Rząd postanowił zgnoić nauczycieli, czyli zmienić ustawę o karcie nauczyciela w taki sposób, aby można było robić, co im się podoba. Czyli, obniżyć wynagrodzenie, zredukować etaty i pokazać gdzie jest ich miejsce. Jak tego dokonać, aby nie wywołać protestów i przy okazji uzyskać poparcie społeczeństwa? Jest taki mechanizm ogłupiający, wymyślony już dawno temu i z powodzeniem stosowany na nie mających swojego zdania Polakach. Na początku września, nagłośniono dane z raportu OECD „Education at a Glance 2011”. Wynika z nich, iż średnia płaca nauczyciela to 4,8 tyś złotych. Żeby bardziej bolało, dodano iż takie nauczyciel pracuje około 3,7 godziny dziennie. To wystarczy aby wśród biednego narodu odezwały się głosy sprzeciwu. Jak to, oni aż tyle zarabiają? To należy im to zmienić. To typowo polski sposób. Jak ktoś ma mieć lepiej niż my to znaczy, że jest naszym wrogiem i należy go zgnoić. Informacja poszła w Polskę i przygotowała grunt do tego co będzie się działo po wyborach, czyli zmianie ustawy o karcie nauczyciela. To taki „demokratyczny” zamach na szkolnictwo, przy poparciu narodu. To wsparcie może okazać się bardzo potrzebne, kiedy nauczyciele wyjdą na ulicę protestować. To dobry rząd, robi porządek z tymi darmozjadami pomyśli ciemny naród i przyłączy się do napiętnowania nauczycieli. Jednak państwowe media, nie podały innych faktów z tego raportu. Czas pracy nauczycieli można mierzyć na bardzo różne sposoby, jak też i płace. Ta średnia 4,8 tyś złotych, liczona jest z pensjami dyrektorów, kuratorów i wszelkiej innej maści decydentów. To suma po ubruttowieniu. Żeby dodać smaczku, nie dodano, iż jest to jedna z najniższych płac w grupie 34 krajów rozwiniętych, branych pod uwagę w raporcie OECD. Mniej za swoją pracę otrzymują tylko nauczyciele z czterech krajów: Estonii, Węgier, Słowacji i Indonezji. Odnośnie czasu pracy nie podano już, że te prawie 4 godziny są czasem ustawowym, czyli takim w którym nauczyciel faktycznie prowadzi lekcję z uczniami. Nie wlicza się do tego cała masa dodatkowych obowiązków. Należą do nich np. przygotowanie materiałów do lekcji, pisanie opinii o dziecku, sprawdzanie prac domowych, klasówek, próbnych matur, wypełnianie ton papierów i formularzy, zebrania klasowe, wizyty rodziców, dyżury w szkole i jeszcze ogromna masa innych rzeczy, które są, a nie wiem o nich. Wiem, że nauczyciel obecnie zmuszany jest pracować ponad 8 godzin na dobę, a często w soboty i niedziele. Prowadzi jakieś kółka zainteresowań, SKS-y itp. Oczywiście wszystko gratis. Jednak potrafią się dziać cuda, w tym Tusk chyba się specjalizuje. Oto na dzisiejszym spotkaniu ze ZNP, rzucił hasło „Podwyżki dla nauczycieli to inwestycja we wszystkie polskie rodziny i dzieci”. Stało się, po raz kolejny hipokryzja i bezczelność w obliczu niedzielnych wyborów zwyciężyła nad uczciwością i zwykłą przyzwoitością. Jakimś trafem dzisiejszy kabaret premiera dla nauczycieli zbiegł się w wielką demonstracją greckich nauczycieli. Protestowali oni przeciwko cięciom w wydatkach na oświatę. Czyżby Tusk czuł co się święci i u nas?
paź 052011
Państwo policyjne jest wtedy , jak policjant zarabia więcej niż nauczyciel , ale ja sie z tym nie zgadzam .
Dobry tekst, nareszcie ktoś podszedł do sprawy poważnie. Nagonka trwa, ponieważ trzeba jeszcze pozamykać kilkaset szkół, zrobić klasy łączone i stopniowo pozbywać się placówek samorządowych na rzecz różnego rodzaju stowarzyszeń. A tam nikt nie zastanawia się nad specyfiką tego zawodu, nie ma karty i nie są potrzebne awanse zawodowe. Oświata stacza się na dno bylejakości, a wszystkiemu i tak są winni … nauczyciele . No może razem z PIS-em!