admin

lip 162013
 

quoKryzys – to magiczne słowo, oficjalne usprawiedliwienie nieudolności i miałkości rządzących naszym krajem ludzi. Jeśli coś się nie udaje, winny jest „kryzys”. Władza wmawia ludziom, że to siła wyższa jak trzęsienie ziemi czy wybuch wulkanu. Na nią silnych nie ma i rząd absolutnie nie jest winny niczemu. Kryzys przedstawiany jest jak jedna z sił natury, a wiadomo, że z nią walczyć nie sposób. Wypełnia wszelkie zakamarki kraju, wlewa się do świadomości obywateli, wysysany jest z mlekiem matki i pozostaje wierny do końca życia.

Jednak czy używanie tego słowa w odniesieniu do stanu naszej gospodarki jest słuszne? Jeśli obecnie mamy kryzys, to znaczy, że wcześniej go nie było i panował dobrobyt. Antonimem kryzysu jest dobrobyt. Kiedy więc w naszym kraju było tak dobrze, że pasowałoby słowo dobrobyt? Lata 80-te, 70-te, może Polska międzywojenna? Najbliżej chyba do czasów Gierkowskich, kiedy to w naszym mieście powstała prawdziwa infrastruktura mieszkaniowa. Wybudowano wtedy wielkie osiedla, miasto gwałtownie się rozwijało, liczba mieszkańców rosła, była praca. Pamiętam jak chodziłem na dworzec PKP oglądać ogromne lokomotywy. Władza wtedy bała się obywateli, bała się buntu i przewrotu. Człowiek, który ma gdzie mieszkać i co jeść nie będzie podnosił ręki na władzę. Aparat urzędniczy dbał szczególnie o „swoich”, szerzyła się korupcja i nepotyzm wśród rządzących. Przypomnę w jakim tempie wybudowano nową drogę do Stoczka Klasztornego, przed wizytą papieską. Droga piękna, prosta i bez dziur. 

To był moim zdaniem, taki „polski dobrobyt”. Choć okiem Francuza, Hiszpana czy Holendra tkwiliśmy w głębokiej czarnej socjalistycznej dupie. Kiedy w krajach zachodnich cieszono się z pierwszego telewizora kolorowego, czy zmywarki do naczyń, w Polsce szczytem luksusu była pralka „frania” i mały fiat. Powstała taka rzeczywistość równoległa. Kto miał odwagę i świadomość nędzy, w jakiej tkwił, uciekał na zachód.

Od tamtych czasów minęło już trochę lat. Świat się zmienił, rozwój technologiczny kreuje nowe światy, zmienia sposób postrzegania rzeczywistości. Jak więc wygląda Lidzbark Warmiński w ponad 30 lat od obalenia komunizmu?

Idąc na jakąś większą imprezę w naszym mieście, nieodzownym jest wysłuchanie mowy burmistrza. Tak jak przed filmem w kinie, wyświetlane są reklamy, tak burmistrz wychwala swoje dokonania przed rozpoczęciem właściwej imprezy. Kiedyś puszczano kroniki filmowe w których karmiono widzów propagandą sukcesu, obecnie tak czynią władze miasta. Myślę, że to jednak krok naprzód, zawsze można rzucić jajkiem i zakończyć bezsensowną mowę z której po raz kolejny dowiadujemy się, że Lidzbark Warmiński rozwija się wspaniale, a ludziom żyje się dostatnie. Tu nic się nie zmieniło, czysty socjalizm z lubością uprawiany przez aparat urzędniczy stał się stałym elementem naszego życia.

Zastanawiam się, na jakiej podstawie głoszone są takie slogany? Czy ludzie nadal dają się nabierać jak 30-40 lat temu? Okazuje się, że niestety tak. Wystarczy spojrzeć na nasze miasto chłodnym okiem, bez emocji. 25% mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego mieszka w budynkach komunalnych. Wystarczy sama wizyta na klatkach schodowych, aby przekonać się, w jakim opłakanym stanie są te budowle. Zaniedbane, odrapane ściany, ostatni remont pamiętający czasy Gierka. Część z nich jest w ścisłym centrum miasta, bieda kryje się za tymi pięknymi fasadami, rewitalizowanymi za unijne pieniądze. Na domiar złego, opalane są piecami węglowymi. Pięknie wygląda nasze miasto, kiedy w mroźną noc widać unoszący się nad centrum smog. Podobno władza wymyśliła, że będziemy uzdrowiskiem, może niech najpierw sama się uzdrowi?

Jak podaje GUS, w 2011 roku oddano 72 mieszkania na terenie powiatu lidzbarskiego. W tym 40 mieszkań wybudowanych indywidualnie. W gminie miejskiej 46 mieszkań, z czego 14 to prywatne inwestycje. Czemu władza nie chwali się takimi wskaźnikami? Bo to wstyd. 40 lat temu te liczby były (około) 10-cio krotnie wyższe.

Rozwój miasta to inwestowanie w ludzi, w miejsca pracy. Niestety lokalni włodarze postęp widzą przez pryzmat własnej kieszeni. Burmistrz wraz ze starostą zaciągają kredyty z łatwością, w końcu to nie oni będą je spłacać. Zastanawiam się wobec tego kto będzie oddawał te pieniądze, skoro miasto się wyludnia?

 

Prognoza liczby mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego.prognozy liczy ludności do 2035 r. opracowanej przez GUS

Prognoza liczby mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego.prognozy liczy ludności do 2035 r. opracowanej przez GUS. Wykres pochodzi z „Projekt założeń do planu zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe dla obszaru Gminy Miejskiej Lidzbark Warmiński na lata 2013-2028 „

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Liczba czynnych zawodowo osób w stosunku do tych w wieku emerytalnym gwałtownie spada. 

Źródło: Bank Danych Lokalnych, GUS

Źródło: Bank Danych Lokalnych, GUS 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na domiar złego, liczba czynnych zawodowo osób, pozostających bez pracy stale rośnie. Czy tak powinien wyglądać dynamiczny rozwój miasta? Według burmistrza tak. W innych gałęziach gospodarki Lidzbarka sytuacja wygląda podobnie do tej z przyrostem naturalnym. Liczba firm i zatrudnionych ludzi maleje, a nie wzrasta.

Nie wiem, jakiego określenia użyć na ten fenomen, w końcu mamy piękny deptak i odremontowane fasady budynków. Bawimy się na licznych imprezach miejskich, nie dostrzegając, że za kilkanaście lat najpilniejszą potrzebą będzie posiadanie miejsca w domu spokojnej starości. Deptak i starówkę zabierze komornik za długi miasta. Sprzeda je na licytacji, a nabywcą będzie pewien pan na literkę D. Miasto zapełnią goście z Kaliningradu, będzie się działo.

 Posted by at 9:24 pm
lip 152013
 

MAJO9439 kopiaW niedzielę centrum miasta opanowali myśliwi – zajęli namiot koncertowy i przyległy do niego plac. Tego dnia odbył się VI Festiwal Kultury Myśliwskiej. Brać myśliwska to bardzo specyficzne i mało poznane środowisko. Dlatego organizowanie takiej imprezy, sprzyja upowszechnieniu wiedzy na temat, czym się zajmują i dlaczego to robią. Tuż po oficjalnej ceremonii otwarcia festiwalu, odbyło się uroczyste ślubowanie dwojga młodych ludzi, którzy w ten sposób stali się pełnoprawnymi myśliwymi (młodzikami).  Można było posłuchać występów sygnalistów, zobaczyć sokoły i jastrzębie – nieodłączny atrybut łowczego (z góry przepraszam za ewentualne pomyłki w nazewnictwie). Zgromadzeni pod namiotem goście, słuchali rad dotyczących prawidłowego przygotowania mięsa. Na licznych stoiskach wystawione zostały specjalne ubrania i wyposażenie, niezbędne w trakcie polowania. Dla dzieci zorganizowano konkursy z nagrodami. Na zakończenie festiwalu podano dwa pieczone dziki (nagranie wideo). Pogoda dopisała i prawie wszyscy byli zadowoleni (prócz tych zjedzonych dzików). Wśród gości była pani poseł i jakaś wiceminister.

Myślistwo istnieje od czasów, kiedy pojawili się pierwsi ludzie. Przez tysiąclecia obrosło w wiele rytuałów, które dla zwykłego człowieka wydają się co najmniej dziwne. Z pewnością podczas festiwalu, nie będzie się pokazywać takiego:

„chrzest myśliwski – odbywa się on zawsze wtedy, kiedy dany myśliwy zastrzeli po raz pierwszy zwierzę danego gatunku. Po polowaniu zwykle gromadzą się wszyscy myśliwi, zaś prowadzący polowanie „chrzci” młodego adepta poprzez zrobienie mu znaku krzyża na czole – robi się go najczęściej nożem umaczanym w krwi zabitego zwierzęcia. Znak ten pozostaje na czole myśliwego aż do momentu, kiedy zakończy się polowanie albo do chwili, kiedy myśliwy poczęstuje swoich kolegów po fachu dobrym winem – jest to umowny znak, ze krew może zostać zmyta.”

Taka inscenizacja może źle się kojarzyć. Ktoś mógłby odnieść wrażenie, że to jakieś zakazane rytuały, wręcz satanizm. Nic podobnego, to pradawny zwyczaj kultywowany do dzisiaj.

Na zakończenie, chciałbym wyrazić swoją prywatną opinię. Jestem przeciwnikiem zabijania zwierząt, tylko dla samej przyjemności. Koniec prywatnej opinii.

Kilka zdjęć znajdziecie w galerii TUTAJ

Poniżej krótki materiał wideo ze złożenia przysięgi i konsumpcji dzików.

 Posted by at 6:39 pm
lip 152013
 
Artur Dutkiewicz.

Artur Dutkiewicz.

Za nami już drugi weekend z muzyką niszową, zorganizowany w ramach Lidzbarskich Wieczorów Jazzowych. W piątek grał znakomity „fortepianista” Artur Dutkiewicz. Pod koncertowym namiotem działo się magicznie. Dźwięki fortepianu mieszały się z szelestem spadających kropel deszczu, wszystko to wytworzyło niezwykłą atmosferę, podobną do tej z „Riders on the storm” The Doors. Brzydka pogoda sprawiła, że na koncert nie przybyli przypadkowi ludzie, dobrze stało się dla jazzu.

W sobotę, Artur Dutkiewicz grał razem z Januszem Prusinowskim i jego Trio. Koncert spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem, były owacje na stojąco.

Pan Artur Dutkiewicz w rozmowie po sobotnim koncercie stwierdził, że „mamy wspaniałą, wyrobioną publiczność”. Słuszną linię na nasza władza, że sprowadziła Jazz pod strzechy. Sprawa warta każdych pieniędzy, nawet jak nas nie stać – to warto.

Kilka zdjęć z koncertu jest TUTAJ

Poniżej obszerny fragment utworu wykonanego na bis.(uzgodnione z menagerem). Warto wybrać jakość HD.

 Posted by at 10:23 am
lip 132013
 
14-17 maja 2008 roku. Delegacja Lidzbarka  Warmińskiego na czele z Burmistrzem panem  Arturem Wajsem przebywała w partnerskiej gminie  Werlte.

Delegacja Lidzbarka
Warmińskiego na czele z Burmistrzem panem Arturem Wajsem przebywała w partnerskiej gminie Werlte. (Zdjęcie z archiwum UM maj 2008)

Początek wakacji to czas urlopów, wypoczynku i często też dalekich wyjazdów. Jednak nie wszystkim wyjeżdżającym przyświeca słodkie lenistwo i popijanie drinków w hotelowym zaciszu. Przedstawiciele władz samorządowych ciężko pracowali w pierwszych dniach lipca. Przebywali bowiem na służbowym wyjeździe w zaprzyjaźnionej niemieckiej gminie Werlte.

Ta „przyjaźń” rozpoczęła się jeszcze w roku 2005, kiedy ówczesny burmistrz Lidzbarka Warmińskiego pan Byczkowski podpisał odpowiednią umowę o partnerstwie z władzami Werlte, podczas służbowej wizyty w tym mieście. W owym czasie przewodniczącym Rady Miasta był pan Artur Wajs, wówczas bardzo aktywny radny (szkoda, że już takich teraz nie ma). W umowie było napisane, że partnerstwo i współpraca będzie polegała na:

1) wymianie młodzieży i nauczycieli,

2) wymianie kulturalno – sportowej ,

3) współpracy komunalnej (ochrona środowiska, wywóz nieczystości, zakład utylizacji).

Tegoroczna wizyta była zrealizowana z dużym rozmachem. Z oficjalnych informacji Urzędu Miasta wynika, iż odbyły się 2 robocze spotkania w ratuszu z władzami gminy Werlte i jedno spotkanie z władzami powiatu Emsland w Meppen. Poza tym było zwiedzanie obiektów przemysłowych, sportowych i innych. Jak podaje pan burmistrz Artur Wajs:

„Celem wizyty jest kontynuacja dotychczasowej współpracy oraz rozbudowywanie jej o kolejne elementy. W zakres współpracy wchodzą:

a. Wymiana młodzieży ze szkół Lidzbarka Warmińskiego i Werlte.

b. Wymiana doświadczeń samorządowych (gospodarka nieruchomościami, metody walki z kryzysem ekonomicznym dotyczącym gminy, zasady funkcjonowania oświaty, zasady planowania przestrzennego).

c. Odnawialne źródła energii.

d. Wymiana grup w zakresie działalności kulturalnej (grupy taneczne, muzyczne).

e. Wymiana grup sportowych.”

Wraz z piastującymi funkcje urzędnicze osobami, na wycieczkę udały się też osoby „towarzyszące”. Jak podaje UM, zaproszone zostały wraz z naszymi włodarzami przez władze Werlte i to strona niemiecka finansowała pobyt całej tej grupy. Skierowałem pytanie do pana burmistrza Wajsa, aby podał mi szczegółowy wykaz osób uczestniczących w tym prywatno-służbowym wyjeździe. Otrzymałem jedynie nazwiska ludzi pełniących funkcje publiczne. Co do personaliów osób „towarzyszących” pan burmistrz podjął decyzję odmawiającą udzielenia mi tej informacji, zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych i wieloma dziwnymi przykładami orzeczeń sądowych w „podobnych” zdaniem burmistrza sprawach.  Postaram się jednak przekonać pana burmistrza, że nie ma racji i żądane informacje powinien udostępnić. Z pewnością wątek w tej sprawie będzie kontynuowany.

My – podatnicy, złożyliśmy się na wynajem autokaru, który przewiózł tam i z powrotem całą delegację wraz z tajemniczymi osobami towarzyszącymi. Kosztowało to nas nie mało, bo aż 10 297,66 zł.

Luksusowy hotel "Afican Sky" w Werlte. Tam nasi radni, wraz z burmistrzem i starostą medytowali do późnej nocy o ważnych sprawach mieszkańców.

Luksusowy hotel „Afican Sky” w Werlte. Tam nasi radni, wraz z burmistrzem i starostą medytowali do późnej nocy o ważnych sprawach mieszkańców.

Nie chcę zgadywać, czy za czas poświęcony temu wyjazdowi, urzędnicy pobiorą ekwiwalent w postaci delegacji. W końcu wymiana doświadczeń samorządowych jest bezcenna dla nas mieszkańców Lidzbarka Warmińskiego. Nikt nie poświęca się dla nas bardziej niż pan burmistrz z panem starostą, omawiając często do późnej nocy, w luksusowym hotelu African Sky, sprawy walki z kryzysem ekonomicznym i ubożeniem mieszkańców naszego miasta.

Bardzo zawiedzeni są przedstawiciele takich niemieckich miast jak Hilter, Lathen, Nousulm.  Wraz z polską młodzieżą nie doczekali się zapowiedzianej wizyty naszych włodarzy. Być może, po nocy spędzonej na rozmyślaniach o zasadach planowania przestrzennego, opadli zupełnie z sił i nie mogli już nigdzie jechać?. Słuszną linię ma nasza władza, po co spotykać się z np. „Perłą Warmii” gdzieś w Lathen, jak można tu na miejscu w Lidzbarku Warmińskim. Zaoszczędzony czas, lepiej poświęcić na medytacje o zasadach funkcjonowania oświaty. To dowód na roztropność i „trzeźwe” myślenie. Nie było też  wystawy obrazów naszej uzdolnionej malarki Wioletty Jaskólskiej, która tym razem z przezorności chyba nie pojechała na tę wycieczkę.

Partnerstwo miedzy miastami, to bardzo dobra idea, pod warunkiem, że coś z tego mają zwykli mieszkańcy. Wyjazd na taką „wycieczkę” niestety traktowane jest jako nagroda za wierną służbę Burmistrzowi. Pozwoliłem sobie na małe badanie. Na 25 zapytanych osób, co to „Werlte”, żadna nie umiała udzielić odpowiedzi. Poniżej lista osób uczestniczących w wyjeździe, podana przez UM w Lidzbarku Warmińskim:

Szutowicz Piotr

Radulewicz Katarzyna

Grzegorzewska Maria

Piasecka Wiesława

Żelichowski Marek

Wajs Artur

Harhaj Jan

Włodarczyk-Szczepańska Wiesława

Tkaczuk Anna

Michalak Dorota

Kurto Józef

Krynicka Gabriela

Korzeniewski Wojciech

Kędzierski Andrzej

Kij Krystyna

Chyl Marek

Bigoszewski Tadeusz

Listę osób „towarzyszących” opublikuję, zaraz po tym jak pan burmistrz mi ją podeśle. Istotną kwestią jest: o ile mniejsze koszty ponieślibyśmy, gdyby nie jechały tzw. osoby towarzyszące. Proszę zgadywać teraz, jeśli dojdzie do re-wizyty samorządowców w Niemiec, w jakim hotelu zostaną zakwaterowani i na czyj koszt?

 

 

 Posted by at 6:11 pm
lip 112013
 

Jeden z czytelników wyraził chęć poczytania sobie o ogórkach. Nie widzę w tym nic złego, w końcu mamy na nie sezon. Jednak ogórki w czystej postaci nie są na tyle atrakcyjnym tematem, aby o nich pisać. Co innego ogórki małosolne, są przysmakiem nie tylko moim, ale zapewne i wielu czytelników. Podane do obiadu, z młodymi ziemniaczkami i kotlecikiem z piersi kurczaka smakują wybornie. Kiedy jest upał, dobrze popić to wszystko zimnym piwem (tylko dla pełnoletnich), świat od razu wydaje się lepszy. Znikają wszelkie smuteczki, kiedy jemy ogórki z beczki.

Żeby państwu przybliżyć tajemną wiedzę, na temat otrzymywania tych smakołyków, wraz z redakcyjną przyjaciółką publikujemy własnoręcznie sporządzony poradnik. Dla średnio rozgarniętych postanowiłem dołączyć odpowiednie zdjęcia ilustrujące kolejne etapy przyrządzania tej potrawy.

Potrzebujemy odpowiedniego naczynia. Aby smak był odpowiedni należy użyć kamionkowego garnca. Kamionka jest doskonałym materiałem do przechowywania żywności. Nie wchodzi w reakcję z żywnością i jest tania w produkcji. Stosowana od tysięcy lat doskonale sprawdza się w domowej kuchni.

 

MAJO8952 kopia

Naczynie z kamionki, użyte przez autorów poradnika.

 

Składniki na pyszne ogórki małosolne:

Ogórki ok. 1,6 kg

Świeże ogórki gruntowe 1,6kg

Świeże ogórki gruntowe 1,6 kg

 

Koper wraz z kwiatostanem (2-3 gałązki), chrzan, główka czosnku

MAJO8979 kopia

Gotowy zestaw kupiony w sklepie warzywnym.

 

Ziele angielskie (6 ziaren), pieprz czarny (20 ziarenek), liść laurowy 3-4 sztuki

Liść laurowy, pieprz czarny, ziele angielskie

Liść laurowy, pieprz czarny, ziele angielskie

 

Sól kamienna 1 1/2 łyżki stołowej na każdy litr wody

MAJO8972 kopia

Sól kamienna

 

Liście wiśni (20 sztuk)

MAJO8977 kopia

Liście z wiśni

 

Sposób przyrządzenia:

Do naczynia kamionkowego wkładamy pierwszą warstwę ogórków (wcześniej myjemy ogórki porządnie)

MAJO8996 kopia

Naczynie z pierwszą ułożoną na dnie warstwą ogórków

 

Następnie na ogórki kładziemy odpowiednio przygotowane składniki: pokrojony chrzan, pokrojony czosnek, kilka ziaren ziela angielskiego i pieprzu, liść laurowy, koper, kilka liści wiśni.

MAJO8999 kopia

 

Na to co widać powyżej, kładziemy następną warstwę ogórków i przykrywamy pozostałymi składnikami.

MAJO9003 kopia

 

 

Wszystko zalewamy wrzącą wodą z domieszką soli kamiennej. Półtorej łyżki stołowej soli na litr wody.

MAJO9005 kopia

 

Tak oto dobiegło końca przyrządzanie smacznych ogórków w zalewie solnej.

Całość powinna przypominać coś takiego jak na zdjęciu poniżej:

MAJO9010 kopia

 

Aby wszystko udało się jak najlepiej, należy ogórki przykryć jakimś ciężarem. Może być taki jak poniżej

MAJO9011 kopia

 

Teraz czekamy cierpliwie 1-2 dni, aż ogórki nabiorą należytego smaku. Osobiście, zaczynam próbować je już po kilku godzinach. Bardzo rzadko zdarza się, aby starczyło ich na 2 dni:) To najlepsze ogórki małosolne na świecie.

 

W przygotowaniu artykułu pomagała mi KARO

 

PS. ani słowem nie narzekałem na cokolwiek 😉

 

 

 

 

 Posted by at 7:04 pm