sie 292012
 

29 sierpnia w godzinach przedpołudniowych pewna pani w sile wieku, potknęła się na schodkach i upadła na ulicę. Doznała urazu nogi, może nawet ją złamała. Ktoś zadzwonił na pogotowie i poinformował o zdarzeniu. Bardzo współczuję tej pani, niestety wypadki zdarzają się. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie czas, jaki upłynął do chwili przyjazdu karetki pogotowia z lekarzem. Nie orientuję się zupełnie w systemie ratownictwa medycznego, ale z dzisiejszej obserwacji wynika, że nasze powiatowe miasto dysponuje jedną karetką, która akurat w tym czasie udzielała pomocy człowiekowi w Runowie. Pani musi więc poczekać. Zamiast lekarza, wysłano strażaków. Wiadomo, że jak ktoś potrzebuje pomocy, to strażacy są najpewniejsi. To zawodowcy w końcu i mają przeszkolenie w udzielaniu pierwszej pomocy, lecz lekarzami to jeszcze nie są (choć powinni chyba i mają dużo samochodów). Strażacy zabezpieczyli teren pod Wysoką Bramą, umieścili panią na noszach, przykryli folią aluminiową i czekali.

W takich sytuacjach jak ta, czas bardzo zwalnia. Sekundy wydają się być minutami, minuty kwadransami, wszyscy wypatrują lekarza. Mija 15 minut, dowiaduję się, że karetka już jedzie do Lidzbarskiego szpitala z pacjentem i od razu potem do rannej kobiety. Strażacy między sobą zastanawiają się, czy aby nie zadzwonić do Joannitów? Przecież oni mają ambulans. Lecz nie znają numeru. Z nudów chyba przepytują panią o dane personalne, aby wypisać papierki. Pani leży spokojnie, odpowiada na pytania. Nieco żenujące, takie przepytywanie leżącego na ulicy człowieka, lecz pewnie takie procedury. Mija następne 10 minut, słyszymy, że karetka jedzie już na miejsce. Po kolejnych 5 minutach jest! Lekarz przystępuje do oględzin, rozcina nożyczkami spodnie, bada stan pacjenta. Dalsza obserwacja tego zdarzenia wydawała mi się zbędna, więc udałem się w znanym tylko sobie kierunku;)

Najpewniej wymienione w poprzednim akapicie ilości minut nie są bardzo precyzyjne. Są to czasy orientacyjne, lecz na tyle dokładne, aby odzwierciedlić ogólny czas od powiadomienia o wypadku, do przyjazdu lekarza. Było to w przybliżeniu 30 minut, lub jak twierdzą świadkowie więcej. Podsumujmy, ścisłe centrum miasta, człowiek leżący na ulicy czeka na pomoc lekarza ponad pół godziny! Gdyby tej pani przytrafił się prócz złamania/kontuzji jeszcze zawał serca, to najpewniej nie przeżyłaby. Wypadek zdarzył się dokładnie pod okiem kamery monitoringu miejskiego. Na pracowników straży miejskiej jak zwykle nie ma co liczyć. Wszyscy mają jakieś tam środki łączności. Skoro nie ma karetki, to ktoś mógł zadzwonić do Joannitów i zgłosić im potrzebę pomocy. Jak zwykle koordynacja służb ratowniczych doskonale wychodzi na Astronomów, kiedy symulowany jest wypadek. Tam w sekundach można liczyć czas przyjazdu zastępów straży, karetek, policji. Akcje reżyserowane, są widowiskowe, można się pokazać dla społeczeństwa. Taka demonstracja siły. Lecz kiedy starsza pani cierpi ponad pół godziny, to niestety całe to szkolenie szlag trafia. Przecież niedaleko jest Urząd Miasta, tam pracuje lekarz, nawet na piechotę byłby w dwie minuty pod Wysoką Bramą i być może jego pomoc okazałaby się bezcenna dla tej pani. Obok urzędu jest przychodnia z lekarzami. Tam z pewnością było ich kilku.

Całe to zdarzenie, rodzi pytania co do sprawności ratownictwa medycznego, koordynacji służb ratunkowych i przepływie informacji pomiędzy nimi. Zastanawiam się, czy jakby taki wypadek zdarzył się jakiemuś lokalnemu vip-owi, czy możliwy byłby inny scenariusz niesienia mu pomocy? Z pewnością tak.

 Posted by at 9:07 pm
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
9 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
ratatuj
12 lat temu

To co się mówi o Johannitach a jak jest to sami widzimy, że to dwie inne historie…. Sytuacja awaryjna to ufo albo wojna… a po co sam ambulans jak nie ma ekipy ratunkowej ? Przecież Johannici w wiekszości to dzieciaki i studenci którzy mają swoje zajęcia nie mają dyżurów dlatego jest jak jest mówione jedno robione drugi jak ktoś zapłaciłby to by i na dyżur się znaleźli chętni 😉

Krycha
12 lat temu

Dzisiaj widziałam, jak straż miejska dowiozła dzieci do szkoły nr 4.

dan
12 lat temu

To w końcu maja tylko jedna karetke w pogotowiu ?

ratatuj
12 lat temu

Liczba karetek jest nałożona odgórnie to chyba logiczne…. Strażacy mają pełne przeszkolenie w I pomocy i lekarz tam nie był potrzebny Johannici nie pełnią dyżurów to "Frima" na zabezpieczenia z tego się utrzymują i wykorzystują młodzież w zamian za kursy i zawody ratownicze tyle w temacie

Andrzejek
12 lat temu

..jest okazja aby połączyć kilka wątków…otóż…lidzbarska służba zdrowia jest na takim samym poziomie jak lokalna gazeta, kabaret dworski i piłkarska Polonia..;-)
..trzeba mieć naprawdę końskie zdrowie aby chorować w naszym mieście…no i trzeba być nieśmiertelnym żeby leżeć w lidzbarskim szpitalu..;-)

dżolanta
12 lat temu

Symulacje dla pospólstwa zawsze wychodzą im wzorowo… szkoda, że ta biedna kobieta musiała być przykładem i unaocznieniem jak źle się dzieje w lidzbarskiej służbie zdrowia 🙁
Współczuję i życzę szybkiego powrotu do zdrowia

gość
12 lat temu

jedna karetka w mieście powiatowym !!!!!?????

9
0
Would love your thoughts, please comment.x