Jeden z czytelników podzielił się z redakcją dłuższym komentarzem, postanowiłem zamieścić go w całości.
Mieszkańcy Lidzbarka Warmińskiego i okolic dobrze znają rynek pracy w swojej okolicy. Wśród naszych mieszkańców krążą pogłoski o lokalnych pracodawcach, opisujące z życia wzięte przypadki. Kto jak nie były pracownik może udzielić wyczerpującego opisu pracodawcy i reguł panujących w miejscu pracy?
Wybór, przed którym staje bezrobotny wydaje się być najtrudniejszą decyzją w życiu. Do jakiego stopnia możemy się upodlić, żeby utrzymać prace i zapewnić najbliższym środki utrzymania?
Wśród branż spotykanych w naszym mieście można wyróżnić kilka sektorów, takich jak, budownictwo, stolarka, szeroko rozumiane krawiectwo, handel, przemysł ciężki, branża reklamowo- reklamówkowa, wojsko, szkło , biurokrację, nabiał i słodki „biznes”.
Najbardziej niewdzięczną profesję ustalimy po ilości wypijanego alkoholu w miejscu pracy. Tu na pierwszym miejscu pojawia się stolarstwo i budownictwo. Pracownicy są tu traktowani jak mięso armatnie- „nie ty to ktoś inny”. Jeżeli chcesz tu zarobić musisz przystać na 12 godzinny dzień pracy, niejednokrotnie przerywany epitetami w twoim kierunku. Niestety nasze lokalne szkolnictwo wyrządziło szkodę tym zawodom, produkując dziesiątki absolwentów rocznie w tych kierunkach, co spowodowało zanik wzrostu płac i szaloną rotację etatów.
Następnymi branżami jest szkło i nabiał. Pracodawcy w tych branżach dbają o ekstremalne przeżycia swoich pracowników. Tu nic nie jest proste, na jakie się wydaje. Manipulacja, intrygi mobbing to zjawiska normalne w tych profesjach. Godziny pracy, zmiany, wezwania na telefon to wszystko każe nam stwierdzić, że nie jest to dobra praca. Bezrobotny zachęcony do pracy w tych sektorach powinien odznaczać się niebywałym hartem ducha i odpornością psychiczną.
Przemysł krawiecko szwalniczy to dwie w miarę duże firmy, tego nawet się nie da opisać. Zastraszenia w jednej a w drugiej psycho-sadystyczne rządy kierownictwa stawiają wszystkie zatrudnione kobiety w sytuacji patowej. Zgoda na takie warunki pracy, powoduje wręcz podświadome pranie mózgu. Dostosowanie się do chorej sytuacji niejedną już kobietę posłało do doktora Rusiłowicza. Małe zarobki nie są tu zbyt przyciągającym atrybutem, jednakże wiele kobiet nie ma wyboru, decydując się na tą pracę.
Praca w handlu jest pracą jakby bezsensowną u samej podstawy. Nie zarobimy tu kokosów, raczej minimalna krajowa określa wartość tej pracy. Oczywiście wymagania są duże a rozmiar włożonej pracy w porównaniu z wynagrodzeniem, stawia tą profesje w złym świetle. Można by określić że to raczej praca dla znużonych żon dobrze zarabiających mężów.
Przemysł ciężki w naszym mieście reprezentują trzy firmy, w których inwigilacja przekracza wszelkie granice. W firmach występują kamery, które śledzą każdy ruch pracownika, jakby tego było mało identyfikacja pracownia poprzez karty identyfikacyjne lub odciski palca w czytniku, stwarzają wrażenie pełnej kontroli nad niewolnikami zatrudnionymi za psie pieniądze. Zdarzają się tu też wyjazdy na przymusowe delegacje, komunikowane jest to zazwyczaj w ostatniej chwili, czyli w przeddzień wyjazdu na drugi koniec Polski.
W całym tym zestawieniu dobrze wypada branża reklamowa, reprezentowana przez firmę pana G., gdzie panują proste zasady a stopień trudności znajduje odzwierciedlenie w zarobkach. Reklamówki też nie są złe o ile ktoś jest skłonny do pracy w niezdrowym klimacie.
Na z góry wygranej pozycji stoją biurokracja i wojsko, gdzie zarobki są w miarę wysokie, pozwalające przeżyć od pierwszego do pierwszego. Zakres trudności tej pracy zależy od stopnia spowinowacenia lub zażyłości z wyższymi stanowiskami w branży.
Biznes i biurokracja są najlepszymi z kolei sposobami na wszystko. Władza, pieniądze, kontakty, tworzą jednostkę niezniszczalną w naszym regionie. O ile nie nadepnęło się jakiejś figurze na odcisk, nie wbiło w jej branże to hulaj dusza- piekła nie ma. Te dwa zawody tworzą sitwę, nie do przezwyciężenia.Musimy też zauważyć, że wszystkie inwestycje w Lidzbarku prowadzone są właśnie pod potrzeby, klasy zarządzającej szarymi masami zwykłych zjadaczy chleba.
Czasy jakie nastały stawiają każdego pracodawcę w niezwykle korzystnej sytuacji, gdzie może wymagać on od pracownika zachowań nie przewidzianych w kodeksie pracy. Poziom bezrobocia pozwala na tzw. „Wolna Amerykankę”. Ekstremalne zakazy i nakazy kształtują rasę niewolników, która przekazuje tolerancje na chore zachowania pracodawców, następnym pokoleniom niewolników.
Jak tu się dziwić bezrobotnemu, który odmawia podjęcia zatrudnienia w jednej z Lidzbarskich firm? Reklama jaka sobie robią sobie firmy wręcz odstrasza potencjalnych pracowników. Często nawet nie decydują się na pójście na rozmowę w sprawie pracy, ponieważ nie ma sensu słuchać bzdur, skoro wiadomo jak jest prawda. Wielu z nas zamiast zasilić chore lidzbarskie firmy, decyduje się na wyjazd za granicę. Wiadomo jak już cierpieć to przynajmniej żeby się opłaciło.
Nie dziwię się wcale bezrobociu w Lidzbarku. Wyrzeczenia i upodlenie powinny mieć jakieś odzwierciedlenie w zarobkach. Jeżeli pracodawcy tak stawiają sprawę to powodzenia… w szukaniu jelenia.
Niestety żyjemy w chorym regionie gdzie Kodeks Pracy jedynie można sobie zamówić w internecie i poczytać jak opowiadanie Sci-Fi.



