Wyniki wyszukiwania : co łączy lidzbarskie » NASZ LIDZBARK

lut 272013
 

37 sesja Rady Miasta.

37 sesję Rady Miasta mamy już za sobą. Trwała nieco ponad pół godziny, więc poszło gładko i bez zbędnych potknięć. Zgromadzenie to miało jednak dwa smaczki, o których warto napisać.

Pierwszy z nich, to zaprzysiężenie nowego radnego i złożenie przezeń ślubowania. Niby nic nadzwyczajnego, taka procedura. Zebrani na sali obrad, przywitali oklaskami nowego radnego (no nie wszyscy), a przewodniczący Kędzierski obdarował wybrańca bukietem kwiatów i gratulacjami rodem z ubiegłej epoki. Rozumiem postępowy trend przewodniczącego w sprawie związków partnerskich, dał on tego wyraz poprzez dwa czułe buziaki dla pana Henryka. Tak trzymać! Przypomina mi to jednak zupełnie inne czasy, kiedy Breżniew ściskał się i całował namiętnie ze swoimi towarzyszami z polski. W ten sposób pan Kędzierski, zgrabnie nawiązał do historii, jednocześnie wyznaczając kierunek, w jakim należy iść, jeśli chodzi o równouprawnienie gejów i lesbijek. Wszystko odbywało się w bardzo uroczystej atmosferze, aż łezka mogła się zakręcić, co bardziej wrażliwym paniom. Miałem wrażenie, że jestem na planie kolejnego filmu pana Barei „Miś 3”. Wrażenia pozostaną na całe życie, tego nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć.

Drugim smaczkiem, było glosowanie nad projektem uchwały dotyczącej podwyżki opłat za wodę i odprowadzane ścieki. Słowo „podwyżka” wśród radnych jest wyrazem tabu. Nie wolno go używać w budynku UM, a już na sesji szczególnie. O wiele lepiej brzmi „ w sprawie zatwierdzenia taryf za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków”. Z tak nazwaną podwyżką można o wiele śmielej patrzeć w oczy ludziom. Dodatkowo nie wspomniano w projekcie uchwały na stronie UM, iż podwyżce ulega też abonament za wodomierz, jaki mamy u siebie. Oj tam, taki drobiazg, z 4,28zł podnosi się na 5,01zł i nie wiem czy netto, czy brutto bo nie wynika z treści załącznika. Kto by się tam takich szczegółów czepiał, zwykły Kowalski pewnie nawet nie zauważy podwyżki na swoim rachunku. Głosowało 15 radnych, 13-tu poparło projekt, 2 radnych było innego zdania, chwała im za odwagę.

Teraz rodzynek na tym familijnym wodociągowym torcie. Władze naszego miasta w pocie czoła kreują pozytywny wizerunek Lidzbarka Warmińskiego we wszelakich mediach. Jednym z nich jest TV Lidzbark, czyli taki lokalny klon prywatnej stacji TV Olsztyn (nie mylić z TVP Olsztyn). Nadawca ten, podobnie jak i GL, jest tubą propagandową rządzących klanów z PO. Oczywiście nie ma nic za darmo, stacja to prywatna, więc aby nadawać dokładnie to, co zleca jej Burmistrz, żąda zapłaty. Pieniędzy tak z konta UM dawać jawnie nie można, ale są inne sprytne sposoby, aby z naszych podatków opłacać TV Lidzbark. Wystarczy obsadzić panią redaktor naczelną tej śmiesznej telewizji w radzie nadzorczej jednej ze spółek UM. Prawda, że można legalnie finansować prywatną TV z publicznych pieniędzy? Otóż pani  Marzena Słomka, mieszkanka Olsztyna, otrzymała tak zaszczytne stanowisko w radzie nadzorczej Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Sp. Z o.o. . Jak dowiadujemy się z wywiadu, jaki pani Słomka udzieliła gazecie Białystok:

„Medialnym doświadczeniem chwali się też Marzena Słomka, dyrektor lokalnej stacji prywatnej z Warmii – TV Olsztyn.

– Współpracuję z tutejszym radiem, zasiadałam też w kilku radach nadzorczych – Marzena Słomka wyraźnie akcentuje, że nie czuje się związana z żadną siłą polityczną. „

Być może zatrudnienie takiego fachowca w wodociągach i kanalizacji, pociąga konieczność podwyżki stawek dla ludności? Pewnie mało zarabiać nie może, bo wybitna to postać mediów wszelakich. Musi doskonale znać się na naszym lokalnym rynku wody i ścieków, że o rurach nie wspomnę. Choć może to i nie przypadek, poziom TV Lidzbark zbliżony jest do rynsztoka, a tu już wspomniana spółka UM ma jakąś rolę.

 

Miałem jeszcze zamieścić skany sprawozdania Burmistrza Lidzbarka Warmińskiego z działalności w okresie od 18 stycznia do 21 lutego 2013 roku. Zapodam to kiedy indziej, masochiści niech poczekają jeszcze z lekturą.

 

Padło bardzo ciekawe pytanie do pana Wajsa, odnoście jego telewizyjnej wypowiedzi w sprawie ośrodka sportów zimowych na górce tuż przy termach. Odpowiedzi można posłuchać w materiale wideo jaki zamieściłem poniżej. Burmistrz sugeruje iż dobre warunki do uprawiania narciarstwa stworzy obok góry krzyżowej. Zastanawiam się tylko gdzie? Skoro działka, na której znajdują się jakieś sensowne spadki terenu, należy do prywatnego właściciela, który chce sprzedać teren za 2 mln złotych (kupił za 0,5 mln). Tego pan Wajs nam nie zdradził, ale uzależnił budowę takowych atrakcji zimowych od dotacji unijnych, jakie na ten cel można uzyskać. Czyżby pozazdrościł marszałkowi Protasowi pomysłu budowy term warmińskich bez wody termalnej i teraz będzie forsował swój autorski projekt tras narciarskich na płaskim terenie? Wszystko jest możliwe o ile się chce, zbudowano piramidy, usypano kopiec Kościuszki, nasz Burmistrz to człowiek z fantazją, więc nie będzie to dla niego problemem. Szczególnie, że nie on za to płaci, tylko my.

 

Materiał wideo z sesji Rady Miasta. Podzielony na dwie części, bo mój aparat nagrywa jednorazowo do 30 minut. Przepraszam za jakość dźwięku, nie miałem mikrofonu zewnętrznego, a ten wbudowany w aparat nie nadaje się do takich celów. Następnym razem wezmę odpowiedni. Ustawię też odpowiednio jasność.

 

 

 

 Posted by at 8:49 pm
paź 012018
 

Elżbieta Bieńkowska, od 27.09.2018 r. honorowa obywatelka lidzbarskiego powiatu

Czwartkowa Sesja Rady Powiatu przyniosła nam dwóch nowych honorowych obywateli powiatu lidzbarskiego oraz jednego zasłużonego. Uchwalono także zmiany w statucie powiatu oraz kilka pomniejszych projektów. Do czcigodnego grona honorowych obywateli, na wniosek Starosty, dołączyli  Arcybiskup  Józef Górzyński oraz Elżbieta Bieńkowska, a tytuł zasłużonego otrzymał pan Wiesław Tkaczuk – Wójt gminy Kiwity. Przedstawiciel Związku Powiatów Polskich pan Jarosław Komża, wręczył panu Janowi Harhajowi pamiątkową statuetkę z okazji przyznania mu tytułu samorządowca 20-lecia.

Dłuższą chwilę trwała dyskusja na temat przyznania honorowego obywatelstwa pani Bieńkowskiej. Do porządku obrad wniosek złożył pan Marek Kuźniewski. Zaproponował zdjęcie projektu uchwały na mocy której, pani Elżbieta Bieńkowska miałaby otrzymać honorowe obywatelstwo lidzbarskiego powiatu:

 „Dana osoba powinna mieć nieposzlakowaną opinię. W moim przekonaniu tak nie jest i tutaj apeluję do kolegów i koleżanek radnych o refleksję, ponieważ myślę, że wszyscy znamy czy pamiętamy wypowiedzi  pani Elżbiety Bieńkowskiej. Nasz region jest jednym z najbiedniejszych w kraju, a pewnie i najbiedniejszym w całej Unii Europejskiej, natomiast wypowiedzi, nie chcę ich tutaj przytaczać, ale myślę, że każdy je słyszał i myślę, że nie licują temu, żeby na taki tytuł pani Elżbieta Bieńkowska zasłużyła. Natomiast oczywiście, jakieś tam jako minister zasługi pewnie są, że takie a nie inne środki do naszego powiatu spłynęły, ale to uważam, że jest po prostu za mało. Dlatego stawiam ten wniosek.”

W emocjonalnym wystąpieniu głos zabrał pan Jarosław Kogut (skrót wypowiedzi):

Ja mam oczywiście wniosek przeciwny tzn. taki, aby zostawić ten punkt porządku posiedzenia rady, ponieważ jestem członkiem kapituły i uważam, że wniosek jest w pełni uzasadniony. Proszę państwa, nie można patrzeć przez pryzmat, mówię to jako radny…nie można oceniać osoby po jednej jakiejś wypowiedzi wyrwanej z kontekstu. Nie wiem dlaczego u nas tak jest w naszym środowisku, że wstydzimy się tego co osiągnęliśmy… my powinniśmy się cieszyć z tych zdobyczy, bo ci którzy przyjdą w perspektywie lat po nas, będą dopiero to zauważać… My ten majątek tu zostawiamy na terenie powiatu i ten majątek kołem zamachowym, czy to się komuś podoba czy nie. On nigdy stąd nie wyjdzie i pozostałe obiekty, które dają gwarancję tego, że Lidzbark Warmiński, powiat lidzbarski jest znany na całym świecie i on dalej będzie się rozwijał bo to jest koło zamachowe – mówił radny w kontekście pomocy jaką otrzymał powiat ze środków Unii Europejskiej, wg radnego przy wsparciu pani Bieńkowskiej.

Rada Powiatu większością głosów wniosek radnego Kuźniewskiego odrzuciła, aby potem podjąć uchwałę w sprawie nadania pani Bieńkowskiej tytuł Honorowego Obywatela Powiatu Lidzbarskiego.

Do materiałów sesyjnych jakie otrzymali wszyscy radni dołączona była skarga Sołtysa wsi Kochanówka pana Krzysztofa Mikulskiego, na bezczynność i jednocześnie wezwanie do naprawy drogi powiatowej 1529N przez Zarząd Powiatu Lidzbarskiego (jedyna droga asfaltowa do Kochanówki). Pan Mikulski zwraca się do Rady Powiatu o wyegzekwowanie od Zarządu Powiatu realizacji ustawowego obowiązku jaki wynika z ustawy o drogach publicznych. Stan drogi dalej jest niewłaściwy, tak jak szczegółowo opisano w załączonym piśmie skierowany do Starosty Lidzbarskiego z dnia 12.05.2018 r. i zagraża bezpieczeństwu użytkownikom ruchu drogowego – pisze pan Mikulski. Jednocześnie prosi o informowanie o podjętych działaniach, a w przypadku gdy Zarząd Powiatu nadal nie będzie realizował swego zadania związanego z naprawą drogi wystąpi na drogę sądową.

Do pisma dołączone jest kolejne, mieszkańców Kochanówki w którym proszą o rozwiązanie problemu notorycznego niszczenia nawierzchni drogi przez ciężki sprzęt wywożący urobek z 2 kopali żwiru. Warto zapoznać się z pismem mieszkańców oraz ze skargą sołtysa , są dostępne TUTAJ. Na czwartkową sesję przybyło kilku mieszkańców Kochanówki, jednak przewodniczący nie udzielił publiczności głosu, a także nie wprowadził skargi do porządku obrad.

Od redakcji:

Pani Bieńkowska znana jest z kilku wypowiedzi m.in. dotyczącego opóźnień pociągów w okresie zimowym „sorry, taki mamy klimat”, oraz z rozmowy z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, gdzie powiedziała, że za 6 tys zł to pracuje albo złodziej albo idiota, to jest niemożliwe, żeby za tyle ktoś pracował. Wiele racji ma pani Bieńkowska, w lidzbarskim powiecie mało kto zarabia 6 tys zł, więc u nas złodziei albo idiotów niewiele. Powiat lidzbarski znany jest od wielu lat m.in. z fatalnego nagłośnienia podczas sesji.

Całość sesji w pliku audio 23 minuty 45 sekund

 Posted by at 12:40 pm
sty 142013
 

Radek Bielecki licytujący kalendarz podczas 21 WOŚP

Finał 21 Wielkiej Orkiestry za nami, można więc napisać kilka słów o tym wydarzeniu. Dobrze się dzieje, że ludzie chcą pomagać innym ludziom, szlachetne to dzieło i je popieram. Podniesienie poziomu opieki medycznej, poprzez dobrowolne zebranie określonej sumy pieniędzy od społeczeństwa jest celem słusznym, acz nierealnym. Ubiegłoroczna suma 50mln zł, jakie zebrała orkiestra jest może imponująca dla Kowalskiego, lecz śmiesznie mała dla służby zdrowia gdzie budżet idzie w miliardy. Państwo polskie przyklaskuje takim akcjom, daje zielone światło w mediach, pozwala na szum medialny. Dzięki tak wielkiemu rozmachowi akcji, zwykli obywatele doświadczają wrażenia, iż jeśli w tym roku pobijemy rekord zebranej sumy, to tym samym uzdrowimy służbę zdrowia. Przy okazji wyzwalają się u obywateli endorfiny, a i władza jest szczęśliwa. Igrzyska na koszt obywateli – tylko geniusz to mógł wymyśleć. Można też odsunąć na dalszy plan roszczenia „ekstremistów” głoszących anarchistyczne hasła jakoby to państwo polskie miałoby utrzymywać szpitale i lekarzy. Przy okazji wrzawy orkiestrowej, można pogłębiać poczucie winy w Polakach za stan służby zdrowia. Za mało do puszek wrzucają – niech w kolejkach do lekarza czekają. Końcowy efekt u Kowalskiego powinien być taki, że to Owsiak finansuje opiekę medyczną, a jest źle, dlatego, że za mało zbiera. Niestety prawda o nieudolności rządu Tuska ginie gdzieś w tym szumie, prawdziwe pieniądze przejadane są przez jego pół-milionową urzędników. Ciekawym faktem wobec powyższego jest to, iż w niemieckiej kasie chorych odnotowano 2 miliardy euro nadwyżki.

Nasza mała lidzbarska orkiestra okazała się być niestety kolejną klapą. Po ubiegłorocznym blamażu naszych partyjnych kacyków, jakim była organizacja turnieju tenisa stołowego dla Owsiaka i zebraniu kompromitująco niskiej kwoty, w tym roku postanowili oni uderzyć w kieszenie działaczy PO z większą siłą. Zebrano lepsze fanty na licytację w hali sportowej, prowadzącemu Bałtroczykowi nakazano zwiększenie siły oddziaływania, a partyjni towarzysze dostali nakaz kupowania pod czujnym okiem grupy trzymającej władzę. Było więcej wszystkiego, piękne hostessy, wojskowa grochówka i media. To wszystko, czego trzeba, aby odnieść sukces. Zebrano 6120 zł co jest sumą prawie 3 razy większą od ubiegłorocznej. Rękawice Adamka wylicytowano za 1200 zł. Było na bogato i z rozmachem. Takiego ciśnienia na grę w tenisa nie było jak rok temu. Była to impreza dla elit władzy i osób od niech zależnych.

Na drugim orkiestrowym biegunie odbywał się finał w LDK-u. Tam impreza dla szerokich mas społecznych, które przybyły głównie w celu oglądnięcia występu własnego dziecka. Licytacja przedmiotów była na żenująco niskim poziomie. W przerwie między występami, Jaksa coś tam nieśmiało proponował publiczności, lecz przy zerowym odzewie, zniesmaczony ustępował miejsca bardzo licznym „artystom”. Może był chory lub niewyspany, bo zupełnie nie sprawdzał się w roli prowadzącego licytacje. Aby nie zapaść się pod ziemię ze wstydu, swych sił na scenie spróbował Radek Bielecki, coś tam wskórał, coś się ruszyło ale tak niemrawo, że poddał się po kilku minutach walki z publicznością. Samym przebiegiem aukcji nie byłem zbyt zaskoczony. Ludzie nie chcieli kupować przedmiotów z prozaicznego powodu – nie mieli pieniędzy – tak po prostu. W końcu władza po raz kolejny znacząco podniosła podatki, więc każdy grosz się liczy. Drugim i głównym powodem przybycia tak wielu Lidzbarczan, było jak wspominałem wcześniej podziwianie talentu swych pociech.

Kilka słów o samych talentach i imprezie. Bardzo fajnym i zjawiskowym jest oglądanie swego dziecka na dużej scenie, przy kolorowych światłach i często przy muzyce. Lecz najpierw należałoby zadać sobie pytanie, czy widownia jest przygotowana na tak silne doznania wokalno-artystyczne? Czy zwykli ludzie będą w stanie dostrzec geniusz taneczny naszego synka lub syreni śpiew naszej córki? Otóż niestety nie. Większość występów była na poziomie przedszkolnego dnia babci i dziadka, a niektórzy z występujących pomylili scenę estradową z dywanem w pokoju. Całość tego przedstawienia można by podsumować takim hasłem z plakatu „ Dnia 13 stycznia 2013 roku, LDK organizuje dzień otwarty swojej sceny dla wszystkich chętnych w Lidzbarku bez ograniczeń. Jedzenie, nagłośnienie, oświetlenie – darmowe. Dodatkową atrakcją będzie licytacja fantów z okazji finału WOŚP.” Dodatkową atrakcją był występ zespołu „Rogóżanie”, kondycją przypominają mi nieco Mietka Foga, z tym, że ten umiał śpiewać. Nie twierdzę, że wszyscy wykonawcy byli uzdolnieni inaczej, zdarzyły się ze dwa wyjątki.

Całym szczęściem, przybyli tego dnia do LDK-u goście z Kaliningradu. To, co pokazały te dzieci było wysokim artystycznym poziomie, całkowicie zdeklasowali nasze lokalne „grupy artystyczne”. Rosjanie wyglądali jak zawodowcy w tym, co robią na scenie. Pomyślałem, czemu u nas idzie się na ilość, a nie jakość, koniec myślenia. Późnym wieczorem były koncerty grup rockowych, które z różnym skutkiem wydawały głośne dźwięki i jęki.

Tuż przed godziną 20-tą panie skończyły liczyć pieniądze i w asyście wojskowej zostały odwiezione (wraz z kasą) do bezpiecznego miejsca. Uzbierało się z aukcji i puszek 13256,29 zł (bez aukcji z ul. Polnej). Potem wg. informacji zamieszczonej w lokalnej gazetce, miało być „światełko do nieba”. To nieprawdziwa informacja, niczego takiego nie było w tym roku (w poprzednich kilku też nie). Skąd więc takie prasowe fantazje? Być może celem takiej dezinformacyjnej akcji jest wytworzenie „Urban Legends” na temat światełka. Skoro prasa napisała, to pewnie było, nikt nie będzie podważał oficjalnego kanału dystrybucji treści propagandowych ekipy rządzącej. Nie trzeba się też będzie wstydzić przed ludźmi, że żadnych fajerwerków nie było, na papierze były i kropka. Moim skromnym zdaniem, główną przyczyną braku „światełka do nieba” był strach burmistrza przed niebem. Jakby takie światełko z Lidzbarka tam trafiło, to nie pomogłoby nawet i stu sprawiedliwych, przed gniewem Pana. Lepiej więc siedzieć w ciemnocie i takową wciskać swym poddanym. To recepta na długie lata spokojnego rządzenia. Mieszkańców należy traktować jak pieczarki –  trzymać w ciemnościach, obrzucać gównem, a jak który się wychyli, łeb obciąć.

Mam ogromną nadzieję, że ogólnopolskie wielkie światełko do nieba (bez lidzbarskiego), rozświetli w głowach komu tam trzeba i w końcu Polska przestanie być krajem biedoty, schroniskiem taniej siły roboczej dla Niemiec i innych krajów zachodnich, że w końcu przestanę żałować iż nie wyjechałem kiedyś z tego kraju aby normalnie żyć. Zszedłem z tematu. Już wracam.

Koniec.

 

Kilka niechlujnych zdjęć w pośpiechu zamieściłem TUTAJ

 Posted by at 8:35 pm
lut 162020
 

14 lutego 2020r. partia Prawo i Sprawiedliwość uszczupliła się o jednego członka. Po ponad 15 latach przynależności do PiS-u, z jej szeregów wystąpił Leszek Sierputowicz, wiceprzewodniczący lidzbarskiej Rady Powiatu. Na ręce Przewodniczącego Zarządu Okręgu 34 w Elblągu pana Leonarda Krasulskiego trafiło odpowiednie pismo z wnioskiem o skreślenie z listy członków PiS-u.

Wydawać by się mogło, że utrata wieloletniego członka partii „dobrej zmiany” stanowi porażkę jej samej, szczególnie na lidzbarskiej ziemi, gdzie działaczy PiS-u można policzyć na palcach jednej lub dwóch rąk. Jednak zdaniem członków struktur lokalnych PiS-u odejście Sierputowicza oznacza nie porażkę, a zwycięstwo. Jeden z działaczy – „w PiS nie powinno go być od wielu lat…Już po wyborach samorządowych w 2014r. odkryta została jego współpraca z Harhajem (szefem struktur PO, Starostą Lidzbarskim – przyp. Red.). Potem robił wszystko pod jego dyktando. W ostatnich wyborach w jednym z okręgów w mieście nie wystawiono żadnego kandydata z PiS (gdzie wcześniej zawsze był – przyp. Red.). W wyborach do Sejmu i Senatu nie zabiegał o kandydatów, którzy mogliby zdobyć dla list PiS-u więcej głosów.

Skąd podejrzenie o „współpracę” Leszka Sierputowicza z Janem Harhajem, „grubą rybą” PO?

W 2013r. Leszek Sierputowicz był „szeregowym” radnym w Radzie Powiatu. Dodajmy, iż był bezrobotnym radnym, otrzymywał bowiem zasiłek dla bezrobotnych. W całym 2013r. było tego  1247zł plus roczna dieta radnego, niecałe 12 tys zł. W sumie miesięcznie na utrzymanie miał do dyspozycji 1100 zł. W kolejnym 2014r. było jeszcze gorzej, bowiem skończył się zasiłek dla bezrobotnego i Sierputowicz wykazał tylko 1050 zł przychodu miesięcznie (oświadczenie majątkowe złożone na koniec 2014r. koniec kadencji samorządowej). Jeden z rozmówców NL stwierdził, że Sierputowicz wyglądał wówczas jak bezdomny. Przełom nastąpił w nowej kadencji, po grudniowych wyborach w 2014r. Wówczas, jak określił Sierputowicza jeden  z czytelników „farbowany lis” okazał się być człowiekiem Jana Harhaja (dawnego przeciwnika politycznego). Harhaj zszokował lokalny PiS, proponując Radzie Powiatu kandydaturę Sierputowicza na przewodniczącego rady i była to jedyna propozycja. Pacynkowa Rada Powiatu, oczywiście przystała na tę propozycję i Leszek Sierputowicz zaczął zarabiać konkretne pieniądze. Kilka miesięcy później, zdał egzamin radcowski i otworzył własną kancelarię prawną. Niedługo potem zaczął dostawać lukratywne zlecenia od Burmistrza Wiśniowskiego. Ostatnie z nich w 2020r. w kwocie ok. 10 tys otrzymał bez żadnego przetargu czy nawet trybu ofertowego (nie badano rynku pod względem ew. tańszej konkurencji). Pan Sierputowicz bronił jak lew swego mentora podczas posiedzeń Rady Powiatu. W 2016r. jeszcze do niedawna bezrobotny, otrzymuje funkcję w radzie nadzorczej orneckich wodociągów, a potem w spółce Żegluga Ostródzko-Elbląska w Ostródzie. W tym czasie dieta w radzie powiatu wzrasta z marnych 11,8tys zł na prawie 21tys zł.

Tak błyskotliwa „kariera” Sierputowicza nie uszła uwadze lokalnych działaczy PiS-u. Tak bliska współpraca przewodniczącego lokalnych struktur PiS z „baronem” PO zaczęła „brzydko pachnieć”. Tuz po wyborach w 2018r. Sierputowicz sam zrezygnował z funkcji szefa powiatowych struktur PiS, a dwa lata później także z członkostwa w PiS.  Obecnie pełni już tylko funkcję wiceprzewodniczącego Rady Powiatu.

 Posted by at 7:11 pm
lis 072019
 

W ostatnich latach na popularności zyskały wyrażenia takie jak „jawność” czy „obywatelska kontrola władzy”. Oto bowiem zwykły „Kowalski” miałby możliwość sprawdzenia co robi urzędnik lub Wójt i na co wydaje publiczne pieniądze. Wzniosłe i piękne idee są nośne i bardzo medialne, dobrze widziane w nowoczesnym społeczeństwie. Jednak kiedy „Kowalski” chciałby urzeczywistnić jakąkolwiek formę obywatelskiej kontroli władzy – natychmiast otrzymuje zimny prysznic. Wzniosłe koncepcje walą się jak domek z kart, a władza wskazuje plebsowi jego miejsce. Bez zmrużenia okiem „ciekawskiego” obywatela przenosi się Orwellowskiej rzeczywistości, stosując wobec niego szykany i represje, narzędzia dobrze znane esbecji i innym zbrodniczym komunistycznym służbom. Nawet najmniejszy objaw aktywności obywatelskiej spotkać się może z odpowiedzią władz. Poniżej opis jednego z wielu przypadków prześladowania jakich doświadczył  Redaktor tego portalu.

6 kwietnia 2018r. od jednego z „wysoko ulokowanych” pracowników w Urzędzie Miasta Lidzbarka Warmińskiego, redakcja NL otrzymała informację o dewastacji elementów krajobrazu w dolinie Symsarny wraz ze zdjęciami. Na kanwie tegoż sygnału, powstał artykuł „Wandale w dolinie Symsarny”. Wpis ów, nie spodobał się panu Janu Harhajowi, złożył na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa następującej treści:

W dniu dzisiejszym tj. 10.04.2018r. na portalu społecznościowym „NASZ LIDZBARK” prowadzonym przez redaktora ANDRZEJ PIEŚLAK zobaczyłem zamieszczony znieważający moją osobę wpis oraz zdjęcia z napisami cyt. „HARY CWEL” oraz „JEBAĆ HARHAJA”. Ja te napisy odbieram jako szkalowanie mnie jako Starosty Powiatu i według mnie moją one na celu publiczne znieważenie mnie i postawienie w negatywnym świetle w społeczności powiatu oraz Lidzbarka Warmińskiego Andrzej Pieślak w komentarzu pod zdjęciami jednoznacznie łączy te z funkcją Starosty Powiatu którą sprawuję. Andrzej Pieślak celowo zamieścił te obelgi i znieważenie na swoim publicznym ogólnodostępnym portalu aby ta informacja dotarła do jak największej liczby mieszkańców powiatu. W załączeniu wydruk z portalu „NASZ LIDZBARK” szt. 5”.

Zaprzyjaźniona z panem Harhajem Prokuratura Rejonowa wszczęła postępowanie w kierunku zniesławienia z art. 212 par. 1 i 2. Pojęcie „zaprzyjaźniona” użyte w poprzednim zdaniu, nie jest pozbawione podstaw. W aktach postępowania prokuratorskiego odnajdziemy dokumenty mówiące o utrzymywaniu kontaktów towarzyskich między panem Harhajem i dwójką lidzbarskich prokuratorów. Złożyli oni wnioski o wyłączenie z prowadzenia sprawy właśnie ze względu na bliższą „zażyłość” z osobą pana Harhaja. Prokurator Andrzej Krzywiel 18 maja 2019r. wyłączył z postępowania o sygn.. PR 1 Ds. 261.2018 panią Joannę Kłosowską i Krystynę Kozodój. W uzasadnieniu decyzji czytamy m.in. „Z kolei prokurator Joanna Kłosowska wskazała, że ona i jej mąż znają wymienionego osobiście (Jana Harhaja przyp.red.), utrzymują kontakty zawodowe, jak i towarzyskie od wielu lat i kontakty te są regularne. Powołane przez wnioskodawczynię okoliczności mogą wywoływać uzasadnione wątpliwości co do ich bezstronności w niniejszej sprawie.
Podkreślenia wymaga, że zachodzi przesłanka dotycząca wyłączenia prokuratora określona w art. 41 par. 1 kk. Zarówno prokurator Krystyna Kozodój, jak i prokurator Joanna Kłosowska utrzymują kontakty towarzyskie z pokrzywdzonym, znają się do wielu lat, a zatem może to wywołać uzasadnioną wątpliwość co do ich bezstronności
”.

Po złożeniu zawiadomienia, prokuratura wszczęła dochodzenie. Człowiek już jest, należy więc jeszcze znaleźć odpowiedni paragraf. Tych jest bez liku w kodeksie karnym, jest z czego wybierać. Na początek prokuratura wytoczyła ciężką artylerię wobec Redaktora Nasz Lidzbark czyli art. 212 k.k. par. 1 i 2. Gdzie karą może być pozbawienie wolności. Przestępstwo z powyższego artykułu może być ścigane tylko z oskarżenia prywatnego (Jan Harhaj jako osoba prywatna może wnieść akt oskarżenia bezpośrednio do sądu). Próba skarżenia z art. 212 okazała się więc ślepą uliczką.

Jednak był człowiek, była wina, należało tylko zmienić paragraf. Prokuratura wszczęła postępowanie w kierunku art. 226 par 1 k.k. zacytujmy go w całości:

„ Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”

Policja (21 czerwca 2018r.), wszczęła dochodzenie. Rozpoczęły się przesłuchania oskarżonego na komendzie policji. Ze strony policji dochodzenie prowadził mł. asp. Arkadiusz Szpak. Ów, dzielny funkcjonariusz w toku prowadzonego dochodzenia powołał biegłego językoznawcę aby ten wydał opinię na temat dwóch napisów – „Jebać Harhaja” oraz „Hary Cwel” czy są obraźliwe czy nie. Językoznawca, pani Jolanta Piwowar z Olsztyna za swą usługę zainkasowała od policji 1037,26 zł na którą składały się:

  1. Lektura akt sprawy oraz wstępna analiza materiały językowego 1 godz. – 45,63zł
  2. Analiza definicji leksykalnych, artykułów hasłowych, stron internetowych oraz zawartości Narodowego Korpusu Języka Polskiego 8 godz. – 365,04zł
  3. Opracowanie wniosków na podstawie przeprowadzonej analizy oraz pisemne opracowanie opinii 13 godz. – 593,19zł
  4. Koszt zakupu opakowania, wydruku i wysyłki opinii (polecona ZPO) – 33,40zł

Wydanie opinii, iż te dwa napisy są obraźliwe zajęły pani Piwowar 22 godziny pracy.

Po kilku kolejnych wizytach oskarżonego na komendzie policji, mł. asp. Arkadiusz Szpak, o zgrozo umarza postępowanie w części, bowiem kierunek art. 226 par 1 k.k. okazuje się chybiony. Bystry policjant zauważa, iż czyn zabroniony z tego paragrafu musi dotyczyć znieważenia funkcjonariusza podczas pełnienia i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. Przedmiotowa sprawa nie dotyczy powyższego, więc dochodzenie należy umorzyć. Wniosek o umorzenie 27 grudnia 2018r. zatwierdził prokurator Andrzej Krzywiel. Wydawałoby się, iż sprawa dobiegła końca. Nic podobnego.

Jest człowiek, trzeba tylko zmienić paragraf. Tego samego dnia w którym prokurator umorzył postępowanie w kierunku art. 226 par.1, prokurator sporządza akt oskarżenia z tego samego art. k.k. ale paragrafu 3. Mówi on:

„Kto publicznie znieważa lub poniża konstytucyjny organ Rzeczypospolitej Polskiej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”

Wspomnieć należy, iż w związku z tym Redaktor Andrzej Pieślak został wezwany na kolejne przesłuchanie na komendę policji w niedzielę 30 grudnia 2018 na godzinę 18.00.

Sprawa trafia do Sądu Rejonowego. 17 maja 2019r. odbywa się pierwsza rozprawa. Przesłuchania stron, pokrzywdzonego „reprezentuje” prokuratura rejonowa. Na kolejnej rozprawie Sędzia Marta Banaś-Grabek decyduje o zmianie kwalifikacji prawnej czynu z art. 226 na art. 216 par2 k.k. Czyli zamiast znieważenia organu konstytucyjnego przechodzimy na znieważenie osoby fizycznej za pomocą środków masowego przekazu, kara do roku pozbawienia wolności. Pojawia się problem, iż ściganie z tego paragrafu odbywa się z oskarżenia prywatnego (o czym informuje sąd). Obecna na sali pani prokurator, składa wniosek że obejmuje to oskarżenie z urzędu. Sprawę odracza się na kolejny termin. W końcu 2 lipca 2019r. zapada wyrok:  Winny zarzucanych czynów, dopuścił się przestępstwa. Sąd warunkowo umarza postępowanie karne na okres jednego roku oraz zasądza od Redaktora w sumie 1 700zł zwrotu kosztów postępowania, opłaty biegłego językoznawcy i wpłaty 500zł na rzecz funduszu pomocy pokrzywdzonym oraz pomocy postpenitencjarnej.

Na nic zdały się argumenty redakcji, mówiące że zdjęcia są ilustracją artykułu i stanowią informację prasową. Redaktor podczas rozprawy użył porównania do sytuacji, kiedy wielkie stacje TV pokazywały przestępczy akt, kiedy to jedna z osób spaliła kukłę Żyda (głośna, medialna sprawa). Idąc tropem rozumowania oskarżyciela, a potem jak się okazało sądu, gmina żydowska powinna pozwać do sądu wszystkie te stacje telewizyjne, za znieważenie. Praktycznie codziennie widzimy w TV informacje, kiedy to dokonywane jest przestępstwo. Na tym polega wolność słowa. Redaktor podkreślił, że Jan Harhaj próbuje w ten sposób wpłynąć na redakcję i wywołać „efekt mrożący”. Sędzia Marta Banaś-Grabek uznała winę redaktora za oczywistą i wymierzyła karę.

Redaktor NaszLidzbark nie zgodził się z wyrokiem i kolejny raz szukał poszukał sprawiedliwości w Sądzie Okręgowym w Olsztynie. Została złożona apelacja od wyroku lidzbarskiego sądu.

Sąd Okręgowy w Olsztynie na rozprawie apelacyjnej uniewinnił oskarżonego, a kosztami procesu obu instancji obciążył skarb państwa (czyli podatników). W krótkim uzasadnieniu wyroku Sędzia stwierdził m.in. że,  ocenie sądu nie była potrzebna opinia biegłego językoznawcy. Wystarczyło doświadczenie życiowe i logika, aby stwierdzić, że napisy były obraźliwe i wulgarne. Nie można w żaden sposób wywnioskować, aby intencją autora artykułu było znieważenie Jana Harhaja, a tym bardziej jak wnioskował w akcie oskarżenia prokurator – konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej. Materiał dowodowy w sprawie nie daje podstaw do tego, aby oskarżonemu przypisać działanie w zamiarze bezpośrednim, to znaczy że oskarżony chciał zniesławić Jana Harhaja lub ewentualnym czyli godził się na to. Prokuratora lub Sąd może się jedynie domyślać, że za takim opisem nie stoi tylko przesłanka opowiedzenia o pięknej przyrodzie ale są to tylko domysły. Sąd nie może się opierać na domysłach wydając wyrok i iść linią najmniejszego oporu, że jest to czyn o znikomej szkodliwości społecznej bo sąd musi oceniać to co zostało zgromadzone w aktach i tylko na tym może się opierać oceniając materiał dowodowy.

To koniec jednej z wielu historii, kiedy to Redaktora NaszLidzbark pozywa się do sądu za pisanie artykułów. Schemat za każdym razem jest bardzo podobny, lidzbarski sąd uznaje winę redaktora, a olsztyński sąd uniewinnia. I tak wiele razy. Należy nadmienić, że jedna taka sprawa zajmuje redaktorowi  kilkanaście dni, w trakcie których nie może zajmować się pracą zawodową.

 Posted by at 9:31 pm