lip 272014
 

bezrobocieJeden z czytelników podzielił się z redakcją dłuższym komentarzem, postanowiłem zamieścić go w całości.

 

Mieszkańcy Lidzbarka Warmińskiego i okolic dobrze znają rynek pracy w swojej okolicy. Wśród naszych mieszkańców krążą pogłoski o lokalnych pracodawcach, opisujące z życia wzięte przypadki. Kto jak nie były pracownik może udzielić wyczerpującego opisu pracodawcy i reguł panujących w miejscu pracy?

Wybór, przed którym staje bezrobotny wydaje się być najtrudniejszą decyzją w życiu. Do jakiego stopnia możemy się upodlić, żeby utrzymać prace i zapewnić najbliższym środki utrzymania?

Wśród branż spotykanych w naszym mieście można wyróżnić kilka sektorów, takich jak, budownictwo, stolarka, szeroko rozumiane krawiectwo, handel, przemysł ciężki, branża reklamowo- reklamówkowa, wojsko, szkło , biurokrację, nabiał i słodki „biznes”.

Najbardziej niewdzięczną profesję ustalimy po ilości wypijanego alkoholu w miejscu pracy. Tu na pierwszym miejscu pojawia się stolarstwo i budownictwo. Pracownicy  są tu traktowani jak mięso armatnie- „nie ty to ktoś inny”. Jeżeli chcesz tu zarobić musisz przystać na 12 godzinny dzień pracy, niejednokrotnie przerywany epitetami w twoim kierunku. Niestety nasze lokalne szkolnictwo wyrządziło szkodę tym zawodom, produkując dziesiątki absolwentów rocznie w tych kierunkach, co spowodowało zanik wzrostu płac i szaloną rotację etatów.

Następnymi branżami jest szkło i nabiał. Pracodawcy w tych branżach dbają o ekstremalne przeżycia swoich pracowników. Tu nic nie jest proste, na jakie się wydaje. Manipulacja, intrygi mobbing to zjawiska normalne w tych profesjach. Godziny pracy, zmiany, wezwania na telefon to wszystko każe nam stwierdzić, że nie jest to dobra praca. Bezrobotny zachęcony do pracy w tych sektorach powinien odznaczać się niebywałym hartem ducha i odpornością psychiczną.

Przemysł krawiecko szwalniczy to dwie w miarę duże firmy, tego nawet się nie da opisać. Zastraszenia w jednej a w drugiej psycho-sadystyczne rządy kierownictwa stawiają wszystkie zatrudnione kobiety w sytuacji patowej. Zgoda na takie warunki pracy, powoduje wręcz podświadome pranie mózgu. Dostosowanie się do chorej sytuacji niejedną już kobietę posłało do doktora Rusiłowicza. Małe zarobki nie są tu zbyt przyciągającym atrybutem, jednakże wiele kobiet nie ma wyboru, decydując się na tą pracę.

Praca w handlu jest pracą jakby bezsensowną u samej podstawy. Nie zarobimy tu kokosów, raczej minimalna krajowa określa wartość tej pracy. Oczywiście wymagania są duże a rozmiar włożonej  pracy w porównaniu z wynagrodzeniem, stawia tą profesje w złym świetle. Można by określić że to raczej praca dla znużonych żon dobrze zarabiających mężów.

Przemysł ciężki w naszym mieście reprezentują trzy firmy, w których inwigilacja przekracza wszelkie granice. W firmach występują kamery, które śledzą każdy ruch pracownika, jakby tego było mało identyfikacja pracownia poprzez karty identyfikacyjne lub odciski palca w czytniku, stwarzają wrażenie pełnej kontroli nad niewolnikami zatrudnionymi za psie pieniądze. Zdarzają się tu też wyjazdy na przymusowe delegacje, komunikowane jest to zazwyczaj w ostatniej chwili, czyli w przeddzień wyjazdu na drugi koniec Polski.

W całym tym zestawieniu dobrze wypada branża reklamowa, reprezentowana przez firmę pana G., gdzie panują proste zasady a stopień trudności znajduje odzwierciedlenie w zarobkach. Reklamówki też nie są złe o ile ktoś jest skłonny do pracy w niezdrowym klimacie.

Na z góry wygranej pozycji stoją biurokracja i wojsko, gdzie zarobki są w miarę wysokie, pozwalające przeżyć od pierwszego do pierwszego. Zakres trudności tej pracy zależy od stopnia spowinowacenia lub zażyłości z wyższymi stanowiskami w branży.

Biznes i biurokracja są najlepszymi z kolei sposobami na wszystko. Władza, pieniądze, kontakty, tworzą jednostkę niezniszczalną w naszym regionie. O ile nie nadepnęło się jakiejś figurze na odcisk, nie wbiło w jej branże to hulaj dusza- piekła nie ma. Te dwa zawody tworzą sitwę, nie do przezwyciężenia.Musimy też zauważyć, że wszystkie inwestycje w Lidzbarku prowadzone są właśnie pod potrzeby, klasy zarządzającej szarymi masami zwykłych zjadaczy chleba.

Czasy jakie nastały stawiają każdego pracodawcę w niezwykle korzystnej sytuacji, gdzie może wymagać on od pracownika zachowań nie przewidzianych w kodeksie pracy. Poziom bezrobocia pozwala na tzw. „Wolna Amerykankę”. Ekstremalne zakazy i nakazy kształtują rasę niewolników, która przekazuje tolerancje na chore zachowania pracodawców, następnym pokoleniom niewolników.

Jak tu się dziwić bezrobotnemu, który odmawia podjęcia zatrudnienia w jednej z Lidzbarskich firm? Reklama jaka sobie robią sobie firmy wręcz odstrasza potencjalnych pracowników. Często nawet nie decydują się na pójście na rozmowę w sprawie pracy, ponieważ nie ma sensu słuchać bzdur, skoro wiadomo jak jest prawda. Wielu z nas zamiast zasilić chore lidzbarskie firmy, decyduje się na wyjazd za granicę. Wiadomo jak już cierpieć to przynajmniej żeby się opłaciło.

Nie dziwię się wcale bezrobociu w Lidzbarku. Wyrzeczenia i upodlenie powinny mieć jakieś odzwierciedlenie w zarobkach. Jeżeli pracodawcy tak stawiają sprawę to powodzenia… w szukaniu jelenia.

Niestety żyjemy w chorym regionie gdzie Kodeks Pracy jedynie można sobie zamówić w internecie i poczytać jak opowiadanie Sci-Fi.

 Posted by at 3:14 pm
lip 252014
 
Głosowanie nad projektem uchwały.

Głosowanie nad projektem uchwały.

Podczas 42 Sesji Rady Gminy Lidzbark Warmiński, radni podjęli uchwałę w sprawie porozumienia z gminą miejską celem utworzenia obszaru ochrony uzdrowiskowej. 8 radnych głosowało „za”, 5 radnych było „przeciw”. W ten sposób gmina wiejska rozpoczyna procedurę, aby wraz z miastem na wspólnym terenie utworzyć w przyszłości uzdrowisko. Pierwszym krokiem po przyjęciu uchwały, był wybór 3 radnych, którzy dołączą do komisji uzdrowiskowej w gminie miejskiej. Będą oni uczestniczyć zarówno w posiedzeniach komisji jak i sesjach Rady Miasta. Za ich społeczną pracę w mieście zapłacą lidzbarscy podatnicy.

Zwrócić należy uwagę, iż wczoraj podczas opiniowania projektu uchwały 6 radnych wstrzymywało się od głosu. Poniżej fragment materiału wideo z głosowania nad uchwałami i jeszcze niżej całość sesji audio. W wolnych wnioskach mieszkańcy gminy kierowali do Wójta bardzo interesujące pytania.

 Posted by at 9:03 pm
lip 252014
 

Mieszkańcy wsi Łabno złożyli w Urzędzie Gminy pismo w którym wyrażają sprzeciw dotyczący utworzenia na trenie gminy strefy uzdrowiskowej.

[gview file=”http://www.naszlidzbark.pl/wp-content/uploads/2014/07/Wójt-ŁĄbno.pdf”]

[gview file=”http://www.naszlidzbark.pl/wp-content/uploads/2014/07/podpisy-łabno.pdf”]

 Posted by at 8:45 am
lip 242014
 

vlcsnap-2014-07-24-21h22m08s4324 lipca odbyło się posiedzenie komisji Rady Gminy Lidzbark Warmiński na którym radni opiniowali projekty uchwał przed jutrzejszą sesją. Głównym punktem było omówienie projektu uchwały dotyczącej porozumienia z Gminą Miejską celem utworzenia obszaru ochrony uzdrowiskowej. Przebieg posiedzenia w interesującym nas punkcie – Przewodniczący Rady Gminy pan Staszewski odczytał list od mieszkańców wsi Medyny i Dębiec w którym wyrazili oni swój sprzeciw pomysłowi utworzenia na ich terenie obszaru ochrony uzdrowiskowej (list publikowany w dzienniku NaszLidzbark TUTAJ). Następnie pan Staszewski odczytał pismo z 20 lipca od sołtysa wsi Medyny. Sołtys informuje Radę i Wójta iż zorganizował spotkanie z mieszkańcami wsi, w którym wyjaśniono wątpliwości związane z utworzeniem strefy ochrony uzdrowiskowej. Informuje także, iż większość mieszkańców w tym autor listu, nie jest przeciwna utworzeniu strefy. Głos zabrał radny Pałka, który oświadczył, że uczestniczył w tym spotkaniu i został przekonany do słuszności utworzenia uzdrowiska na terenie gminy. Dodał, że mieszkańcy także przekonali się do pomysłu, a przeciwnikami są już tylko pojedyncze jednostki.

Pan przewodniczący odczytał uzasadnienie uchwały,  następnie pracownik gminy omówił poszczególne strefy uzdrowiskowe w tym zmiany w strefie „A”. Wyłączono z niej część gruntów należących do prywatnej osoby (rolnika) jak też kilka zakładów przemysłowych w Gminie Miejskiej („Szkło” „Drewland” i część dawnego Polmozbytu). Następnie głos zabrał pan Legięć, właściciel jednego z większych gospodarstw rolnych w gminie. Poddał pod rozwagę radnym czy słusznym jest kierunek rozwoju gminy zmierzający do utworzenia na jej terenie uzdrowiska. Wskazał, iż gmina ma tradycje rolnicze i tam należy szukać szansy na rozwój. Lokowanie pieniędzy w tak niepewne przedsięwzięcie, jakim jest uzdrowisko należy poprzedzić gruntowną analizą ekonomiczną i szerszymi niż obecne konsultacjami społecznymi. Jako przykład pośpiesznego działania władz samorządowych podał inwestowanie w Termy Warmińskie, o których wiadomo, że będą mocno deficytowe.

W dalszej części posiedzenia: dłuższe wystąpienie Wójta i Przewodniczącego Rady poświęcone utworzeniu strefy uzdrowiskowej, w którym rekomendowali przyjęcie uchwały, pytanie Redaktora NaszLidzbark do prawnika i na koniec głosowanie radnych w sprawie wyrażenia opinii na temat proponowanej uchwały. 3 radnych było za, 3 przeciw, 6 wstrzymało się od głosu. Po głosowaniu ogłoszono przerwę. W dalszej części posiedzenia omawiano kolejne projekty uchwał. Gdyby na jutrzejszej sesji radni głosowali identycznie jak dzisiaj to uchwała nie będzie przyjęta. Obszerna relacja wideo (i jej skrót) pod artykułem, a także całość spotkania w pliku audio.

Poniżej komentarz redakcji, czyli wyrażenie własnej, osobistej opinii o sprawie.

Do Radnych Gminy Wiejskiej Lidzbark Warmiński.

Chciałbym przedstawić państwu prawdziwe powody utworzenia uzdrowiska w Lidzbarku Warmińskim, kosztem mieszkańców gminy i ich praw. Chodzi oczywiście o pieniądze, duże pieniądze, – konkretnie o 30 mln złotych. W planie rozwoju miasta Lidzbark Warmiński (TUTAJ) przewidziano dokładnie taką kwotę na budowę infrastruktury uzdrowiskowej. 25,5 mln ma pochodzić z funduszy unijnych (przyznanych przez marszałka Protasa) a brakujące 4,5 mln z kasy miasta (czyli z kredytu).

Pierwszą z wielkich inwestycji w Lidzbarku Warmińskim dofinansowanych z publicznych pieniędzy była budowa hotelu Krasicki (17 mln złotych dostał właściciel od marszałka). Następna wielka budowa to Termy, całkowicie z publicznych pieniędzy (ponad 100 mln zł) – obiekt z założenia generujący straty. Tak miało być od początku. Termy mają przynosić straty i przez 5 lat (trwałość projektu) być wielkim ciężarem dla samorządu. Po 60 miesiącach eksploatacji Termy zostaną sprzedane za bezcen dla właściciela sieci drogich hoteli. Samorząd ogłosi sukces, bowiem pozbył się ciężaru a nowy właściciel zrobi kokosowy interes. Pod jego zarządem Termy staną się dobrym interesem, ale oczywiście zwykłych mieszkańców nie będzie na nie stać. Czyli mamy Hotel, Termy i dla dopełnienia całości powstać ma uzdrowisko, oczywiście za publiczne pieniądze. Jakaś firma wybuduje kompleks uzdrowiskowy, zarządzany z początku przez samorząd. Jednak szybko się okaże, iż przynosić będzie straty. Co zrobią władze samorządowe? Sprywatyzują uzdrowisko, a nowym właścicielem będzie… sami się domyślcie.

Wszystko szło jak po sznurku, radni miejscy pod dyktando Burmistrza uchwalają wszystko jak leci. Nawet jak wojewoda uchyli jakiś punkt uchwały, to nic nie znaczy. Przewodniczący sam go poprawia i sprawa idzie dalej. I byłoby pięknie gdyby nie Wy – Radni Gminy Wiejskiej. Nie jesteście ślepo posłuszni Wójtowi tak jak radni miejscy Burmistrzowi.

Należy podkreślić z całą mocą, uzdrowisko nie jest dobrym interesem dla mieszkańców gminy. Biznes na tym zrobi kilka osób, dzięki wykorzystaniu publicznych pieniędzy, a pozostali mieszkańcy będą zmuszeni spłacać długi. Ważne decyzje o losach województwa wcale nie zapadają na sesjach, ale w zaciszu gabinetów lub na jakimś luksusowym jachcie w ścisłym gronie biznesmenów. Wy stajecie się tylko narzędziem do legalizacji ich pomysłów na życie, życie w luksusie.

Nawiązując do dzisiejszego posiedzenie komisji, czy zauważyliście jak wielką presję wywiera na was Wójt? Jutrzejsza uchwała to jego być albo nie być na stanowisku. Jestem pewny, że dzisiaj i jutro do godz. 14 odbędzie z wami wiele rozmów, będzie was przekonywał na setki sposobów, obiecywać będzie złote góry, abyście tylko poparli pomysł Burmistrza. Jak bardzo napięta atmosfera wytworzyła się w chwilę po dzisiejszym głosowaniu, radny Pałka (co przeszedł na ciemną stronę;)) próbował nawet coś tam tłumaczyć, że nie jego wina iż projekt uchwały ledwo co wszedł po jutrzejsze głosowanie.

I sprawa najważniejsza dla mieszkańców gminy, tak bagatelizowana przez Wójta i zwolenników uzdrowiska. Dzisiaj mówiono tylko o strefie „A” uzdrowiska, tak jakby tylko to stanowiło problem, bo dotyczy bezpośrednio kilku osób. Znacznie większym problemem jest inny zapis ustawy o lecznictwie uzdrowiskowym, o którym jakby ciszej. Chodzi o zakaz budowy zakładów przemysłowych na terenie strefy objętej ochroną uzdrowiskową, a więc „A” „B” i „C”. Całkiem sporo ludzi tam mieszka. Zacytuję interpelację poselską w sprawie bardzo niekorzystnej definicji zakładu przemysłowego:

 „Wskazany wyżej przepis brzmi: Zakład przemysłowy – zespół budynków i urządzeń wraz z terenem, na którym prowadzi się działalność wytwórczą polegającą na przekształceniu mechanicznym, fizycznym lub chemicznym, substancji lub ich części składowych w nowy produkt. Według tak przyjętej definicji zakładem przemysłowym jest np. ciastkarnia, lodziarnia, piekarnia, stolarnia, drukarnia, wytwórnia pierogów czy innej garmażerki. Zakładem przemysłowym, w myśl zawartej w ustawie definicji, jest także rozlewnia wody leczniczej, która siłą rzeczy musi być ulokowana w uzdrowisku. Tak przyjęta definicja zakładu przemysłowego powoduje, że w wielu starostwach wstrzymany został proces wydawania pozwoleń budowlanych na lokalizację wskazanych zakładów. Powoduje to wiele konfliktów pomiędzy potencjalnymi inwestorami, a gminami uzdrowiskowymi, które są bezradne wobec tak skonstruowanej treści przepisu art. 2 pkt 13.” Całość interpelacji TUTAJ

Burmistrz, Wójt i inni przekonywali nas, że zakład przemysłowy to coś wielkiego z dymiącymi kominami. Niestety tak nie jest. Dzisiaj na komisjach zadałem pytanie panu prawnikowi, czy rolnik mieszkający w strefie uzdrowiskowej może otworzyć sobie np. stolarnię. Odpowiedź brzmiała „TAK” i niestety nie jest ona zgodna z prawdą. Na terenie całej strefy uzdrowiskowej nie wolno tworzyć zakładów gdzie prowadzi się działalność wytwórczą! Wójt wspominał, że dla drobnych rolników uzdrowisko może być szansą na godziwy zarobek. Mogą oni np. oferować produkty regionalne i tradycyjne, produkować pamiątki i inne dobra ku zadowoleniu turystów. Nic z tego, żaden rolnik nie dostanie pozwolenia na działalność gospodarczą związaną z produkcją. Przepisy tego zabraniają.

Mam nadzieję, że zdrowy rozsądek jutro zwycięży.

Samo głosowanie radnych.

Obszerne fragmenty

Całość audio.

 Posted by at 9:40 pm
lip 192014
 
Czytelniczka dziennika NaszLidzbark (wizualizacja) ;)

Czytelniczka dziennika NaszLidzbark (wizualizacja) 😉

Czytelniczka dziennika NaszLidzbark, pani Jolanta kilka dni temu zamieściła następujący komentarz:

„Zarabiam 2300 jako ekonomistka , mąż ok. 2000 , czy myślisz że jest super. Muszę oszczędzać na przyjazd do Lidzbarka. Jak przeliczysz na złotówki to majątek , tylko powiem Ci , że mieszkanie 1900 (sam czynsz 1300 , do tego prąd , woda , internet, śmieci , ścieki i kilka innych , uwierz mi wychodzi ok 1900). Do tego szkoła dziecka , przedszkole drugiego dziecka , kredyt za samochód , kredyt za mieszkanie , telefony kom. Nie zostaje nic , więc nie mów mi, że żyję jak „bułka w maśle” , że żyję w Bochum i nie potrafię wystawić nosa. To nie tak wesoło jak się wydaje.[…]”

Dla jasności należy dodać, iż czytelniczka mieszka obecnie w Niemczech i zarobki podaje w Euro. Z treści wpisu wynika, iż życie za zachodnią granica nie jest takie fajne jak się nam wydaje, jest bardzo drogie i wymaga wielu wyrzeczeń. W pierwszej kolejności należy zbadać czy pani Jolanta zarabia dużo czy mało w niemieckich realiach. Do porównania zarobków niech posłuży opracowanie firmy Sedlak&Sedlak.

średnie miesięczne wynagrodzenie w II kwartale 2013 w Niemczech

Wynika z niego, że 2 300 Euro wypłaty w Niemczech to jedno z najniższych wynagrodzeń, można więc po części zgodzić się z czytelniczą  „więc nie mów mi, że żyję jak „bułka w maśle„. Jednak stać panią na spłatę kredytu za mieszkanie, samochodu i kilka innych „drobiazgów”. O tym większość Polaków może tylko pomarzyć. Koszty życia to przede wszystkim cena nośników energii (prąd, paliwo, węgiel). Porównajmy ile litrów benzyny kupi pani Jolanta za to, co zarobi wspólnie z mężem – 4 300 Euro do tego ile litrów kupi rodzina Kowalskich zarabiających wspólnie 4 000 zł. Aktualne ceny paliw w Europie na podstawie e-petrol .

4 300 Eu : 1,65 Eu = 2606 litrów benzyny zakupi rodzina Jolanty z Niemiec.

4 000 zł : 5,46 zł = 732 litrów benzyny zakupi rodzina Kowalskich w Polsce.

Podobnie do ceny paliwa wyglądają koszty prądu, paliw stałych itd. itp. Niemcy i Polska, mimo iż sąsiadują ze sobą, to gospodarczo znajdują się na dwóch różnych planetach (podobnie jak osiągnięcia w piłce nożnej). Według raportu Credit Suisse, w 2013 r. wartość majątku przeciętnego Polaka to 20,8 tys. dolarów, a przeciętnego Niemca 156 tys. dolarów! Na uwagę zasługuje majątek przeciętnego Greka – 83,4 tys. dolarów (4 razy więcej niż Polaka), mimo iż kraj boryka się z problemami. Jednak kryzys w rozumieniu Greka to niemożność kupienia sobie nowego auta po 3-4 latach pracy, wyjechania, jak co roku na 2 tygodniowy urlop do luksusowego kurortu itd.

Przejście pani Jolanty na niemiecką emeryturę nie będzie specjalnym szokiem finansowym. Spokojnie stać będzie panią na przyjazd do lidzbarskiego uzdrowiska, koszty pobytu pokryje niemiecki NFZ. Nie będzie też problemu z wykupieniem potrzebnych leków w aptece, większość z nich jest refundowana. W naszym kraju nie jest tak wesoło. Jak podaje Naczelna Izba Aptekarska w najczęściej z wykupywania wszystkich leków na recepcie rezygnują emeryci. Problem narasta z roku na rok. Jeszcze 5 lat temu przyznawało się do tego 25 proc. Polaków, teraz liczba nie w pełni zrealizowanych recept sięga ponad 35%.

Pani Jolanta ma szczęście, mieszka i pracuje w kraju gdzie poziom ubóstwa jest jednym z najniższych w całej Unii Europejskiej. Na przeciwstawnym biegunie znajduje się Polska. Główny Urząd Statystyczny opublikował 17 października 2013 roku raport : „Ubóstwo w Polsce w świetle badań GUS„, poniżej fragment:

„Wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej  – dochody do dyspozycji (rodziny przyp.red.)w Polsce należą do najniższych.”…” Niekorzystnie na tle większości krajów Unii przedstawiała się w Polsce sytuacja osób pracujących. W krajach Unii Europejskiej w 2011 roku w sferze ubóstwa pozostawało ok. 9% osób pracujących. Najmniejszy odsetek osób pracujących, zagrożonych omawianym typem ubóstwa zaobserwowano w Finlandii, Czechach oraz Belgii (ok. 4%)(Niemcy 5%). Polska ze wskaźnikiem ok. 11% należała do krajów o najwyższej stopie ubóstwa wśród tej grupy ludności.”

O nas także napisano w raporcie:

„W 2012 roku w największym stopniu zagrożeni ubóstwem skrajnym byli mieszkańcy województwa warmińsko-mazurskiego, gdzie odsetek osób w gospodarstwach domowych, żyjących poniżej minimum egzystencji wyniósł 13,5%.[..] 25,5% mieszkańców warmińsko-mazurskiego musi żyć za mniej niż 480 zł miesięcznie i liczba takich ludzi rośnie.”

Raport GUS „Warunki życia rodzin w Polsce” ze stycznia 2014 r. podaje (fragment):

„Ponad 3% gospodarstw rodzinnych z co najmniej 1 dzieckiem na utrzymaniu nie było w stanie z powodu ograniczeń finansowych zapewnić swoim dzieciom przynajmniej co drugi dzień mięsa, drobiu, ryby lub odpowiednika wegetariańskiego i prawie tyle samo gospodarstw nie mogło pozwoli sobie na zapewnienie dzieciom przynajmniej kilka razy w tygodniu świeżych owoców lub warzyw. Czynnikiem determinującym stopień zaspokojenia potrzeb żywnościowych jest liczba dzieci w gospodarstwie rodzinnym. Im więcej dzieci na utrzymaniu w rodzinie tym trudności w zapewnieniu tej podstawowej potrzeby są większe. Najbardziej niekorzystna sytuacja w zakresie żywienia dzieci wystąpiła w rodzinach wielodzietnych. Zapewnienie co drugi dzień mięsa, ryb lub wegetariańskiego odpowiednika stanowiło problem dla 1,9% rodzin z 1 dzieckiem i nieco więcej, bo dla 2,7% rodzin z 2 dzieci, ale już w gospodarstw rodzinnych z 3 dzieci i więcej, problem ten był dużo większy i dotyczył aż 8,5% rodzin.”

Nie ma więc powodów na narzekania pani Jolanto. Należy ograniczyć spożywanie propagandowej papki o tym, iż Lidzbark Warmiński pięknieje, a ludziom żyje się dostatniej. Mieszkańcom naszego miasta i kraju jest coraz ciężej przeżyć za głodowe stawki. Dobrze oddaje nastrój społeczny najnowsze badanie CBOS-u. (fragment):

„Tylko 22 proc. Polaków uważa, że sytuacja w kraju zmierza w dobrym kierunku, to 12 proc. mniej niż w czerwcu. Aż 60 proc. uważa, że sprawy idą w złym kierunku – wzrost o 11 proc. Badanie prowadził CBOS od 3 do 9 lipca 2014 roku na liczącej 943 osoby reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.”

Pani Jolanto, ma pani niebywałe szczęście mieszkać i pracować w najpotężniejszym europejskim kraju. Takim, gdzie korupcja w administracji publicznej stoi na najniższym poziomie, a przetargi wygrywa po prostu lepszy, a nie znajomy Burmistrza czy Starosty. Z bardzo ostrożnych szacunków wynika, iż nawet do 23% przetargów publicznych w Polsce może być zagrożonych korupcją. Najpowszechniejszą formą nadużyć są zmowy cenowe (52%) oraz łapownictwo (32%) – tak wynika z raportu „Public Procurement: costs we pay for corruption” przygotowanego na zlecenie Komisji Europejskiej przez Europejski Urząd ds. Zwalczania Korupcji. Zdaniem redakcji powyższe dane są mocno niedoszacowane.

Na zakończenie pragnę życzyć pani Jolanto sukcesów w pracy zawodowej, rychłej podwyżki, a przede wszystkim spojrzenia na nasze miasto oczami jego mieszkańców – tych prawdziwych, poupychanych kątem w najczęściej obskurnych mieszkaniach komunalnych. Mieszka w nich połowa mieszkańców naszego miasta, nie należy o tym zapominać.

 Posted by at 11:45 pm