jej życie na lepsze. Oswaja swoje lęki i obawy i wzorem Małego Księcia staje się za nie odpowiedzialna, co wychodzi jej tylko na dobre. Zabawna urlopowa przygoda, która ostatecznie spowodowała, że główna bohaterka przejęła stery życia w swe dłonie i wypłynęła na spokojne wody szczęśliwości.

Dwa wieczory upłynęły spokojnie, kulturalnie, miło. Aż żal, że takie spotkania nie odbywają się co miesiąc, byłoby to takie małomiasteczkowe lekarstwo na szarą codzienność. To ważne, by w codziennych zmaganiach z trudnościami znaleźć czas na odrobinę luksusu, jakim była Październikowa Rewolucja Teatralna.

W Rewolucji Teatralnej udział wzięli: charyzmatyczna przewodnicząca Stowarzyszenia, małe senne miasteczko (bo takie są najlepsze), LUDZIE o gorących sercach i zawsze chętni, by zrobić COŚ i mieszkańcy czyli ci, dla których można to robić. My w naszym małym Lidzbarku mamy to wszystko i nie zamierzamy nikomu oddać.

Recepta na sukces: wystarczy mieć marzenie, i odrobinę odwagi by je spełnić.

Zdjęcia są TUTAJ

 Posted by at 10:21 pm
wrz 292012
 

  28 września uczniowie klasy IIa wraz z rodzinami i ukochaną panią spotkali się, by spędzić razem trochę czasu i dobrze się bawić. Spotkanie zorganizowaliśmy w gościnnych progach Strzelnicy LOK, co okazało się strzałem w przysłowiową dziesiątkę.

Zaczęło się dość niefortunnie gdyż szlaban na drodze dojazdowej do strzelnicy sam się nie chciał otworzyć. Pogoda również tego dnia postanowiła spłatać figla i kilkakrotnie spadł drobny deszcz. Udało nam się jednak pokonać wszelkie przeciwności losu i wszystko poszło zgodnie z planem.

Zamknięty szlaban jak się okazało nie był przeszkodą dla naszych przedsiębiorczych dzieci. Szybko przeniosły drewno z przyczepy przez szlaban i bramę i już za chwilę w powietrzu unosił się tak charakterystyczny i dobrze znany zapach ogniskowego dymu. Gdyby im pozwolić przeniosłyby zapewne i auta. Oczekując na rozpoczęcie imprezy dziewczęta i chłopcy zgodnie zbierali łuski od amunicji, korzystając z okazji, że w trawie leżało ich mnóstwo, pomagali im tatusiowie, każdy do swojej kieszeni. Grochówka na świeżym powietrzu smakowała zupełnie inaczej niż w domu, nawet niejadki zdecydowały się spróbować. Podczas gier i zabaw z panią Beatką, dzieci miały również okazję do zdobycia wiedzy (głownie na temat bohatera dnia, czyli ziemniaka), a ciekawe mamy mogły bez skrępowania „podejrzeć” jak też ich pociechy zachowują się w gronie kolegów szkolnych. Śmiechy i doping rodziców niosły się po lesie tak daleko, że na pewno było nas słychać w całym mieście.

Pieczone kiełbaski wręcz znikały w roześmianych buziach, w końcu po takim wysiłku dzieciom należało się coś pysznego. Nakarmione i napojone udowodniły, że same tez doskonale potrafią zorganizować sobie czas – odbył się m.in. turniej piłki nożnej „mini euro”, i poszukiwanie łusek amunicji w największym błocie.

Wolny czas skłaniał rodziców do rozmów, lepszego poznania się, dzieci wesoło spędzały czas, więc można uznać, że cel spotkania został osiągnięty. Królem wieczoru były gorące pieczone ziemniaki z ogniska, które z apetytem zjadali wszyscy – i dorośli i dzieci. Zapadający zmierzch jeszcze bardziej zintegrował przybyłych, wszyscy gromadzili się bliżej i bliżej ognia. Ci, którzy wytrwali do samego końca mogli zobaczyć jak ciężko jest wyciągnąć z piasku ośmiotonowy wózek widłowy. Wbrew pozorom nie jest to proste zadanie, choć sam wózek nie jest dużych rozmiarów

Święto Pieczonego Ziemniaka już za nami, a przed nami na pewno jeszcze wiele okazji do spotkań integracyjnych na świeżym powietrzu w tym samym gronie.

Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy znaleźli czas, by przyjść i się wspólnie bawić, dziękujemy Pani Beacie za zorganizowanie czasu dzieciom, dziękujemy mamom, które aktywnie zaangażowały się w organizację. Dziękujemy dzieciom, że były i swą radością skutecznie zarażały wszystkich, a ubłocone spodnie i buty niech nie przesłonią nam radości, z jaką te ubrania były brudzone.

zdjęcia można obejrzeć tutaj

 Posted by at 6:43 pm
wrz 192012
 

 Było prawie jak w biblii –Aniołowie, którzy zstąpili na ziemię by dokonać sądu nad pewnym rozpustnym miasteczkiem, a wieść niesie, że miasto uratować może znalezienie dziesięciu sprawiedliwych  mieszkańców, w przeciwnym razie zostanie zesłany ogień piekielny i siarka (lub może odwrotnie). Tak w skrócie można przedstawić treść sztuki wystawionej na deskach Lidzbarskiego Domu Kultury przez Teatr Dorosły. Na teatr ten składają się mieszkańcy miasta, ci rozpoznawani i kojarzeni bardziej lub mniej. Twórcom spektaklu doskonale udało się połączyć prywatne życie i umiejętności aktorów z odgrywanymi rolami, co powodowało, że sztukę oglądało się lekko łatwo i przyjemnie. Salwy śmiechu rozlegały się co chwila z różnych części wypełnionej po brzegi sali, bowiem aktorzy oprócz tekstu sztuki dodawali swe jakże trafne komentarze, celnie komentujące to, co się dzieje w naszej małej Sodomie. Obecność znanych i lubianych na scenie oraz doborowe towarzystwo na widowni spowodowało, iż długa dosyć sztuka według wielu widzów zakończyła się zbyt szybko. Z rozmów podsłuchanych w foyer podczas przerwy wynika, że sztuka powinna być wystawiona jeszcze co najmniej kilkakrotnie, gdyż szkoda byłoby takie „cudo” odłożyć na przysłowiową półkę. Chyba, że to jeden z wielu spektakli, które zamierza nam pokazać Teatr Dorosły. Ważnym elementem sztuki, o którym nie można nie wspomnieć są dekoracje Ady Jędrych, która w niesamowity sposób potrafi wyczarować scenografię doskonałą.

A wracając do samej sztuki…. Prawda bywa brutalna, aniołowie też są ludźmi, mają podobne pragnienia, myśli i równie często jak zwykli śmiertelnicy popełniają błędy. Przybywając do miasta, by dokonać sądu, mieszają się z tłumem, by szukać sprawiedliwych; odkrywają przy okazji, że to rozpustne życie mieszkańców nie jest tak złe, jak by się wydawało, ba jest nawet całkiem przyjemne. W międzyczasie nawiązują bliskie (bardzo) kontakty z mieszkańcami, a nawet przyjaźnie. Naginają więc prawo w każdą niemal stronę, by tylko odnaleźć sprawiedliwych, którzy uratują miasto. Przy okazji dowiadujemy się o wielu skrzętnie ukrywanych tajemnicach, które to rzucają nowe światło na wybór sprawiedliwych. Był wśród nich właściciel gospody, który stanął  w obronie jednego z Aniołów, prezes banku, niegdyś będący kasiarzem, inwalida wojenny, Największym zaskoczeniem była postać Joasa, tytułowego dziewiątego sprawiedliwego, hulaki i oszusta, który siał postrach wśród mieszkańców miasta. Za ukradzione pieniądze nie próbował żyć dostatnio i wygodnie, lecz w ukryciu czynił dobro innym – budował drogi, ronda, termy, wspomagał przedszkola, żłobki i dawał jałmużny najuboższym. Taki Janosik i Robin Hood w jednym –zabierał bogatym, by oddać biednym Zaskakujące jest jak bardzo głęboko ludzie potrafią ukryć swoje prawdziwe oblicze. Żyją w ukryciu, pokazując światu tylko to, co sami chcą pokazać. Czynią dobro bez blichtru i błysków fleszy, bez poklasku i pochwał, ot tak, po prostu. A dziesiąty sprawiedliwy, by miasto nie spłonęło w ogniu piekielnym? To każdy z nas, dzień po dniu toczący swój kamień pod górę, żyjący w zgodzie z normami, w zgodzie z własnym sumieniem. Przestrzegamy zasad, żyjemy uczciwie i staramy się być po prostu dobrymi ludźmi. Czasem śmiejemy się na cały głos, a czasem cichutko płaczemy w cichym zakątku, jednak wszystko, co robimy ma swój cel i tego należy się trzymać.

W wersji lidzbarskiej udział wzięli:

Jerzy Jurandot jako autor sztuki „Operacja Sodoma czyli Dziewiąty sprawiedliwy”

Opracowanie i adaptacja: Krzysztof Jaślar
reżyseria Alicja Andrzejewska: Krzysztof Jaślar
scenografia: Ada Jędrych

Mariusz Worek Worotnik
Paweł Sadowski
Arkadiusz Jaksa Jakszewicz
Wanda Gostomska
Janina Stanilewicz
Tereska Małek
Irena Chojęta
Kasia Radulewicz
Maria Szewczyk
Bartek Zdana Zdanowicz
Andrzej Dziejek Andrzejewski
Robert Świder
Jerzy Jasłowski
Sławek Skowronek
Dominik Kałaska
Igor Gromala

 

 Posted by at 8:57 pm